Because We Can - Styl piosenki
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
- harriet
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 969
- Rejestracja: 31 grudnia 2012, o 16:12
- Lokalizacja: Łódź
Z biegiem dni przyzwyczaiłam się do piosenki, nawet dostrzegłam pewne plusy bezwiednie nucąc ją na przystanku. Pewnie nigdy nie będę za nią szczególnie szaleć ale sądzę, że wyzbyłam się tego negatywnego nastawienia. Bon Jovi zmienia nurty co 10 lat tak naprawdę pokazując nam jak zmienia się muzyka.. moim zdaniem oczywiście.
We wszystkim co warto robić, warto przesadzać.
- DefLeppard
- It's My Life
- Posty: 139
- Rejestracja: 14 marca 2008, o 17:01
- Lokalizacja: Pawłowice
Sam Bora pisze:Może Wam się ta pioseneczka z czymś kojarzy?
http://www.youtube.com/watch?v=lmkBlpwIGJ0
Do You Wanna Get Rocked???????????
Zobaczcie to - juz wiem, skad pomysl na Because we can xD juz pierwszy wers brzmi jak BWC, lacznie z 'ocean' na koncu, tylko tu jest to w szybszym tempie xD
http://www.youtube.com/watch?v=ykwqXuMPsoc
http://www.youtube.com/watch?v=ykwqXuMPsoc
LET IT ROCK!!!!!!!!!!!!!!
- Gloria
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 963
- Rejestracja: 4 listopada 2012, o 22:17
- Lokalizacja: brać kasę na koncerty?
Pomijając Wasze mniej lub bardziej oczywiste skojarzenia - uwielbiam powyższą.. "piosenkę" o ile można to tak nazwaćZB pisze:Zobaczcie to - juz wiem, skad pomysl na Because we can xD juz pierwszy wers brzmi jak BWC, lacznie z 'ocean' na koncu, tylko tu jest to w szybszym tempie xD
http://www.youtube.com/watch?v=ykwqXuMPsoc
Około 1990 Jon powiedział (tłumaczenie moje): "Nie sądzę, żebym potrafił napisać raz jeszcze "Livin'". To nie byłoby fair wobec nas i naszych fanów (sic!) robić te same rzeczy. Musimy wiedzieć dokąd zmierzamy. Dokąd? Po prostu robić coś innego."ZB pisze:Bon Jovi czesto zmieniali swoje brzmienie itp. To sie zgadza. Zgadza sie tez, ze od 2000 roku to juz bardziej pop-rock czy modern-rock i wlasciwie nawet juz to zaszokowalo wielu fanow, ale z 'Because We Can' to nie jest po prostu kolejna zmiana. Tutaj po raz pierwszy Bon Jovi wydali singla, ktory z rockiem nie ma nic wspolnego, jest czystym popem w najgorszym wydaniu... Melodia przyjemna, spoko. Ale chodzi mi o produkcje.. Plastikowe dziadostwo.. Az tak po bandzie jeszcze nie pojechali..
2. Co do zarzutów stawianych dziadowskiej produkcji Shanksa: producentami These Days byli Jon z Richiem (i minimalnej pomocy niejakiego Collinsa czy kogoś takiego...) Czy tak brzmi prawdziwe BJ bez rąk producentów? Niekoniecznie jeśli wziąć pod uwagę, że to były czasy "seattle" a BJ zawsze byli koniunkturalistami
Znaczy ja nie sadze, zeby fani AC/DC narzekali na to, ze kazda produkcja jest podobna. Ja na przyklad nie narzekam, bo to znaczy, ze kapela ma swoj styl i to jest wlasnie w porzadku wzgledem fanow, bo wiedza, ze to, co kupia, to faktycznie jest to, na co mieli ochote. Inna sprawa, jesli sie chlopaki znudzili, tym co grali i chcieli odmiany. Moze byc i tak, i ja sie z tych zmian generalnie ciesze, do pewnego momentu. Bo jakby sie nie zmieniali nie mialbym Faith i These Days. Nawet, jesli bylo to kierowane forsa, czy w ogole przetrwaniem na rynku, zupelnie nie kluje w oczy, bo zespol wybral bardziej dojrzaly kierunek, i muzycznie i tekstowo, wiec mozna by to rowniez zrzucic na karb ich dojrzewania i jako ludzi i jako muzykow. Ale od 2000 roku (choc Crush brzmi chociaz naturalnie) to nie do konca ma cos wspolnego z dalszym dojrzewaniem, tylko raczej z inna, nienaturalna zmiana repertuaru. I zajebiscie, ze Bon Jovi sie zmieniaja, ale kiedys zmieniali sie na jeszcze lepsze, to byl rozwoj. A teraz to jest zmiana, ale zupelnie nie pozytywna, nie jest to udoskonalenie.Tomker pisze:Około 1990 Jon powiedział (tłumaczenie moje): "Nie sądzę, żebym potrafił napisać raz jeszcze "Livin'". To nie byłoby fair wobec nas i naszych fanów (sic!) robić te same rzeczy. Musimy wiedzieć dokąd zmierzamy. Dokąd? Po prostu robić coś innego."
LET IT ROCK!!!!!!!!!!!!!!
Ja to widzę w ten sposób: Pierwsza płyta odniosła (jak na tamtą rzeczywistość) sukces, więc BJ poszli za ciosem (a, że Jon ma głowę do interesów lepszą niż do muzyki, chyba nie muszę udowadniać) i 2-ga płyta była niejako "powtórką z rozrywki".ZB pisze:od 2000 roku (choc Crush brzmi chociaz naturalnie) to nie do konca ma cos wspolnego z dalszym dojrzewaniem, tylko raczej z inna, nienaturalna zmiana repertuaru. I zajebiscie, ze Bon Jovi sie zmieniaja, ale kiedys zmieniali sie na jeszcze lepsze, to byl rozwoj. A teraz to jest zmiana, ale zupelnie nie pozytywna, nie jest to udoskonalenie.Tomker pisze:Około 1990 Jon powiedział (tłumaczenie moje): "Nie sądzę, żebym potrafił napisać raz jeszcze "Livin'". To nie byłoby fair wobec nas i naszych fanów (sic!) robić te same rzeczy. Musimy wiedzieć dokąd zmierzamy. Dokąd? Po prostu robić coś innego."
7800' Fahrenheit jednak nie zdobył oczekiwanej popularności, więc na Slippery poszli muzycznie ciut dalej, byli już dużo bardziej rozwinięci muzycznie więc wyszło im to na dobre (na najlepsze:)).
Slippery był strzałem w dziesiątkę więc "powtórzyli" podejście do muzyki na New Jersey (niektórzy krytycy - moim zdaniem zbytnio upraszczając, ale generalnie celnie - nazywają NJ mianem Slippery wen wet II.
Podejrzewam, że gdyby nie kłótnia w zespole (głównie próba sił na linii Jon - reszta zespołu tzw "The Wild Ones") i w konsekwencji długa przerwa to powstała by kolejna płyta w stylu SWW i NJ. Niestety zbyt dużo musiało czasu upłynąć zanim za sobą zatęsknili, sporo się pozmieniało nie tylko na rynku muzycznym, dlatego Keep the Faith w teorii i w praktyce musiał być inny, zresztą Jon i Richie byli już po solowych projektach co także wskazywało, że nie ma szansy na "SlipperyIII"

KTF był sporym sukcesem, więc spodziewałbym się kolejnego podobnego albumu, jednak znowu nastąpiła dość długa przerwa (nie pamiętam z jakiego powodu, ale może znowu kłótnie, w końcu wtedy odszedł/został zwolniony Alec),
potem zaatakowało "Seattle", które zepchnęło na spory czas hard rocka w ciemny kąt.
Jon i Richie postanowili też, że sami zajmą się produkcją - wówczas powstała These Days.
Nie odniosła sukcesu na miarę oczekiwań BJ więc można było się liczyć, że TD II nie będzie... (pomimo nagranych piosenek w tamtym okresie, np The end, Prostitute, When She Comes, które mogły być zaczątkiem tzw TD II)
Kolejne lata to solowe Jona i Richiego, po raz drugi mające "wyczuć" czy istnieje świat poza BJ.
Rok 2000, seattle już nie na szczytach, więc będzie coś nowego - Crush Płyta ta osiągnęła sukces więc można się było spodziewać, że jeśli nie upłynie zbyt dużo czasu to kolejne będą podobne. I za takie uważam Bounce i Have a nice day, które muzycznie ugruntowały pozycję odzyskaną dla BJ przez Crush.
Nie wiem co stało się, że BJ zechciało nagrać płytę "country" (dla mnie to nie country, ale z szufladkami nie będę dyskutował) - Lost Highway - dobrze, że nie odniosła sukcesu bo wg mojej teorii mielibyśmy LH II
The Circle to miało być zatoczone koło, powrót do... ostatnich sukcesów, a więc nie tych z czasów SWW i NJ czy choćby KTF, tylko HAND. To koło wyszło dość "jajowate" (nie mylić z jajcarskim;)) więc jedno co wiedziałem to to, że kolejna płyta nie będzie jak The Circle II. Singiel to potwierdza, ale jaka będzie cała płyta czas pokaże...
Co sie stalo? 'Who Says You Can't Go Home?' w wersji z Jennifer Nettles zostalo numerem jeden na liscie przebojow country Billboardu i innych + pierwsza nagroda Grammy dla zespolu. To ich zachecilo do nagrania 'Lost Highway'. I dla mnie LH to tez nie country, tylko pop z pobrzmiewajacym gdzieniegdzie pedal-steel. No ale obecnie wlasnie tak brzmi country. Ma tyle wspolnego z korzeniami, co obecny rock ze swoimiTomker pisze:Nie wiem co stało się, że BJ zechciało nagrać płytę "country" (dla mnie to nie country, ale z szufladkami nie będę dyskutował)
LET IT ROCK!!!!!!!!!!!!!!
Słusznie, słusznie. Dzięki za dopisek, zgadza sięZB pisze:Co sie stalo? 'Who Says You Can't Go Home?' w wersji z Jennifer Nettles zostalo numerem jeden na liscie przebojow country Billboardu i innych + pierwsza nagroda Grammy dla zespolu. To ich zachecilo do nagrania 'Lost Highway'. I dla mnie LH to tez nie country, tylko pop z pobrzmiewajacym gdzieniegdzie pedal-steel. No ale obecnie wlasnie tak brzmi country. Ma tyle wspolnego z korzeniami, co obecny rock ze swoimiTomker pisze:Nie wiem co stało się, że BJ zechciało nagrać płytę "country" (dla mnie to nie country, ale z szufladkami nie będę dyskutował)
-
- Little Bit Of Soul
- Posty: 22
- Rejestracja: 30 października 2012, o 18:52
- Lokalizacja: Opole
"KTF był sporym sukcesem, więc spodziewałbym się kolejnego podobnego albumu, jednak znowu nastąpiła dość długa przerwa (nie pamiętam z jakiego powodu, ale może znowu kłótnie, w końcu wtedy odszedł/został zwolniony Alec),
potem zaatakowało "Seattle", które zepchnęło na spory czas hard rocka w ciemny kąt. "
Coś tam wiesz, ale nie do końca. Początek grunge'u miał miejsce jeszcze w latach 80-tych, natomiast w 1991, czyli jak mi się wydaję, przed wydaniem KTF już zepchnął hard rock na drugi plan niestety, gdyż już wtedy świat poznał wybitne albumy grungowe, takie jak : Facelift od Alice in Chains, Nevermind od Nirvany, Badmotorfinger od Soundgarden, Temple of The Dog oraz Ten od Pearl Jam.
potem zaatakowało "Seattle", które zepchnęło na spory czas hard rocka w ciemny kąt. "
Coś tam wiesz, ale nie do końca. Początek grunge'u miał miejsce jeszcze w latach 80-tych, natomiast w 1991, czyli jak mi się wydaję, przed wydaniem KTF już zepchnął hard rock na drugi plan niestety, gdyż już wtedy świat poznał wybitne albumy grungowe, takie jak : Facelift od Alice in Chains, Nevermind od Nirvany, Badmotorfinger od Soundgarden, Temple of The Dog oraz Ten od Pearl Jam.