DLACZEGO NIE/LUBIĘ IT'S MY LIFE

Dyskusje na temat poszczególnych piosenek.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

Awatar użytkownika
koala555
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 310
Rejestracja: 3 czerwca 2013, o 07:01
Lokalizacja: Poznań

Post autor: koala555 »

Brzmi całkiem nieźle, ale wole oryginał :lol:
Evii
Little Bit Of Soul
Little Bit Of Soul
Posty: 7
Rejestracja: 27 sierpnia 2013, o 13:08
Lokalizacja: Opole

Post autor: Evii »

It's My Life to jest w sumie jedyna piosenka przez, którą zaczęłam słuchać Bon Jovi. Oczywiście, prawdopodobnie, pierwszą piosenką Bon Jovi, którą usłyszałam jest Livin' On A Prayer, ale to wtedy kiedy byłam malutka i nie zdawałam sobie sprawy, że to Bon Jovi.

Do niej mam trochę mieszane uczucia. Mimo, że to dobry kawałek i właśnie przez ten kawałek wielu ludzi poznało Bon Jovi, to mnie aż tak nie zachwyca. Piosenka dość łatwa do przeróbki (jak słyszę remixy tej piosenki to mnie aż krew zalewa :zly: ), w radiu do tej pory ją puszczają zapominając o innych hitach Bon Jovi, a ludzie kojarzą Bon Jovi tylko z tą piosenką. Aczkolwiek nie można wykluczyć, że jest to piosenka pełna życia, optymizmu i jej tekst jest bardzo dobry. Szczerze? Powiem, że mam do niej sentyment i jak ją słyszę to serducho mi wali :whoeva: ale niestety nie jest jedną z moich naj.. ulubionych piosenek.
I'll Be There For You...
KondZik

Post autor: KondZik »

Nie jest to mój ulubiony kawałek, ale od tego prawie się wszystko dla mnie zaczęło.
Zrozumiałem że to Ci sami co Always do tańczenia na dyskotekach z laskami :P i Livin' to takie co każdy to śpiewa itd...

It's my life w muzyce zapoczątkowało pewien styl.
Tekst, który niby jest prosty i banalny ale fragmenty jak ten o Frankiem są zdecydowanie na plus.
Fajny teledysk i przede wszystkim chwytliwość utworu.
brykalska
Little Bit Of Soul
Little Bit Of Soul
Posty: 5
Rejestracja: 13 marca 2014, o 15:32
Lokalizacja: Nowa Sól

Post autor: brykalska »

Nie przepadam za It's My Life, bo zawsze kojarzy mi się z Bitwą Na Głosy, nie mogę w ogóle odczuć tego klimatu Bon Jovi.
Ale polecam wersję akustyczną, jest piękna. Jej mogę słuchać. W kółko.[/code]
Awatar użytkownika
M.J.
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 832
Rejestracja: 2 listopada 2012, o 21:17
Ulubiona płyta: These Days

Re: DLACZEGO NIE/LUBIę IT'S MY LIFE

Post autor: M.J. »

Kliknęłam na losową stronę forum i wpadł mi w ręce taki temat. Odgarniam z niego kurz i piszę:

"It's my life" ni mnie chłodzi, ni mnie grzeje. To tak w skrócie. I w sumie nie napiszę tu nic odkrywczego, ponieważ:

Nie lubię tego kawałka za mało oryginalny tytuł. Nie lubię za to, że szybko mi się osłuchał i przestał wzbudzać jakieś emocje. Nie lubię go za to, że jest najczęściej puszczanym kawałkiem Bon Jovi w komercyjnych stacjach radiowych, przez co - jak ktoś słysznie zauważył - ludzie myślą, że Bon Jovi to "ci od icmajlajf, nic więcej nie nagrali, bo nie puszczają", a ja sama zamiast cieszyć się, że w głośniku leci piosenka jednego z moich ulubionych zespołów, to reaguję raczej "Boże, znowu to My Life" [sup](lub jak kto woli "Bow Wow")[/sup]. Nie lubię go też za taki klimat pseudodyskoteki - nie kupuję tego rodzaju disco-power-pop-rocka, jakkolwiek to nazwać. Nie lubię go za to, że tyle razy słyszałam jego tandetnie zremiksowaną wersję, wplecioną w równie kiepsko zremiksowane hity Rihanny w najgorszym warszawskim klubie, do którego chodzę ze znajomymi tylko wtedy, gdy nie mamy kasy, a koniecznie chcemy iść na imprezę [sup](bo jest za darmo xD)[/sup]. Nie lubię go za to elektroniczne wejście [sup]("Bow-wow, turururu-ru")[/sup]. Nie lubię go za to, że w teledysku (to samo w One Wild Night) bawią się wymalowane dziunie w koszulkach do pępka, które chyba widziałam w teledysku Britney Spears, a Bon Jovi to ponoć zespół rockowy. Nie lubię go za stylówkę chłopaków w teledysku. Nienawidzę tego Crushowego imidżu. Okej, Jon wygląda cholernie seksownie w tym czarnym, obcisłym long-sleevie, ale gdy oderwę wzrok od jego torsu i choć na chwilę zerknę na jego włosy (bądź włosy Ryszarda) to odnoszę nieodparte wrażenie, że panowie z New Jersey spędzili na fotelach fryzjerskich znacznie więcej czasu ode mnie, gdy idę ufarbować swoje długie włosy, nałożyć na nie tonę odżywek nawilżających, zafundować im kąpiel parową, podciąć i wymodelować. Spokojnie, chłopaki, już tłumaczę z polskiego na Wasz: to bardzo, bardzo, BARDZO długo. Na ich głowach wszystko jest tak idealne, że nawet jeden włosek nie ma prawa wygiąć się w drugą stronę. Niby jest okej, grają w jakimś tunelu, niby są męscy, dojrzali rockmani, ubrani na czarno, są gitary, jest perkusja, ale jednak te nadmiernie wymuskane włosy, gładkie twarzyczki i idealne uśmiechy sprawiają, że mam ochotę zapytać o tę męskość, ech. :/

Okej. To teraz może za co go lubię. Hm.

Ten utwór to taka trochę Julia Roberts, bo w sumie nienawidzi się go i uwielbia za to samo [sup](w takich porównaniach zawsze do głowy przychodzi mi Julia Roberts xD)[/sup]

Bo chociaż myślę sobie "Boże, znowu My Life" i znowu to turururu-ru, to jednak potupię sobie nóżką w pracy pod biurkiem, a w refrenie nawet kolega, co to myśli, że Bon Jovi to zespół jednego przeboju, to "icmajlaaaaaaaajf" zafałszuje, a wcześniej dorzuci jeszcze "dum, dum". Bo chociaż ten klub jest naprawdę słaby, to jednak jakoś tak się uśmiechnę do DJ-a, gdy puści mi ten tandetny remiks, a ludzie wokół naprawdę się ożywiają, skaczą i wyją "icmajlaaaajf!!!". Bo chociaż disco-power-pop-rock, to jednak jakoś tchnął w ten zespół nowe życie, nowych fanów, nowe pokolenia. Bo te dziunie w teledysku też mają prawo lubić Bon Jovi, a właściwie Jona i jego piękną buźkę i jego idealną fryzurę. A może one tam właśnie poszły, żeby zdobyć namiar na fryzjera, a przy okazji piosenka wpadła im w ucho? Kto z nas nie został czyimś fanem w równie głupi sposób?

A tak poza tym, co wymieniłam, to na serio dodam, że lubię ten kawałek za energię Jona, która w połączeniu z tekstem daje efekt takiej... naiwnej motywacji. Nie wiem, czy "naiwna" to dobre określenie. Może raczej pompatyczna? Czego by nie mówić, ten kawałek daje kopa. Krótkotrwałego, owszem, ale jednak kopa. To mógłby być hymn każdego współczesnego (nie)szanującego się celebry... pardon, coacha. ;) Lubię za Tommy'ego i Ginę i za sprytne nawiązanie do Sinatry. Ogólnie tekst w swojej naiwności i prostocie jest napisany dobrze - Jon zawsze miał solidne (choć powtarzalne) pióro. Lubię za to, że pamiętam go z list przebojów z czasów, gdy jeszcze nie byłam fanką Bon Jovi. I bardzo, bardzo lubię za teledysk! Za śmieszną historię, zaginanie czasoprzestrzeni, akcje prosto z holyłódu, świetną pracę kamery i ten koncert stylizowany na jakieś nielegalne zbiorowisko, na który chętnie bym sama poszła. ;)

...czasem gdy jestem zmęczona to wychodzą mi takie eseje naukowe na mało istotne tematy. Sorry za długość. :x
His momma said he was crazy - he said 'Momma, I've got to try'.
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3514
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Re: DLACZEGO NIE/LUBIę IT'S MY LIFE

Post autor: prezes1 »

Piękne wypracowanie! :)
Ja lubię It's my life tylko za to, że dzięki piosence zespół powrócił do ekstraklasy i za teledysk(Oscar za montaż!).
Lista nielubienia jest dłuższa, więc daruję sobie... ;)
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
Awatar użytkownika
M.J.
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 832
Rejestracja: 2 listopada 2012, o 21:17
Ulubiona płyta: These Days

Re: DLACZEGO NIE/LUBIę IT'S MY LIFE

Post autor: M.J. »

prezes1 pisze:Piękne wypracowanie! :)
Dziękuję, bardzo się starałam, żeby przerwane studia filologiczne nie poszły na marne. :D
His momma said he was crazy - he said 'Momma, I've got to try'.
Awatar użytkownika
misstwisted
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 973
Rejestracja: 16 marca 2011, o 18:51
Lokalizacja: Pszczyna

Re: DLACZEGO NIE/LUBIę IT'S MY LIFE

Post autor: misstwisted »

M.J. pisze:Kliknęłam na losową stronę forum i wpadł mi w ręce taki temat. Odgarniam z niego kurz i piszę:

"It's my life" ni mnie chłodzi, ni mnie grzeje. To tak w skrócie. I w sumie nie napiszę tu nic odkrywczego, ponieważ:

Nie lubię tego kawałka za mało oryginalny tytuł. Nie lubię za to, że szybko mi się osłuchał i przestał wzbudzać jakieś emocje. Nie lubię go za to, że jest najczęściej puszczanym kawałkiem Bon Jovi w komercyjnych stacjach radiowych, przez co - jak ktoś słysznie zauważył - ludzie myślą, że Bon Jovi to "ci od icmajlajf, nic więcej nie nagrali, bo nie puszczają", a ja sama zamiast cieszyć się, że w głośniku leci piosenka jednego z moich ulubionych zespołów, to reaguję raczej "Boże, znowu to My Life" [sup](lub jak kto woli "Bow Wow")[/sup]. Nie lubię go też za taki klimat pseudodyskoteki - nie kupuję tego rodzaju disco-power-pop-rocka, jakkolwiek to nazwać. Nie lubię go za to, że tyle razy słyszałam jego tandetnie zremiksowaną wersję, wplecioną w równie kiepsko zremiksowane hity Rihanny w najgorszym warszawskim klubie, do którego chodzę ze znajomymi tylko wtedy, gdy nie mamy kasy, a koniecznie chcemy iść na imprezę [sup](bo jest za darmo xD)[/sup]. Nie lubię go za to elektroniczne wejście [sup]("Bow-wow, turururu-ru")[/sup]. Nie lubię go za to, że w teledysku (to samo w One Wild Night) bawią się wymalowane dziunie w koszulkach do pępka, które chyba widziałam w teledysku Britney Spears, a Bon Jovi to ponoć zespół rockowy. Nie lubię go za stylówkę chłopaków w teledysku. Nienawidzę tego Crushowego imidżu. Okej, Jon wygląda cholernie seksownie w tym czarnym, obcisłym long-sleevie, ale gdy oderwę wzrok od jego torsu i choć na chwilę zerknę na jego włosy (bądź włosy Ryszarda) to odnoszę nieodparte wrażenie, że panowie z New Jersey spędzili na fotelach fryzjerskich znacznie więcej czasu ode mnie, gdy idę ufarbować swoje długie włosy, nałożyć na nie tonę odżywek nawilżających, zafundować im kąpiel parową, podciąć i wymodelować. Spokojnie, chłopaki, już tłumaczę z polskiego na Wasz: to bardzo, bardzo, BARDZO długo. Na ich głowach wszystko jest tak idealne, że nawet jeden włosek nie ma prawa wygiąć się w drugą stronę. Niby jest okej, grają w jakimś tunelu, niby są męscy, dojrzali rockmani, ubrani na czarno, są gitary, jest perkusja, ale jednak te nadmiernie wymuskane włosy, gładkie twarzyczki i idealne uśmiechy sprawiają, że mam ochotę zapytać o tę męskość, ech. :/

Okej. To teraz może za co go lubię. Hm.

Ten utwór to taka trochę Julia Roberts, bo w sumie nienawidzi się go i uwielbia za to samo [sup](w takich porównaniach zawsze do głowy przychodzi mi Julia Roberts xD)[/sup]

Bo chociaż myślę sobie "Boże, znowu My Life" i znowu to turururu-ru, to jednak potupię sobie nóżką w pracy pod biurkiem, a w refrenie nawet kolega, co to myśli, że Bon Jovi to zespół jednego przeboju, to "icmajlaaaaaaaajf" zafałszuje, a wcześniej dorzuci jeszcze "dum, dum". Bo chociaż ten klub jest naprawdę słaby, to jednak jakoś tak się uśmiechnę do DJ-a, gdy puści mi ten tandetny remiks, a ludzie wokół naprawdę się ożywiają, skaczą i wyją "icmajlaaaajf!!!". Bo chociaż disco-power-pop-rock, to jednak jakoś tchnął w ten zespół nowe życie, nowych fanów, nowe pokolenia. Bo te dziunie w teledysku też mają prawo lubić Bon Jovi, a właściwie Jona i jego piękną buźkę i jego idealną fryzurę. A może one tam właśnie poszły, żeby zdobyć namiar na fryzjera, a przy okazji piosenka wpadła im w ucho? Kto z nas nie został czyimś fanem w równie głupi sposób?

A tak poza tym, co wymieniłam, to na serio dodam, że lubię ten kawałek za energię Jona, która w połączeniu z tekstem daje efekt takiej... naiwnej motywacji. Nie wiem, czy "naiwna" to dobre określenie. Może raczej pompatyczna? Czego by nie mówić, ten kawałek daje kopa. Krótkotrwałego, owszem, ale jednak kopa. To mógłby być hymn każdego współczesnego (nie)szanującego się celebry... pardon, coacha. ;) Lubię za Tommy'ego i Ginę i za sprytne nawiązanie do Sinatry. Ogólnie tekst w swojej naiwności i prostocie jest napisany dobrze - Jon zawsze miał solidne (choć powtarzalne) pióro. Lubię za to, że pamiętam go z list przebojów z czasów, gdy jeszcze nie byłam fanką Bon Jovi. I bardzo, bardzo lubię za teledysk! Za śmieszną historię, zaginanie czasoprzestrzeni, akcje prosto z holyłódu, świetną pracę kamery i ten koncert stylizowany na jakieś nielegalne zbiorowisko, na który chętnie bym sama poszła. ;)

...czasem gdy jestem zmęczona to wychodzą mi takie eseje naukowe na mało istotne tematy. Sorry za długość. :x
Bow wow.
didi88
Little Bit Of Soul
Little Bit Of Soul
Posty: 2
Rejestracja: 15 lutego 2018, o 12:16

Re: DLACZEGO NIE/LUBIĘ IT'S MY LIFE

Post autor: didi88 »

Sam otwór mogę powiedzieć że jest znakomity. Fajny przekaz i prawdziwy :)
Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Re: DLACZEGO NIE/LUBIĘ IT'S MY LIFE

Post autor: EVENo »

Dopiero dzisiaj, kiedy przeczytałem, że Oops I Did It Again od Britney Spears napisał Max Martin, skapowałem się, że refren It's My Life jest niemal dokładną kalką tej piosenki xD Oba single wydano w przeciągu miesiąca.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Paulska
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 288
Rejestracja: 11 czerwca 2013, o 09:22
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Łódź / Warszawa

Re: DLACZEGO NIE/LUBIĘ IT'S MY LIFE

Post autor: Paulska »

EVENo pisze: 20 kwietnia 2022, o 19:00 Dopiero dzisiaj, kiedy przeczytałem, że Oops I Did It Again od Britney Spears napisał Max Martin, skapowałem się, że refren It's My Life jest niemal dokładną kalką tej piosenki xD Oba single wydano w przeciągu miesiąca.
EVENo, Ty żyjesz na forum :D ;)

Odwrotna kolejność byłaby ciekawszym podsumowaniem twórczości BJ ;)
Pozdrawiam
Paulska
Awatar użytkownika
Bon Jovi
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 626
Rejestracja: 21 września 2005, o 21:09
Ulubiona płyta: Cała twórczość
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Re: DLACZEGO NIE/LUBIĘ IT'S MY LIFE

Post autor: Bon Jovi »

EVENo pisze: 20 kwietnia 2022, o 19:00 Dopiero dzisiaj, kiedy przeczytałem, że Oops I Did It Again od Britney Spears napisał Max Martin, skapowałem się, że refren It's My Life jest niemal dokładną kalką tej piosenki xD Oba single wydano w przeciągu miesiąca.
Przy "Complicated" też maczał palce Max Martin... A jest to ulubiony mój kawałek z ulubionego albumu Adriana, "Have A Nice Day".


A "It's My Life", to petarda na albumie Crush. Miłego oglądania :-)
"Livin' On A Prayer"
-----------
Aby się dowiedzieć kim jestem, trzeba mnie najpierw poznać.
Awatar użytkownika
sobol_77
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1987
Rejestracja: 17 września 2005, o 10:45
Ulubiona płyta: New Jersey +TD +SWW
Lokalizacja: Michałowice / Wa-wa, od lat już Głogów

Re: DLACZEGO NIE/LUBIĘ IT'S MY LIFE

Post autor: sobol_77 »

Nie lubię. Od samego początku. I nie lubiłem bardziej, im częściej do porzygu katowała ten numer każda stacja radiowa. Początek gównianej ery Bon Jovi, z przerwą na Bounce.
It's a bitch, but life's a roller coaster ride,
The ups and downs will make you scream sometimes...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Piosenki”