Paulska pisze:Tym razem - mimo już znacznego upływu czasu od wydania płyty BJ 2020 - przyszedł czas na moją opinię na jej temat.
1. Limitless - ściana dźwięku w refrenie, infantylny tekst, wokal to raczej recytacja, wyjący bridge. Taki trochę klimat najsłabszych kawałków z THINFS. Najchętniej bym nie oceniał i wcisnął skip - jeśli muszę - 2/10.
2. Do What You Can - fajne tempo, pozytywny tekst, wersja z Jennifer Nettles robi efekt, cały czas aktualne, wpada w ucho, interesujące story z dopisywaniem tekstu - mimo pewnej prostoty tego utworu nie mogę się od niego oderwać - 6/10
3. American Reckoning - kawałek pod USA i bieżącą sytuację, trudno będzie go zrozumieć komuś kto nie zna kontekstu. Tekst świetny. Wokalnie bardzo słabo w refrenie (juź jor vojs…), za to muzycznie harmonijka wywołuje u mnie ciarki - 5/10.
4. Beautiful Drug - Gitara - świetne brzmienie, które powinno być podkreślone. Ach, gdyby to zagrał na wiośle RS - przydałoby się trochę brudniejsze brzmienie… Zwrotki super, refren mimo wszystko mniej. Solo fajne, ale bardzo brzmi tu klimat Phila X. To mógłby być muzycznie utwór na płyty z lat 90/00… - 7/10
5. Story Of Love - Nadaje się do słuchania od solo na pianinie do końca. Przy pierwszym przesłuchaniu to był jedyny kawałek, który chciałem skipować w trakcie (do czasu usłyszenia solo). Tak, Shanx ma cholerne wyczucie do melodyki. Znów - jakby zagrałby to RS - padłbym na kolana… a tak tylko - 4/10
6. Let It Rain - na początku zrobiło na mnie dobre wrażenie. Im więcej razy słucham, tym bardziej tak oczywiste skojarzenia stają się męczące. Ale bardzo przyjemny bridge - 6/10.
7. Lower The Flag - dla odmiany jeden z najlepszych kawałków na płycie - przejmujący wokal podkreśla klimat, świetna recytacja w drugiej części. Aż chce się słuchać. Tu - mimo wolnego i spokojnego tempa są emocje. Tak trzymać - 8/10.
8. Blood In The Water - przepraszam, Dry County 2. No cóż, najlepszy utwór na płycie. Tekst, Klimat. Brakuje mi tylko wokalu, który - pomimo spokojnego tempa - krzyczałby i przejmował do kości - 9/10.
9. Brothers In Arms - niby rocker. Niby ostrzej. A pozostaje niedosyt- 6/10.
10. Unbroken - świetny tekst, pasujący wokal, świetne outro. Klimatyczne - 8/10.
11. Luv Can - nie jest w podstawowej wersji na płycie, nie oceniam na siłę, nie jest źle, ale dość irytuje powtarzanie tytułu.
12. Shine - jako dodatek ok.
W trakcie tego miesiąca nowe dzieło Jona już mi się osluchało i do niektórych kawałków raczej nie wracam, inne lubię mimo, że potrafią też zdenerwować ?
Oceny pewnie nieco uległy zmianie.
1. Limitless - mam z tym kawałkiem problem, bo brzmi jak mix "Walls" z "Superman Tonight"(refren). Pomijając dość płaską produkcję, szczątkowe "popisy" gitarowe w aspekcie technicznym, a także dość naiwny tekst to utwór może się podobać i o zgrozo jest jednym z mocniejszych pkt albumu przywołując gdzieś odległe echa stadionowego oblicza (jak to brzmi?) Bon Jovi. J***ć to! Jestem na tak??? 6/10
2. Do What You Can - refren jest zaraźliwy jak diabli... Mój synek lubi, więc też patrzę na ten kawałek nieco inaczej ? 6/10
3. American Reconing - nuda Panie... Nuda. Nie czuję tego. 4/10
4. Beautiful Drug - stare dobre BJ chciało by się powiedzieć i nic więcej nie potrzeba dodawać. 7/10
5. Story of Love - fathers love dauthers like mothers love sons (...) From The Day You arrived, till You walk, till You run
... Taka oczywista oczywistość z tym, że pierwszy wers jakoś od początku wydaje mi się nietrafiony i naiwny.
Nie wiem czy to dobry kawałek na płytę BJ... Bo jakkolwiek zwiewny, niezobowiązujący, nieco naiwny by nie był to bardziej pasuje na ścieżkę dźwiękową filmu do hollywoodzkiego dramatu "Ojcowie i córki" niż na skądinąd rockowy album. Fajne outro, z tym że czegoś brakuje. 5/10
6. Let it Rain - patrzę i oczy przecieram... Springsteen przekroczył 70-kę, a nagrał niesamowicie witalny album. Jon o 13 lat młodszy, a na tle starszego Kolegi brzmi jak bezzębny (pozbawiony wigoru) dziad... To z kolei znajduje odzwierciedlenie w muzyce. W rezultacie czasem ma się wrażenie, że 2020 to statyczny rock na baczność. Przy tym utworze porównań do Bruce'a uniknąć po prostu się nie da... Słychać kto ma jakich muzyków ?
Ale... Let it Rain lubię pomimo tych żołnierzy, szukania światła, bo lirycznie ma coś do przekazania, a w kwestii muzyki wybija się na tle większości kawałków z 2020 ponadprzecietnie. 7/10
8. Blood in The Water - lubię. Po prostu. Jedyne co mi przeszkadza to praktycznie brak gitar i tunelowe brzmienie zachowawczej solówki.
Minusem jest też to, że po kilku przesłuchaniach utwór ten jawi się jako najlepszy przykład/dowód zespołu osieroconego przez gitarzystę... Mimo tych mankamentów 9/10, bo to taki Jon na jakiego 9d dawna czekałem.
9. Brothers in Arms - obecnie mój favorite one. Fajnie plasajacy riff w stylu Bad Name, fajny drive, świetny pre-chorus, kapitalny refren. Do efektu wow brakuje "tylko" kogoś kto by skradł ten kawałek muzycznie. 9/10
10. Unbroken - patetyczny i nieco pretensjonalny (ostatnia zwrotka) momentami. Ale praca sekcji rytmicznej - najlepszy utwór na płycie pod tym względem. Intro i outro też się wyróżniają na tle pozostałych utworów. 9/10
11. Shine - nie, nie i nie 3/10
12. Luv Can - gdyby to było na podstawowej wersji byłoby moim special one. Bardzo "classy". Na minus to ucięte solo. Piosenka przywołuje jednak ducha ery These Days, ma w sobie też coś z bonusowego "These open Arms". Szkoda, że zamiast takiego kawałka Jon wcisnął na album COVID-ówkę i post-springsteenowe przynudzanie.
9/10.
Mimo wad... Jest dobrze. Najlepsze płyty Panowie już przecież dawno temu nagrali, a i my już nie ci sami...