"Bon Jovi 2020" (nowy album)

Dyskusje na temat albumów, ich oceny, opinie.

Moderator: Mod's Team

ODPOWIEDZ
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: M »

Tomker pisze:sprawdz popularność w nexie piosenek z video i bez teledyskow
Rozumiem że wychodzisz z założenia, że inny dobór singli i inna gadka dużo by zmieniła...
Tego nie wiemy. Poprzedniemu albumowi pomogło przecież coś zupełnie innego, a teraz nie bardzo było to możliwe.

Ja myślę, że Jon ładnie to sobie wykalkulował (koncept 2020) ale coś nie zagrało. I możemy się spierać czy wybór Drug na leada dałby te 5-6 miejsc wyżej, ale to już tylko gdybanie, bo nie jest powiedziane, że singiel by chwycił ?

Ja podtrzymuję swoje zdanie szanując Twoje, bo na pewno jest w tym sporo racji.

Kończąc jednak - w myśl zasady że marka sama się obroni - tutaj to się nie potwierdziło.
Paulska
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 288
Rejestracja: 11 czerwca 2013, o 09:22
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Łódź / Warszawa

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: Paulska »

Obawiam się, że marka się tym razem sama nie obroni.

Po pierwsze - mamy do czynienia z okresem, kiedy nie ma szans na promocję płyty na koncertach.
Po drugie - płyta jest "skrojona" pod rynek amerykański, dotyka problemów stamtąd, nie wszyscy się z nią będą identyfikować, choć teksty te przyłożyć można do wielu okoliczności i miejsc na świecie.
Po trzecie - ta płyta dodatkowo wskazuje na bieżącą sytuację - nie wszyscy tego oczekują, niektórzy mogą mieć dosyć (jak w przytoczonej tu kiedyś recenzji).
Po czwarte - poza tym co Ty, Tomker i Prezes dzisiaj napisaliście o warstwie muzycznej, dla mnie ta płyta jest taka... bardzo stonowana, uspokojona, wyważona - w warstwie muzycznej. Mimo podejmowania ważnych tematów nie krzyczy do odbiorcy (tak, wokal też nie, pomijam formę wokalną lub celowość takiego zabiegu...) ani też nie daje mu chwili wyciszenia do zadumy nad tym, o czym opowiada. Jakby była spłaszczona.

I jestem daleki od krytyki BJ2020, bo generalnie płyta mnie pozytywnie zaskoczyła, niemniej jednak przy kolejnych odsłuchach początkowy duży entuzjazm (bo naprawdę jest tu kilka mocnych punktów) zamienił się w takie poczucie, że z tego materiału można było (i to chyba niewielkim nakładem sił) wycisnąć sporo więcej.
Pozdrawiam
Paulska
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: M »

Paulska pisze:Obawiam się, że marka się tym razem sama nie obroni.

Po pierwsze - mamy do czynienia z okresem, kiedy nie ma szans na promocję płyty na koncertach.
Po drugie - płyta jest "skrojona" pod rynek amerykański, dotyka problemów stamtąd, nie wszyscy się z nią będą identyfikować, choć teksty te przyłożyć można do wielu okoliczności i miejsc na świecie.
Po trzecie - ta płyta dodatkowo wskazuje na bieżącą sytuację - nie wszyscy tego oczekują, niektórzy mogą mieć dosyć (jak w przytoczonej tu kiedyś recenzji).
Po czwarte - poza tym co Ty, Tomker i Prezes dzisiaj napisaliście o warstwie muzycznej, dla mnie ta płyta jest taka... bardzo stonowana, uspokojona, wyważona - w warstwie muzycznej. Mimo podejmowania ważnych tematów nie krzyczy do odbiorcy (tak, wokal też nie, pomijam formę wokalną lub celowość takiego zabiegu...) ani też nie daje mu chwili wyciszenia do zadumy nad tym, o czym opowiada. Jakby była spłaszczona.

I jestem daleki od krytyki BJ2020, bo generalnie płyta mnie pozytywnie zaskoczyła, niemniej jednak przy kolejnych odsłuchach początkowy duży entuzjazm (bo naprawdę jest tu kilka mocnych punktów) zamienił się w takie poczucie, że z tego materiału można było (i to chyba niewielkim nakładem sił) wycisnąć sporo więcej.

A nie sądzisz, że może być to wyrazem "zmęczenia materiału"? Wątpię by fani Jona chcieli jeszcze te wszystkie Limitlessy i country'ówy w stylu Do What You Can.

Jon sam wydaje się nie bardzo mieć co zaproponować i albo udaje Bruce'a, albo sięga po country'ówy właśnie. Być może też o jeden przystanek za długo udawał nastolatka.

Nowemu materiałowi nie sposób odmówić potencjału. Tyle, że - kolejny raz - zamiast doszukiwać się pozytywów wolałbym NIE MIEĆ WĄTPLIWOŚCI.
usunięty użytkownik 4858

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

M pisze:Wątpię by fani Jona chcieli jeszcze te wszystkie Limitlessy i country'ówy w stylu Do What You Can.
przeczytalem chyba wszystkie ogólnodostępne "recenzje" nt. 20/20 i może masz rację co do konkretnych świadomych długoletnich Fanów, ale ludzie z innego muzycznego swiata i nie rozkminiający tak dobrze BJ jak my oceniają to zupełnie inaczej, np:
"Album otwiera, pełne werwy i opatrzone stadionowym refrenem "Limitless". Piosenka stanowiąca za zachętę do optymizmu w obecnym niepewnym świecie. To jednocześnie jeden z albumowych singli, a w moim odczuciu prawdziwy strzał w dziesiątkę. Dawno nie słyszałem tak soczystych Bon Jovi. I dobrze, że nie musieliśmy długo czekać, tylko panowie od razu na wstępie dali tak solidnego kopa. Aż chce się pod naporem tej melodii skocznie ugniatać boiskową trawę. Niewiele tempo osłabnie, w równie udanym "Do What You Can". Uwaga, to też singiel, i kolejny z tego killer, a jednocześnie solidny reprezentant w walce z kowidem, czego zresztą wnętrze piosenki dotyka."
To nie jedyna recka, w której bardzo do gustu przypadły jedne z najsłabszych piosenek na płycie: Limit i Do What Can. I chyba to dla nich, a nie dla nas "większych" fanów, Jon wybiera single
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: M »

Tomker pisze:
M pisze:Wątpię by fani Jona chcieli jeszcze te wszystkie Limitlessy i country'ówy w stylu Do What You Can.
przeczytalem chyba wszystkie ogólnodostępne "recenzje" nt. 20/20 i może masz rację co do konkretnych świadomych długoletnich Fanów, ale ludzie z innego muzycznego swiata i nie rozkminiający tak dobrze BJ jak my oceniają to zupełnie inaczej, np:
"Album otwiera, pełne werwy i opatrzone stadionowym refrenem "Limitless". Piosenka stanowiąca za zachętę do optymizmu w obecnym niepewnym świecie. To jednocześnie jeden z albumowych singli, a w moim odczuciu prawdziwy strzał w dziesiątkę. Dawno nie słyszałem tak soczystych Bon Jovi. I dobrze, że nie musieliśmy długo czekać, tylko panowie od razu na wstępie dali tak solidnego kopa. Aż chce się pod naporem tej melodii skocznie ugniatać boiskową trawę. Niewiele tempo osłabnie, w równie udanym "Do What You Can". Uwaga, to też singiel, i kolejny z tego killer, a jednocześnie solidny reprezentant w walce z kowidem, czego zresztą wnętrze piosenki dotyka."
To nie jedyna recka, w której bardzo do gustu przypadły jedne z najsłabszych piosenek na płycie: Limit i Do What Can. I chyba to dla nich, a nie dla nas "większych" fanów, Jon wybiera single
No tak. Czasy się zmieniły... Dzisiaj rock i kop to niestety już tylko ogrzewanie kalesonów.
Paulska
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 288
Rejestracja: 11 czerwca 2013, o 09:22
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Łódź / Warszawa

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: Paulska »

M pisze:A nie sądzisz, że może być to wyrazem "zmęczenia materiału"? Wątpię by fani Jona chcieli jeszcze te wszystkie Limitlessy i country'ówy w stylu Do What You Can.
Fani będący od lat z zespołem - raczej nie...
Ale może my nie jesteśmy do końca miarodajni.
Bo znamy zespół "od podszewki", wiemy co grał i przede wszystkim - co potrafił stworzyć.
Ale nowi? Może właśnie rację mają osoby cytowane przez Tomkera.

Sam do tej pory pamiętam moje niedowierzanie w 2000 r. kiedy pierwszy raz usłyszałem w radiu IML. Szczególnie, że wtedy w pamięci miałem KTF i TD. To... nie pasowało...
To była duża zmiana, jak okazało się - z punktu widzenia kolejnych lat - być może uratowała BJ przed niebytem w otchłani historii, dając rzeszę nowych fanów, którzy zostali z zespołem na kolejne lata. A i do mnie w końcu IML szybko "przemówiło".
A patrząc na to dzisiaj - jako Ci bardziej "świadomi" fani - pewnie wolelibyśmy dostawać taką muzykę jak na Crush niż na 2020 ;) .
Więc prawda - jak to zwykle bywa - z perspektywy czasu pewnie leży gdzieś pośrodku...
M pisze:Nowemu materiałowi nie sposób odmówić potencjału. Tyle, że - kolejny raz - zamiast doszukiwać się pozytywów wolałbym NIE MIEĆ WĄTPLIWOŚCI.
Ale właśnie - jako długoletni fani - mamy prawo do wątpliwości i patrzenia na twórczość BJ z perspektywy całej ich kariery. Właśnie dlatego nie podoba mi się Limitless a DWYC oceniam głównie jako utwór mocno osadzony w tegorocznych realiach i niosący pozytywny przekaz. Bo muzycznie się niestety słabo broni.
Tomker pisze:To nie jedyna recka, w której bardzo do gustu przypadły jedne z najsłabszych piosenek na płycie: Limit i Do What Can. I chyba to dla nich, a nie dla nas "większych" fanów, Jon wybiera single
Może coś w tym jest, że JBJ chce cały czas docierać do szerokiego grona słuchaczy. A może też wie, że Ci "dłużsi stażem" fani wcale się tak szybko nie odwrócą? ;)
Pozdrawiam
Paulska
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: M »

Paulska pisze:
M pisze:A nie sądzisz, że może być to wyrazem "zmęczenia materiału"? Wątpię by fani Jona chcieli jeszcze te wszystkie Limitlessy i country'ówy w stylu Do What You Can.
Fani będący od lat z zespołem - raczej nie...
Ale może my nie jesteśmy do końca miarodajni.
Bo znamy zespół "od podszewki", wiemy co grał i przede wszystkim - co potrafił stworzyć.
Ale nowi? Może właśnie rację mają osoby cytowane przez Tomkera.

Sam do tej pory pamiętam moje niedowierzanie w 2000 r. kiedy pierwszy raz usłyszałem w radiu IML. Szczególnie, że wtedy w pamięci miałem KTF i TD. To... nie pasowało...
To była duża zmiana, jak okazało się - z punktu widzenia kolejnych lat - być może uratowała BJ przed niebytem w otchłani historii, dając rzeszę nowych fanów, którzy zostali z zespołem na kolejne lata. A i do mnie w końcu IML szybko "przemówiło".
A patrząc na to dzisiaj - jako Ci bardziej "świadomi" fani - pewnie wolelibyśmy dostawać taką muzykę jak na Crush niż na 2020 ;) .
Więc prawda - jak to zwykle bywa - z perspektywy czasu pewnie leży gdzieś pośrodku...
M pisze:Nowemu materiałowi nie sposób odmówić potencjału. Tyle, że - kolejny raz - zamiast doszukiwać się pozytywów wolałbym NIE MIEĆ WĄTPLIWOŚCI.
Ale właśnie - jako długoletni fani - mamy prawo do wątpliwości i patrzenia na twórczość BJ z perspektywy całej ich kariery. Właśnie dlatego nie podoba mi się Limitless a DWYC oceniam głównie jako utwór mocno osadzony w tegorocznych realiach i niosący pozytywny przekaz. Bo muzycznie się niestety słabo broni.
Tomker pisze:To nie jedyna recka, w której bardzo do gustu przypadły jedne z najsłabszych piosenek na płycie: Limit i Do What Can. I chyba to dla nich, a nie dla nas "większych" fanów, Jon wybiera single
Może coś w tym jest, że JBJ chce cały czas docierać do szerokiego grona słuchaczy. A może też wie, że Ci "dłużsi stażem" fani wcale się tak szybko nie odwrócą? ;)
Nie wiem czy mogę nazywać się długoletnim fanem Bon Jovi ?

Zespół poznałem niedługo po tym jak kilka ładnych lat starsi kuzyni w 1992 puścili mi z kasety... Czarny Album Metalliki. To chyba nawet tłoczenie MusicGiant było. Jak to brzmiało!!!?

A jakiś czas wcześniej uwolnić się nie mogłem od "Everything I Do" ze ścieżki Robin Hooda. Co to był za utwór!!! Pamiętacie zapewne też co niektórzy "One" U2, Wiatr przemian Scorpionsów, schyłkowy Queen (chociaż najbardziej pamiętam Living on My Own Freddiego), Seasons in The Abyss czy... no właśnie... Szczyt popularności Guns N'Roses. Wszyscy wtedy (chyba) słuchali Ganzesów i Jacko ? Otwierasz lodówkę, a tam Don't Cry...

Ale wracając do BJ... Mieli coś w sobie. A czasy były dla rocka przednie. Tyle, że ja jakoś w latach 90 wolałem Aerosmith. Może z racji tego, że byli dzikusami... Crying, Crazy, Blind Man... To były pieprz*** hiciory, a człowiek był młody. Pewnie za młody ?

Ech, w 1992 za sprawą Eli Lama Sabachtani przyszły Wilki i niespełna 8-letniego wówczas chłopczyka wgniotły w fotel.

Co ciekawe we wczesnych latach 90 nie było u nas z tego co pamiętam wielkiego parcia na grunge. Ludzie słuchali AC/DC, Maidenów, Def Leppard.

Pamiętam jednak, że gdy w końcu przyszła (do mnie) Nirvana to świat się totalnie zmienił. To było to co dokładnie czułem ? to było coś wyjątkowego i już się (u mnie) nie powtórzy. Trzeba też oddać, że gdyby nie Kurt to nie siegnałbym po gitarę. A tak, lawina poszła i przyszedł Pearl Jam, Soundgarden, Alice in Chains... Ci ostatni z kolei sprawili, że "przyszło" też do mnie mocniejsze granie w stylistyce Pantery, Sepultury, Machine Head.

Temat dotyczy jednak Bon Jovi "2020"???

Jak pisałem... BJ mieli w sobie coś wyjątkowego i to była ta "miłość od pierwszego spojrzenia"? i cieszę się, że ta przygoda nadal trwa, bo co bym nie pisał, jak bym nie psioczył to żadnego albumu nie wyrzucę.
Paulska
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 288
Rejestracja: 11 czerwca 2013, o 09:22
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Łódź / Warszawa

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: Paulska »

Poruszyłeś taki temat, w którym moglibyśmy pewnie gadać godzinami.
Choć w kwestii BJ 2020 to już offtop.
Pamiętam te czasy, jakby to było wczoraj.
Bryan Adams - od tego kawałka zacząłem zbierać jego płyty. "Everything I do" to było jak dostać obuchem siekiery przez łeb pod kątem ballad. Film oglądałem chyba z 7 albo i 10 razy, głównie dla muzyki. Zresztą cała płyta Adamsa WUTN (z chociażby "Do I Have to Say the Words" czy "Thought I'd Died and Gone to Heaven") to majstersztyk pod względem ballad.
Tak, to były też czasy U2 czy Scorpions (swoją drogą wczoraj przyszło do mnie jubileuszowe wydanie "Wind Od Change" - http://www.eskarock.pl/eska_rock_news/w ... twa/160900 - polecam, naprawdę świetne wydawnictwo: winyl, cd i książka opowiadająca o historii powstania utworu - chociaż cena zwala z nóg... to nie mogłem się powstrzymać).
Ale nie tylko tych. To były czasy schyłkowego hair/soft metalu - słuchałem Cinderellla, Extreme, Van Halen, oczywiście też Def Leppard (Hysteria, Adrenalize). A czarny album Mety to była taka odskocznia do innego świata ;)
Jacko - wtedy - mimo miana króla popu - to była muzyka, która budziła emocje...
Inną bajką był Aerosmith (ach ten ich Pump, a później Get A Grip) ;-)
No i oczywiście: G'n'R (ale ja bardziej zachwycałem się kawałkami U could be mine i Civil War), AC/DC, Helloween, itp.
A skąd BJ?
Ano jak to w takim szczeniackim wieku - przez dziewczyny ;) Nawiązanie do Wilków nieprzypadkowe, ale o tym za chwilę.
Wcześniej znałem kawałki BJ, ale bez szału. Gdzieś w 1992 koleżanka poprosiła mnie o plakaty BJ (czasy Popcornu i Bravo) - ja wtedy słuchałem głownie G'n'R i Europe - a że była to koleżanka którą wtedy darzyłem dużą sympatią :D, więc jej całą stertę dałem. W ramach wymiany dostałem kasety (dwie) KTF. Posłuchałem i już nie chciałem słuchać G'n'R. ;)
Tak się zaczęło... Potem był rok 1994 i Always. I już nie było odwrotu.
Potem These Days. I wpadłem po uszy.
Jakoś na grunge nigdy mnie nie cisnęło, ale Soundgarden zawsze przyciągało.
Właściwie lata 1992 - 1995 ustawiły mnie na słuchanie ostrzejszej muzyki. Całe szczęście ;)

A odnośnie Wilków.
1992 to był mój pierwszy koncert Wilków i pierwszy jakikolwiek kiedy fani rozmontowali część krzesełek w sali ;) Ta muzyka to było coś nowego, świeżego. Niespotykanego.
I tak zostało. Eli Lama Sabachtani, Benjamin, Glorya - znak czasów.
Potem solowe płyty Gawła.
Z polskich kapel moja ulubiona.
M pisze:Jak pisałem... BJ mieli w sobie coś wyjątkowego i to była ta "miłość od pierwszego spojrzenia"? i cieszę się, że ta przygoda nadal trwa, bo co bym nie pisał, jak bym nie psioczył to żadnego albumu nie wyrzucę.
Mieli. I mam wszystkie albumy od początku i nie zamierzam pozbyć się żadnego ;) Jak to mówią - BJ forever.

Swoją drogą w końcu pora na moją recenzję BJ 2020.
Pozdrawiam
Paulska
Paulska
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 288
Rejestracja: 11 czerwca 2013, o 09:22
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Łódź / Warszawa

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: Paulska »

Tym razem - mimo już znacznego upływu czasu od wydania płyty BJ 2020 - przyszedł czas na moją opinię na jej temat.

1. Limitless - ściana dźwięku w refrenie, infantylny tekst, wokal to raczej recytacja, wyjący bridge. Taki trochę klimat najsłabszych kawałków z THINFS. Najchętniej bym nie oceniał i wcisnął skip - jeśli muszę - 2/10.
2. Do What You Can - fajne tempo, pozytywny tekst, wersja z Jennifer Nettles robi efekt, cały czas aktualne, wpada w ucho, interesujące story z dopisywaniem tekstu - mimo pewnej prostoty tego utworu nie mogę się od niego oderwać - 6/10
3. American Reckoning - kawałek pod USA i bieżącą sytuację, trudno będzie go zrozumieć komuś kto nie zna kontekstu. Tekst świetny. Wokalnie bardzo słabo w refrenie (juź jor vojs…), za to muzycznie harmonijka wywołuje u mnie ciarki - 5/10.
4. Beautiful Drug - Gitara - świetne brzmienie, które powinno być podkreślone. Ach, gdyby to zagrał na wiośle RS - przydałoby się trochę brudniejsze brzmienie… Zwrotki super, refren mimo wszystko mniej. Solo fajne, ale bardzo brzmi tu klimat Phila X. To mógłby być muzycznie utwór na płyty z lat 90/00… - 7/10
5. Story Of Love - Nadaje się do słuchania od solo na pianinie do końca. Przy pierwszym przesłuchaniu to był jedyny kawałek, który chciałem skipować w trakcie (do czasu usłyszenia solo). Tak, Shanx ma cholerne wyczucie do melodyki. Znów - jakby zagrałby to RS - padłbym na kolana… a tak tylko - 4/10
6. Let It Rain - na początku zrobiło na mnie dobre wrażenie. Im więcej razy słucham, tym bardziej tak oczywiste skojarzenia stają się męczące. Ale bardzo przyjemny bridge - 6/10.
7. Lower The Flag - dla odmiany jeden z najlepszych kawałków na płycie - przejmujący wokal podkreśla klimat, świetna recytacja w drugiej części. Aż chce się słuchać. Tu - mimo wolnego i spokojnego tempa są emocje. Tak trzymać - 8/10.
8. Blood In The Water - przepraszam, Dry County 2. No cóż, najlepszy utwór na płycie. Tekst, Klimat. Brakuje mi tylko wokalu, który - pomimo spokojnego tempa - krzyczałby i przejmował do kości - 9/10.
9. Brothers In Arms - niby rocker. Niby ostrzej. A pozostaje niedosyt- 6/10.
10. Unbroken - świetny tekst, pasujący wokal, świetne outro. Klimatyczne - 8/10.
11. Luv Can - nie jest w podstawowej wersji na płycie, nie oceniam na siłę, nie jest źle, ale dość irytuje powtarzanie tytułu.
12. Shine - jako dodatek ok.
Pozdrawiam
Paulska
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3514
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: prezes1 »

Na dzień dzisiejszy nic nie zmieniam w swoich ocenach. Bardzo dobrze mi się słucha albumu, tracklista jest idealna.
Bonusy nie pasują w ogóle. Wcześniej myślałem że można by je wymienić za 'Story of Love' ale jednak nie. Te outro pięknie się tam wpisuje.
Sam jestem zaskoczony jak mi się album podoba. :)
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: M »

Paulska pisze:Tym razem - mimo już znacznego upływu czasu od wydania płyty BJ 2020 - przyszedł czas na moją opinię na jej temat.

1. Limitless - ściana dźwięku w refrenie, infantylny tekst, wokal to raczej recytacja, wyjący bridge. Taki trochę klimat najsłabszych kawałków z THINFS. Najchętniej bym nie oceniał i wcisnął skip - jeśli muszę - 2/10.
2. Do What You Can - fajne tempo, pozytywny tekst, wersja z Jennifer Nettles robi efekt, cały czas aktualne, wpada w ucho, interesujące story z dopisywaniem tekstu - mimo pewnej prostoty tego utworu nie mogę się od niego oderwać - 6/10
3. American Reckoning - kawałek pod USA i bieżącą sytuację, trudno będzie go zrozumieć komuś kto nie zna kontekstu. Tekst świetny. Wokalnie bardzo słabo w refrenie (juź jor vojs…), za to muzycznie harmonijka wywołuje u mnie ciarki - 5/10.
4. Beautiful Drug - Gitara - świetne brzmienie, które powinno być podkreślone. Ach, gdyby to zagrał na wiośle RS - przydałoby się trochę brudniejsze brzmienie… Zwrotki super, refren mimo wszystko mniej. Solo fajne, ale bardzo brzmi tu klimat Phila X. To mógłby być muzycznie utwór na płyty z lat 90/00… - 7/10
5. Story Of Love - Nadaje się do słuchania od solo na pianinie do końca. Przy pierwszym przesłuchaniu to był jedyny kawałek, który chciałem skipować w trakcie (do czasu usłyszenia solo). Tak, Shanx ma cholerne wyczucie do melodyki. Znów - jakby zagrałby to RS - padłbym na kolana… a tak tylko - 4/10
6. Let It Rain - na początku zrobiło na mnie dobre wrażenie. Im więcej razy słucham, tym bardziej tak oczywiste skojarzenia stają się męczące. Ale bardzo przyjemny bridge - 6/10.
7. Lower The Flag - dla odmiany jeden z najlepszych kawałków na płycie - przejmujący wokal podkreśla klimat, świetna recytacja w drugiej części. Aż chce się słuchać. Tu - mimo wolnego i spokojnego tempa są emocje. Tak trzymać - 8/10.
8. Blood In The Water - przepraszam, Dry County 2. No cóż, najlepszy utwór na płycie. Tekst, Klimat. Brakuje mi tylko wokalu, który - pomimo spokojnego tempa - krzyczałby i przejmował do kości - 9/10.
9. Brothers In Arms - niby rocker. Niby ostrzej. A pozostaje niedosyt- 6/10.
10. Unbroken - świetny tekst, pasujący wokal, świetne outro. Klimatyczne - 8/10.
11. Luv Can - nie jest w podstawowej wersji na płycie, nie oceniam na siłę, nie jest źle, ale dość irytuje powtarzanie tytułu.
12. Shine - jako dodatek ok.
W trakcie tego miesiąca nowe dzieło Jona już mi się osluchało i do niektórych kawałków raczej nie wracam, inne lubię mimo, że potrafią też zdenerwować ?

Oceny pewnie nieco uległy zmianie.

1. Limitless - mam z tym kawałkiem problem, bo brzmi jak mix "Walls" z "Superman Tonight"(refren). Pomijając dość płaską produkcję, szczątkowe "popisy" gitarowe w aspekcie technicznym, a także dość naiwny tekst to utwór może się podobać i o zgrozo jest jednym z mocniejszych pkt albumu przywołując gdzieś odległe echa stadionowego oblicza (jak to brzmi?) Bon Jovi. J***ć to! Jestem na tak??? 6/10

2. Do What You Can - refren jest zaraźliwy jak diabli... Mój synek lubi, więc też patrzę na ten kawałek nieco inaczej ? 6/10

3. American Reconing - nuda Panie... Nuda. Nie czuję tego. 4/10

4. Beautiful Drug - stare dobre BJ chciało by się powiedzieć i nic więcej nie potrzeba dodawać. 7/10

5. Story of Love - fathers love dauthers like mothers love sons (...) From The Day You arrived, till You walk, till You run
... Taka oczywista oczywistość z tym, że pierwszy wers jakoś od początku wydaje mi się nietrafiony i naiwny.

Nie wiem czy to dobry kawałek na płytę BJ... Bo jakkolwiek zwiewny, niezobowiązujący, nieco naiwny by nie był to bardziej pasuje na ścieżkę dźwiękową filmu do hollywoodzkiego dramatu "Ojcowie i córki" niż na skądinąd rockowy album. Fajne outro, z tym że czegoś brakuje. 5/10

6. Let it Rain - patrzę i oczy przecieram... Springsteen przekroczył 70-kę, a nagrał niesamowicie witalny album. Jon o 13 lat młodszy, a na tle starszego Kolegi brzmi jak bezzębny (pozbawiony wigoru) dziad... To z kolei znajduje odzwierciedlenie w muzyce. W rezultacie czasem ma się wrażenie, że 2020 to statyczny rock na baczność. Przy tym utworze porównań do Bruce'a uniknąć po prostu się nie da... Słychać kto ma jakich muzyków ?

Ale... Let it Rain lubię pomimo tych żołnierzy, szukania światła, bo lirycznie ma coś do przekazania, a w kwestii muzyki wybija się na tle większości kawałków z 2020 ponadprzecietnie. 7/10

8. Blood in The Water - lubię. Po prostu. Jedyne co mi przeszkadza to praktycznie brak gitar i tunelowe brzmienie zachowawczej solówki.
Minusem jest też to, że po kilku przesłuchaniach utwór ten jawi się jako najlepszy przykład/dowód zespołu osieroconego przez gitarzystę... Mimo tych mankamentów 9/10, bo to taki Jon na jakiego 9d dawna czekałem.

9. Brothers in Arms - obecnie mój favorite one. Fajnie plasajacy riff w stylu Bad Name, fajny drive, świetny pre-chorus, kapitalny refren. Do efektu wow brakuje "tylko" kogoś kto by skradł ten kawałek muzycznie. 9/10

10. Unbroken - patetyczny i nieco pretensjonalny (ostatnia zwrotka) momentami. Ale praca sekcji rytmicznej - najlepszy utwór na płycie pod tym względem. Intro i outro też się wyróżniają na tle pozostałych utworów. 9/10

11. Shine - nie, nie i nie 3/10

12. Luv Can - gdyby to było na podstawowej wersji byłoby moim special one. Bardzo "classy". Na minus to ucięte solo. Piosenka przywołuje jednak ducha ery These Days, ma w sobie też coś z bonusowego "These open Arms". Szkoda, że zamiast takiego kawałka Jon wcisnął na album COVID-ówkę i post-springsteenowe przynudzanie.
9/10.

Mimo wad... Jest dobrze. Najlepsze płyty Panowie już przecież dawno temu nagrali, a i my już nie ci sami...
Awatar użytkownika
Bon Jovi
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 627
Rejestracja: 21 września 2005, o 21:09
Ulubiona płyta: Cała twórczość
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: Bon Jovi »

Podsumowanie albumu Bon Jovi "2020" Obrazek na YouTube miesiąc od premiery.
Wziąłem pod uwagę każdy dostępny utwór w każdej wersji studyjnej, oprócz koncertowych. Tylko studyjne i teledyski oraz lyric video, które oficjalnie wyszły. Ilość odsłuchań podzieliłem na dni dostępności i wyszedł wynik.
Dodałem Unbroken z The Invictus Games Choir, oraz do Do What You Can doliczyłem wersję singlową.
Pod wyliczeniem na dzień, jest podpięty link do youtube...

Poniżej lista zgodnie z ilością odsłuchanych od największej podzielonej na dni dostępne.

1. Do What You Can (46593) 3 tygodnie po premierze albumu. (2816 + 866 + 1406 + 6424 + 29139 + 961 = 41612) miesiąc po premierze albumu.
2. Do What You Can ft. Jennifer Nettles (35784). (28748 + 708 + 581 + 792 = 30829).
3. Limitless (25605). (3815 + 15854 + 1887 + 683 + 1244 = 23483).
4. Story of Love (16793). (10084 + 3268 + 689 = 14041).
5. Unbroken (12884). (8738 + 1298 + 817 + 941 + 394 = 12188)↑ z 6.
6. Beautiful Drug (14455). (630 + 6284 + 3792 + 693 = 11399)↓ z 5.
7. Blood in the Water (11263). (5475 + 3104 + 504 = 9083).
8. American Reckoning (10044 ↑ z 11). (1972 + 1115 + 4863 + 789 = 8739).
9. Brothers in Arms (9552 ↓ z 8). (4465 + 2137 + 462 = 7064).
10. Let It Rain (9194 ↓ z 10). (3466 + 2930 + 607 = 7003) ↑ z 11.
11. Lower the Flag (9234 ↓ z 9). (3980 + 2493 + 510 = 6983)↓ z 10.
12. Unbroken ft. The Invictus Games Choir (2973). (2545 + 326 = 2871).
13. Luv Can (1981). (1559).
14. Shine (1864). (1461).


Źródło: https://www.youtube.com
"Livin' On A Prayer"
-----------
Aby się dowiedzieć kim jestem, trzeba mnie najpierw poznać.
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: M »

Znany i lubiany na tym forum Bruce Springsteen debiutuje na #2 Billboard 200. Nasze BJ po zaledwie 2 tygodniach i peak position #19 z hukiem wyleciało z amerykańskiej listy bestsellerów...
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: M »

Tymczasem na Allegro szemrany Japończyk "2020"... Myślałem, że czasy piractwa fizycznych nośników już za nami...
Załączniki

[Rozszerzenie jpg zostało wyłączone i nie będzie dłużej wyświetlane.]

M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: "Bon Jovi 2020" (nowy album)

Post autor: M »

Jak widać za wschodnią granicą tniemy koszty... Ciekaw jestem jak wygląda bookletu czegoś takiego. Po nadruku "2020" widać, że to pirat, choć "ząbkowana" krawędź grzbietu może zmylić.
Załączniki

[Rozszerzenie jpg zostało wyłączone i nie będzie dłużej wyświetlane.]

ODPOWIEDZ

Wróć do „Albumy i Wydawnictwa”