Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Moderator: Mod's Team
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4411
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Pod wpływem emocji które wzbudził we mnie Jon w piosence "Santa Fe" chciałem się podzielić z wami dlaczego kocham ten album pomimo, że na pewno nie jest w moim TOP5 (a może i nawet top10) albumów wydanych spod ręki Jona.
1.Na całym albumie czuć od Jona pasje. Jak śpiewa te westernowe utwory to ja czuje że on wierzy w to co śpiewa. Co więcej czuć od niego taką raodchę jak u małego chłopca który cieszy się z nowego resoraka. Myśle, że to dzięki tematowi albumu i możliwości dobrania na gości swoich idoli z dzieciństwa.
2.Klimat. Ten album to jeden wielki klimat
3.Świetne, tematyczne, ale i mądre teksty
4.Dobór gości
5.WOKAL!
1.Na całym albumie czuć od Jona pasje. Jak śpiewa te westernowe utwory to ja czuje że on wierzy w to co śpiewa. Co więcej czuć od niego taką raodchę jak u małego chłopca który cieszy się z nowego resoraka. Myśle, że to dzięki tematowi albumu i możliwości dobrania na gości swoich idoli z dzieciństwa.
2.Klimat. Ten album to jeden wielki klimat
3.Świetne, tematyczne, ale i mądre teksty
4.Dobór gości
5.WOKAL!
01.Stuttgart 2006
02.Lipsk 2008
03.Drezno 2011
04.GDAŃSK 2013!!
05.WARSZAWA 2019!!
Please Wait.....Loading....
02.Lipsk 2008
03.Drezno 2011
04.GDAŃSK 2013!!
05.WARSZAWA 2019!!
Please Wait.....Loading....
- EVENo
- Have A Nice Day
- Posty: 1584
- Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Kontakt:
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Podpisuję się.Adrian pisze: 2.Klimat. Ten album to jeden wielki klimat
3.Świetne, tematyczne, ale i mądre teksty
4.Dobór gości
5.WOKAL!
Na pierwszym miejscu natomiast dałbym emocje w śpiewie. Nie wiem, czy to pasja, bo nie pytałem wykonawcy, ale na pewno takie utwory, jak Santa Fe potwierdzają, że włożono w to wiele serca.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
-
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 945
- Rejestracja: 24 lutego 2013, o 14:11
- Ulubiona płyta: The Circle
- Lokalizacja: Nowy Dwór Mazowiecki
- Kontakt:
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
zgadzam się z wami, w każdej piosence a szczególnie w Santa Fe, Blood Money czy samo Blaze of Glory słychać niesamowite emocje w śpiewie, dlatego ten album jest u mnie poza rankingami, odbieram go też bardzo emocjonalnie, klimat dzikiego zachodu wylewa się z albumu strumieniami, szkoda tylko że ten album tak niewiele osiągnął (chyba że się mylę)
I'm still living, yeah, semper fi!
When you want to give up and your heart's about to break
Remember that you're perfect
God makes no mistakes
When you want to give up and your heart's about to break
Remember that you're perfect
God makes no mistakes
-
- Keep The Faith
- Posty: 288
- Rejestracja: 11 czerwca 2013, o 09:22
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Łódź / Warszawa
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Zdecydowanie emocje, choć warsztat wokalny i instrumentalny jest tutaj na najwyższym poziomie.
No i pewnie dlatego, że Santa Fe już zawsze pozostanie u mnie na liście utworów, które wywołują ciary za każdym razem kiedy go słyszę
No i pewnie dlatego, że Santa Fe już zawsze pozostanie u mnie na liście utworów, które wywołują ciary za każdym razem kiedy go słyszę
Pozdrawiam
Paulska
Paulska
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3514
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Tak, zdecydowanie się mylisz...Fromasz1899 pisze:szkoda tylko że ten album tak niewiele osiągnął (chyba że się mylę)
Złoty Glob, nominacja do Oscara i Grammy, kilka milionów egzemplarzy sprzedanych(WAN czy The Circle mogą pomarzyć o takim wyniku), prawie szczyt na Billboardzie. Jon podbudowany sukcesem już się szykował na solową karierę...
W Polsce w tamtych czasach każdy miał kasetę Blaze of Glory na półce.
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
- EVENo
- Have A Nice Day
- Posty: 1584
- Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Kontakt:
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Parę lat temu znalazłem pudełko po takiej na chodniku, jakieś 100 metrów od mojego domu.prezes1 pisze: W Polsce w tamtych czasach każdy miał kasetę Blaze of Glory na półce.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Ja miałem kasetę Blaze, mój kumpel miał kasete Blaze, mój sąsiad.... Pamiętam wakacje w Jastrzębiej Górze, jak ktoś na kempingu katował przez bite 2tyg Santa Fe. To były czasy. A album kocham za emocje, głos Jona, dla mnie zdecydowanie nr 1.
- M.J.
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 832
- Rejestracja: 2 listopada 2012, o 21:17
- Ulubiona płyta: These Days
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
W tym albumie (jak chyba w żadnym innym) słychać doskonale, że Jon miał kiedyś w gardle prawdziwą petardę. Nie mówię o tym, że potrafił krzyczeć i śpiewać mocne dźwięki, bo to było wiadome już dużo wcześniej. Na tym albumie słychać, jak Jon potrafił stopniowo rozwijać siłę i barwę swojego wokalu, jak głosem budował nastrój piosenki, utwór się rozwijał, a z każdym kolejnym słowem rosło napięcie - ciarki przebiegały po ciele szybciej i szybciej. Zgadzam się z tym, że wokal Jona, a właściwie jego koloryt, jest główną zaletą tego albumu.
Inna ważna sprawa to całkowite oddanie Jona. Każde wyśpiewane przez niego słowo brzmi autentycznie, tam gdzie jest radość, czujesz tę radość, tam gdzie jest złość, czujesz tę złość, wręcz obrywasz nią po gębie. Najmocniej słyszę to w Santa Fe we fragmencie
Blaze Of Glory to album wyjątkowy, stojący gdzieś obok. Absolutnie nie mogę wpasować go w ramy Bon Jovi. Mogę nazwać go płytą kompletną - trzyma klimat, jakość i styl od początku do końca. Jedyne, co mi w nim przeszkadza to te "mówione" wstawki. Na pewno ma specjalne miejsce w moim sercu, chociaż również nie zaliczyłabym go do ulubionych. Tak jak mówiłam, Blaze Of Glory stoi gdzieś obok. Nawet w ranking nie mogę go wpasować.
Inna ważna sprawa to całkowite oddanie Jona. Każde wyśpiewane przez niego słowo brzmi autentycznie, tam gdzie jest radość, czujesz tę radość, tam gdzie jest złość, czujesz tę złość, wręcz obrywasz nią po gębie. Najmocniej słyszę to w Santa Fe we fragmencie
- czysta frustracja wywołana niesprawiedliwością i niezrozumieniem. Ten fragment wbija mi się w głowę za każdym razem najbardziej, nie sposób jest przy nim opanować emocje.And I blame this world for making a good man evil
It's this world that can drive a good man mad
And it's this world that turns a killer into a hero
Well I blame this world for making a good man bad
Blaze Of Glory to album wyjątkowy, stojący gdzieś obok. Absolutnie nie mogę wpasować go w ramy Bon Jovi. Mogę nazwać go płytą kompletną - trzyma klimat, jakość i styl od początku do końca. Jedyne, co mi w nim przeszkadza to te "mówione" wstawki. Na pewno ma specjalne miejsce w moim sercu, chociaż również nie zaliczyłabym go do ulubionych. Tak jak mówiłam, Blaze Of Glory stoi gdzieś obok. Nawet w ranking nie mogę go wpasować.
His momma said he was crazy - he said 'Momma, I've got to try'.
-
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 324
- Rejestracja: 23 listopada 2007, o 11:12
- Ulubiona płyta: All
- Lokalizacja: Radom
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Od tego albumu (a w zasadzie od utworu "Blaze of Glory"), rozpoczęła się moja niekończąca się historia z Bon Jovi, a było to bodajże w 1990 czy w 1991 roku. Usłyszałem ją w programie "5-10-15" (tak, tak to było dawno). Puszczali teledysk i tłumaczyli słowa (jako nauka angielskiego) i mnie wtedy "trafiło". Oczywiście zgadzam się w całej rozciągłości - petarda w głosie, emocje, muzyka. I nawet mi te wstawki "mówione" nie przeszkadzają (rzecz gustu). A "Santa Fe" (chyba mogę powiedzieć, że to jeden z moich ulubionych utworów w dorobku Jona) i te słowa, zacytowane wyżej zapadły głęboko w serducho i pozostaną tam na zawsze. Do tego dochodzi epickie "Dyin' Ain't Much of a Livin'" przy słuchaniu, którego za każdym razem ściska gdzieś w środku... Także ja nie mogę powiedzieć (to oczywiście moje subiektywne odczucie), że ten album stoi gdzieś obok, bo dzięki niemu poznałem Bon Jovi, od niego wszystko się zaczęło i dla mnie ma szczególne znaczenie (chociaż po dłuższym zastanowieniu rzeczywiście ciężko go wpisać w ramy Bon Jovi jako zespołu i rzeczywiście jest inny, ale jak już napisałem - dla mnie szczególny). Krótko mówiąc - "Blaze of Glory" - The BeginningM.J. pisze:W tym albumie (jak chyba w żadnym innym) słychać doskonale, że Jon miał kiedyś w gardle prawdziwą petardę. Najmocniej słyszę to w Santa Fe we fragmencie
- czysta frustracja wywołana niesprawiedliwością i niezrozumieniem. Ten fragment wbija mi się w głowę za każdym razem najbardziej, nie sposób jest przy nim opanować emocje.And I blame this world for making a good man evil
It's this world that can drive a good man mad
And it's this world that turns a killer into a hero
Well I blame this world for making a good man bad
Blaze Of Glory to album wyjątkowy, stojący gdzieś obok. Absolutnie nie mogę wpasować go w ramy Bon Jovi. Mogę nazwać go płytą kompletną - trzyma klimat, jakość i styl od początku do końca. Jedyne, co mi w nim przeszkadza to te "mówione" wstawki. Na pewno ma specjalne miejsce w moim sercu, chociaż również nie zaliczyłabym go do ulubionych. Tak jak mówiłam, Blaze Of Glory stoi gdzieś obok. Nawet w ranking nie mogę go wpasować.
And I blame this world for making a good man evil
It's this world that can drive a good man mad
And it's this world that turns a killer into a hero
Well I blame this world for making a good man bad
It's this world that can drive a good man mad
And it's this world that turns a killer into a hero
Well I blame this world for making a good man bad
- M.J.
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 832
- Rejestracja: 2 listopada 2012, o 21:17
- Ulubiona płyta: These Days
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Pisząc, że album stoi gdzieś obok nie miałam na myśli nic złego, ale chyba się tego domyśliłeś. W tej płycie jest dla mnie ciekawe również to, że możemy poznać taką wersję Jona, której na próżno szukać w innych wydawnictwach. Chodzi mi o specyficzny rodzaj wrażliwości. Owszem, Jon zawsze był bardzo "ludzki" i dosyć otwarcie mówił o tym, co go gryzie w ludziach i w świecie, ale czasem gdy słucham tego albumu myślę sobie, że w tych dziesięciu kawałkach postanowił wylać absolutnie wszystko, co do tej pory było gdzieś jeszcze w nim ukryte i co nie pasowało do zespołowych utworów (także tematycznie). Takie 110% Jona Bon Jovi.wranglerek pisze:Także ja nie mogę powiedzieć (to oczywiście moje subiektywne odczucie), że ten album stoi gdzieś obok, bo dzięki niemu poznałem Bon Jovi, od niego wszystko się zaczęło i dla mnie ma szczególne znaczenie (chociaż po dłuższym zastanowieniu rzeczywiście ciężko go wpisać w ramy Bon Jovi jako zespołu i rzeczywiście jest inny, ale jak już napisałem - dla mnie szczególny).
(Ale o jego oddaniu sprawie już w sumie pisałam. )
His momma said he was crazy - he said 'Momma, I've got to try'.
-
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 324
- Rejestracja: 23 listopada 2007, o 11:12
- Ulubiona płyta: All
- Lokalizacja: Radom
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Oczywiście, domyśliłem się; tylko wydaje mi się, że to moje (takie odczucie subiektywne) "gdzieś obok" jest trochę z innej strony niż Twoje "gdzieś obok".M.J. pisze:Pisząc, że album stoi gdzieś obok nie miałam na myśli nic złego, ale chyba się tego domyśliłeś. W tej płycie jest dla mnie ciekawe również to, że możemy poznać taką wersję Jona, której na próżno szukać w innych wydawnictwach. Chodzi mi o specyficzny rodzaj wrażliwości. Owszem, Jon zawsze był bardzo "ludzki" i dosyć otwarcie mówił o tym, co go gryzie w ludziach i w świecie, ale czasem gdy słucham tego albumu myślę sobie, że w tych dziesięciu kawałkach postanowił wylać absolutnie wszystko, co do tej pory było gdzieś jeszcze w nim ukryte i co nie pasowało do zespołowych utworów (także tematycznie). Takie 110% Jona Bon Jovi.wranglerek pisze:Także ja nie mogę powiedzieć (to oczywiście moje subiektywne odczucie), że ten album stoi gdzieś obok, bo dzięki niemu poznałem Bon Jovi, od niego wszystko się zaczęło i dla mnie ma szczególne znaczenie (chociaż po dłuższym zastanowieniu rzeczywiście ciężko go wpisać w ramy Bon Jovi jako zespołu i rzeczywiście jest inny, ale jak już napisałem - dla mnie szczególny).
(Ale o jego oddaniu sprawie już w sumie pisałam. )
Po przemyśleniach wydaje mi się słuszne stwierdzenie, że album "Blaze of Glory", a reszta albumów Bon Jovi to jak Księżyc i Ziemia; jest rzeczywiście gdzieś z boku, ale krąży wokół i cały czas w pobliżu (i zależy z kto z której strony, czy też kiedy spojrzy, czy wysłucha takie będzie miał odczucia) i tylko my jak "wilkołaki wyjemy do tej "pełni" (tych 110%) Jona"
And I blame this world for making a good man evil
It's this world that can drive a good man mad
And it's this world that turns a killer into a hero
Well I blame this world for making a good man bad
It's this world that can drive a good man mad
And it's this world that turns a killer into a hero
Well I blame this world for making a good man bad
- EVENo
- Have A Nice Day
- Posty: 1584
- Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Kontakt:
Re: Dlaczego kocham album - Blaze Of Glory
Muszę przyznać, że miałem dłuższą przerwę od Blaze Of Glory... i dobrze! Dobrze, bo po raz kolejny mogłem się przekonać, że ta płyta jest doprawdy wyjątkowa. Wprawdzie niektóre motywy nie zestarzały się tak dobrze, jak inne, ale teoretycznie niczego tutaj nie brakuje. I to jest największa zaleta tego albumu - jest klimatyczny, utrzymany w tym samym uniwersum, a jednocześnie całkiem różnorodny. Piosenkom takim jak Miracle, czy Bang A Drum można wiele zarzucić, ale odnoszę wrażenie, że w ich przypadku nostalgia robi lepszą robotę, niż u innych utworów, które po latach nie smakują już tak dobrze. Z jakiegoś powodu jestem w stanie wybaczyć temu albumowi znacznie, ale to znacznie więcej, niż nawet New Jersey.
Ale tym, co przyprowadziło mnie z powrotem do tego tematu jest (znowu) Santa Fe. Zachwyty nad tym numerem nie mają końca. Głównie dlatego, że nie był to singiel i nieustannie mam wrażenie, że to najbardziej niedoceniona perła w dorobku Jona. Pragnę wobec tego z całych sił, aby wszyscy wokół usłyszeli ten kawałek. To petarda, która wyprzedza pozostałe utwory o 12 parseków. Idealny kandydat do wszelakich podsumowań wszech czasów i jeden z najlepszych dowodów na to, że Bon Jovi był swego czasu doprawdy wielkim muzykiem.
Niestety, wiele wskazuje na to, że będzie to album zapomniany. Szyld płyty solowej wykreśla go z głównego zestawu dyskografii, która już teraz ma swoje "braki" w postaci rzuconych w kąt 7800DH, czy nawet These Days. Popkultura bezlitośnie potraktowała co poniektórą twórczość Jona i jedynie tytułowy singiel utrzymuje przy życiu Blaze Of Glory w kontekście klasyków rocka. Niesłuszny los spotka ten materiał w przyszłości. W naszych rękach to, czy ta płyta nie zostanie zapomniana.
Ale tym, co przyprowadziło mnie z powrotem do tego tematu jest (znowu) Santa Fe. Zachwyty nad tym numerem nie mają końca. Głównie dlatego, że nie był to singiel i nieustannie mam wrażenie, że to najbardziej niedoceniona perła w dorobku Jona. Pragnę wobec tego z całych sił, aby wszyscy wokół usłyszeli ten kawałek. To petarda, która wyprzedza pozostałe utwory o 12 parseków. Idealny kandydat do wszelakich podsumowań wszech czasów i jeden z najlepszych dowodów na to, że Bon Jovi był swego czasu doprawdy wielkim muzykiem.
Niestety, wiele wskazuje na to, że będzie to album zapomniany. Szyld płyty solowej wykreśla go z głównego zestawu dyskografii, która już teraz ma swoje "braki" w postaci rzuconych w kąt 7800DH, czy nawet These Days. Popkultura bezlitośnie potraktowała co poniektórą twórczość Jona i jedynie tytułowy singiel utrzymuje przy życiu Blaze Of Glory w kontekście klasyków rocka. Niesłuszny los spotka ten materiał w przyszłości. W naszych rękach to, czy ta płyta nie zostanie zapomniana.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon