
Rozpoczynamy sondowanie albumów solowych
Moderator: Mod's Team
Tutaj ośmielę się mieć odmienne zdanie. Uważam, że produkcja na Aftermath jest bardzo radiowa (mainstreamowa). Najlepszymi przykładami niech będą poprockowe Every Road, Nowadays czy Sugar Daddy. Ale nic w tym dziwnego, skoro Ebbin to wysokiej klasy specjalista od radiowego rocka, co udowodnił albumami "Crush" i "Bounce". Natomiast sam Richie, promując się w telewizjach śniadaniowych w 2012 roku, też niejako potwierdził, że celuje ze swoim nowym materiałem właśnie w mainstream, a nie w jakąś undergroundową niszę. To, że nie przebił się przez główny nurt, to już inny tematTomker pisze:Produkcja nie dająca szans na zaistnienie w mainstreamie
Every Road to akurat idealny przykład na zaprzeczenie tej tezy. Słychać, że picowali ją na singla i totalnie nie jest w klimacie reszty utworów z płyty.Damned pisze:Seven Years Gone i You Can Only Get So High są poza konkurencją.
Po dłuższym zastanowieniu dorzucam Burn the Candle Down![]()
Tutaj ośmielę się mieć odmienne zdanie. Uważam, że produkcja na Aftermath jest bardzo radiowa (mainstreamowa). Najlepszymi przykładami niech będą poprockowe Every Road, Nowadays czy Sugar Daddy. Ale nic w tym dziwnego, skoro Ebbin to wysokiej klasy specjalista od radiowego rocka, co udowodnił albumami "Crush" i "Bounce". Natomiast sam Richie, promując się w telewizjach śniadaniowych w 2012 roku, też niejako potwierdził, że celuje ze swoim nowym materiałem właśnie w mainstream, a nie w jakąś undergroundową niszę. To, że nie przebił się przez główny nurt, to już inny tematTomker pisze:Produkcja nie dająca szans na zaistnienie w mainstreamie
Tomker pisze:Every Road to akurat idealny przykład na zaprzeczenie tej tezy. Słychać, że picowali ją na singla i totalnie nie jest w klimacie reszty utworów z płyty.Damned pisze:
Tutaj ośmielę się mieć odmienne zdanie. Uważam, że produkcja na Aftermath jest bardzo radiowa (mainstreamowa). Najlepszymi przykładami niech będą poprockowe Every Road, Nowadays czy Sugar Daddy. Ale nic w tym dziwnego, skoro Ebbin to wysokiej klasy specjalista od radiowego rocka, co udowodnił albumami "Crush" i "Bounce". Natomiast sam Richie, promując się w telewizjach śniadaniowych w 2012 roku, też niejako potwierdził, że celuje ze swoim nowym materiałem właśnie w mainstream, a nie w jakąś undergroundową niszę. To, że nie przebił się przez główny nurt, to już inny tematTomker pisze:Produkcja nie dająca szans na zaistnienie w mainstreamie
Natomiast Nowadays i Sugar to proste, żywiołowe utwory, oprócz przesłodzonego ERLHTY może i najbliższe wejścia do "mainstreamowych" mediów, ale to nie ich produkcja o tym decyduje tylko struktury utworów. Kompozycja, a nie miks
Porównywanie AMOTL do Crusha to trochę chwytanie się brzytwy, że o "śniadaniowych" występach promujących płytę nie wspomnę
Mi wystarcza do analizy to co słyszę. Radiowcy tez zadecydowaliAle oczywiście szanuję twoje, odmienne zdanie na ten temat Filip, Pozdro!
Spróbuje inaczej to ubrać w słowa, bo chyba się nie zrozumieliśmy...Tomker pisze: Niby się nie zgadzasz, a sam przyznałeś mi rację, pisząc, że cytuję: "Every Road odstaje swoją radiową formą nad resztą płyty"
Myślę że radiowcy zrobili swoje. "Every Road" można było usłyszeć w wielu rozgłośniach (również w Polsce). Jednak to nie do radiowców, a do słuchaczy należy ostateczny werdykt (przynajmniej w komercyjnych rozgłośniach). Więc skoro singiel Richiego nie zrobił wśród słuchaczy wielkiej furory, to i z wytwórni nie było zielonego światła na drugi, a może i trzeci oficjalny singiel. Szkoda. Jednak to kolejny przykład na to, że Sambora to nie Jon Bon Jovi i nie wszystko co zrobi, zamieni się w przysłowiowe, fonograficzne "złoto".Tomker pisze:Teoria, że Aftermath jest czysto mainstreamową płytą, jest dla mnie niedorzeczna, zreszta jak juz napisałem radiowcy twierdzą to samo. Praktyka weryfikuje teorię. "Kropka"! ;D
Nie napisałem że nadaje się wyłącznie na sidemana, tylko że jest klasycznym sidemanem. Sądzę że różnica jest kolosalna, a więc znów niezrozumienie. Richie radzi sobie dobrze jako lider, ale znacznie lepsze wrażenie (nie tylko instrumentalne) sprawia skupiając się tylko na gitarze i chórkach. To też oczywiście tylko moje zdanie. Nie obrażam się na nikogo kto uważa że jest na odwrótTomker pisze:Również całkowicie nie zgadzam się, że Richie nadaje się wyłącznie na "sidemana" i jest człowiekiem bez charyzmy. To, że nie będąc gitarowym wirtuozem zaistniał w gitarowym świecie, zawdzięcza właśnie swojej charyzmie.
Nie czuję dysonansu, ponieważ to, że jakiś produkt spełnia kryteria komercyjnego, nie gwarantuje mu z miejsca sukcesu. To zaledwie początek drogi na szczyt.Tomker pisze:Potem piszesz, że AMOTL nie przysporzył Richiemu fanów próbując tym samym udowodnić, że ten album jest "kwintesencja mainstreamowego poprocka". Czujesz ten dysonans poznawczy wypowiedzi?Zrobili idealną komerchę, ale komercha okazała się niekomercyjna. Błędne definiowanie wg mnie.
Tomker pisze:Dobrze chociaż, że wycofujesz się z poparcia swojej (śmiałej) teorii przykładem Crusha.
Poniosła Cię wyobraźnia przyjacieluTomker pisze:Myślę Filip, że Twój błąd* (*/inny punkt widzenia, niepotrzebne skreślić) wynika z podejrzeń jakie masz wobec twórców AMOTH.
Nawet gdyby to byla prawda, że chcieli stworzyć 12 super komercyjnych piosenek to wystarczy przecież choć kilka razy przesłuchać album i stwierdzić, że tak najzwyczajniej w świecie nie jest.