ALBUM, KTÓRY ODMIENIŁ MOJE ŻYCIE

Dyskusje na temat albumów, ich oceny, opinie.

Moderator: Mod's Team

Dolkin

Post autor: Dolkin »

misstwisted pisze:Opinia, jakoby osoby słuchające hard rocka, traktujące ten rodzaj muzyki jako swoje hobby, uczęszczając do kościoła miały służyć dwóm Panom, jest dla mnie zabawna. Równocześnie osoby oglądające seriale CSI, horrory, czytające kryminały oraz wiersze przedstawiające brzydotę i turpizm również służą dwóm Panom. Występuje tam grzech, a więc maczał w tym palce sam szatan. That's all. :cfaniak:
Jak mawia mój dobry znajomy;"Życie jest za krótkie, zeby się smucić". Po coś przecież zyjemy... Kurczowe trzymanie się doktryn jest swoistym samookaleczeniem. Pozbawia człowieka wyboru. Osobiście uważam, że odmawianie sobie przyjemności (cokolwiek przez to rozumiemy, a co daje nam radość) jest niezgoodne z naszą naturą. Uściślając - nie piszę tutaj o praktykowaniu wszelkich dewiacji jak np. zabijanie innych, pedofilia (wybaczcie) i inne okropieństwa, które ludzie potafią zadawać innym. Geminiman, gdzie Twoim zdaniem jest w tym TEN WŁAŚCIWY PAN?

Moim zdaniem odmawianie sobie normalnych ludzkich zachowań (zachcianek, popełniania błędów) i trzymanie się doktryn prowadzi do wszelkich skrzywień i dewiacji. Rozumiem, że Twój harmonogram dnia z racji Asperbergera jest ścisły, wręcz purytański. Rozumiem też, że pewne przekonania przychodzą same i ciężko o obiektywizm. Myslałeś kiedykolwiek o terapii? Czy może była już prowadzona? We Wro są dwie placówki w których zajmują się Asperbergerem. http://www.centrum-terapii.pl/wroclaw/

Misstwisted, nie wiem jaką Ty masz na ten temat opinię ale moim zdaniem wszelkie okultyzmy, pradawne religie, książki fantasy, style noir i podobne kręcą ludzi z bogatym wnętrzem. To coś więcej niż zwykła prostota. To bardziej sposób bycia niż służenie komukolwiek. I to jest fajne...

Odbiegliśmy jednak cholernie od tematu. Proszę o wpisywanie treści zgodnej z tytułem ;) Pozdrawiam
Geminiman

Post autor: Geminiman »

medicineman90, dobek994 nie rozśmieszajcie mnie. Chrześcijański rock, przecież to jest dobry oksymoron. Nie ma czegoś takiego jak rock chrześcijański. Nie widzicie że to jest kolejny podstęp i oszustwo diabła, by zwieść ludzi. Zatem albo to jest rock, albo to jest chrześcijańskie.
Awatar użytkownika
dobek994
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 633
Rejestracja: 3 grudnia 2012, o 21:35
Lokalizacja: Katowice

Post autor: dobek994 »

Hehe, chrześcijański rock, hehe, ale śmieszne, ohoho, boki zrywać. Skubany ten diabeł, cwaniak z niego. Geminiman - nie każdy musi uważać tak jak Ty. Wole się cieszyć muzyką i innymi rzeczami które uważasz za złe i grzeszne, niż odmawiać sobie każdej przyjemności w życiu bo wszędzie jest szatan.

A tak żeby nie offtopować - ważnych albumów w moim życiu było wiele. Nie potrafię wskazać jednego... Te, które sprawiły że słucham takiej muzyki a nie innej to różnorakie składanki ( kiedy poznawałem jakiś zespół, zaczynałem przeważnie od składanek the best of - pierwszą była chyba składanka największych hitów KISS ). Są takie albumy do których zawsze wracam w zależności od nastroju i tego co sie u mnie dzieje w życiu - jak jestem zły, Shout At The Devil od Motleyów, jak zamulam - Destination Anywhere Jona, lub These Days... A z kolei pierwszy w całości przesłuchany przeze mnie album Bon Jovi to Have A Nice Day, wcześniej to było Greatest Hits, a jakże :D
I'll never grow up, and I'll never grow old
Blame it on the love of rock n' roll!


https://www.facebook.com/bandmoonshiners/
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3515
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Post autor: prezes1 »

Gemini się naczytał jakiś głupich artykułów i w nie uwierzył. Zdarza się. Ale trzeba rozdzielić np. black czy death metal od rocka i pop/rocka etc. A nie wrzucać wszystko do jednego worka. ;)
Pewnie pamiętasz Gemini że prekursorami rocka a jednocześnie założycielami rock'n'rolla były grzeczne młode chłopaki jak Buddy Holly, Ritchie Valens a potem Elvis a w Anglii The Beatles i The Animals. Oni wszyscy mają tyle wspólnego z diabłem co politycy z inteligencją i uczciwością... :D
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
Awatar użytkownika
dobek994
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 633
Rejestracja: 3 grudnia 2012, o 21:35
Lokalizacja: Katowice

Post autor: dobek994 »

prezes1 pisze:Ale trzeba rozdzielić np. black czy death metal od rocka i pop/rocka etc. A nie wrzucać wszystko do jednego worka. ;)
O, no, właśnie, no, także tego, dobrze mówisz :D
I'll never grow up, and I'll never grow old
Blame it on the love of rock n' roll!


https://www.facebook.com/bandmoonshiners/
Awatar użytkownika
michael
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 625
Rejestracja: 28 listopada 2009, o 11:40
Ulubiona płyta: NJ Bounce SWW
Lokalizacja: Głogów/Legnica

Post autor: michael »

Geminiman pisze:medicineman90, dobek994 nie rozśmieszajcie mnie. Chrześcijański rock, przecież to jest dobry oksymoron. Nie ma czegoś takiego jak rock chrześcijański. Nie widzicie że to jest kolejny podstęp i oszustwo diabła, by zwieść ludzi. Zatem albo to jest rock, albo to jest chrześcijańskie.
Największym narzędziem w rękach "satanasa" jest internet. Co w takim razie tutaj robisz :D
Po offtopie.

Mój najważniejszy album (przełomowy dla mnie) Adrenalize Def Leppard. Tyle. Potem już poszło gładko ze wszystkim.
Let's get rocked!
MarkSteel
I Believe
I Believe
Posty: 55
Rejestracja: 18 grudnia 2013, o 13:35
Lokalizacja: Szkocja / Irlandia / Czechy / PL

Post autor: MarkSteel »

Geminiman pisze:Dlatego chciałbym zrobić coś tymi płytami, których listę wymieniłem w dziale sprzedaży. One nie są mi potrzebne, ale nikt ich nie chce.
Geminiman, wysłałem Ci kiedyś na prv pytanie o płyty extreme...
Awatar użytkownika
monjovi
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2553
Rejestracja: 4 lutego 2006, o 11:48
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Turek/Poznań
Kontakt:

Post autor: monjovi »

prezes1 pisze:prekursorami rocka a jednocześnie założycielami rock'n'rolla były grzeczne młode chłopaki jak Buddy Holly, Ritchie Valens a potem Elvis a w Anglii The Beatles i The Animals. Oni wszyscy mają tyle wspólnego z diabłem co politycy z inteligencją i uczciwością...
oj no nie wiem prezesie czy tacy grzeczni, w końcu Elvisa pokazywano od pasa w górę, bo wykonywał zbyt perwersyjne ruchy biodrami, a jeden z jego największych przebojów to Devil In Disguise :D A Beatlesi, podobno jak się przesłucha ich utwory od tylu to oddają w nich hołd szatanowi :) oczywiście, mówie to żartobliwie.

Geminiman rozumiem twoje rozgoryczenie, najlepiej będzie jeśli sam przestaniesz słuchać rocka i z czasem zobaczysz, czy faktycznie niesie on za sobą takie zło, jak myślałeś. Nie skreślaj wszystkiego od razu. Nie tylko w rocku, ale nawet w popie czy r&b są teksty zawierające słowa 'diabeł'', ''piekło'' itd. Te słowa są właściwie wszędzie wokół nas. Trzeba to zignorować i żyć wg swoich przekonań. :)
[align=center]http://www.lastfm.pl/user/monjovi[/align]
Awatar użytkownika
misstwisted
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 973
Rejestracja: 16 marca 2011, o 18:51
Lokalizacja: Pszczyna

Post autor: misstwisted »

Oczywiście, że doszukiwanie się podwójnego dna kręci ludzi z bogatym wnętrzem, bo sama często tak robię, ale w granicach rozsądku. Przez socjologów i badaczy genezy muzyki i instrumentów to nie gitara, a skrzypce od dawien dawna są uważane za narzędzie szatana, jeśli już tak dogłębnie trzeba analizować. Są to wierzenia ludzi niewykształconych sprzed kilkusek lat. Temat diabelskości rocka jest tak szeroko pojęty jak "bycie postacią rockową" w temacie o Ryśku. Nie rozumiem jednak po co do wszystkiego pakować tego "biednego" szatana i osoby wierzące w Boga praktykujące coniedzielne uczęszczanie do kościoła. Znam pełno ludzi, którzy w sobotę idą na koncert, a w niedzielę do kościoła i nigdy nie zauważyłam u nich takich objawów jak rozdwojenie jaźni czy sprzeczność poglądów. Wydaje mi się, że tylko słabemu sprawia to ogromny kłopot, a mieszanie w każdą dziedzinę życia Boga czy diabła powinniśmy pozostawić fanatykom takich teorii.

Nie dając za wygraną offtopowi, dodaję, że przełomowym albumem w moim życiu był krążek zespołu Def Leppard o tytule "Hysteria". Dzięki niemu zawdzięczam chęć odkrywania takiego gatunku muzyki i często dziś wracam do tej płyty. Kojarzy mi się ona również z najlepszymi momentami w moim życiu ;)
Geminiman

Post autor: Geminiman »

MarkSteel pisze:
Geminiman pisze:Dlatego chciałbym zrobić coś tymi płytami, których listę wymieniłem w dziale sprzedaży. One nie są mi potrzebne, ale nikt ich nie chce.
Geminiman, wysłałem Ci kiedyś na prv pytanie o płyty extreme...
Ale nie mogę się z tobą w żaden sposób skontaktować, ponieważ masz zablokowane wysyłanie prywatnych wiadomości, oraz nieudostępniony adres e-mail. Kiedyś Ci wysłałem prywatną wiadomość odnośnie cen tych albumów, ale nie odpowiedziałeś mi.
MarkSteel
I Believe
I Believe
Posty: 55
Rejestracja: 18 grudnia 2013, o 13:35
Lokalizacja: Szkocja / Irlandia / Czechy / PL

Post autor: MarkSteel »

Geminiman, jest ok, spróbuj przesłać mi informację jeszcze 1. Pozdrawiam

...................................................................................................................


a teraz na temat:
Dolkin pisze:Z reguły jest tak, że cały czas czegoś szukamy dopóty dopóki tego nie znajdziemy. Nie inaczej rzecz ma się w muzyce... Temat założyłem z myślą o przełomowym dla mnie albumie Bon Jovi.
Slippery When Wet.

Po usłyszeniu Prayera, wiedziałem już, że zespół który stworzył taki utwór, będzie miał coś dobrego do powiedzenia (zaśpiewania) jeszcze kilka/kilkanaście/ (kilkadziesiąt?) razy.

Bardzo dobrze udało się to na kolejnych albumach. New Jersey, Keep The Faith, These Days... Na kolejnych było już słabiej, ale z każdej płyty można coś wybrać
Geminiman

Post autor: Geminiman »

Oczywiście, że doszukiwanie się podwójnego dna kręci ludzi z bogatym wnętrzem, bo sama często tak robię, ale w granicach rozsądku. Przez socjologów i badaczy genezy muzyki i instrumentów to nie gitara, a skrzypce od dawien dawna są uważane za narzędzie szatana, jeśli już tak dogłębnie trzeba analizować. Są to wierzenia ludzi niewykształconych sprzed kilkusek lat. Temat diabelskości rocka jest tak szeroko pojęty jak "bycie postacią rockową" w temacie o Ryśku. Nie rozumiem jednak po co do wszystkiego pakować tego "biednego" szatana i osoby wierzące w Boga praktykujące coniedzielne uczęszczanie do kościoła. Znam pełno ludzi, którzy w sobotę idą na koncert, a w niedzielę do kościoła i nigdy nie zauważyłam u nich takich objawów jak rozdwojenie jaźni czy sprzeczność poglądów. Wydaje mi się, że tylko słabemu sprawia to ogromny kłopot, a mieszanie w każdą dziedzinę życia Boga czy diabła powinniśmy pozostawić fanatykom takich teorii.
To prawda. Jestem osobą która jest miękka niczym masło krojone gorącym nożem. Mam słaby charakter oraz niską samoocenę, targa mną wiele sprzeczności co wywołuje u mnie liczne frustracje. Nie mam też własnego zdania i muszę polegać na czyichś słowach.
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

Geminiman pisze: To prawda. Jestem osobą która jest miękka niczym masło krojone gorącym nożem. Mam słaby charakter oraz niską samoocenę, targa mną wiele sprzeczności co wywołuje u mnie liczne frustracje. Nie mam też własnego zdania i muszę polegać na czyichś słowach.
Nie przesadzaj Geminiman :D
Masz silny charakter. Dowód? Zawsze masz chęć czy odwagę, żeby zaprezentować własne zdanie, choćby było ono niezgodne z większością poglądów innych forumowiczów :cfaniak:
Geminiman

Post autor: Geminiman »

Badmotorfinger pisze:Geminiman - Jeżeli Bóg istnieje, to jestem przekonany, że skur*iel słucha właśnie muzyki rockowej i metalowej :)
Możesz mi powiedzieć, czy pisząc te słowa byłeś na haju? Tak ciężko zrozumieć, że muzyka rockowa i metalowa sprowadzają się wulgarnego i prostackiego schematu, który schlebia najniższym ludzkim instynktom, czyli gloryfikacji męskiego szowinizmu, przedmiotowego traktowania seksu oraz bezmyślnego zachwytu nad wszelkiej maści używkami. Mało tego chcę żeby gest diabelskich rogów był traktowany jak coś obraźliwego, oraz był cenzurowany podobnie pokazanie jak środkowego palca.
Brand New EVENo

Re: ALBUM, KTÓRY ODMIENIŁ MOJE ŻYCIE

Post autor: Brand New EVENo »

Bon Jovi - Have A Nice Day
Ale jak to HAND? Przecież ja nawet nie lubię tej płyty tak bardzo. No, ale gdyby ten uśmieszek na czerwonym tle nie trafił w moje ręce, nigdy bym nie sięgnął po pozostałe albumy Bon Jovi. Przede wszystkim trzeba podkreślić, że był to ostatni dzwonek, aby jakaś nowinka wydana przez panów z New Jersey przekonała mnie na tyle, aby przesłuchać całą dyskografię. Tu szczególne podziękowania należą się osobie, która ściągnęła je dla mnie i wypaliła na płytach, BA! wydrukowała nawet okładki. Nie miałem jeszcze wtedy internetu w domu, więc był to dla mnie wielki prezent. Do dziś te pirackie kopie trzymam w domu, choć są mi już niepotrzebne.

Wracając jednak do wątku - gdyby nie HAND, mój proces poznawania Bon Jovi prawdopodobnie skończyłby się tak, jak proces poznawania większości artystów teraz - pobrałbym z torrentów najświeższego Greatest Hitsa i się nim zadowolił, a utwory takie jak Living In Sin do dziś byłyby mi całkowicie obce. Choć... może delikatnie przesadzam z tą teorią.

T.Love - Love Love Love The Very BesT.Love
O właśnie! Nie pamiętam dokładnie co mnie zachęciło do przesłuchania utworów T.Love, które były singlami, ale na próżno szukać ich w radiu (Autobusy i tramwaje, Potrzebuję wczoraj), ale pamiętam, że robiłem to jeszcze na Groovesharku. Wtedy przypomniałem sobie, że grupa wydała jakiś czas temu składankę i... po jej wysłuchaniu nic nie było już takie samo. Sam dwupłytowy The Very BesT.Love zadowalał mnie niezwykle długo (do dziś jest najczęściej odtwarzanym albumem na moim Last.fm), a gdy w końcu zabrałem się za studyjne albumy, po prostu nie mogłem przestać. T.Love okazał się być odkryciem mojego życia.

Pearl Jam - Ten
Mój chrzestny puścił to na swoich urodzinach. A ja gdzieś w okolicach utworu "Jeremy" chwyciłem za telefon i zrobiłem sobie przypomnienie w kalendarzu: "Perl Jem". Wtedy jeszcze nie nie wiedziałem, co się szykuje. Ten z jakiegoś powodu najbardziej kojarzy mi się z moją chwilową emigracją, towarzyszył mi w podróży do Holandii.

AC/DC - Flick Of The Switch
To po prostu moja płyta. Jest w niej schowane dużo ze mnie i na próżno tłumaczyć co i dlaczego. Gdybym miał w następnym życiu zostać albumem muzycznym, byłby nim Flick Of The Switch. Jeśli słyszysz gdzieś pierwsze dźwięki z utworu Rising Power, wiedz, że jestem w pobliżu. Być może wchodzę na ring. Jeśli słyszysz gdzieś refren This House Is On Fire, wiedz, że jestem w pobliżu. Być może uprawiam dziki seks. Jeśli słyszysz gdzieś końcówkę Brain Shake, wiedz, że jestem w pobliżu. Być może przyjdę i puszczę ten album od nowa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Albumy i Wydawnictwa”