Po kilkudziesięciu przesłuchaniach WAN przyszła kolej na moją recenzję. Czego oczekiwałem od tego krążka? Interesujących tekstów, melodii wpadających w ucho, chwytliwych refrenów, niezłych ballad. Jednym słowem tego, czego zawsze od tego zespołu oczekiwałem.
Nie jest to najlepszy album w ich dorobku, ale moim zdaniem nie jest też tak kiepski jak niektórzy go tutaj oceniają. Ktoś napisał, że WAN to Bon Jovi w nowoczesnym opakowaniu i się z tym zgadzam. Słychać ewolucję, podążanie w nieco innym kierunku, jednak nie wydaje mi się żeby ten album był przez to "ślitaśny", "przesłodzony" itp. Do produkcji i mniejszej roli Sambory rzeczywiście można się trochę przyczepić, ale i na tym polu nie uważam, żeby to było totalne dno. Mamy zatem BWC, które spełnia nieco rolę kolejnej wariacji Its My Life, jednak nie można mu odmówić tego, że jest chwytliwy. Mamy naprawdę dobre I Am With You z niezłym refrenem, What About Now solidny jak na czasy post-Crush numer, energiczne Water Made Me, ciekawie rozwiązane Army Of One z niezłą solówką. Każdy utwór (zaznaczam - jak dla mnie) ma coś w sobie. U mnie nie występuje efekt tzw. zlewania się wszystkiego w jedno.
Perełką jest na pewno Amen - szalenie klimatyczny utwór. Nieco inspirowany Cohenem, ale mi nie przeszkadza relaksować się przy nim po ciężkim dniu w pracy. Spokojnie mógłbym postawić Amen na bardzo wysokim miejscu wśród ballad Bon Jovi. I te orkiestralne wstawki wraz z akustykiem....Z nastroju zadumy wyprowadza energiczny Water Made Me (świetnie sprawdzający się na koncertach, co już było nam dane widzieć i słyszeć).
Kolejnym wybijającym się utworem jest Whats Left Of Me. Od pierwszych taktów, jeszcze podczas streamu z BBC 2 "zakochałem" się w dźwiękach tego akustyka. Przyjemna countrowa melodia i naprawdę dobry tekst okraszony mini solówką Sambory.
Największą niespodzianką dla mnie był jednak Beautiful World. Sposób śpiewania w zwrotkach po prostu rozwala. Świetny numer na pobudzenie

Chciałbym zobaczyć jak do tego bawi się publiczność na stadionie. Idealne na podkład do jakiegoś "szalonego" filmiku upamiętniającego koncert w Gdańsku

Do takich muzycznych, energetycznych utworów zaliczyłbym także bonusowy With These Two Hands z niezłą gitarką.
Skoro jesteśmy przy utworach bonusowych to należy wspomnieć Into The Echo. Tutaj od razu uwagę przykuwa gra Davida, dobra, nastrojowa praca gitary i solo Sambory.
Na pewno to co zaraz napiszę zabrzmi nieco przewrotnie w stosunku do wcześniejszych, prezentowanych tu recenzji, ale uważam że siłą tego albumu są te wolniejsze, balladowe kompozycje tj. Thick As Thieves, czy The Fighter. Do tego mamy jeszcze na dokładkę Not Running Anymore i Old Habits Die Hard przesiąknięte klimatem filmu Stand Up Guys, w którym niejako oddano hołd dwóm wybitnym postaciom kina: Pacino i Walkenowi.
Podsumowując WAN jest bogaty w kompozycje, które do mnie przemawiają. Cieszę się, że znów jest mi dane czerpać z nowej twórczości zespołu, który pokochałem za specyficzny styl muzyczny, którego na nowej płycie, mimo pewnej ewolucji, nie zatracili.
Ciekawie się czyta wasze zróżnicowane opinie bo każdemu w duszy gra co innego. Muzyka powinna sprawiać nam po prostu radość. Ważne jest to, co sami czujemy, a nie wypociny krytyków muzycznych. Rozumiem tych z Was, którym WAN nie przypadł do gustu. Jednocześnie cieszę się, że dostałem krążek, do którego na pewno będę wiele razy wracał.
Everybody lies...but not about June 19th 2013, PGE Arena Gdansk and July 12th 2019, PGE Narodowy, Warsaw!!!