Oceny - What About Now?
Moderator: Mod's Team
Przecierałem oczy ze zdziwienia dopóki nie wyszło, że pisała to kobietaSam Bora pisze:http://muzyka.onet.pl/recenzje/rock/bon ... enzja.html
Sam Bora pisze:http://muzyka.onet.pl/rec...8,recenzja.html
Widać różnicę między reckami męskimi a tą
Scrooge pisze:Przecierałem oczy ze zdziwienia dopóki nie wyszło, że pisała to kobietaSam Bora pisze:http://muzyka.onet.pl/recenzje/rock/bon ... enzja.html
Raczej pani Paulina z Onetu jest odpowiedzialna za promocję koncertu (zresztą otwarcie do niego nawiązała w recenzji)bartekbb23 pisze:Sam Bora pisze:http://muzyka.onet.pl/rec...8,recenzja.html
Widać różnicę między reckami męskimi a tą
Na razie z pseudosponsorów tylko TVN odwala krecią robotę, no ale akurat w tej tv obmawianie ludzi to norma
Pani Paulina z wdziękiem i gracja kobiety wywiązała się wg mnie ze swojego zadania, podobają mi się szczególnie takie sformułowania jak "większości z dwunastu zawartych na płycie utworów słucha się z nieskrępowaną radością, bez poczucia obciachu.". Oznacza to zapewne, że kilka (ale mniejszość haha) utworów słucha się ze skrępowaniem, bez radości i poczuciem obciachu
Fakt, iż na płycie nie ma nic co zwala z nóg, nic świeżego, "Nie ma piosenek, które stanowiłyby niespodzianki." pani P. łagodzi dodaniem zwrotu "tego od nich oczekuję" hehe, kapitalny zabieg. Dodatkowo chyba jest też wróżką i wiedziała, że BJ odejdzie od hardrocka w stronę disco-beatów;) Nie ma co, dyplomacja z gracją!
Jedynie niezbyt dopracowanym zabiegiem wydaje mi się porównanie przesłuchania WAN do klasowego spotkania po latach, na którym "dobrze powspominać miłe rzeczy, które kiedyś nas spotkały". Ja w WAN akurat mało widzę utworów, które brzmią jak te ze "starych, dobrych lat", no ale to nie przeszkadza mi docenić finezji pani Pauliny w ocenie WAN

Recenzja kobitki jest mega obojętna. prawdopodobnie nie miała siły pastwić się nad nowym dziełem Amerykanów. Mnie takie pierdoły nie zachwycają, nie ruszaja. Masło maślane. Recenzja NIE JEST szczera. Zresztą wydaje mi się, że opiniowanie którejkolwiek płyty Bon Jovi nie jest sprawą prostą. Zawsze się można do czegoś przyczepic, zawsze można cokolwiek pochwalić. Tyle, że Bon Jovi jest często (choćby na łamach "Teraz Rocka") odnośnikiem w ocenianiu kiczowatości i patetyczności piosenek... Ale, to już norma.
Jak dla mnie sprawa leży w Jonie. Wokal dużo stracił ostatnio, wg mnie nawet w porównaniu do LH czy TC. To może nie jego wina i nie twierdze tak. Słuchałem dziś I believe i inne z keep the faith i zrozumiałem, że ten zespół bardzo dużo opierał na świetnym (nie bójmy się tego słowa) wokalu Jona. A teraz nie ma takich możliwości dlatego kawałki są jakie są, do tego dochodzi brak weny, bo nic się nie dzieje w życiu więc... what about now 

brak weny... może. Po pierwszym przesłuchaniu teksty mi się podobały jako ciągłość na płycie, ale po kolejnych czuję jak by to był jeden tekst w kółko o tym samym...
Generalnie jak czytam ostatnie wywiady Jona to mam wrażenie, że zrobił płytę by zrobić dobrze Barackowi. Co drugi wywiad gada o Obamie... A przecież, too much is unhealthy.
W USA kryzysik więc moze było tak: "hello Jon, do your dirty dancing music, Because you MUST" No i śpiewa teraz jak to ciężko mają w tej Ameryce, ale mają się nie poddawać.. never give up, never give up... i tak od wyborów do wyborów, od kryzysu do kryzysu.
Może jak by nie przebywał w kółko z poprawnymi politykami tylko z realnymi ludźmi to by tej weny trochę więcej przybyło... Może czas znowu wsiąść na Harleya...
Jak by Donald miał taki zespół co w dobie tzw "kryzysu" rozkręcał by ludzi koncertami i śpiewał, że jest źle, ale nie jest tak źle to by kolejne wybory znowu wygrał
Generalnie jak czytam ostatnie wywiady Jona to mam wrażenie, że zrobił płytę by zrobić dobrze Barackowi. Co drugi wywiad gada o Obamie... A przecież, too much is unhealthy.
W USA kryzysik więc moze było tak: "hello Jon, do your dirty dancing music, Because you MUST" No i śpiewa teraz jak to ciężko mają w tej Ameryce, ale mają się nie poddawać.. never give up, never give up... i tak od wyborów do wyborów, od kryzysu do kryzysu.
Może jak by nie przebywał w kółko z poprawnymi politykami tylko z realnymi ludźmi to by tej weny trochę więcej przybyło... Może czas znowu wsiąść na Harleya...
Jak by Donald miał taki zespół co w dobie tzw "kryzysu" rozkręcał by ludzi koncertami i śpiewał, że jest źle, ale nie jest tak źle to by kolejne wybory znowu wygrał
- KM
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 680
- Rejestracja: 11 marca 2006, o 22:48
- Lokalizacja: Toruń
W którymś wywiadzie Jon mówił, że jego/ich trasy koncertowe nakręcają amerykańską gospodarkę - zatrudniają ileś tam osób, utrzymując im nie tylko stanowisko, ale i poziom konsumpcji. Może to tylko o to chodzi z tą płytą?Tomker pisze:W USA kryzysik więc moze było tak: "hello Jon, do your dirty dancing music, Because you MUST" No i śpiewa teraz jak to ciężko mają w tej Ameryce, ale mają się nie poddawać.. never give up, never give up... i tak od wyborów do wyborów, od kryzysu do kryzysu.
20.05.2008 - Leipzig
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa!!!
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa!!!