No to ja :p
na początku przyznam, że jak na przodującego hejtera tego forum przystało już przed odsłucham całości pomarudziłem sobie, że płyta na 100% nie będzie w moim mniemaniu wybitna, co najwyżej kolejny średniak... w "głębi duszy" liczyłem, że dostanę kolejny The Circle, czyli płytę, która nie jest dla mnie wybitna, ale którą lubię od czasu do czasu przesłuchać, tak po prostu jako uprzyjemniacz w tle.
Wczorajszy wieczór, link od Ricka na FB, ściągam, odpalam... i totalna załamka, odsłuchu dokonałem w kuchni ;p przy barku siedział kumpel, po 2 piosence komentarz - "brzmi to jak emo dla 14 latków", około 4 piosenki przyszła moja dziewczyna ze słuchawkami - "czy wszyscy musimy tego słuchać?"... taka anegdotka, ale wróćmy do oceny płyty. Przyznam szczerze, że połowy piosenek nie byłem w stanie wczoraj odsłuchać w całości, wbrew moim nadziejom, a raczej ku szczeremu przerażeniu po raz pierwszy w życiu nie byłem w stanie przesłuchać płyty mojego chyba jednak nadal mimo wszystko ulubionego zespołu (albo przynajmniej tego, który darzę największa sympatią). Dzisiaj rano postanowiłem dać WAN drugą szansę, zmusiłem się i przesłuchałem w całości. Wrażenia nieco lepsze niż wczoraj, ale nadal są piosenki, których przesłuchanie w całości było dla mnie prawdziwą męczarnią... Płyta jak dla mnie bardzo nie równa bo z jednej strony po raz pierwszy piosenki, których po prostu nie da się słuchać, z drugiej kilka perełek zawyżających ocenę. Nie potrafiłbym tej płyty porównać z innymi po 2000, bo z jednej strony są piosenki bijące na głowę wszystko z HAND i Bounce, a z drugiej takie gó**a jakich nigdy nie spodziewałem się doświadczyć od BJ. Moje oceny:
BWC 4/10 - wszystko już o tej piosence chyba zostało powiedziane
I'm with you 7/10 - jeden z nielicznych jasnych punktów tej płyty
What about now 6/10 - typowy dla "nowego" BJ utwór
Pictures of you 3/10 - no i zaczyna się dramat...
Amen 3/10 - ... i wciąż trwa
Water 7/10 - przeciętniaku i 2 trupach w końcu coś żywego, doznania z poprzednich 3 kawałków być może zawyżają ocenę tego

Left Of Me 6/10 - kolejny średniak
Army 9/10 - jedyna piosenka na tej płycie, która mi się szczerze podoba, ja na prawdę nie oczekuję od BJ hard rocka, nie oczekuję nawet rocka, może być pop, ale dobry, z pomysłem, fajnie nagrany... gdyby reszta płyty spełniałą ten warunek to byłbym szczęśliwy.
No i ostatnie 5 piosenek... od nudy i przeciętności przechodzimy w coraz gorszy dramat, po Army mogę zakończyć odsłuch tej płyty.
Thieves 5/10
Beautiful World 4/10
Room 5/10
Fighter 2/10
2 Hands 3/10
Podsumowując raczej już nie przesłucham tej płyty w całości... trafi na półkę szybciej niż myślałem i będzie to chyba jedyna płyta BJ, do której nie będę wracał. Co jakiś czas przesłuchuję w całości każdą z płyt, ale ta po prostu jako jedyna sprawia, że się męczę. Zostawię sobie w itunsie 5-6 kawałków reszta out.
Tak to wygląda u mnie
