Tomker, bardzo trafne (a przynajmniej mocno zbiezne z moimi osobistymi odczuciami) podsumowanie albumu. A przy okazji sluchajac wczoraj po raz kolejny 'Aftermath Of The Lowdown' uzmyslowilem sobie, ze jeszcze nie ocenilem poszczegolnych kawalkow poza okrzyknieciem plyty mianem przefantastycznej. Takze... z prawdziwa przyjemnoscia:
Burn The Candle Down - 10/10 - I juz wszystko wiadomo! Mistrzostwo mocno inspirowane Jimim Hendrixem. Brzmienie, produkcja. Sambora w wersji vintage i bez litosci - MUZYKA! Gitary... GITARY! Teoretycznie lekko chaotycznie, ale to jest jeden z elementow 'efektu Hendrixa'

MIAZGA
Every Road Leads Home To You - 10/10 - Wspanialy klimat i tak naprawde ogromna szkoda, ze kawalek nie odniosl sukcesu na miare 'Because We Can' co najmniej, bo, no, nie oszukujmy sie, samo porownanie krzywdzi utwor Sambory.. A'la Coldplay, ale nie tylko mozna sie przyzwyczaic, ale wrecz chyba nie da sie tego uniknac!
Taking A Chance On The Wind - 10/10 - O czym my mowimy... Klasa... Swietna produkcja. A Kawalek moglby na lajcie znalezc sie na 'Undiscovered Soul', co dla mnie jest praktycznie przyznanie zlotego medalu.
Nowadays - 6/10 - Gitarka przywodaca na mysl kalifornijski mlodziezowy punk. ale cos sprawia, ze jednak slucha sie z nieklamana przyjemnoscia.
Weathering The Storm - 8/10 - Kawalek zdecydowanie z klimatem.. Cos pieknego. Az tak mnie nie zachwycal po kilku przesluchaniach albumu, ale teraz jest dla mnie integralna jego czescia. Super!
Sugar Daddy - 9/10 - Nie rozumiem, dlaczego tak malo osob lubi ten numer. Kapitalny! Jest czad, jest zabawnie, jest zadziornie, jest rokendrollowo i, podobnie jak we wszystkich kawalkach gitary sa najwyzszej proby!
I'll Always Walk Beside You - 7/10 - Ten wokal Richie'ego... Matko kochana... Magicznie. Po prostu. Solowka, powiedzmy, nie jest zbyt wymagajaca, ale wcale to nie szkodzi jakosci utworu. Tak jak jest, jest idealnie. Swoja droga, dla mnie to takie '(You Want To) Make A Memory' w wersji Richie'ego.
Seven Years Gone - 10/10 - Dla nas to juz jest klasyk. Slowa. Na poczatku niezbyt do mnie przemawialy, wydawaly mi sie dosc 'tanie'. Ale takie nie sa. Sa bezcenne. A reszta? Tu nie mialem watpliwosci. Jeden z tych numerow, ktory powoduje ciary, wywoluje emocje... Pozwala sie na chwile skupic i zatrzymac.
Learning How To Fly With A Broken Wings - 10/10 - Alez przyjemnie ciezkie gitary.. Nie jest to dla mnie najwazniejsza cecha, zupelnie, ale przyjemnie raz na jakis czas, nie powiecie, ze nie. Ale ciezkie gitary bez dobrego utworu sa jak polozenie czolgu na podwoziu z trabanta. Daleko nie zajedzie. Tu sa solidne podstawy. Jest niesamowicie prawdziwie, z frustracja i furia. Fantastyczne!
You Can Only Get So High - 10/10 - Szczerze wruszajace... Przepiekne. Po prostu niewiarygodne.
World - 7/10 - Z poczatku wydawalo mi sie, ze mocno odstaje od reszty, ale jest bardzo sympatyczne i przyjemne. No i wiadomo, styl na The Beatles. Wyszlo zgrabnie i cieplo. Brawo! - 7/10
Backseat Driver - 10/10 - Numer jest po prostu zajebisty! Taki luzny klimat, slowa, ktore chyba najlepiej opisuja frustracje zachowaniem kobiety i probe dialogu z nia. Genialna formula. Kobiety czesto nie przyjmuja do wiadomosci, co mowi facet podczas klotni. Najlepiej podeslac im takiego gotowca, przynajmniej nie moga przerwac. A nuz spojrza na wszystko z usmiechem. Bardzo przyjemne smaczki na gitarze, a to przyspieszenie tempa na koncu super. Oczywiscie melodia i po czesci generalnie formula co najmniej refrenu jest zerznieta z innego numeru - 'I Don't Wanna' Gavina Degraw (porownanie -
http://www.youtube.com/watch?v=daBvPWxEWl8 ) i nie ma co tego tuszowac. Szkoda. Pewnie dlatego tylko bonus.
Firgiveness Street - 7/10 - Jest cieply klimat. Ulubiona czesc to mostek jak dla mnie. Jest oszczednie w srodki, ale to, co jest wystarcza. Wiec po co wiecej? Mysle, ze nie wygladaloby dziwnie umieszczone na 'Destination Anywhere'.
Album stoi gitarami. Fantastycznymi gitarami. Sa ulubione przebiezki po gryfie, sa ciezkie brzmienia, sa dlugie, porzadne solowki, ale nie brakuje w zadnym razie kilku eksperymentalnych brzmien, bardzo ciekawych zagrywek, dodawania smaczkow z inych stylow muzycznych. To zdecydowanie jest album czlowieka, ktory wie, jakich barw uzyc do namalowania swych dziel, odwolujac sie do jednego z wywiadow. Gitarowo bardzo na poziomie i jak wspomnialem, nie chodzi o to ile jest dzikich solowek i naparzania. Tylko jest mocno wysmakowanie. Richie potwierdza dla mnie swoj status
fantastycznego gitarzysty. A to 'tylko' gitary..
Niesamowite slowa utworow. Az bije od nich szczeroscia. Sa przejmujace, wzruszajace, czasem zabawne, zwykle doslowne, czasem mniej ale TO JEST TO!
Produkcja. Brzmi to nowoczesnie, ale w jak najbardziej pozytywnym tego slowa znaczeniu. I nie odczuwam tutaj 'syndromu Shanksa'. Jest tak, jak ja widze swieze rockowe granie. Ale ja jestem wielkim fanem na przyklad 'Bounce', wiec moze nie kazdemu podchodzi. Album jest spojny. Te utwory zdecydowanie tworza jeden album, a przeciez sa tak daleko od zlewania sie. Nie brzmia jak jedno i to samo. Sa tak rozne, a tak spojne
Zdecydowanie jest to album tego samego Sambory, ktory nagral 'Stranger In This Town' i 'Undiscovered Soul', a obydwa uwazam za arcydziela. I tutaj nie zabraklo magii a pojawilo sie wiecej rockerow z jajem. Genialna robota. Daje 9/10 teraz, ale cos mi mowi, ze moze dolaczyc do prestizowego (ach ach

) klubu 10/10 ZB'ego. KLASA!
Mialem watpliwosci na poczatku. Troszke sie balem, czy album sprosta moim oczekiwaniom. A tymczaem po prostu urwalo dupe. NOW THAT'S MY MAN!
