Offtop

Wszystko co nie pasuje do pozostałych kategorii.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

ODPOWIEDZ

Wchodisz do pokoju i widzisz Toma Hanksa myjącego zęby Twoją łyżką. Co robisz?

Wytrącam się z równowagi i upadam na dywan
12
13%
Dzwonię do Gabryśki, bo nie mam w domu orzechów
15
16%
Biorę szklankę i uderzam nią mojego kota
3
3%
Wypluwam Domestos, który chciałem wypić
9
10%
Budyń
54
58%
 
Liczba głosów: 93

Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Ja również. Inną moją ulubioną grą był Driver. Była to samochodówka wydana przez firmę Reflections na PSX i PC w 1999 roku. Ukazała się niemal jednocześnie z Grand Theft Auto 2 i miała taką przewagę nad GTA 2, że była trójwymiarowa. Jako policjant Tanner wykonujesz misje dla gangu. Trzeba się spieszyć bo czasu jest mało, czasami gonią Cię mendy i trzeba ich zgubić. A jak zdenerwujesz policję, to Ci nie odpuści do końca misji. Gra (wtedy) była dość dobrze wyważona, a poziom realizmu i trudności jak na tamte czasy był całkiem niezły. Jak przewrócisz autko, to jedyną rzeczą jaka Ci pozostaje jest RESTART MISSION. Nie ma tam idiotyzmów z serii Carmageddon, takich jak stawianie samochodu na koła przyciskiem Insert, naprawy pojazdu, bonusów czy uspokajania policji łapówką (to akurat jest z GTA). Nie mówiąc o takim śmigłowcu-bombowcu z pewnego Need for Speeda. Co ciekawe samochody w tej grze nie wybuchają i nie można rozjechać pieszych. Mam sentyment do tej produkcji bo była to moja pierwsza gra jaką grałem na komputerze. Pozostałe części były tylko marnymi cieniami "jedynki". Wersja PC powstawała niezależnie od tej na PSX-a i dlatego lepiej oraz inaczej wygląda. No i jest nieco łatwiejsza.
Awatar użytkownika
dobek994
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 633
Rejestracja: 3 grudnia 2012, o 21:35
Lokalizacja: Katowice

Post autor: dobek994 »

Znam Drivera ;) Ogólnie w temacie gier jestem ogarnięty, swojego czasu duuużo grałem, teraz juz mi sie nie chce i nie ciągnie mnie tak do gier, jedynie czasami sobie w coś pogram nie dłużej niż 30 minut ;)
I'll never grow up, and I'll never grow old
Blame it on the love of rock n' roll!


https://www.facebook.com/bandmoonshiners/
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Jeśli chodzi o gry, to oprócz gier sieciowych, nie lubię też strategii. Nigdy nie grałem w nic z serii Command & Conquer, Heores of Might & Magic, Warcraft czy Starcraft. Wszystko dlatego że strategie zwyczajnie mnie nudzą. Lubię gry akcji TPP i FPP gdzie jest szybka akcja (lubiłem w trybie kooperacji z moim bratem grać w Serious Sama), a od strategii czy sieciówek trzymam się jak najdalej. PS: tryb kooperacji w SS to po prostu rozszerzony singleplayer, gdzie kilku graczy przechodzi jednocześnie te same poziomy, eksterminując hordy przeciwników (na końcu niektórych walczą z bossem).
EVENo

Post autor: EVENo »

Najtrudniejszą misją Drivera na zawsze pozostanie dla mnie pierwsza, czyli parking. Do dziś tylko czystym fartem jestem w stanie wykonać 180 stopni na wstecznym, nie raz kilka dni trwało zanim się udało. Potem już z górki, no może jeszcze misja (chyba ostatnia) gdzie trzeba w bodajże 4 minuty przebić się z jednego krańca Nowego Yorku na drugi sprawia większy problem. Najbardziej z Drivera cenię funkcję Survival, nieraz z kuzynem robiliśmy zawody w tym trybie, najlepiej w San Francisco, gdzie nierówny teren nieraz wystrzeliwał samochód ponad budynki :D
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

EVENo pisze:Potem już z górki, no może jeszcze misja (chyba ostatnia) gdzie trzeba w bodajże 4 minuty przebić się z jednego krańca Nowego Yorku na drugi sprawia większy problem.
To akurat można ominąć, gdy jako pierwszą misję w Nowym Jorku wybierzesz Luther's Heap O'Junk zamiast Grand Central Station Switch. Wtedy przedostatnią misją jest The Ali Situation i nawet jeśli się w niej rozbijesz, wieziesz Prezydenta. Ten etap, gdzie masz dostarczyć mocno rozbity samochód w Nowym Jorku, jest jednym z najprostszych. Ponadto odbywa się to w dzień, więc gliny nic do Ciebie nie mają.
Awatar użytkownika
misstwisted
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 973
Rejestracja: 16 marca 2011, o 18:51
Lokalizacja: Pszczyna

Post autor: misstwisted »

Bon Pralka, czyli krótka rozprawka (?) o tym, z czym u nas zawita zespół.

Pralka - według Wikipedii, urządzenie mechaniczne służące do prania odzieży.
Jak wiadomo, każdy z nas swoją odzież pierze. Czy robimy to sami, czy robi to za nas mamusia, bo nam albo się nie chce, albo sami nie potrafimy tego rewolucyjnego sprzętu obsługiwać. Są również grupy ludzi, którzy piorą wykorzystując tylko i wyłącznie dary natury. Słynne powiedzenie "twoja stara pierze w rzece" przecież nie wzięło się znikąd. Jednak my, to Europa, kontynent stary, zacofany, posługujący się prymitywnymi urządzeniami i metodami wykonywania czynności codziennych. Zespół Bon Jovi, legenda discorocko, który zawita do nas w czerwcu 2013 (data została ustalona celowo na rok 2013, gdyż organizator nie przewidział, że ten rok w ogóle nadejdzie, a chciał sobie z fanów tylko zadrwić) pochodzi z wybiegającej w przyszłość o całe piętnaście tysięcy osiemset dziewięćdziesiąt cztery lata Hameryki, więc i automaty do prania posiadać winni. Sama wzmianka na stronie internetowej organizatora koncertu: "Bon Jovi przywiezie do Polski własną pralkę!" wywołała w internecie ogromne poruszenie. Fani i nie fani zaczęli szeptać między sobą "Ale jak to?! Pralkę? To coś, co się kręci? SUPER!". Polskę ogarnęła fala zachwytu. Społeczność nabrała nadziei, że czwórka wspaniałych (plus jakiś jeden ślepy co gra na desce z czterema strunami) przywiezie do nas zza oceanu nową rewolucję! Nowe automaty, proszki do prania, płyny do płukania oraz całe zestawy kosmetyków konserwujących. Natomiast ostatnimi dniami społeczeństwo znów się ożywiło. Pytanie jest jednak proste: czy Jon Bon Jovi raczy ujawnić sekret swych przeźroczyście białych zębów?
EVENo

Post autor: EVENo »

misstwisted pisze:czy Jon Bon Jovi raczy ujawnić sekret swych przeźroczyście białych zębów?
- Tak białe zęby, muszą być nowe!
- Nie, są wyprane w Perwollu.

A po wzmiance o Wikipedii to przypomniało mi się, że znalazłem ostatnio taki oto artykuł:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Gitara_powietrzna
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Teraz znów coś na temat kontynentu północno-amerykańskiego. A dokładniej zestawienie ze sobą Stanów Zjednoczonych z Kanadą. Wiele osób twierdzi że Kanada jest dużo lepsza niż USA. Powodów jest wiele: dużo niższa przestępczość niż w USA, ludzie są mniej zabiegani i mają więcej czasu dla siebie, w Kanadzie panuje znacznie większy porządek niż w USA, wizy nie są w Kanadzie obowiązkowe. W ogóle to Kanadyjczycy są bardziej ludzcy i ogarnięci niż Amerykanie. Przez film South Park przestaję lubić USA, a to dlatego że przedstawieni tam Kanadyjczycy byli przygłupami, którzy opowiadają idiotyczne kawały o puszczaniu bąków oraz rzucają mięsem na lewo i prawo. Jeśli chodzi o tych wielkich folkowych bardów, to sto razy bardziej wolę twórczość Kanadyjczyka Leonarda Cohena niż Amerykanina Boba Dylana. Jednym z powodów jest to, że niska zachrypnięta barwa głosu Cohena brzmi dla mnie znacznie lepiej, niż zapity skrzekliwy głos Dylana. PS: Ponadto moim ulubionym serialem animowanym z lat 90 jest Franklin (o przygodach młodego żółwia). Chyba nie muszę mówić że jest produkcji kanadyjskiej. Franklin jest typowym uczniem szkoły podstawowej, który powoli wkracza w okres dojrzewania i w związku z tym przytrafiają mu się rzeczy typowe dla dziewięciolatków. Franklin jest jak najbardziej godnym polecenia serialem animowanym dla młodych widzów, gdyż nie ma tam żadnych aktów agresji czy przemocy rodem z amerykańskich kreskówek (żadnego zrzucania na siebie kowadeł czy wysadzania się dynamitem). Mimo że wszystkie postacie z tej kreskówki są zwierzętami, to i tak są bardziej ludzcy niż postacie z amerykańskich seriali animowanych. Wszystko dlatego że Franklin jest produkcją kanadyjską, a jak wiadomo Kanadyjczycy są bardziej okrzesani niż mieszkańcy Stanów Zjednoczonych.
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

Geminiman019 pisze:W ogóle Kanadyjczycy są bardziej ludzcy i ogarnięci niż Amerykanie.
:D
Nie sądzę, bo ogólnie ("w ogóle") jest tam więcej lewaków. Kanada nie jest tak medialna ogólnoświatowo więc wydaje Ci się, że Ameryka to dno z Hollywood. Tymczasem w wielu stanach panuja całkiem ludzkie prawa i obyczaje, czego nie można powiedzieć o całej Kanadzie :D

P.S. masz fajne posty Gemini, nieraz mnie rozwalają :D
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Jeżeli chodzi o Kanadę to powinieneś wiedzieć też to, że w tym kraju żyje mniej ludzi niż w Polsce, mimo że jest to drugie największe państwo świata. A to dlatego że duży obszar Kanady znajduje się za kołem podbiegunowym i jest praktycznie niezamieszkały. Kanadyjczycy czują się też znacznie bezpieczniej niż Amerykanie i nie zamykają drzwi w domach. W Kanadzie od broni palnej ginie rocznie mniej niż 200 ludzi. W USA tych osób jest ponad 11 tysięcy.
Awatar użytkownika
misstwisted
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 973
Rejestracja: 16 marca 2011, o 18:51
Lokalizacja: Pszczyna

Post autor: misstwisted »

Soł, ostatnie moje spotkanie z Franklinem wyglądało następująco
http://czerstwe.pl/img/1202/franklin-ustawki/#
Awatar użytkownika
KM
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 680
Rejestracja: 11 marca 2006, o 22:48
Lokalizacja: Toruń

Post autor: KM »

w "Operacji Argo" będziesz miał też argument na rzecz świetnej postawy kanadyjskich władz - i to zarówno na poziomie krajowym, jak i urzędniczym.
20.05.2008 - Leipzig
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa!!!
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

U nas tez ginie mniej ludzi od broni palnej i jest nas mniej :D Statystykę trzeba umieć czytać, ale najgorsze, że można to robić na wiele sposobów...

Franklin akurat jest całkiem fajny. Lubię jak uczył się grać w piłkę i jak pilnował ogródek kretowi :D
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Tomker pisze:Franklin akurat jest całkiem fajny. Lubię jak uczył się grać w piłkę i jak pilnował ogródek kretowi :D
Było też parę filmów dotyczących naszego żółwia. Najbardziej znanym był Franklin i Skarb Jeziora z 2006 roku. Podobał mi się też Franklin Wraca do Szkoły z 2003 roku, gdzie w zastępstwie Pani Sowy tymczasowo przyjechała Pani Koala z Australii. Na końcu grali mecz z klonami Szopa Berta (rozumiecie, te szopy miały czerwone koszulki z dużą żółtą literą "B").
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

We Franklinie wolę książeczki od filmów, dają możliwość pobudzenia wyobraźni, mnóstwo rzeczy trzeba sobie domyślić. Oglądając bajkę, wyobraźnia jest prawie całkowicie wyłączona
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hyde Park”