Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Wszystko co dotyczy szeroko pojętego działu muzyki, innych zespołów itp.

Moderator: Mod's Team

Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: EVENo »

Zamieszczajcie tutaj wszystko na literę R: rankingi, refleksje, recenzje, rock'n'roll ;)

Powoli zabieram się do tradycyjnego podsumowania tegorocznych albumów. Swoją mini-recenzję na jeden akapit otrzymają w tym roku 33 płyty.
Zacznę jednak od punktowego podsumowania mojej listy przebojów. Sklasyfikowano 307 utworów. Czołowa dziesiątka prezentuje się tak:

01. Pearl Jam - DANCE OF THE CLAIRVOYANTS (346)

02. Red Box - HO HO! (335)
03. The Rolling Stones - LIVING IN A GHOST TOWN (327)

04. Nothing But Thieves - REAL LOVE SONG (313)
05. Lady Gaga & Ariana Grande - RAIN ON ME (308)
06. Stone Temple Pilots - FARE THEE WELL (303)
07. Seether – BEG (296)
08. Me and That Man – MĘSTWO (290)
09. Seether – DANGEROUS (285)
10. Daria Zawiałow - GDYBYM MIAŁA SERCE (284)


Pełny ranking dostępny tutaj: https://epsilon-orion.blogspot.com/2021 ... -2020.html
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: EVENo »

33. Mother’s Cake – CYBERFUNK!
Ocena: NEGATYWNA


Bardziej niż recenzja, potrzebne jest tu wyjaśnienie okoliczności sięgnięcia po ten album. Nie znałem wcześniej tego zespołu, ale po poznaniu utworu "Love Your Smell" trochę się nim zainteresowałem. Słyszałem wcześniej, że Love Your Smell to taki wyjątek i reszta ich repertuaru brzmi zupełnie inaczej, ale nie spodziewałem się, że aż tak inaczej. Liczyłem raczej na bardziej klasyczne brzmienia, przy których singiel wypada trochę jak luźniejsza kompozycja z przymrużeniem oka. Tak czy siak, Cyberfunk okazał się reprezentować gatunek muzyczny, który zwyczajnie mi nie podchodzi i pewnie nawet bym go nie klasyfikował, ale tak się złożyło, że niczego gorszego w tym roku nie słyszałem. No sory.

---

32. Artur Rojek - KUNDEL
Ocena: NEGATYWNA


To było rozczarowanie, mimo, że oczekiwania nie były wielkie. Dwa pierwsze single nie zwiastowały niczego wystrzałowego, ale dawały nadzieję na coś przyzwoitego. Przecież Artur miał kilka lat na napisanie tej płyty, więc chyba nie umieści na niej byle czego, prawda? No niestety, okazało się inaczej. Płyta jest bardzo krótka, a i tak śmiało można z niej wyciąć zarówno intro i outro, jak i kilka innych utworów - z tym po niemiecku na czele. Jedynym mocnym punktem okazał się tytułowy Kundel. Do pewnego czasu lubiłem też wers o chujowym hip hopie, ale później pojawiła się wersja z Taco i słaba płyta stała się jeszcze gorsza.

---

31. Edyta Bartosiewicz - TEN MOMENT
Ocena: NEGATYWNA


Z przykrością muszę oznajmić, że również Edyta zanudziła mnie tak, że pod koniec albumu już tylko odliczałem sekundy do jego końca. Średnio udane single okazały się najmocniejszym punktem, wolniejsze kawałki zostały tu podane w zbyt dużych ilościach, a te bardziej dynamiczne często mają jakąś irytującą elektronikę. Chciałbym polubić ten krążek, ale nie potrafię.

---

30. Deftones – OHMS
Ocena: NEGATYWNA


Wysłuchawszy tytułowe Ohms oczekiwałem czegoś naprawdę dobrego, wciągającego i godnego zapamiętania. Cóż, wciągające to może jest, ale to taki bardziej wir monotonni. Choć zdarzają się solidne momenty, to każdy utwór brzmi jak oparty na tym samym schemacie, co staje się męczące w drugiej połowie albumu. Gdybym oceniał każdy utwór z osobna, średnia pewnie wyszłaby nieco lepsza, ale zjedzony na raz album pozostawia raczej niemiłe wrażenia.

---

29. Bon Jovi - 2020
Ocena: NEGATYWNA


Musiałem długo się zastanawiać czy ocena 4/10 to już neutral, czy jeszcze negatyw, ale skoro 4/10 daje w tym roku miejsce piąte od końca, to chyba jednak negatyw. Album 2020 miał być przełomowy: jego pierwsza zapowiedź, czyli Unbroken pokazał nieco inne Bon Jovi i choć nie przypadł mi on do gustu, to i tak liczyłem, że taka zmiana nastąpi i doczekamy się pełnego, dojrzałego albumu. Wyszło coś pomiędzy, bo zabrakło konsekwencji. Poważne piosenki pokroju Lower The Flag zostały wymieszane z przedszkolnymi wręcz Limitless i Do What You Can. Na plus na pewno to, że do trzech, może czterech utworów będę wracał z przyjemnością. Cała reszta nie jest mi do niczego potrzebna.

---

28. Julia Marcell - SKULL ECHO
Ocena: NEGATYWNA


Tutaj również daję czerwony kolor z małym bólem serca, bo kilka utworów na tej płycie bardzo mi się podobało, ale jednak są tutaj momenty, w których muzyczne dziwactwa wchodzą trochę za mocno i nie potrafię się w nich odnaleźć. Najbardziej zagubiony byłem chyba w utworze "Otwórz głowę", co jest z jednej strony ciekawym doświadczeniem, ale z drugiej nie do końca przeze mnie oczekiwanym.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: EVENo »

27. Stone Temple Pilots - PERDIDA
Ocena: NEUTRALNA


Kiedy usłyszałem, że STP wydaje w pełni akustyczną płytę byłem bardzo zaciekawiony efektami ich prac. Wyszło dość... mizernie. Sam się w sumie dziwię, że oczekiwałem od tego albumu nie wiadomo czego. Realista powinien przewidzieć, że będzie to przyjemne i ładne plumkanie i właściwie nic ponad to. Wyszło całkiem dobrze i bardzo klimatycznie, ale trochę usypiająco.

---

26. Blackfield – FOR THE MUSIC
Ocena: NEUTRALNA


Byłem gotów dać tutaj negatywa, bo jest to album zrobiony trochę "na dziko". Jest bardzo krótki i promowały go nieoczywiste dla repertuaru Blackfield piosenki. Ostatecznie jednak to może być najbardziej strawny dla mnie album tej formacji. Nie jestem ich fanem, więc ich długie płyty z wieloma wolniejszymi, często depresyjnymi kompozycjami nie były dla mnie. Tutaj po pierwsze, jest bardziej różnorodnie, a po drugie, jest to spakowane w zgrabną skrzyneczkę. Dzięki temu płyta ta po prostu wpada, łatwo i bezboleśnie. Ani nie męczy przesadą, ani nie każe w sobie szukać wartościowych rzeczy. Każdy może znaleźć tu coś dla siebie.

---

25. Green Day - FATHER OF ALL MOTHERFUCKERS
Ocena: NEUTRALNA


I kolejna krótka, a nawet jeszcze krótsza płyta, która wydawała się być skazana na zły odbiór. Nowe dzieło Green Day nie ma jednak wyraźnie słabych punktów, jest po prostu szybkim strzałem, pełnym dobrej, choć nie wyśmienitej zabawy. Z drugiej strony nie ma tu też niczego odkrywczego, czegoś, czego kapela ta nie nagrałaby już wcześniej. A czy to dobrze, czy źle, to już każdy musi ocenić sam.

---

24. Piotr Bukartyk - BYĆ MOŻE TO WSZYSTKO
Ocena: NEUTRALNA


Ociągałem się z sięgnięciem po ten krążek, a gdy już go wysłuchałem... odebrałem go lepiej, niż powinienem. Schematy, po które sięga Piotr Bukartyk są cały czas takie same i niektóre piosenki, pod względem muzycznym, są już wręcz żenującym autoplagiatem. U Pana Piotra liczy się jednak przekaz i nowe, jak zwykle wyśmienite teksty sprawiają, że jest powód, aby po ten nowe kompozycje sięgnąć, ale raczej do nich nie wracać.

---

23. Trivium – WHAT THE DEAD MAN SAY
Ocena: NEUTRALNA


Z jednej strony był Ku3a z forum mycharts, który jara się tym albumem, jak nie wiadomo czym, a z drugiej był M, który poradził mi omijać ten album szerokim łukiem. A dla mnie i jedno i drugie to właśnie Trivium w pigułce - raz potrafią wgnieść w fotel jakościowym graniem, a zaraz potem każą mi zadać pytanie czy ich słuchacze aby na pewno mają wszystkie klepki na swoim miejscu. Oliwy do ognia dodaje fakt, że przy pierwszym spotkaniu z tym albumem faktycznie byłem gotów dać go na sam dół rankingu - wydawał mi się strasznie nielogiczny. Wsłuchałem się jednak bardziej i jednak jest nadal to samo Trivium, łączące ze sobą beznadziejne z wyśmienitym. Instrumentalnie potrafią stworzyć coś naprawdę dobrego i na tym krążku takich momentów nie brakuje.

---

22. AC/DC - POWER UP
Ocena: NEUTRALNA


Nic na to nie poradzę, że mi się morda cieszy, gdy słyszę nowe piosenki AC/DC. Jest rock, jest zabawa, oprócz tego jest rock, fajne melodie, rock, dużo energii, dużo rocka również. Album ma trzy główne zalety: po pierwsze, po drugie, ale przede wszystkim po trzecie. I to właściwie tyle. Każdy krok do przodu to krok do przodu.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: EVENo »

21. Janek Pęczak - JESTEM
Ocena: NEUTRALNA


Pomimo stosunkowo wysokiego, 21. miejsca, to jest to jednak największy zawód tego roku. Projektowi, bądź co bądź, amatorskiemu jestem w stanie wiele wybaczyć, ale liczyłem tutaj na więcej kunsztu, ciekawych kompozycji, ładnych melodii, dobrych tekstów. To wszystko było w pierwszym singlu. Reszta albumu uraczyła mnie jedynie słodką prostotą. Płyty słucha się fajnie, ale można odnieść wrażenie, że autorowi zabrakło trochę pomysłów na materiał.

---

20. Gotthard - #13
Ocena: NEUTRALNA


Niczym się nie wyróżniająca, typowa dla tej kapeli płyta. Dobre melodie, dużo porządnych gitar i jeden nikomu niepotrzebny cover. Z tym krążkiem spędza się czas nieco lepiej, niż z poprzednim. Muzycznie nie ma żadnych rewolucji, ale piosenki są łatwe w odbiorze i dają wrażenie, że na koncertach zabrzmiałyby po prostu super.

---

19. Taylor Swift - FOLKLORE
Ocena: NEUTRALNA


Artyści z całego świata mieli przeróżne pomysły na to, jak zająć sobie czas w trakcie lockdownu, ale to panna Taylor wpadła na najlepszy pomysł - po prostu usiadła i napisała najlepszy album w swojej karierze. Prosty, spójny, bez fajerwerków. Gatunkowe, dojrzałe granie, które łatwo docenić. Płyta jest trochę jak zimowy sweterek - ciepła, choć okraszona chłodem, a przy tym miła i łagodna. To naprawdę ciekawy kierunek.

---

18. Hayley Williams - PETALS FOR ARMOR
Ocena: NEUTRALNA


A po drugiej stronie barykady Hayley Williams, która w odróżnieniu od Taylor Swift postanowiła stworzyć album tak różnorodny, jak tylko się dało. I też jej to wyszło. Na płycie tak wiele się dzieje, że nie sposób się nudzić, choć czasem trzeba przebrnąć przez coś awangardowego lub po prostu dziwnego. Jak na eksperymentalny album jest jednak na tyle stabilnie, że choć wypływamy na dalekie wody, to fale nie są zbyt intensywne i bez problemu dobijamy do brzegu.

---

17. Amy Macdonald - THE HUMAN DEMANDS
Ocena: NEUTRALNA


Amy zachowuje stabilną formę, co jest najlepszą rzeczą, jaką może zrobić. Nie zrozumcie mnie źle, kiedy powiem, że na więcej ją po prostu nie stać - nie ma w tym nic złego. Ważne, aby w tej strefie komfortu nie schodzić poniżej pewnego poziomu, bo format, jaki prezentuje Szkotka wciąż jest uroczy i świetnie się sprawdza. Choć jestem świadom, że prędzej, czy później takie granie albo mi, albo samej artystce się znudzi. Na razie jednak jest jeszcze stabilnie.

---

16. Harem Scarem - CHANGE THE WORLD
Ocena: NEUTRALNA


Nie jest to oczywiście rewolucja w brzmieniu, ale Harem Scarem zaskoczyło mnie nowym albumem, bo nie brzmi on kropka w kropkę jak dwie poprzednie płyty. Jest bardziej różnorodny, co ciężko przechodzi mi przez gardło, bo gdy ktoś posłucha Change The World to pewnie zacznie się zastanawiać jak jednostajna musiała być ich poprzednia produkcja, skoro tę uznaję za bardziej różnorodną. Od tego zespołu nie oczekuję jednak zmiany stylu, więc takie subtelne, ledwo zauważalne smaczki są jak najbardziej wskazane.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: EVENo »

15. Mela Koteluk & Kwadrofonik - ASTRONOMIA POETY. BACZYŃSKI
Ocena: NEUTRALNA


Poezja śpiewana to nigdy nie jest proste zagadnienie. Specyfika tekstów i łagodny akompaniament nie są łatwe w odbiorze i zgodnie z moimi oczekiwaniami na płycie tej jest kilka usypiających momentów. Całość wypadła jednak lepiej, niż się spodziewałem. Piosenki są pięknie zaśpiewane, a muzyka kształtuje ładne melodie. Oczywiście przeważa tutaj stonowany, klasyczny styl, ale jest tu całkiem solidna ilość radiowych wręcz rytmów, które pojawiają się raz tu, raz tam, dając poczucie różnorodności. Zmiany tempa ustępują w końcówce, gdzie już jest typowo balladowo, ale prawdę mówiąc bałem się, że cała płyta będzie tak brzmiała. Dobrze, że tak nie jest.

---

14. Nothing But Thieves - MORAL PANIC
Ocena: NEUTRALNA


Single zwiastowały coś lepszego, ale mimo, że jest to dopiero trzeci album w dorobku Nothing But Thieves, to chłopaki zdążyli mnie już przyzwyczaić do tego, że ich płyty mają nierówny poziom i to, które piosenki na trackliście mi się spodobają, a które nie, to czysty totolotek. Jako album Moral Panic się więc u mnie nie sprawdzi, ale jeśli własnoręcznie wykreślę słabsze punkty i zostawię tylko te mocne, to zostaje mi porcja naprawdę fajnych dźwięków. Nie najem się nią do syta, ale na pewno będzie mi smakowała.

---

13. Pearl Jam - GIGATON
Ocena: NEUTRALNA


O tym, jak bardzo kolejność utworów na płycie może wpływać na jego odbiór i ocenę przekonałem się słuchając Gigatonu. Końcowe ballady raczej średnio przypadły mi do gustu, ale nie były moim zdaniem słabe. Po prostu zawiodło mnie, że cztery piosenki pod rząd brzmią tak miałko, skoro osiem poprzednich dawało mi dużo więcej radości. To niezła płyta, choć udowadniająca, że Pearl Jam najlepsze lata ma za sobą. Naiwnym byłoby jednak spodziewać się, że ten album urwie tyłek, dlatego spełnia on moje niewygórowane oczekiwania.

---

12. Skubas – DUCH
Ocena: POZYTYWNA


A jednak znów to zrobił! Skubas potrafi mnie oczarować jak mało kto i choć single z jego najnowszej płyty początkowo do mnie nie przemawiały, z czasem do mnie trafiły, a na płycie to już w ogóle nie słyszę niczego, co schodziłoby poniżej wysokiego poziomu. Klimat wciąż ten sam, co te 6 lat temu na Brzasku, a piosenki są po prostu udane. Spójny, łagodny i co chwila przykuwający moją uwagę album. Skubas wciąż jest Skubasem i niezmiernie mnie to cieszy.

---

11. Deep Purple - WHOOSH!
Ocena: POZYTYWNA


Również Deep Purple niespodziewanie dostaje pozytywną ocenę. Single słuchane w pojedynkę wypadały raczej blado, ale album jako całość trzyma poziom. Jakościowe granie sięgające po każdą z odmian klasycznego rocka, a to wszystko w sprawdzonym stylu. Piosenki wpadają w ucho, a gitary robią to, co potrafią najlepiej. Chyba największe zaskoczenie tego roku, bo byłem przekonany, że to będzie co najwyżej średnia płyta, a tymczasem naprawdę przypadła mi do gustu.

---

10. Luxtorpeda - ANNO DOMINI MMXX
Ocena: POZYTYWNA


Ukochana Luxtorpeda nie zmieniła się ani trochę, a przy okazji jeszcze się nie wypaliła. I dobrze, bo dzięki temu jej piąty album to kolejna odsłona tego co znane i lubiane: muzyka, styl, teksty, ale również atmosfera i ogólna otoczka. Wszystko to było i nadal jest wystarczająco swoiste, aby kolejny raz sprawdziło się bez zarzutu.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: EVENo »

9. Testament - TITANS OF CREATION
Ocena: POZYTYWNA


Wyjątkowo niemęcząca, jak na godzinę metalowego łupania. Oczywiście nie mam na myśli tego, że jest przystępna dla każdego, bardziej chodzi o to, jak łatwo większość piosenek potrafi tak po prostu wpaść w ucho, a to, że po melodyjnym refrenie nadchodzą "ciężkie czasy", tu już potrzeba trochę wyrozumiałości. O tą jednak nietrudno, kiedy techniczne fragmenty są zagrane tak, jak w najlepszym gatunku muzycznym na świecie powinno się grać. Gitary i perkusja podane są głównie na ostro, ale brzmią świetnie niezależnie od tempa, co nie jest niestety takie oczywiste u innych przedstawicieli szybkiego metalu.

---

8. Joe Bonamassa - ROYAL TEA
Ocena: POZYTYWNA


Odważę się powiedzieć, że jest... lepsza od poprzedniczki. Może mniej soczysta, ale nie dająca takiego wrażenia zmęczenia materiałem. Na Redemption wiele zabiegów i, co gorsza, melodii się po prostu powtarzało. Royal Tea tymczasem przedstawia dosyć luźniejsze podejście, które poskutkowało większą różnorodnością utworów. Musi się to jednak godzić z paroma banalnymi, jak na Bonamassę, momentami, ale nie trudno odnieść wrażenia, że taki był zamysł autora. Ta lekkość sprawia, że album łatwo polubić za pierwszym razem i nie wymaga kilku kolejnych odsłuchów, aby znaleźć w nim wszystko, co najlepsze. Jest więc jak tytułowa herbata - parzy się sama, ale jednocześnie nie można z niej wycisnąć więcej soku.

---

7. Kazik - ZARAZA
Ocena: POZYTYWNA


Po słabszym okresie w historii Kultu, Kazik wrócił w ostatnich latach do formy, a napisana spontanicznie Zaraza jest tego najlepszym przykładem. Płyta stworzona w krótkim czasie opisuje współczesną rzeczywistość w genialny wręcz sposób, a muzycznie nawiązuje do klasycznego stylu, co wychodzi jej rzecz jasna na dobre. W rezultacie dostajemy album koncepcyjny, który może dopiero w końcówce pokazuje kilka małych słabości, ale poza tym jest spójny i łatwy do polubienia.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: EVENo »

6. Bruce Springsteen - LETTER TO YOU
Ocena: POZYTYWNA


Springsteen jak wino. O ile jego wczesna twórczość średnio do mnie przemawiała, tak jego ostatnie albumy pochłaniam bez reszty i nie inaczej było z Letter to You. Owszem, mamy tu motywy powtarzane do uporu w niemal każdej piosence, ale to właśnie ten big bandowy charakter, który nie upuszcza słuchacza ani na sekundę trafił do mnie idealnie. Energicznie śpiewane refreny i masa instrumentów, z których żaden nie wyróżnia się na tle reszty, ale wszystkie zdają się pełnić ważną rolę. Mówiło się, że nowa płyta Bon Jovi ma być "Springsteenowa", tymczasem ja to właśnie tutaj słyszę Bon Jovi - ale takie z lat 90. I to właściwie wystarczy, aby mi się podobało.

---

5. Pattern-Seeking Animals - PREHENSILE TALES
Ocena: POZYTYWNA


Z tym albumem mam tak, że mam ochotę ocenić go średnio, po czym wysłuchuję go ponownie i daję mu śmiałe 8/10, tylko po to, aby następnego dnia kompletnie o nim zapomnieć i nadal twierdzić, że jest 5/10. Może dlatego, że jest to jednak muzyka dosyć nieszablonowa i dopiero mając z nią bezpośredni kontakt jestem w stanie przypomnieć sobie za co ją polubiłem. Dużo nieoczywistych dźwięków, od skocznego disco, przez klasyczne gitary, po chaotyczne nie wiadomo co. I jakimś cudem przeplata się to wszystko w logiczną całość, a wisienką na torcie są co rusz powracające partie wokalne, które swoją prostotą przypominają słuchaczowi, że to "tylko" muzyka. Taki łagodniejszy Dream Theater, ale na pewno nie uboższy. Dzieje się na tej płycie, oj dzieje.

---

4. Ania Rusowicz - PRZEBUDZENIE
Ocena: POZYTYWNA


Późno zabrałem się za ten album. Tak późno, że dopiero po sfinalizowaniu tego rankingu zorientowałem się, że jest z 2019 roku... Nie mogłem jednak tak po prostu go wyrzucić. Nie tylko dlatego, że byłem święcie przekonany, że został wydany w 2020 i miałem go na liście albumów 2020 przez tak długi czas. Również dlatego, że jak już się za niego zabrałem (a było to dopiero w grudniu!), to nie mogłem przeboleć, że tak długo zwlekałem. Super klimat i pozytywna energia, piosenki ubrane w świetne melodie i niegłupie teksty. Do tego brak słabego momentu, każdy utwór to doskonała zabawa. Ania Rusowicz nagina więc przepisy, bo w podsumowaniu 2019 roku wylądowałaby zapewne na podobnej pozycji (być może oczko niżej).
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: EVENo »

3. Nightwish - HUMAN II NATURE
Ocena: POZYTYWNA


Odważę się powiedzieć, że Nightwish nagrał najlepszy album w swojej karierze. Gdy przymierzałem się do tego zespołu kilka lat temu, nie robił na mnie wrażenia. Opcje są dwie, albo źle się wtedy wsłuchałem, albo... Nightwish nagrał najlepszy album w swojej karierze. Wracając do starszych utworów wyrywkowo skłaniam się do tej opcji jeszcze bardziej, bo dawne kompozycje wciąż sprawiają mi wrażenie prostych i nieporywających, natomiast te najnowsze, w szczególności instrumentalnie, potrafią mi zaimponować. Zdaje się więc, że faktycznie - Nightwish nagrał najlepszy album w swojej karierze.

---

2. Alanis Morissette - SUCH PRETTY FORKS IN THE ROAD
Ocena: POZYTYWNA


Rzadko zdarza się, aby płyta wykonywana przez kobietę tak dobrze do mnie trafiła zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. Alanis opisuje jednak swoje życie i codzienne problemy w taki sposób, że jestem w stanie się utożsamić z podmiotem lirycznym. Do tego słowa te nie są wyśpiewywane przez członkinię azjatyckiego girls bandu, a przez dojrzałą, stylową wokalistkę. Może momentami album jest nawet zbyt przygnębiający, ale nadrabia świetnymi melodiami z dobrym, choć niezbyt wyrazistym akompaniamentem.

---

1. Seether - SI VIS PACEM, PARA BELLUM
Ocena: POZYTYWNA


Mocny, dosadny, ciężki jak byk. Album, który w każdym utworze, a nawet w każdej sekundzie każdego utworu po prostu wypełnia otoczenie gitarami, które może nie grają jakoś finezyjnie, ale przynajmniej... rockowo. Do tego wpadające w ucho melodie i teksty, które nie tylko są świetne na papierze, ale również wyśpiewane w taki sposób, że słuchacz nie ma wątpliwości, które fragmenty są ważne i w których ma odczuwać więcej. Jedyną odczuwalną wadą jest powtarzalność, szczególnie widoczna w dwóch utworach, które w refrenie mają niemal identyczną melodię. Oprócz tego żadnych zgrzytów, a jeśli już jakieś są, to są to zgrzyty przyjemne dla ucha. Album roku.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: M »

Rok 2020 siłą rzeczy musiał być muzycznie udany, ponieważ nowy album wydało "nasze" Bon Jovi. 2020...Subiektywna lista 20 ulubionych (szkoda mi czasu, żeby pisać o słabych) minionego roku... Umownie kazdy krążek z miejsc 2-8 mógłby się znaleźć na podium. Zdecydowała jednak sympatia oraz/albo częstość odtworzeń całego albumu.

1. City Burials (Katatonia)

Album bez słabych punktów. Melancholijny, skondensowany i intensywny, progresywny. Rosnący z każdą minutą. Świetna produkcja, świetne piosenki.
https://youtu.be/nQaN2elJ-dQ

2. Si Vis Pacem Para Bellum (Seether)

Struktura, brzmienie, piosenki... Trzy najbardziej wybijające się składowe nowego albumu Seether. Shaun Morgan po raz kolejny stawia na eteryczne, nasycone, gitarowe łojenie poprzeplatane semi-akustycznymi balladami okraszone (co typowe dla Seether) potężnym ładunkiem emocjonalnym. Świetnie wypadają przede wszystkim wolniejsze kawałki (Liar, Failure, Buried in the Sand), którym najbliżej do dokonań Alice in Chains i Nirvany. Seether zgodnie z tytułem nie składa broni. Jest przyzwoicie, choć do poziomu 3 pierwszych albumów już pewnie nigdy nie doskoczą (bo i po co?).

3. 2020 (Bon Jovi)

Dawno tak dobrze nie słuchało mi się nowego Bon Jovi. Nic więcej nie trzeba dodawać. Cztery gwiazdki w Teraz Rock niech będą najlepszą recenzją.
-------------------

. We Are Chaos (Marilyn Manson)

Album na miejsce w trójce. Manson słabych albumów nie nagrywa. Piękny przykład jak fajnie można się muzycznie starzeć. Wystarczy posłuchać takich petard jak "Keep my head together", "InFinite darkness", "Solve coagula", "Broken Needle".

. Quadra (Sepultura)

Największe (obok solidnego Bon Jovi) zaskoczenie roku. Można by rzec - dopóki się nie poddałeś masz szansę wygrać.

. Titans of Creation (Testament)

Równo, ciężko, momentami brutalnie i intensywnie.
W zasadzie od totalnej klapy jaką był wydany w 1992 "The Ritual" Testament słabych krążków nie nagrywa. Zresztą, znamienne, że gdy inni wielcy thrashowcy zdecydowanie złagodzili brzmienie w latach 90 to chłopaki z Testament być może na przekór postanowili je zagęścić i zbrutalizować sięgając dodatkowo po wpływy deathowe.

. Ordinary Man (Ozzy Osbourne)

"Alright now"... fenomen Ozzyego tkwi po prostu w tym, że...jest Ozzym. Wystarczy kilka sekund "Straight to Hell" by miłośnicy klasycznego Black Sabbath poczuli się jak w domu. Tłusty bas, mętny, rwany riff i przede wszystkim Ozzy. Jest dobrze. Dalej jeszcze lepiej. Chwytliwy "All My Life" z fajnie zapętlonym riffem zdecydowanie należy do najmocniejszych punktów nowego materiału. Jest też stonerowy "Goodbye", który brzmi jak zagubiony utwór Alice in Chains. W tytułowym konfesyjnym "Ordinary Man" na klawiszach zagrał Elton John, a w rozpędzonym "It's a Raid" gościnne wystąpił niejaki Post Malone. Równy, witalny, gitarowy album. Oby nie ostatni od Księcia Ciemności.

. Obsidian (Paradise Lost)

Brytyjczycy z Raju Utraconego nadal w wysokiej formie. "Obsidian" to niesamowicie dopracowany muzycznie walec pełen nisko pełzających,wgniatających riffów i przestrzennych solówek. Silnym punktem niezmiennie pozostaje Nick Holmes, który raz śpiewa czysto raz growluje. Mocny kandydat na podium.

https://youtu.be/DZelvBPkXww

. Gigaton (Pearl Jam)

Pearl Jam nadal robi swoje. Szkoda, że tym razem zabrakło iskry bożej.

. PWR UP! (AC/DC)

Po nudnym "Rock or bust" postawiłem na AC/DC krzyżyk, a tymczasem wzięli mnie z zaskoczenia świetnym PWR UP! Dawka solidnego gitarowego kopa.

11. Ohms (Deftones)

Deftones wraca na sprawdzone tory. Trochę szkoda, ponieważ po eksperymentalnym "Gore" co niektórzy mogli mieć ochotę na więcej. Z drugiej strony, jeśli nadal będą nagrywać takie kawałki jak "Error", czy "Spell of Mathematics" to niech tkwią w sprawdzonej formule jak najdłużej.

12. The Kingdom (Bush)

Kleista, lepka substancja. Tak w trzech słowach można by określić najnowsze dzieło Brytyjczyków z Bush. Niemal każdy utwór atakuje ciężkimi, śliskimi riffami. Nie jest to jakieś wybitne techniczne granie. Strunowy bazują bardziej na fakturach brzmieniowych, nigdzie się nie spiesząc. Uwagę zwracają przestrzenne delaye i potężne brzmienie przyklejonej do gitar perkusji. Gavin Rossdale nadal formie

13. Songs of Sorrow (Mark Lanegan)

Żałuję, że Screaming Trees już nie nagrywa. Na szczęście nadal jest Mark Lanegan.

14. Letter to You (Bruce Springsteen)

Gdybym był specjalistą od Bossa pewnie pisałbym z zachwytu. Czapki z głów, że po 70 nagrywa tak świetne krążki!

15. Ballistic, Sadistic (Annihilator)

Szybkie ultratechniczne granie w starym thrashowym stylu. Momentami zbyt blisko wczesnego Megadeth, ale... czy to w gruncie rzeczy zarzut?

16. Solitude of Madness (Vader)

Polski akcent. Na plus selektywne, potężne gitary. Na minus - czuć już pewne zmęczenie formułą. Jest jednak nieco lżej i bardziej piosenkowo w stosunku do tego jak bywało w przeszłości.

17. Empire of the Blind (Heathen)

Empire of the Blind to dopiero... czwarta (!) studyjna płyta Heathen. Z jednej strony niby nic dziwnego zważywszy na fakt, że w latach 1993-2001 grupa zawiesiła działalność, z drugiej - początek Heathen datuje się na...1984r.
Nowy album wolty stylistycznej nie przynosi. Klasyczny thrash metal w nowoczesnej otoczce, któremu najbliżej stylistycznie do dokonań Anthrax z Johnem Bushem na wokalu.

18. Perdida (Stone Temple Pilots)

Substytut STP mimo braku najważniejszego składnika nagrywa nadal... Wystarczyło znaleźć wokalistę o zbliżonej barwie i podobnej manierze wokalnej. Usypiający to krążek. Najlepsze Panowie dali na początek, a im dalej w las tym gorzej...

19. Whoosh! (Deep Purple)

Poprawny to album. Gitarowy, zagrany na luzie. Nie tak mocny jak dwa poprzednie, ale wstydu Purpurze nie przynosi. Sęk w tym, że dziś niewiele z niego już pamiętam.

20. Sel de Pierre (Vous Autres)

Chyba najbardziej frapujący krążek jaki w AD 2020 trafił na moją playlistę... Niestety nisko, ponieważ nie zdążyłem się w niego porządnie wgryźć.

. Royal Tea (Joe Bonamassa)

"Beyond The Silence" i wszystko jasne. Może z tęsknoty za takim Ryśkowym graniem...
Awatar użytkownika
EVENo
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1584
Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: EVENo »

Fajnie, że ktoś się tu oprócz mnie udzielił :P No, ale ważniejsza od ilości jest przecież jakość - bardzo dobre mini-recenzje, ale odniosę się tylko do ostatniego zdania.

Otóż końca zachwytów nad Bonamassą nie widać, ani u mnie, ani na innych forach, ale w zasadzie dopiero niedawno, kiedy wróciłem po dłuższej przerwie do starego Rycha, zorientowałem się jak blisko Sambora był takiego grania w latach świetności. To dosyć dziwne uczucie, kiedy słucham albumu, który znam od deski do deski i nagle przypomina mi granie, które jest dla mnie w zasadzie nowe. I dopiero od tamtej pory zacząłem to postrzegać w drugą stronę, innymi słowy - "Beyond The Silence" i wszystko jasne ;)
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: M »

20 piosenek 2020...



1. Liar (Seether)
https://youtu.be/zt2MjrTZC7s
Utwór roku. Po prostu...

2. Blood in the Water (Bon Jovi)
Odbierający mowę...

3. Behind The Blood (Katatonia)
https://youtu.be/nQaN2elJ-dQ

4. Buried in the Sand (Seether)
https://youtu.be/QPCucO6mWSU

5. Failure (Seether);
https://youtu.be/mZmBx1wYs0w

6. Heart set to divide (Katatonia)
https://youtu.be/CyVtMcue1GU

7. Guardians of earth (Sepultura)
https://youtu.be/sSA7CmtRkdQ
Nokautujący, rzucający na kolana

8. Broken Needle (Marilyn Manson)
https://youtu.be/CVzLDAv6OwU

9. Sympthoms (Testament)
https://youtu.be/_tRrurzau80

10. Ghosts in the machine (Bush)
https://youtu.be/BgEHk5wThmU

11. Tightrope 2020 (Papa Rolach)
https://youtu.be/1C2Gb1R-fAw

12. Fare Thee Well (STP)
https://youtu.be/CMn-YfBv-ws
Trochę świątecznie Czerwono Gitarowo, ale refren... Piękny.

13. Beyond The Silence (Bonamassa)
https://youtu.be/V7IDNYvcMso
Pełen dostojności, klasy. Chwytający za serce.

14. The Devil Embraced(Paradise Lost)
https://youtu.be/DZelvBPkXww

15. Katamine (Mark Lanegan)
https://youtu.be/UT7UWzUNzEE

16.Goodbye (Ozzy Osbourne)
https://youtu.be/3NDqssnTrbo

17. City Glacers (Katatonia)
https://youtu.be/Zp2BoYgmDT0

18. Vanishers (Katatonia)
https://youtu.be/dTJFtCG2-xA

19. Lip service (Annihilator)
https://youtu.be/Hcdtdibnoho

20. Rock Your body (HEAT)
Fajna mieszanka Motley Crue (brzmienie) , Whitesnake (wokalna akrobatyka) i Nickelback (refren).
M
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 388
Rejestracja: 23 lutego 2020, o 22:50

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: M »

No i zapomniałem o genialnym "Luv Can"... Świetny, eteryczny, urzekający numer osadzony w klasycznym klimacie Bon Jovi.
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3514
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: prezes1 »

Jak tak patrzę na zeszły rok to widzę 'nędzę' pod względem muzycznym. ;)
Więc bardzo łatwo uformuję moje podium:

1)Bon Jovi - 2020 - najlepsza płyta roku i już! :)
2)Bruce Springsteen - Letter to You - rewelacyjny album!
3)Kazik - Zaraza - idealna na pandemię!

i tuż za podium AC/DC - Power Up.
Słuchałem też Harem Scarem i Budki z Felicjanem oraz Pearl Jam. :)
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
Awatar użytkownika
Ricky Skywalker
Administrator
Administrator
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1648
Rejestracja: 1 sierpnia 2005, o 21:17
Ulubiona płyta: NJ+KTF+SITT+AOTL
Lokalizacja: Bydgoszcz
Kontakt:

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: Ricky Skywalker »

prezes1 pisze:Jak tak patrzę na zeszły rok to widzę 'nędzę' pod względem muzycznym. ;)
Więc bardzo łatwo uformuję moje podium:

1)Bon Jovi - 2020 - najlepsza płyta roku i już! :)
2)Bruce Springsteen - Letter to You - rewelacyjny album!
3)Kazik - Zaraza - idealna na pandemię!

i tuż za podium AC/DC - Power Up.
Słuchałem też Harem Scarem i Budki z Felicjanem oraz Pearl Jam. :)
Ło panie, a to żeś Pan przegapił parę zacnych płyt. A gdzie H.E.A.T i "H.E.A.T II", zdecydowana płyta roku? Naprawdę zacny "#13" od Gottharda? "The Dark Delight" od Dynazty? I nawet "O" od naszej własnej Yoko Ono, czyli Ori? I wreszcie - przecudowna "Royal Tea" Bonamassy? A wymieniam tylko albumy z "naszej bajki". Nosz Panie Prezesie, tyle przegapić? Toć się nie godzi!
***
"these days all we got is hope, we got redemption and we got forgiveness. And we got one more thing - we got us these days..."
- Richie Sambora, 29-10-2007
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3514
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Re: Muzyczne podsumowanie 2020 roku

Post autor: prezes1 »

Ricky Skywalker pisze:
prezes1 pisze:Jak tak patrzę na zeszły rok to widzę 'nędzę' pod względem muzycznym. ;)
Więc bardzo łatwo uformuję moje podium:

1)Bon Jovi - 2020 - najlepsza płyta roku i już! :)
2)Bruce Springsteen - Letter to You - rewelacyjny album!
3)Kazik - Zaraza - idealna na pandemię!

i tuż za podium AC/DC - Power Up.
Słuchałem też Harem Scarem i Budki z Felicjanem oraz Pearl Jam. :)
Ło panie, a to żeś Pan przegapił parę zacnych płyt. A gdzie H.E.A.T i "H.E.A.T II", zdecydowana płyta roku? Naprawdę zacny "#13" od Gottharda? "The Dark Delight" od Dynazty? I nawet "O" od naszej własnej Yoko Ono, czyli Ori? I wreszcie - przecudowna "Royal Tea" Bonamassy? A wymieniam tylko albumy z "naszej bajki". Nosz Panie Prezesie, tyle przegapić? Toć się nie godzi!
Nie tyle co przegapiłem a raczej czy wracałem/wracam do pewnych płyt...:)
O HEAT przypomniałeś mi właśnie. Podobało mi się ale raczej odkrywcze czy świeże to chyba nie jest? ;) Gottharda nie lubię, who the hell is Dynazty?
Ciężko jakieś top10 stworzyć, dlatego napisałem co napisałem.
The Pretty Reckless - to jest kapela, którą katuję otoczenie teraz! Ten rok zaczął się dobrze! :D
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muzyka”