Najbardziej oczekiwane albumy roku - 2013

Wszystko co dotyczy szeroko pojętego działu muzyki, innych zespołów itp.

Moderator: Mod's Team

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Smolek
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2777
Rejestracja: 26 kwietnia 2008, o 10:47
Lokalizacja: Hołowienki

Post autor: Smolek »

prezes1 pisze:Muszę kurczę w końcu posłuchać tego Harem Scarem bo Smolek czy Tomker tak chwalą a ja, może to dziwne, ale nie słyszałem żadnej piosenki albo nie kojarzę...
To kanadyjski hard-rock?
O płytach HS więcej pisałem w temacie "Harem Scarem" - http://www.bonjovi.pl/forum/topics25/ha ... vt2906.htm

Szczerze ciężko zaszufladkować ten zespół. Ogólnie mówi się, że jest to melodic rock. A jeśli spojrzeć na płyty, na każdej innej styl był, ale znak charakterystyczny to melodyjne refreny, świetna gitara Pete'a, i wokal Hess'a. Jeśli chodzi o płyty, jak tak to rozróżniam: Harem Scarem (AOR), Mood Swings (Hard Rock), Voice of Reason (Alternative Rock), Karma Cleansing, Big Bang Theory (modern rock), Rubber (pop-rock). Po 2000 roku świetne rockowe płyty: Weight of the World (przypomina mi trochę MS, ale z nutką nowoczesności), Overlaod (bardzo mocny wokal Hessa, i świetne gitary Pete'a) i Hope (rockowy album, trochę klimatem przypominający Voice of Resaon, mamy tutaj naprawdę świetne gitary). Human Nature to jest też rock, w Higher tak pół na pół, najmniej rockowy po 2000 roku, ale ma świetne solówki, i niezłe gitary.

Co do Mood Swings przesłuchaj wpierw oryginalny album z 93', a nie ten z 2013. Najbardziej polecam albumy: HS, MS i WOTW. Ale wszystkie lubię, oprócz Rubbera.
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3514
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Post autor: prezes1 »

Dzięki za info i rady! :)
Tak też zrobię i dam znać...(na razie znalazłem Human Nature)
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
Awatar użytkownika
Smolek
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2777
Rejestracja: 26 kwietnia 2008, o 10:47
Lokalizacja: Hołowienki

Post autor: Smolek »

prezes1 pisze:Dzięki za info i rady! :)
Tak też zrobię i dam znać...(na razie znalazłem Human Nature)
Polecałbym ci lecieć od początku od Harem Scarem (1991). Bo HN jest z 2006 roku.
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3514
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Post autor: prezes1 »

No tak, dzięki. Chronologicznie by się przydało. Ale skąd skombinować te wszystkie płyty?
Na razie mam Human Nature, leci i ma super gitary... :)
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
Awatar użytkownika
Smolek
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2777
Rejestracja: 26 kwietnia 2008, o 10:47
Lokalizacja: Hołowienki

Post autor: Smolek »

prezes1 pisze:No tak, dzięki. Chronologicznie by się przydało. Ale skąd skombinować te wszystkie płyty?
Na razie mam Human Nature, leci i ma super gitary... :)
Jak ściągałem w styczniu 2012 roku, to pojedyncznie wyszukiwałem płyty, i wszystkie znalazłem.

Chronologicznie:

Harem Scarem (1991)
Mood Swings (1993)
Voice of Reason (1995)
Karma Cleansing (1997)
Big Bang Theory (1998)
Rubber (1999)
Weight of the World (2002)
Higher (2003)
Overload (2005)
Human Nature (2006)
Hope (2008)
Mood Swings II (2013)

Było też Ultra Feel w 2001 roku, ale nie było to pod nazwą Harem Scarem. Bo w 1999 roku zmienili nazwę zepsołu na Rubber, zmienili styl, był ten sam skład, ale w niektórych krajach też była ta płyta jako Harem Scarem, a Ultra Feel wszędzie tylko jako Rubber. I obie płyty przesłuchałem może z dwa razy, nie przepadam za nimi.

I jak będziesz oceniał płyty, czy coś takiego, to może zrób to w temacie o zespole, żeby nie zaśmiecać tego tematu.
Bama
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
It's My Life
It's My Life
Posty: 144
Rejestracja: 27 lipca 2011, o 14:50
Lokalizacja: Olsztyn

Post autor: Bama »

Tomker pisze: BTW - dawno na forum nie widziałem Bamy... Bama! - strzelam, że ten utwór Tobie tez się spodoba... Posłuchaj początek utworu, zobaczysz o czym mówię ;)
Nie było mnie długo, ale już jestem! I staram się nadrabiać zaległości. Przesłuchanie płyty ROCKSTARa było na mojej liście "rzeczy do zrobienia" już od bardzo dawna, ale oczywiście zebrać się nie mogłam.
Właśnie przed chwilą odpaliłam pierwszy kawałek i tak, już wiem o czym mówiłeś, Tomker. I weź tu się nie uśmiechnij. Zaraz wstawię Phila w złocistej zbroi na tapetę i będzie pięknie.

Naprawdę fajnie się zapowiada. Uciekam i będę słuchać dalej. :)
Awatar użytkownika
monjovi
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2553
Rejestracja: 4 lutego 2006, o 11:48
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Turek/Poznań
Kontakt:

Post autor: monjovi »

Co do Harem Scarem, polecam piosenkę Jealousy, meczę ja od jakiś 2 miesięcy, swietna jest :P tam nawet wokal nie potrzebny, same gitary są cudowne :)

Smolek mogłbyś polecić kilka piosenek HS w klimacie tej którą podałam wyżej ? Troche nie mam czasu na przesłuchanie teraz całej dyskografii :(
[align=center]http://www.lastfm.pl/user/monjovi[/align]
Awatar użytkownika
Smolek
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2777
Rejestracja: 26 kwietnia 2008, o 10:47
Lokalizacja: Hołowienki

Post autor: Smolek »

monjovi pisze:Co do Harem Scarem, polecam piosenkę Jealousy, meczę ja od jakiś 2 miesięcy, swietna jest :P tam nawet wokal nie potrzebny, same gitary są cudowne :)

Smolek mogłbyś polecić kilka piosenek HS w klimacie tej którą podałam wyżej ? Troche nie mam czasu na przesłuchanie teraz całej dyskografii :(
Szczerze mógłbym Ci polecić całą płytę Mood Swings (jest tam 11 utworów) z 1993 roku, na której znajduje się piosenka Jealousy. Bo jaki ci się podoba Jealousy, to i cała płyta powinna przypaść Ci do gustu klimatem, gitarami, i wokalem. Jest tam piękny, instrumentalny utwór autorstwa gitarzysty Pete'a Lesperance, pt. Mandy. Sentimental B.L.V.D., w którym główny wokal śpiewa perkusista Darren Smith. Świetne rockowe ballady - Stranger Than Love i If There Was a Time. Moją ulubioną piosenką jest Saviors Never Cry, do tego świetne jest No Justice, Empty Promises, Change Comes Around. Najmniej mi przypadły do gustu Had Enough i Just Like a Planned, a je też lubię.

BTW, Mood Swings to mój ulubiony album 'poza' BJ. :)
Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

Płyty (póki co) roku 2013:

1) Alice In Chains – The Devil Put Dinosaurs Here (9/10) – Jasna, klarowna produkcja. Sabbathowy ciężar, sensowne, konkretne riffy. Momentami może zbyt męczące harmonie wokalne na linii Cantrell-Duvall… Wokalizy relacji Staley-Cantrell były zdecydowanie ciekawsze. Brakuje tego bezczelnego, ciągliwego „yeeeeeeeeeaaaah…” czy „into The flood agaaaaaaaaiiiin”…. Mimo to jest solidne. No i „Choke”. Czy Pearl Jam zdetronizuje Alicję i podobnie jak w przypadku "Backspacera" nagra - dla mnie - album roku? Niedługo zobaczymy...
2) Black Sabbath – 13 (9/10) – To co muzyka metalowa zawdzięcza Black Sabbath to przede wszystkim ciężar. Opisywana płyta jest niemal autoukoronowaniem stylu, swoistym „samohołdem” zespołu. Jest ciężko, często przyjemnie walcowato z wyraźnym zaakcentowaniem kulminacyjnych momentów. Klasycznie. Kozi wokal Ozzy’ego też swoje robi. Weźmy na tapete singlowy „God Is Dead?”. Kwintesencja sabbathowskiego metalu. Nieco domowe, wolne tempo, leniwy riff, genialny podjazd przed refrenem. Swietny album.
3) Newsted – Heavy Metal Music (8/10) – Bardzo dobry album. „Death Magnetic” Metalliki brzmi przy „Heavy Metal Music” jak zlepek naprędce skleconych, nieco stęchłych zagrywek starych paralityków. Dawno nie słyszałem tak naładowanej, elektryzującej i tak równej płyty. Już na dzień dobry nasze uszy wita kapitalny riff „Heroic Dose”. Mięsisty, nośny, zwarty. Świetna rzecz. Kolejny – singlowy – „Soldierhead” utrzymuje wysoki poziom. Podobnie również jest w przypadku mocnego „…As The Crow Flies”. Bardzo nośne gitary, mustaine’owski klimat. Świetne. Mocne punkty to także przebojowy „Above All” oraz balladowy „Nocturnus”. W mojej opinii płyta kompletna. Z jajem, z pomysłem, z rozmachem i czego jeszcze tylko chcecie. Leży "tylko" wokal.
Zastanawiam się tylko czy to nie jest „płyta roku”… Czy pójdzie w górę? Jak okrzepnie, zobaczymy…
4) Avenged Sevenfold – Hail To The King (8/10) – Hm,…. Chyba najbardziej przereklamowana płyta tego roku. I to jest jej największy minus. Czy to tylko PRODUKT? W gruncie rzeczy nie ma na to pytanie jednoznacznej czy też właściwej odpowiedzi. Album odkrywczy nie jest. Ponadczasowy również nie. Mnóstwo tutaj kopiowania – głównie z Iron Maiden. Rodzi się zatem pytanie czy to aż tak mocna inspiracja czy bezczelna zrzyna z dokonań gigantów hard rocka i heavy metalu. Wydaje mi się, że prawda leży „gdzieś pośrodku”. Abstrahując jednak od powyższych wywodów, „Hail To The King” był zdecydowanie najczęściej słuchanym przeze mnie albumem w poprzednim miesiącu. Podoba mi się jego brzmienie. Krystaliczne. Czyste. Sucha perkusja dodaje jedynie dodatkowego smaku. Gdyby wymienić najlepsze kawałki to na pewno byłyby to: otwierający – terminatorowy w intro – Shepherd Of Fire, tytułowy „Hail to The King”, symfoniczny, lekko diabelski „Requiem”, maidenowski „Coming Home” czy zamykający „Acid rain”.Reszta to lepsze czy gorsze wypełniacze. Na płytę patrzę jednak przychylnym wzrokiem. Fajnie, że ktoś jeszcze dzisiaj chce tak grać.
5) Queens of the Stone Age - … Like Clockwork (7/10) – QOTSA odkąd pamiętam kojarzy mi się z awangardą. Nie wiem, może przez wcześniejszy Kyuss – zespól o bardzo oryginalnym brzmieniu. Co o „Clockwork”? Cóż, ta płyta jest jedną wielka muzyką. Broni się świetnie. Szkoda, że nie jest to granie w stylu genialnego „Lullabies to Paralyze” ale taką płyte nagrywa się tylko raz. Brzmienie ostatniego dziecka Queensów jest – tradycyjnie dla nich – przetworzone, nieco zdezelowane ale równoczesnie szalenie urokliwe (Smooth Saling, If I Had A Tail). Bez dwóch zdań bardzo oryginalny band.
6) Andrzej Citowicz – Ace of Hearts (7/10) - Naprawdę przyjemna gitarowa wycieczka, w której można wyłowić grad inspiracji. Dla mnie płyta szczególna. Autor "Ace..." pewnie wie dlaczego... Ja słysze tutaj Bon Jovi, (B)lady Pank, Adamsa, Aerosmith, Def Leppard, Queensryche czy nawet Iron Maiden(przyspieszenie w „Bleeding Heart”), Na "Ace..." mamy 12 niezobowiązujących kawałków. Wszystkie wyłącznie w formie instrumentalnej co powoduje, że NIC NIE JEST NARZUCONE i jedynie za sprawą tytułów nasuwają się luźne skojarzenia. To jest akurat dużym plusem. W trasie sprawdza się idealne. Solidne.
7) Bon Jovi – What About Now (6/10) – Największe rozczarowanie roku? Zależy jak na to spojrzeć. Bon Jovi to Bon Jovi. Zespół ma swój styl i tyle. Mimo upływu lat Bon Jovi i spółka wytrwale i sukcesywnie prą naprzód. Dzisiaj są dinozaurami, których miliony słuchaczy wciąż chce słuchać. W swoim gatunku pozostaną najlepsi. Nie mam również wątpliwości co do tego, że koniec końców historia ich doceni. To mocarny zespół.
Przejdzmy jednak do „What Abort Now”… Rozczarowanie? Na pewno. Wszak oczekiwania były …ogromne(?). Na pewno duże. Z drugiej strony czy najnowszy album blondwłosego kowboja i spółki jest aż taki straszny? Jest przecież na nim sporo miłych dla ucha melodii czyli tego z czego ta ekipa słynie. Tutaj zdecydowanie na plus.
Płyta ma jednak dwa podstawowe minusy. Pierwszy to oczywiście ilość gitar, która zespołowi – skądinąd – rockowemu zwyczajnie nie przystoi. Drugi minus to jednostajny wokal. Jon Bon Jovi nie zachwyca już tak jak dawniej. Piosenki nie mają tego typowego dla Bon Jovi rozmachu, a…może to wszystko właśnie przez produkcję? Słabiutko. Sentyment jednak pozostaje…
8) Megadeth – Super Collider (6/10) – Mustaine z ekipą – mocno zresztą „przemeblowaną” w stosunku do lat najlepszej formy twórczej zespołu – chyba już nigdy nie wróci do normy. „Super Collider” to pocieszny , jednak z drugiej strony cholernie przewidywalny album. Niezły „Kingmaker”, przebojowy i mało odkrywczy utwór tytułowy, chwytliwy „Forget to Remember” to jednak zdecydowanie za mało jak na ekipę, która w przeszłości nagrywała takie arcydzieła jak „Holly Wars… The Punishment Due”, „Symphony Of Destruction”, „Architecture of Agression”, „Reconing Day” czy „A Tou Le Mounde”… fajnie gdyby wrócili choćby do czasów „Youthanasia” albo „Cryptic Writtings”. O kultowych “Rust In Peace” i “ Countdown to Extinction” nawet nie marzę.
9) HIM – Tears On Tape (5/10) – Dawno, dawno temu, jeszcze gdzieś w czasach „Greatest Love Songs vol.666” i hitowego „Razorblade Romance” uważałem Finów za dość obiecujący, ciekawy rockowy zespół. Dość (jak na tamten okres mojego życia) mroczne ale nastrojowe i całkiem ciężkie granie. Do „Deep Shadows And Brilliant Hightlights” do dzisiaj mam sentyment pomimo, iż z metalem ma tyle wspólnego co „Because We Can” z hardrockiem. „Love Metal” był dla mnie zdecydowanie zbyt „Love”, a wydany po nim „Dark Light” do reszty odebrał mi chęć do jakiejkolwiek styczności z muzyką Finów.
Najnowsze dzieło Valo i kolegów przesłuchałem z czystego przypadku. Zaczyna się obiecująco ale potem Ville tradycyjnie zaczyna przynudzać. Nie dla mnie.
10) Philip Anselmo – Walk Through Exits Only (4/10) – po Philu spodziewałem się czegoś więcej, nieco innej muzyki oczekiwałem. Płyta jest (bez)duszna, brakuje przestrzeni. Czasem takie skotłowane granie bywa naprawdę fajne. Tyle, że w tym przypadku napotykamy na ścianę miażdżącego dźwięku, mułu. Częstokroć jedynie skowytu. Więcej tutaj grinceore’u spod znaku np. Napalm Heath niż Panterowej jazdy. Hm, może inaczej… Pantery tutaj nie ma. Szkoda…
Awatar użytkownika
monjovi
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2553
Rejestracja: 4 lutego 2006, o 11:48
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Turek/Poznań
Kontakt:

Post autor: monjovi »

Super dziękuje Smolek, wybacz, ze tak późno ;)
[align=center]http://www.lastfm.pl/user/monjovi[/align]
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

MICHAEL SCHENKER's temple of rock - “Bridge The Gap” 02.12.2013.
Obrazek
wolę współpracę Schenkera z Bardenem. Doogie White niezbyt mi pasuje, ale zobaczymy...
1. NEPTUNE RISING
2. WHERE THE WILD WINDS BLOW
3. HORIZONS
4. LORD OF THE LOST AND LONELY
5. ROCK’N’ROLL SYMPHONY
6. TO LIVE FOR THE KING
7. LAND OF THUNDER
8. TEMPLE OF THE HOLY
9. SHINE ON
10. BRIDGES WE HAVE BURNED
11. BECAUSE YOU LIED
12. BLACK MOON RISING
13. DANCE FOR THE PIPER
14. FAITH (VOCALS: DON DOKKEN) (BONUS TRACK)
KondZik

Post autor: KondZik »

THE ONE INSIDE
CHEMIA


po 30s z kawałków tutaj:
http://wimp.pl/wweb/album/?album=22915955

Kolejny klip (+18) fajny skoczny kawałek na koncert.

http://www.youtube.com/watch?v=lwHzxU5CQ0k

Dla mnie z płyty:
Ego, Hero, Fuckshack, Walked away, Letter jak na razie ale pewnie coś mi się jeszcze wkręci bardziej.

Dla mnie ratowanie polskiego rocka w dobrym wykonaniu ;)
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Chemia ratuje polskiego rocka? Palnij się lepiej w łeb. Jak można ratować polską muzykę nie śpiewając w ojczystym języku? Polska muzyka, to znaczy śpiewana w POLSKIM JĘZYKU, a nie angielskim. Język to coś co nas jednoczy. Dlatego czekam na wprowadzenie polskiej wersji francuskiego Prawa Toubona.
KondZik

Post autor: KondZik »

Geminiman019 pisze:Chemia ratuje polskiego rocka? Palnij się lepiej w łeb. Jak można ratować polską muzykę nie śpiewając w ojczystym języku? Polska muzyka, to znaczy śpiewana w POLSKIM JĘZYKU, a nie angielskim. Język to coś co nas jednoczy. Dlatego czekam na wprowadzenie polskiej wersji francuskiego Prawa Toubona.
Niestety nasz język jest mniej melodyjny i nic na to nie poradzisz.
Pewnie źle się wyraziłem bo powinienem napisać "polski rockowy rynek muzyczny". Mój błąd, dziś byłem skuteczny jak R. Lewandowski.
Ratuje znaczyło pokaż mi inny polski zespół który nagrywa i wydaje płytę w Kanadzie i ma trasę w tym kraju. Może jednak ktoś zza oceanu dostrzegł potencjał hm ?
Jak wolisz zostać przy Happysad lub Luxtorpedzie to pozdro dla Ciebie. Dla mnie to fakt polska muzyka ale rocka nie ratuje (Lux można jeszcze pod to podciągnąć mimo że sam nie przepadam to spoko).
A poza tym odnieś się może do muzyki a nie mojego błędnego doboru wyrazów.

ps a swoją drogą zapytam kim w takim razie jest polski zespół grający rocka śpiewanego w angielskim języku wg Ciebie ?
Ja nie mam problemu z tym, że ktoś śpiewa po angielsku a nie w swoim języku.
Język najbardziej popularny? Dobrze się wyraziłem? Świetny do muzyki również rockowej.
A nie wyobrażam sobie jak można zaistnieć z polskim tekstem na zachodzie.
Scorpions to idealny przykład. Niemcy a są w muzyce rockowej i metalowej po prostu kultem, ciekawe gdzie by byli śpiewając po niemiecku.
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

KondZik, musisz pogodzić się z tym że nasza muzyka jest po prostu słaba, może być co najwyżej lepszą lub gorszą kopią tego co na zachodzie, a szczytem naszego własnego stylu jest chyba tylko Disco Polo, a promocja kraju miała się odbywać przy pomocy megahitu Koko Euro Spoko. Raduj się kolego tym, że chociaż polskie kiełbaski, konie arabskie czystej krwi i polski jazz znane są w tzw szerokim świecie, czyli przykładowo w Jułesej. Aby zaistnieć globalnie w świecie muzycznym to trzeba być popularnym w Europie, następnie na Wyspach Brytyjskich a potem za oceanem. Ponadto, kto z zachodu zaryzykuje kasę na jakichś wykonawców z jakiegoś przaśnego, postkomunistycznego kraju? Jesteśmy zaściankiem, tak nas właśnie postrzegają. Zatem cieszmy się swojskim Disco Polo, oscypkami i zapomnijmy o "american dream". Ponadto mam w d---e takie zespoły jak Happysad czy Luxtorpeda, ponieważ moja mentalność zatrzymała się gdzieś koło roku 2006 roku, wraz z chwilą zdjęcia z emisji Listy 30 Ton i całkowicie olałem te wszystkie nowe polskie zespoły. Dla mnie muzyka to głównie okres 1995-2006, a najlepsze z tego są lata 1996-1999. Mój ostry ton poprzedniego postu wynika z tego że odzywa się we mnie silny patriotyzm. Nie po to ponad 100 lat temu opieraliśmy się zaborcom, którzy próbowali nas zgermanizować czy zrusyfikować, by teraz ślepo przyjmować to paskudne lingua franca naszych czasów. Dla mnie Polacy śpiewający po angielsku to zdrajcy języka ojczystego, będącego naszym wspólnym dobrem narodowym, o które należy dbać z pietyzmem. A zresztą, czy nasza konstytucja przewiduje angielski jako jeden z języków urzędowych, które obowiązują w naszym kraju? Oczywiście że nie. Ponadto moi rodzice w ogóle nie znają języków obcych i dla nich tekst piosenki musi być po polsku (tylko wtedy są w stanie go zrozumieć). Oni mają już ponad 50 lat, a znajomość angielskiego wśród ich rówieśników jest bardzo kiepska. Polacy mają śpiewać po polsku, bo tylko tak może ich zrozumieć większość naszych rodaków mieszkających w granicach naszego kraju.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muzyka”