Guns n Roses

Wszystko co dotyczy szeroko pojętego działu muzyki, innych zespołów itp.

Moderator: Mod's Team

Dolkin

Post autor: Dolkin »

Nawiązując do cytatów MiracleBJ...

Biorąc pod uwagę apogeum formy Bon Jovi i GnR to porównanie wyjdzie jednak na korzyść tych drugich. Sex, Drugs & Rock'n'Roll... Bon Jovi natomiast - z kilkoma wyjątkami - to taki gitarowy boysband.

Całokształtu kariery porównywac nie można bo tutaj z kolei Gunsi nie mają startu. Szkoda bo był to zespół z potencjałem. Może właśnie te uzależnienia i furiacka natura Billa Bailey'a aka Axl W.Rose sprawiała, że ten zespół był tak wyjątkowy. Bad Boys i ciepłe kluchy ;)

Nabijanie się z Axla jest bezcelowe i bezsensowne. Jeśli choć połowa opowieści o nim jest prawdziwa to osobiście mu nie zazdroszczę. Warto poczytać o życiu małego Billa przed wyjazdem do LA.

Gunsów darzę wielkim sentymentem. To niemal ikona pewnego okresu, który juz się nie powtórzy. Flagowy zespół tamtych czasów. I choćbyśmy dzisiaj patrzyli z niesmakiem na to co się z tym bandem stało to trzeba pamiętać, że WTEDY byli więksi od wszystkich. Śmiem twierdzić, że reaktywacja oryginalnego składu - pomarzyć można - z miejsca przywróciła by temu zespołowi dawny blask i zepchnęła w cień konkurencję.

Niestety, podobnie los obszedł się z grupą Skid Row... Ale to juz wątek na inny temat.
Geminiman

Post autor: Geminiman »

A który muzyczny projekt stworzony przez byłych gitarzystów GNR był lepszy. Izzy Stradlin and The Ju Ju Hounds czy Slash Snakepit?
Awatar użytkownika
Mrsadler1997
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 375
Rejestracja: 6 maja 2012, o 16:08
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Mrsadler1997 »

Ceniłam zawsze GnR. Ale racja porównywać Bon Jovi do Gunsów to jakby takie dziwne porównania.
Racja mimo,że Jon i Axl to rówieśnicy to JBJ się lepiej trzyma niż rudzielec. Rose dla mnie jest teraz karykaturą samego siebie.
Dolkin, zgodzę się z Tobą, reaktywacja oryginalnego składu to marzenie,ale ściętej głowy :P.
Byłam nawet chętna iść na koncert GnR w Rybniku w 2012 (?),ale w sumie jakoś nie żałuję,że nie poszłam. Fani i osoby zainteresowane Gunsami wiedzą jaką osobą był Axl i jaką jest. I raczej się nie zmieni.

https://www.youtube.com/watch?v=o1tj2zJ2Wvg <----- KLASYK! Zostawiam was z tą piosenką na wieczór, miłego słuchania :).
Awatar użytkownika
Milla
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 886
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 12:29
Lokalizacja: Nysa

Post autor: Milla »

Osobiście wolałabym pójść na koncert Slasha, niż obecnego GnR.
Obejrzałam fragmenty koncertów, które odbyły się jeszcze w tym roku i naprawdę aż mi szkoda tego zespołu. Miał szanse zdobyć wiele, a teraz? Axl wygląda źle, show wielkiego niestety nie ma, a stare piosenki oparte na świetnej gitarze w ogóle nie brzmią jak kiedyś.
Z nowych dokonań zespołu podoba mi się jedynie THIS I LOVE.

Wielki zespół, którego zgubiły pieniądze, używki i wygórowane ego.
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

This I Love jest rewelacyjne, szkoda, że na koncertach Axl wokalnie z tym nie wyrabia. Utworek pod jego głos z lat 90'
...ale wersja studyjna jest całkiem dobra. Prostitute też daje radę.

Zmniejszenie siły twórczej (Slash, Izzy, Duff) jest widoczne, natomiast muzycznie (warsztatowo) radzą sobie bez problemu. DJ Ashba, Dizzy Reed... To mocne filary. Gdyby przymknąć oko na to, że "Nowi" Gunsi nie tworzą już hiciorów i zapomnieć o niestabilnym, miejscami zbyt słabym wokalu Axla to nie było by tak źle ;)
Miracle-BJ
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2014
Rejestracja: 7 sierpnia 2011, o 16:59
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post autor: Miracle-BJ »

A ja dalej pogłębiam wiedzę o GnR :D
Przesłuchałam wczoraj od A do Z ostatnią płytę Chinese Democracy. NIE! NIE! NIE! To nie jest już ta sama kapela! To jest tylko Axl i reszta! Inne brzmienie, inny vocal, inne wszystko!
Jedynie dwa utwory uważam za wspaniałe na tej płycie „This I Love” i „Sorry”. A w tym drugim to się zakochałam, słucham i słucham i nie mogę przestać. Genialny utwór!
Nie pamiętam gdzie to wyczytałam, że właśnie Sorry jest przytykiem do Slasha (w tekście niby do dziewczyny). A Slash „wyżygał” Axlowi wszystko w tekście piosenki „Crucify The Dead”. Nie wiem czy to prawda, czy ktoś ma rozbujaną wyobraźnię? Chociaż w tekstu CTD można stwierdzić, że to słowa do lidera GnR. A wy co sądzicie? :o
BJ - It's my life - Always !
Awatar użytkownika
DirtySecret
It's My Life
It's My Life
Posty: 122
Rejestracja: 17 lipca 2013, o 00:42
Lokalizacja: KRK

Post autor: DirtySecret »

This I love jest fajna, bardzo musicalowa w stylistyce (trochę patetyczna), a ja lubię musicale ale kurcze zawsze jak jej słucham ogarnia mnie żal, jak to by mogło niesamowicie zabrzmieć w gardle "starego" Axla... byłaby poezja

Podobne jest z Sorry, tylko tu mi trochę muzycznie/gitarowo szkoda.
Miracle-BJ
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2014
Rejestracja: 7 sierpnia 2011, o 16:59
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post autor: Miracle-BJ »

Ciekawostka :))
10 sierpnia 2012r niejaki 41 –letni Adrian Bayford wygrał na loterii 148 milionów funtów.
Był (jest?) on właścicielem małego sklepu muzycznego w Haverhill. Jednym głównym jego marzeniem jak wygrał, było przeznaczenie części wygranej na reaktywację oryginalnego składu Gunsów. Pragnieniem jego było zobaczyć Axla i Slasha na jednej scenie i cały zespół w oryginalnym składzie.
Czy jego marzenie spełni się kiedykolwiek? :cfaniak:

Obrazek

Ps. Nadal pochłaniam wiedzę o GnR ;]
BJ - It's my life - Always !
Geminiman

Post autor: Geminiman »

Heh, marzenie ściętej głowy.
Awatar użytkownika
Milla
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 886
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 12:29
Lokalizacja: Nysa

Post autor: Milla »

Nic z tego nie będzie. Koleś nie zobaczy nie tylko oryginalnego składu ale też już swoich pieniędzy.
Geminiman

Post autor: Geminiman »

Racja. Guns n' Roses w starym składzie nigdy nie wróci. Axl jest jest tak samo skłócony ze starymi członkami zespołu, jak nie przymierzając Morrissey z resztą The Smiths.
Awatar użytkownika
medicineman90
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 425
Rejestracja: 30 kwietnia 2013, o 11:36
Lokalizacja: Działdowo
Kontakt:

Post autor: medicineman90 »

Na gali RN'Roll Hall of Fame wystąpili wszyscy Gunsi poza Izzy'm i Axlem.

Na bębnach na zmiane grali Adler i Sorum, gitara rytmiczna - Gilbie, bass - Duff, gitara solowa - Slash, wokal Myles Kennedy. Dali wtedy do pieca :)
Harlem rain coming down,
Another shattered soul, in the lost and found.
One more night, on the street of pain,
Getting washed away by the Harlem rain.
Geminiman

Post autor: Geminiman »

Tak naprawdę początek końca tego zespołu zaczął się w 1991 roku, kiedy odszedł Izzy Stradlin. Mimo że w zespole był gitarzystą rytmicznym, to i tak jego rola w GNR była bardzo wielka. Nie dość że był kompozytorem ich największych przebojów, to na dodatek obok Axla jeden z założycieli i głównych filarów Guns n' Roses. Slash był tylko dodatkiem, ponieważ podstawą Guns n' Roses był duet Rose/Stradlin, odpowiedzialny za działalność kompozytorską. Rola gitarzysty rytmicznego w zespole to trochę niewdzięczna rola. Jeffrey Isbell nie chciał się tak afiszować jak Saul Hudson i dlatego podczas koncertów stał zawsze z boku (oraz nierzadko chował się za Duffem).
Miracle-BJ
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2014
Rejestracja: 7 sierpnia 2011, o 16:59
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post autor: Miracle-BJ »

Kończąc z moim bardzo intensywnym zaznajamianiem się z zespołem GnR chciałabym napisać jeszcze kilka słów: :D
Tak, GnR to fenomenalny zespół, który zabłysnął na najwyższym podium na scenie rockowej w bardzo szybkim tempie, który był niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. Jego historia potoczyła się zbyt za szybko i nastał koniec pięknej bajki, która mogła trwać nadal, gdyby nie błędy i nieprzemyślane decyzje ich członków, zarówno AR jak i pozostałych. Cholernie żal tej kapeli.
Mimo tego, że obecnie w zespole został tylko Axl, to dla mnie wciąż jest to GnR. Pomimo innego wizerunku zespołu, innego szaleństwa na scenie i zmasakrowanego głosu wokalisty , to Axl jest najważniejszą osobą frontmanen, liderem i niezastąpionym filarem tego zespołu.
Na gali Rock And Roll Hall Of Fame w 2012r wystąpił „ Guns’n Roses” - starzy członkowie zespołu, ale bez Axla. Czy to mi odpowiada? Absolutnie NIE! Zespół bez Axla nie istnieje. Ten „nowy” (wypożyczony) wokalista jest tragiczny! Koszmar!
Dla porównania
http://www.youtube.com/watch?v=1lKp5t1bYXs
http://www.youtube.com/watch?v=5QXkhGXb-iI
A co do Axla, to uważam, że jest to wiecznie chory emocjonalnie chłopiec, ze skrzywioną psychiką (zresztą stwierdzono u niego zaburzenia psychiczne), szukający miłości, bliskości i zrozumienia przez całe życie. To człowiek, którym targają sprzeczne i wykluczające się emocje.
Z jednej strony jest cichym, zalęknionym i wstydliwym chłopakiem, który realizując się w muzyce staje się nieokiełznanym człowiekiem. Poprzez swoją, muzykę, teksty, zachowanie na scenie, gwałtowne wybuchy agresji i gniewu, wyraża swoje emocje, lęki i potrzebę zainteresowania sobą wielu ludzi, cały świat, czego mu brakowało od dzieciństwa zwłaszcza ze strony matki.
Pięknie o nim mówi jego najwierniejsza przyjaciółka Beta, którą zresztą Axl nazywa swoją „matką”:
http://ladydairhean.0catch.com/Axl/Inte ... le0155.htm
Kimkolwiek jest Beta dla Axla, to uważam, że ją jedyną szanuje, słucha i zależy mu na niej, na jej zdaniu i pewnie dzięki niej potrafi „normalnie” funkcjonować. W 2001r była jego tłumaczką na trasie w Brazylii i to jest moment, w którym wyraził najmocniej swoje uczucia do niej (nawet się popłakał) - bardzo wzruszające.
http://www.youtube.com/watch?v=sVxxWxFo30Y
Z drugiej strony żal mi Axla jako człowieka. Śmiem twierdzić, że jest (był) on nieszczęśliwym człowiekiem. Co z tego, że ma kasę, jest popularny, kochają go miliony fanów! Ale tak naprawdę jest samotny, nie ma przy sobie kochającej żony, dzieci, nie ma prawdziwej miłości. Od dzieciństwa źle traktowany, krzywdzony, odtrącony nawet przez najbliższą jego sercu osobę, aż w końcu porzucony przez wszystkich. Ucieka w wielki świat, w którym trudno mu się odnaleźć. Zaburzenia emocjonalne wpływają na późniejsze jego życie zawodowe jak i prywatne. Targają nim uczucia dobre i złe. Nie radzi sobie z tym, popełnia błędy za błędami, chce być najlepszym, pokazać światu, że jest kimś ważnym, a nie tylko „ śmieciem”, sięga po używki, żeby pozbyć się osobistych rozterek i zapomnieć o niepowodzeniach. Bliskie mu osoby (żonę i kolejne dziewczyny) traktuje w taki sposób w jaki został nauczony i jaki poznał. Kiedy chce wszystko naprawić jest już za późno, wszystkie kobiety odchodzą od niego, a on zostaje sam. Najbardziej przeżywał rozstanie ze Stephanie Seymour, z którą chciał bardzo stworzyć prawdziwą rodzinę, bardzo pokochał jej synka. Po jej odejściu załamał się całkowicie (… ona go zabiła - słowa Bety).
Piękne uczucia i emocje, wyraża w samotności , w tekstach. Atmosfera wokół jego osoby robi się coraz bardziej gorąca i trudna do wytrzymania i po awanturach, złych słowach i gniewu rozpada się jego zespół, którego był ojcem. Zostaje naprawdę sam, ze swymi demonami, zaszywa się w swoim świecie. Po długim czasie dochodzi do siebie i postanawia znowu pokazać się światu, że jest, że tworzy (już nie tak owocnie, ale jednak). Wraca i znowu staje twarzą w twarz ze światem, który kocha, a jednocześnie nienawidzi. Chce nadal stać na scenie, chce dawać ludziom to co potrafi robić najlepiej czyli grać i śpiewać mimo, że głos nie ten i brak energii z przed lat. Ludzie nadal go kochają i czekają na niego. Niestety dawne urazy, kłótnie, gorzkie słowa wciąż tkwią w jego głowie i to się „chyba” nie zmieni. Pewna epoka już minęła. Dlatego powrót do dawnego wizerunku zespołu GnR jest nam chyba nie pisany (ale cuda się zdarzają). Jednego tylko nie rozumiem, czemu nadal zdarza mu się lekceważyć swoich fanów, którzy chcą go oglądać, słuchać, a on spóźnia się kilka godzin na koncert?! Kiedyś powiedział, że musi czuć siłę i moc aby wyjść na scenę i dać czadu. Koncentruje się? Modli? Cholera wie co siedzi w jego głowie! Taki właśnie jest Axl nieprawdopodobnie nieprzewidywalny.
Ale chwała mu za to, że stworzył GnR, że świat poznał tego fenomenalnie uzdolnionego faceta, który przewrócił świat muzyczny do góry nogami, że stworzył utwory, które są dziełami sztuki, które każdy kochający muzykę powinien poznać.
Tak to wszystko odbieram po poznaniu bardziej dokładnie historii zespołu, faktów z życia Axla. Trochę moja opinia się zmieniła niż w poprzednim poście. Chciałam się z Wami tym podzielić. Być może się mylę, bo jednak wszystkiego nie wiem, ale na dzień dzisiejszy tak to widzę. Możecie się ze mną nie zgadzać, poznajcie po prostu moje zdanie.
Zamieszczę jeszcze ostatni uścisk dwóch wariatów (Axl i Slash) w Buenos Aires - Argentina 17.07.1993 r - żal patrzeć i łza się kręci
https://www.youtube.com/watch?v=SdqLZZL6MjY
Ps. Dziękuję za przeczytanie moich wypocin. ;]
BJ - It's my life - Always !
Awatar użytkownika
Milla
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 886
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 12:29
Lokalizacja: Nysa

Post autor: Milla »

Co do Mylesa ("wypożyczonego, nowego w GnR"), ja go lubię. Bo lubię zespół Alter Bridge. Ale wiadomo, że jeśli osłuchaliśmy się z jakąś piosenką, to oryginał zawsze będzie lepszy niż to, co wykonują inne osoby. Sweet Child, jak i reszta piosenek była pisana idealnie pod wokal Axla, a Myles takiego wokalu nie ma, nie wchodzi w tak wysokie dźwięki, więc brzmi to jak brzmi. Już wolę jego poczynania ze solowym Slashem i Alter Bridge.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muzyka”