No ja nie wiedziałem kto to Flo Rida wiec mnie nie zraziło ;p
Ale serio - chłopaki często byli mocno krytykowani, są nadal, ale zawsze jakoś pare utworów na płytach się broniło, były mocne gitary, było fajne granie. Here and now czy Dark Horse ( biorąc dwie ostatnie płyty przed No fixed address ) to naprawde fajny, rozrywkowy rock. No a teraz momentami prawdziwa komedia.
Najbardziej oczekiwane albumy roku - 2014
Moderator: Mod's Team
NAPRAWDĘ? Jej, nawet się nie interesowałam ich nową płytą. Jakoś wypadłam z rytmu. Po tym, co teraz przeczytałam, nawet nie jest mi przykro i nie żałuję.EVENo pisze:Przecież to było wiadomo od początku. Jak przeczytałem na trackliście "feat. Flo Rida" to prawie zleciałem z krzesła.Dand pisze:Jakby ktoś wpadł na pomysł by posłuchać nowej płyty Nickelback to szczerze odradzam. No chyba,że po to by się pośmiać. Ostra dyskoteka.
19.06.2013 – Gdańsk, Polska
12.07.2019 – Warszawa, Polska
12.07.2019 – Warszawa, Polska
Właśnie mam za sobą pierwszy przesłuch The Endless River, pierwszego od lat albumu Pink Floyd, w którym wykorzystano materiał z sesji do Division Bell. Płyta od pierwszych dźwięków intensywnie przypomina wspomniany krążek, jest niemal w pełni instrumentalna i... wyśmienita! Przeraziło mnie, gdy zobaczyłem oceny krytyków, które choć w większości dawały 70% pełnej noty, to jednak zdarzały się jednogwiazdkowe recenzje. Po pierwszym przesłuchaniu daję albumowi nie mniej, niż The Division Bell, może nawet więcej, choć brak jakiekolwiek przesłania tekstowego trochę mnie przeraża. Gdybym jednak wiedział i nastawił się na instrumentalne wydawnictwo, w pełni byłbym zadowolony. Endless River jest wspaniałym dopełnieniem ostatniej płyty Pink Floyd, tak jakby drugim CD z bonusowymi dźwiękami. Muzyka godna uwagi.
- Damned
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4971
- Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:

Drugi singiel promujący najnowszy album AC/DC potwierdzony oficjalnie. Rock or Bust - prawdziwa petarda!
http://www.youtube.com/watch?v=klrYlnkImHA

Miesiące oczekiwania i jest! Album Harem Scarem, pt. "Thirteen" odsłuchany (pięciokrotnie), i jedno powiem: powrócili w wielkim stylu

Porównując albumy po 2000 roku, z WOTW nie wygra, bo ją trudno byłoby przebić. Jednak na miano mojego drugiego najlepszego albumu po 2000 roku na pewno ma dużą szansę. "Hope" dla mnie jest świetną płytą, teraz nie wiem czy "Thirteen" jest lepsze, na równym poziomie czy gorsze, ale wydaje mi się, że jest trochę lepsza, ale będę pewien tego gdy album będę miał bardziej osłuchany. Jedyne czego mi brakuje to dodanie outra do "Garden Of Eden", "Early Warning Signs" i "Saint And Sinners", aż proszą się o dodanie outra, a nie zakończenie piosenki. Szkoda, że nie dodali go, ale trudno się mówi, bo odbiór albumu czy piosenek na tym nie traci, tylko brzmiało by to jeszcze lepiej.
1. "Garden Of Eden" - Świetny kawałek. Refren od razu wpada w ucho. No i te gitary i solówka Pete'a.
2. "Live It" - Fantastyczny refren, jeden z najlepszych na albumie, bardzo melodyjny. Po solówce dzięki dwukrotnemu śpiewaniu refrenu piosenka jeszcze zyskuje. Zwrotka i ten wysoki głos Hessa, podoba mi się
3. "Early Warning Signs" - Kapitalne gitary, już gdy je usłyszałem w snippecie, niesamowicie mi się podobały. Świetna zwrotka, a potem to zaskakujące zwolnienie od fragmentu "Blood rains from the skies...." do refrenu super brzmi. I mamy refren, no właśnie.. Gdy go raz pierwszy w życiu usłyszałem go byłem trochę rozczarowany, ale już po następnych przesłuchaniach już mi się bardziej spodobały, ale wciąż ta pierwsza część refrenu mnie nie zachwyca, jest tylko ok, za to druga część refrenu już dużo lepsza. Solówka najkrótsza, i ogólnie chyba najmniej mi się podoba, ale to nie oznacza, że nie jest dobra, bo jest dobra.
4. "The Midnight Hours" - Tak jak w przypadku poprzedniej piosenki, także po odsłuchaniu snippeta też miałem mieszane uczucia do refrenu. Potem się to zmieniło, może ogólnie nie jest to dla mnie fantastyczny refren, ale na pewno jest dobry, fragmentami nawet bardzo dobry. Ta solówka, oj świetna, oj świetna. Świetne też są zwrotki. W ogóle na tym albumie są naprawdę świetne zwrotki, czasem nawet lepsze od refrenów. 8/10
5. "Whatever It Takes" - Ballada, tak jak zwykle Harem Scarem nagrywają klasową balladę.
6. "Saint and Sinners" - Gitary, te gitary! Świetne. Tak jak w numerze nr. 1 i 3, szkoda, że nie pokusili się o outro. Refren mocno wpadający w ucho, po prostu melodyjnie z czego jest znany ten zespół. Znowu zwrotki znowu mi się podobają. Solówka, może się powtórzę znowu - świetna. 9/10
7. "All I Need" - Tuż przed refrenem niesamowicie mi się podoba ten fragment "Now I found meaning, And I found hope, You're the reason everything works". Refren znowu melodyjny, i kolejny, która mi się podoba, może nie jest mój ulubiony, ale wyżej go oceniam niż, np. "Early Warning Signs" czy "The Midnight Hours". Po raz kolejny solówka, która bardzo mi się podoba. 9/10
8. "Troubled Times" - W intrze kilka dźwięków trochę przypomina Saviors Never Cry, ale nie przeszkadza, bo to tylko kilka sekund. W tej piosence bardzo mi się podoba wypowiadanie słów troubles times. Gitary też bardzo dobre, solówka. Zwrotki też dobre, choć nie rewelacyjne, najlepsza w zwrotkach jest końcówka. Cieszy mnie, że dali outro w tej piosence. 9/10
9. "Never Say Never" - Świetna piosenka od początku do końca. Rewelacyjny refren, świetna solówka. Gitary bardzo fajnie brzmią. Po prostu jedna z najlepszych piosenek na albumie. 10/10
10. "Stardust" - Najlepsza piosenka na płycie i jedna z najlepszych piosenek Harem Scarem po 2000 roku, te słowa można tylko odczytać tak: jest to wyjątkowa piosenka


Na japońskiej wersji jak mówiłem mamy bonusowy song: "Midnight Hours" - acoustic version, i bardzo mi się podoba, zresztą akustyczne piosenki zawsze mi się podobają. Refren bardziej mi się chyba podoba nawet niż w normalnej wersji.
Ostatnio zmieniony 28 listopada 2014, o 22:28 przez Smolek, łącznie zmieniany 6 razy.
Hinder wyskoczył niedawno z nowym singlem, czyli szykuje się piąta płyta - pierwsza bez wokalisty Austina Winklera. Nie był to założyciel zespołu, właściwie dołączył jako ostatni, więc wydaje się, że zmiana na froncie nie będzie bolesna. Tym bardziej, że nowy wokalista ma bardzo podobny głos.
Martwi mnie jednak poziom piosenek. Już poprzednia płyta daleka była od hard rockowej, choć pierwszy singiel, jak i kilka utworów dawało radę. "Hit The Ground" jest fajnym, najkelbowskim graniem: umiarkowanie mocno, melodycznie, dynamicznie. Jeśli jednak, jak w przypadku poprzedniej płyty, okaże się to najmocniejszym punktem albumu, Hinder będzie dla mnie skończony. Trzymam za nich kciuki, liczę na pozytywne zaskoczenie.
Martwi mnie jednak poziom piosenek. Już poprzednia płyta daleka była od hard rockowej, choć pierwszy singiel, jak i kilka utworów dawało radę. "Hit The Ground" jest fajnym, najkelbowskim graniem: umiarkowanie mocno, melodycznie, dynamicznie. Jeśli jednak, jak w przypadku poprzedniej płyty, okaże się to najmocniejszym punktem albumu, Hinder będzie dla mnie skończony. Trzymam za nich kciuki, liczę na pozytywne zaskoczenie.