Tigertailz - Bezerk - arcydzieło Glamowych Bogów z Walii
Tigertailz - Young & Crazy - j/w
Keel - The Final Frontier - właściwie teraz mógłbym dopisac do tego też następczynię 'final frontiera', czyli 'Keel' (1987), która jest równie dobra... po prostu świetne melodie i solidnie wykonany amerykańki rock, a że własnie takie granie mnie kręci, więc to bym wziął na ta jakąś wyspę
Ozzy Osbourne - The Ultimate Sin - najlepsza w moim mniemaniu płyta Ozzy'ego... to już samo to musi coś znaczyć... 'the ultimate sin', 'shot in the dark', 'lightning strikes', 'killer of giants', 'secret loser' itd... same dobre numery... finezja, polot, rock n' roll, zabawa... co prawda sam Ozzy miał się w tym okresie okropnie (ostro ćpał), ale jednak nagrał świetną płytę...
Bon Jovi - 7800 Degrees Fahreneit - za świetne melodie i refreny lepsze, niż na 'slipperze' i 'new jersey'...
Motley Crue - Girls, Girls, Girls- heh... nie chce tu wystawiać kolejnego pomnika dla oczywistej klasyki... po prostu najlepszy zespół i 2 znakomite płyty... wiem, wiem... brzmi to tak patetycznie i sztampowo, ale co zrobić...
Motley Crue - Shout At The Devil - j/w
Skid Row - Skid Row - tutaj fajne pop metalowe melodie połączone z drapieżnym hard rockiem... i krytycy już mieli podstawy, aby wymyslić nową szufladkę pt.' sleaze rock'...
L.A. Guns - L.A. Guns - kolejny doskonały album...
