Jak zmienił się fan BJ?

Wszystkie sprawy dotyczące fanów nie pasujące do innych kategorii.

Moderator: Mod's Team

ODPOWIEDZ
Martaa
Little Bit Of Soul
Little Bit Of Soul
Posty: 20
Rejestracja: 28 grudnia 2014, o 20:19
Lokalizacja: Warszawa

Jak zmienił się fan BJ?

Post autor: Martaa »

Niedawno Adrian założył temat o polskich stronach o Bon Jovi. Wielu z Was przypomniały się stare, inne czasy. To zmusiło mnie do refleksji na temat tego, jak zmieniał się charakter owego fanklubu.
Jakieś 8,10 lat wcześniej powstawało wiele tematów dotyczących włosów/zębów/ubrań członków zespołu, toczyły się dyskusje, kto jest przystojniejszy etc. Często posty składały się z jakichś 3 zdań. (Wydaję mi się, że były nawet jakieś osoby, którym podobne wątki przeszkadzały, co było jednym z tematów spięć między fanami). Z czasem na forum zaczęły się toczyć rozmowy z porządnymi argumentami, forumowicze wyrażając swoje poglądy rozwijali swoje długie wypowiedzi. Aktualnie tematem, na jaki najczęściej się rozprawia jest konflikt między Jonem a Richiem, ale zostają poruszane nowe, ambitne kwestie. Możemy zauważyć ogólną różnicę w dyskusji, dotyczy się to i poziomu wypowiedzeń, i ich zawartości. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że użytkownicy dorośli, zmienili się. Spora część obecnych tu zaczynała swoją przygodę z ową stroną podczas swojej edukacji- liceum, studiów- dzisiaj mają już oni wykształcenie, a niektórzy także rodziny z dziećmi. Tutaj jestem ciekawa odpowiedzi na pytanie: jak przez ten okres od powstania Always zmieniał się Wasz światopogląd, pogląd na Bon Jovi, pogląd na forum? Jak zmieniała się atmosfera tego miejsca? Jak zmieniliście się Wy?
Forum miało swoje lepsze i gorsze czasy, jeśli chodzi o panujący nastrój. Następowały momenty, kiedy było dużo zgrzytów na tle BJ, ponoć padały wyzwiska... Jednak fanklub nadal istnieje i ma się dobrze, czyli udało się pokonać wszelkie kryzysy. Wiadomo- life's a journey, not a destination- ale jak myślicie, co mogło skłonić niektórych do opuszczenia bonjovi.pl, a co sprawiło, że przybyły nowe twarze?
Jako miłośnicy konkretnego wykonawcy stanowimy grupę społeczną, łączą nas określone uczucia do zespołu. W naszym kraju fanów chłopców z New Jersey nie jest dużo, a im mniejsza społeczność, tym łatwiej jest się przywiązać. Zatem, jak postrzegacie grupę społeczną, jaką są fani BJ? Jaką opinię macie o sobie jako fanach? Czy obecny problem wewnątrz zespołu lub wymarzony, zapowiadany 13 lat wcześniej koncert w Gdańsku zmienił jakoś Wasze poglądy na grupę? 19.06.2013 to przełomowy dzień dla każdego wielbiciela zespołu z Polski, a same przygotowania do tego wydarzenia, wszystkie zorganizowane akcje, zlot- to był wysiłek wielu osób, jednak nikt nie robiłby tego z taką ochotą, gdyby nie emocje towarzyszące Bon Jovi i portalowi. Część forumowiczów zobaczyła się na żywo, powstały nowe znajomości... Czy one przetrwały? Co dają Wam kontakty między innymi fanami?
Jeśli temat się powtarza/został stworzony w niewłaściwym miejscu, to proszę zrobić z tym porządek.
Awatar użytkownika
Agata BJ
Administrator
Administrator
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4227
Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Lublin / Edynburg
Kontakt:

Post autor: Agata BJ »

Bardzo przyjemny temat! :)
Osobiście pokochałam Bon Jovi, jak wielu fanów, za czasów ery Crush. Wtedy byłam bardzo młodziutka, w roku 2000 miałam zaledwie 12 lat. Fascynacja zespołem była naprawdę ogromna. Dosłownie męczyłam wszystkich wokół tym tematem, a ich muzyka nigdy nie milkła w moim pokoju :D To były czasy, gdy nie miałam w domu internetu (mało kto miał), a po wiedzę na temat ukochanego zespołu chodziło się do kafejek internetowych z dyskietką w kieszeni. Swoją drogą miło to wspominam :) Wszystkie znaleziska tata drukował mi w pracy, a w domu tworzył mi się przepastny plik kartek z tekstami piosenek, artykułami i zdjęciami zespołu. Wszystko obracało się wokół tej pasji i autentycznie poza szkołą to było moje główne zajęcie :) Z wiekiem jednak człowiek się zmienia, a ja powoli dorastałam stając się już dużo bardziej świadomą fanką Bon Jovi.
I myślę, że taki przebieg zdarzeń dotyczył wielu z nas. Najpierw przeogromna fascynacja i bezgraniczna miłość. Z wiekiem coraz dokładniejsze dostrzeganie niuansów i kształtowanie własnych, świadomych opinii o muzyce i zespole. To miało również swoje odzwierciedlenie tutaj, na forum. Podczas ery Crush bywało tu wielu nastolatków, którym buzowały hormony :) Być może stąd brało się tak wiele nieporozumień. Forum zmieniało się wraz z ludźmi i ich kształtującymi się dopiero opiniami.
Ci, którzy od nas odeszli mogli mieć ku temu wiele powodów. Myślę jednak, że główną przyczyną było często po prostu życie. Ludzie chodzą własnymi ścieżkami, układają sobie życie i z czasem na aktywne uczestniczenie w życiu strony po prostu brakuje już czasu ;) Ci, którzy spośród pierwszych userów jeszcze tu są, są zapaleńcami na punkcie Bon Jovi :D I na forum po prostu zawsze znajdą chwilę czasu, nawet po wielomiesięcznej przerwie.

Co do profilu fana Bon Jovi i wpływie koncertu w Gdańsku na naszą społeczność to niedawno miałam ogromną przyjemność opowiedzieć o tym dziewczynie, która pisze artykuły na stronę Life4Style. Tam wiele zdań na ten temat padło, dlatego zapraszam do lektury: http://life4style.pl/life4style/wywiady ... idola.html ;)
Pozwolę sobie zacytować fragment swojej wypowiedzi:
Myślę, że więź ta ma niesamowitą i bardzo wielką moc. Przekonałam się o tym w ciągu ostatnich dwóch lat, tuż po tym jak ogłoszono, że Bon Jovi wreszcie zagrają koncert w Polsce. Czekaliśmy na to 30 lat. Od tego czasu zrobiliśmy wspólnie wiele niemal niemożliwych rzeczy. Pobiliśmy rekordy we wspólnym zbieraniu funduszy na atrakcje koncertowe, zaprojektowaliśmy ogromną flagę na powitanie zespołu, przygotowaliśmy dla niego podarunki. Wszystko to wspólnymi siłami i... na odległość. Później wymiana spontanicznych uścisków z osobami, które znało się tylko poprzez Internet przez długie lata, była jak uściskanie najbliższego przyjaciela.
Myślę, że powinniśmy wszyscy o tym pamiętać zawsze, gdy w grę wchodzą jakiekolwiek nieporozumienia na forum.
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa

Kontakt: agata@bonjovi.pl
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3514
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Post autor: prezes1 »

Temat może fajny ale opisywać ćwierć wieku w poście? Już lepiej książkę napiszę... ;)
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
Wito_93
Little Bit Of Soul
Little Bit Of Soul
Posty: 13
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 09:37

Post autor: Wito_93 »

-
Ostatnio zmieniony 21 czerwca 2015, o 19:57 przez Wito_93, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
monjovi
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2553
Rejestracja: 4 lutego 2006, o 11:48
Ulubiona płyta: New Jersey
Lokalizacja: Turek/Poznań
Kontakt:

Post autor: monjovi »

Śledzę to forum praktycznie od początku, co prawda były momenty gdy udzielałam się więcej, a były dłuższe okresy czasu gdy nic nie pisałam. Przez te wszystkie lata nie zawierałam tez znajomości z forumowiczami, oprócz jednego osobnika, który niestety całkiem niedawno ulotnił się ze świata Bon Jovi - czego ja, swoją drogą, bardzo żałuje :/ Poza tym było tutaj bardzo burzliwie, momentami strach było coś napisać, zwłaszcza jak się miało naście lat. ;) Może dlatego wolałam z nikim się nie zadawać poza forum hehe
Zaczęłam słuchać BJ od starszych utworów, które usłyszałam w radio czy na płytach rodziców, wbrew pozorom nie wyglądało to tak, że zobaczyłam Jona w TV i postanowiłam - ''Taki piękny Jonuś zostanę jego fanką tfu! Bon Jovi!'' ;) I podobnie jak u reszty, wycinanie artykułów z gazet, nagrywanie niemieckiej VIVY, czytanie od deski do deski forum :D Potem w 2009 moja miłość do zespołu troszeczkę osłabła, The Circle mnie zawiodło i odeszłam od BJ, chyba dobrze bo wtedy poszerzyłam swoje muzyczne horyzonty :D Ale już 2 lata później wszystko wróciło za sprawą przypadkowego wyjazdu na koncert do Drezna. Od tego momentu tkwię tutaj nieustannie ;)

Pamiętam gdy czasami przez 2 tygodnie na forum nie pojawił się ani jeden post :D Od ogłoszenia koncertu w PL nie było tutaj takiej sytuacji, wtedy tez przybyła ogromna ilość nowych osób, 3/4 już odeszło. Mimo wszystko zawsze lubiłam tutaj przesiadywać, wiadomo nie z każdym się zgadzam, nieraz się wkurzam, irytuje, ale chyba dlatego jest ciekawie i to mnie tutaj trzyma. Teraz sporo osób poznałam w realnym świecie, co bardzo sobie chwalę! Tylko żałuje, że tak późno ;) Ciężko wyobrazić sobie jakby wyglądało moje życie bez Bon Jovi i tez bez tego miejsca.
[align=center]http://www.lastfm.pl/user/monjovi[/align]
Wito_93
Little Bit Of Soul
Little Bit Of Soul
Posty: 13
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 09:37

Post autor: Wito_93 »

-
Ostatnio zmieniony 21 czerwca 2015, o 19:57 przez Wito_93, łącznie zmieniany 1 raz.
EVENo

Post autor: EVENo »

Coś nadrukuję.

Na forum dotarłem jako małolat i zajebiście się cieszę, że pomimo braku elokwencji i czegokolwiek innego niezbędnego do komunikacji z dorosłymi ludźmi i rozmów na poziomie, zostałem miło potraktowany i przygarnięty. Dzięki, ludzie!

Nie znałem jeszcze wtedy These Days. Trudno w to uwierzyć, ale poza LH, Cyrklem i WAN, była to ostatnia płyta z jaką się zapoznałem. Na początku nie trafiła w moje gusta, dopiero przy trzeciej próbie zauważyłem w niej to, co trzeba. Wpływ na to miał przede wszystkim czas. Nie chciałem już otrzymywać melodycznych pioseneczek, a kawał rocka.

Szajba na temat Bon Jovi rozwinęła się nieźle. Coś takiego już się nie powtórzy z żadnym zespołem, nawet sportowcem. Naprawdę porządna szajba, z której czerpałem radość.

Momenty przełomowe? Pierwszy poważny zgrzyt to najprawdopodobniej to:
https://www.youtube.com/watch?v=vBODiTLtpqQ

Wild Is The Wind to pierwsza piosenka przy której się popłakałem i pierwsza, przy której dostałem takich dreszczy przy pierwszym odsłuchu. To także nigdy więcej się już nie powtórzy. Kiedy dowiedziałem się, że po raz pierwszy od lat, Bon Jovi zagrało ją na koncercie, od razu musiałem to zobaczyć. Powiem dyplomatycznie: nie tego oczekiwałem. A w mocniejszych słowach: marzenie o koncercie Bon Jovi w ciągu jednej sekundy przestało być marzeniem.

Później było Because We Can. Najpoważniejszy zgrzyt ever. Bałem się wrócić do szkoły. W myślach miałem "Jezu, a jak oni już wiedzą, że ta piosenka istnieje?" To był gwóźdź do trumny. Po raz pierwszy wstydziłem się tego, czego słucham. To także nigdy więcej się już raczej nie powtórzy. Dumny fan musiał schować głowę do torby. Bon Jovi potraktowało mnie jak śmiecia.

Później po prostu przeszło. Wszystko. Od BJ i 7800DF, po Cyrkla. Gusta się zmieniły. Odkryłem T.Love i moje życie stało się jeszcze lepsze, przede wszystkim bardziej pozytywne. Wiele kawałków Bon Jovi, które były dla mnie średnie, teraz są dobre i odwrotnie. Całych płyt nie słucham prawie wcale, poza New Jersey, SWW, Blaze Of Glory i solowych Sambory. KTF i TD są teraz dla mnie miksem dobrych średnich i słabych utworów, choć jeszcze parę lat temu wszystkie były perfekcyjne. Źle zrobiła mi też lepsza znajomość angielskiego. Wiele tekstów jest po prostu beznadziejnych.

Przede wszystkim zacząłem odkrywać muzykę, a nie dawać się karmić radiu. Dyskografia Aerosmith, dyskografia Zeppelinów, dyskografia Pearl Jam... Bon Jovi po prostu było bez szans. Są tacy mali.

Ale w jakimś sensie pozostaną w moim sercu. I to forum. Wszystko było dobre, chciałbym jeszcze raz przeżyć ten bum po wydaniu BWC. Przynajmniej było zabawnie. Dalej jest, bo jak inaczej reagować na ten utwór, jak nie wybuchem śmiechu?

To tyle. Fajnie się to pisało. Zazwyczaj fajnie mi się pisze, ale teraz jakoś szczególnie.
Awatar użytkownika
misstwisted
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 973
Rejestracja: 16 marca 2011, o 18:51
Lokalizacja: Pszczyna

Post autor: misstwisted »

Po pierwsze chciałaby pogratulować założenia pierwszego od pewnego czasu tematu, w którym może się wypowiedzieć każdy i minimalne jest ryzyko wywołania zgrzytu pomiędzy forumowiczami. :brawo:

Jeżeli już od zgrzytu zaczęłam... napisałaś w swoim poście, że padały wyzwiska przy okazji nieporozumień na tle BJ. Będąc świadkiem rzucania błotem przez pewnego kompletnie nieprzestrzegającego netykiety forumowicza (chciał być ironiczny i sarkastyczny, a było tak, że pisał szybciej niż myślał) w stronę innej forumowiczki, aż w pewnym momencie kilka razy dostało się i mi, to było bardziej osobiste pranie szmat spowodowane frustracją i zazdrością - bo tacy forumowicze zdarzają się wszędzie. Co do sporów pomiędzy drużynami Sambora vs. JBJ - mało się w nich udzielałam, a obecnie prawie wcale, przynajmniej nie na forum. Mam argumenty popierające moje zdanie, ale nie ma sensu sto razy w kółko walić kotka za pomocą młotka, bo każdemu się to prędzej czy później znudzi.
Pomimo niewyczerpanego zapasu tematów ze skondensowanym materiałem wybuchowym - w internecie można się kłócić o wszystko, jesteśmy przecież niemalże anonimowi - uważam te forum za jedne ze spokojniejszych, do których należę/należałam.

Fanów Bon Jovi jest niewielu... hmm. Jest ich bardzo wielu, spotykam takich na co dzień, z tym, że nie interesuje ich istnienie forum, bo nie mają potrzeby zjednoczenia i wyrażania swojego zdania w tym temacie. Tych, którzy już tu są, udaje mi się spotykać na organizowanych zlotach. Z niektórymi jestem w stałym kontakcie, innych prawie nie znam. Połową sukcesu jest zawieranie znajomości nie tylko internetowych, ale tych realnych. Mogę mniemać, że gdyby nie koncert zespołu w Polsce, do reaktywacji takich spotkań by nie doszło. Z pewnością to się zmieniło, zdecydowanie na plus.

Obecny problem w zespole z dnia na dzień interesuje mnie co raz mniej, niebawem chyba całkowicie przestanie mnie obchodzić. Nie zadziwi mnie powrót Sambory do zespołu ani jego oficjalne odejście. Już od dawna każdy z tych panów (JBJ i RS) bawił się własnymi kredkami, taki "incydent" był tylko kwestią czasu. Czas biegnie, ludzie się zmieniają.

A jak się zmieniłam ja pod wpływem Bon Jovi? Na pewno poukładało mi się w głowie. Moje permanentne nerwy znalazły swoje właściwe ulokowanie w innych dziedzinach życia np. polityka, sytuacje drogowe :D. Nauczyłam się obiektywniej oceniać otoczenie i wyciągać wnioski ze swojego postępowania. Muzyka tego zespołu dojrzewała z czasem (obecnie lekko zgniła, ale liczę na szybkie opamiętanie), jest ludzka, nie traktuje tylko i wyłącznie o r'n'r, ale bierze w obroty wiele innych ważnych życiowych tematów.


Okres mojego muzycznego oświecenia przypadł w czasie wydania albumu Crush, niestety na forum zarejestrowałam się dopiero cztery lata temu. Przez jakiś czas przed tym zdarzało mi się tu wpadać bez większego celu.
Martaa
Little Bit Of Soul
Little Bit Of Soul
Posty: 20
Rejestracja: 28 grudnia 2014, o 20:19
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Martaa »

Dziękuję za tak wyczerpujące odpowiedzi w tym temacie ;). Tym samym zachęcam innych użytkowników do wypowiadania się, naprawdę przyjemnie się z Wami wspomina. Co prawda mam jeszcze trochę pytań, ale chyba nie będę już ich zadawać, bo zaraz zrobię z tego wywiad :P.

Misstwisted, pisząc, że w Polsce jest mało fanów BJ chodziło mi o (jak to ktoś na forum fajnie napisał) die-hard miłośników zespołu, którzy stawiają go na pierwszym miejscu w swoim subiektywnym rankingu ulubionych wykonawców ;).
Awatar użytkownika
misstwisted
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 973
Rejestracja: 16 marca 2011, o 18:51
Lokalizacja: Pszczyna

Post autor: misstwisted »

Z fanami Metaliki czy Justina Biebera (zestawienie nic nie sugeruje) nie ma się co porównywać, ale wiele jest zespołów, które mają w szeregach jeszcze mniejszą grupę zatwardziałych fanów od nas. Nie przejmuję się ani jednym, ani drugim. Czasami wręcz czuję się mile zaskoczona, gdy inni chcą słuchać na czym polega moje zainteresowanie tym zespołem, sami nie mając pojęcia o piosenkach innych niż Livin', Always czy IML. Zainteresować kogoś muzyką można zawsze i wolę tak, aniżeli co trzecią osobę na ulicy miałabym widzieć w koszulce Bon Jovi, jak to niedawno było wśród gimnazjalistów z Nirvaną lub Sabatonem :))
Awatar użytkownika
alniac
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1260
Rejestracja: 14 kwietnia 2010, o 10:50

Re: Jak zmienił się fan BJ?

Post autor: alniac »

Skoro i tak weszłam na forum, by powspominać, zarywając kolejną noc przed pracą, to chyba miło będzie coś dłuższego przelać w słowa. Włączam więc ukochany krążek Keep The Faith i przenoszę się wstecz o jakieś… o losie, z 10 lat.

O tym, jakim podlotkiem wtedy byłam, nawet nie wspomnę. Pamiętam jednak to jak dziś – VH1, jakaś lista ballad wszech czasów czy coś takiego. Livin’ na pierwszym miejscu. Oczy wgapione w telewizor. Chciałam tutaj wymyślić jakieś zgrabne i zabawne porównanie, ale tego uczucia chyba nie jestem w stanie do niczego przyrównać. Jasne, kojarzyłam piosenki BJ, bo, jak się okazało, mieliśmy w domu rodzinnym płytę z coverami chłopaków. Ale ten pierwszy, świadomy raz z oryginałem był czymś, czego nigdy nie zapomnę.

Potem zadziałał efekt kuli śnieżnej. Miałam to szczęście, że mieliśmy w miarę działający Internet, ja ogarniałam YouTube i torrenty i z dnia na dzień mój świat zaczął się kręcić tylko i wyłącznie wokół zespołu. Niedługo potem zawitałam tutaj. Burzliwe dyskusje, ocenianie uzębienia Jona, pierwsze konflikty, bo ktoś lubił piosenkę, której nie lubił ktoś inny. Pamiętacie jeszcze Ratta? Stara gwardia na pewno. To chyba dzięki niemu w pewnym momencie „otrzeźwiałam” i przestałam być bez końca zakochana we wszystkim, co wypuszczało spod swoich rąk BJ. Może też po prostu dorosłam. Zaczęłam dostrzegać coraz więcej szczegółów, które bardziej lub mniej mi zgrzytały i nie pasowały do ukochanego zespołu życia. Potem mieliśmy przerwę – zarówno z muzyką BJ, jak i forum. Wszystko wróciło w 2013 z okazji koncertu, ale potem znów przerwa. Aż do dziś.

To nie tak, że już się z BJ nie lubimy. Chyba nadajemy na innych falach, choć w moim sercu zawsze będzie dla nich specjalne miejsce. Odkurzam je czasem najlepszymi płytami, playlistami na Spotify (w tym tą stworzoną po koncercie, z lineupem). Jakby nie było, BJ to kawał mojego życia i jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało – bez ich muzyki nie byłabym tą osobą, którą jestem teraz. No i bez tych znajomości, które na przestrzeni lat tutaj zawiązałam. Z niektórymi osobami mam kontakt do tej pory, z niektórymi niestety się urwał. Mam nadzieję, że mimo wszystko dobrze im się wiedzie. UGH, dobra, koniec tego łzawego wodolejstwa po północy :)

Z tego miejsca chciałabym najmocniej na świecie podziękować całej ekipie bonjovi.pl! Za wszystko. Głównie za to, że jesteście.
19.06.2013 – Gdańsk, Polska
12.07.2019 – Warszawa, Polska
Awatar użytkownika
M.J.
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 832
Rejestracja: 2 listopada 2012, o 21:17
Ulubiona płyta: These Days

Re: Jak zmienił się fan BJ?

Post autor: M.J. »

Cześć. Tu znowu M.J. Nie piszę tak późno jak wczoraj, ale za to dziś mam przy sobie wino, więc tekst może być równie długi. Ups, wina już jednak nie ma...

Tak naprawdę mam na imię Mariola i moja przygoda z Bon Jovi nie trwa tak długo, jak w przypadku niektórych tu obecnych. Szczerze powiedziawszy nawet nie wiem, jak to się stało, że zaczęłam ich słuchać. Pamiętam, który to był rok i w karierze zespołu nie działo się wtedy absolutnie nic.

Kilka lat temu brałam na ślepo wszystko, co dawali mi Jon i spóła. Chłonęłam każde słowo i każdą nutę i uznawałam to za świętość. Jasne, coś mogło mi się nie podobać i z czymś mogłam się nie zgadzać, mogłam pomijać jakiś kawałek na płycie, ale to w końcu BON JOVI. W kościele też nie do końca wszystko ogarniasz, ale i tak klepiesz te pacierze na ślepo, "bo tak". Ja trochę tak miałam. Piosenki lepsze i gorsze nierzadko stawiałam ze sobą na równi i każdą chciałam usłyszeć na żywo, bo każda była "taka taka cudowna i oni tacy tacy wspaniali".
Lata mijały. Soundtrack mojego życia układał się sam. Stałam się Jimmy Shoes...
Cholera, gdzie to wino
Enyłej, koncert wywrócił moje życie do góry nogami w całkowicie pozytywnym tego słowa znaczeniu i to był chyba ostatni ukłon chłopaków w moją stronę. Chcesz wiedzieć jak zmieniło się forum - nie jestem odpowiednią osobą do udzielania tego typu odpowiedzi, bo chociaż przeglądałam je jednym okiem od początku mojej przygody z zespołem, to jednak zarejestrowałam się tuż przed ogłoszeniem koncertu, a wszyscy dobrze wiemy, jak to wtedy było - boom, fajnie fajnie, koncert, fajnie, jeszcze trochę fajnie, znowu pustki na forum. Ja też odpadłam. Kiedy wróciłam? O, ironio - znowu ze względu na koncert! Książkę Adriana (dzięki), ale nie wiem, ile tu zostanę.
Czy znajomości przetrwały? Przetrwały. Powiem Ci, że po koncercie mają się nawet lepiej, bo czas je zweryfikował - czas wszystko weryfikuje najlepiej. Spotykamy się całkiem często (biorąc pod uwagę dzielące nas kilometry) i przy różnych okazjach - albo i bez.

Co do tego poglądu na zespół. Cóż. Od koncertu minęło prawie cztery i pół roku. To nie jest dużo, ale nie jest też mało. Wystarczająco, żeby dojrzeć, żeby się zmienić, żeby zmieniła się wrażliwość i gust. Wystarczająco, żeby poznać inne zespoły, inne nurty, inne horyzonty. Można powiedzieć, że w tej chwili jestem w separacji z chłopakami. Zastanawiam się, czy w ogóle powinnam się jeszcze nazywać fanką. Tak jak alniac, odkurzam czasami poszczególne płyty czy kawałki, ale nie są moimi priorytetami i jeśli ich słucham, to już nie jest "to". Przeważnie nie ma już we mnie tych emocji, które towarzyszyły mi kilka lat temu. Te piosenki nie trafiają już tak "w punkt" każdym słowem. Nawet uśmiech Jona nie robi już na mnie takiego wrażenia! Nie wiem, w którym momencie zaczęliśmy się od siebie oddalać. To nie jest tak, że się nie rozumiemy. Rozumiemy się nawet dużo lepiej niż przed koncertem. Po prostu nie ma już między nami tej chemii. Teraz jestem dużo bardziej obiektywna i... chłodna, o. Chłodniej myśląca. Selekcjonuję w głowie ich twórczość i to, co mówią. Nadal jestem im wdzięczna za każdą wspólną chwilę, uważam, że razem przeszliśmy naprawdę sporo i tego nikt nam nie odbierze. Panowie z New Jersey nadal mają u mnie specjalne względy, za każdą okazaną mi pomoc, za pewne epizody z ich życia, które odnalazłam także w swoim własnym, ale...
ale zastanawiam się na ile jest to już tylko zwykły sentyment.

No i mam kolejne wypracowanie do kolekcji! Zawsze wiedziałam, że japa mi się nie zamyka, ale nie sądziłam, że dotyczy to też postów w internetach. Dobranoc!

PS (Nie, to jednak nie koniec, nie możesz jeszcze odetchnąć z ulgą) Miałam już publikować, ale coś jeszcze przyszło mi do głowy.

Forum przyciąga starych i nowych fanów zawsze przy okazji jakiś wielkich, naprawdę wielkich wydarzeń. Nie mówię tu o nowej płycie czy biznesie modowym Sambory. Wielkie wydarzenia sprawiają, że fani znowu się jednoczą i zapominają o dawnych zatargach. Jestem w stu procentach pewna jednej rzeczy. Jeśli kiedyś przyjdzie moment zmierzenia się z... ostatecznością, że się tak wyrażę, a moment ten niestety przyjdzie na pewno, wiem, że mnie to ruszy i że na pewno nie będę musiała mierzyć się z tym sama.

Tak, teraz już koniec tego patetyczno-depresyjno-pseuofilozoficznego tekstu, który można było ograniczyć do czterech zdań.
His momma said he was crazy - he said 'Momma, I've got to try'.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fanforum”