Święte słowa...misstwisted pisze:Alec wypadł jakby kierowcy taksówki podali bas tydzień przed występem i powiedzieli "grasz kawałek na koncercie z Bon Jovi".
De facto wszyscy wypadli bardzo indywidualnie. Miło było zobaczyć wszystkich na jednej scenie, ale lepiej niech każdy odłoży sprzęt w swoje miejsce i idzie obraną przez siebie drogą. Richie już nie pasuje do Bon Jovi. Zresztą Bon Jovi to już zespół tylko z nazwy.
2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
- michael
- Have A Nice Day
- Posty: 625
- Rejestracja: 28 listopada 2009, o 11:40
- Ulubiona płyta: NJ Bounce SWW
- Lokalizacja: Głogów/Legnica
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Let's get rocked!
- PePe
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 738
- Rejestracja: 7 czerwca 2006, o 20:05
- Lokalizacja: Poznań
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Z tym rezerwowym talboxem to kto wie, kto wie, tym bardziej, że np. na It's my life się spóźnił z wejściem, nie wiem czy ktoś zauważył
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3518
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Bo tak mogło być! Powiem więcej: on mógł w ogóle nie grać, Hugh grał a on udawał. I co z tego?misstwisted pisze:Alec wypadł jakby kierowcy taksówki podali bas tydzień przed występem i powiedzieli "grasz kawałek na koncercie z Bon Jovi".
Nie widzieliśmy człowieka od 17 lat. Na basie nie gra od kilkunastu, wszystko sprzedał. Ma 67 lat!
Dla mnie wystarczyło że BYŁ. On ma teraz swoje niepubliczne życie i swoje sprawy, najważniejsze że wszystko ok z nim bo różowo w przeszłości nie miał.
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
- Damned
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4971
- Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Polecam prześledzić archiwalne występy telewizyjne Bon Jovi (nawet z tego roku u Colberta). Za każdym razem, gdy talkbox jest niepotrzebny, to go nie instalują.medicineman90 pisze:Z tym talkboxem Phila to niezupełnie tak W wielkim show-biznesie wszystko musi wyglądać i choćby Phil miał grać tylko na przesterze jednym , to cały backline i 500 efektów w tym talkbox musi mieć rozstawione. To tak jak z 40 kostkami przyklejonymi do statywu mikrofonowego na 3 piosenki. To musi być PRO
Dlatego jeszcze przed rozpoczęciem występu, na podstawie tego dodatkowego statywu można wywnioskować czy zagrają IML lub LOAP, czy też nie. Oczywiście mowa o występach telewizyjnych, bo na pełnowymiarowych koncertach talkbox jest zawsze na posterunku
-
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 1310
- Rejestracja: 26 maja 2008, o 20:49
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Oj droga Miss masz jakieś dziwne podejście. Pomyślałabym, że to dlatego, że jesteś po prostu młoda, ale Monika i Mariola są w tym samym wieku, a jednak zrobiło to na nich wrażeniemisstwisted pisze:Alec wypadł jakby kierowcy taksówki podali bas tydzień przed występem i powiedzieli "grasz kawałek na koncercie z Bon Jovi".
De facto wszyscy wypadli bardzo indywidualnie. Miło było zobaczyć wszystkich na jednej scenie, ale lepiej niech każdy odłoży sprzęt w swoje miejsce i idzie obraną przez siebie drogą. Richie już nie pasuje do Bon Jovi. Zresztą Bon Jovi to już zespół tylko z nazwy.
No, ale może dla niektórych BJ to zespół jeden z wielu i stąd brak ekscytacji podczas tak ważnych wydarzeń
- Bon Jovi
- Have A Nice Day
- Posty: 635
- Rejestracja: 21 września 2005, o 21:09
- Ulubiona płyta: Cała twórczość
- Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Alec po odejściu z Bon Jovi, grał na basie w zespole Bad Company na kilku koncertach, nawet zdarzyło się że Bad Company było supportem przed Bon Jovi. Na tej samej scenie przed Bon Jovi, na basie grał z Bad Company, Alec. Materiał do znalezienia na YT. Myślę że jedną czy dwie gitary basowe sobie zostawił. Gry na basie się nie zapomina, to jest jak jazdy na rowerze. Był przez jakiś czas producentem lokalnych mniejszych zespołów, nawet z nimi mógł coś tam na basie grać. Dla mnie nie wyglądał jak gość z taksówki. Prezenter radiowy Howard Stern ładnie podkreślił wymieniając dwukrotnie "Sir Alec John Such", nadając jedynemu wielkie honory, podczas wprowadzenia Bon Jovi do RnRHoF.
"Livin' On A Prayer"
-----------
Aby się dowiedzieć kim jestem, trzeba mnie najpierw poznać.
-----------
Aby się dowiedzieć kim jestem, trzeba mnie najpierw poznać.
- EVENo
- Have A Nice Day
- Posty: 1585
- Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Kontakt:
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Widzę, że narodziło nam się nowe pytanie powitalne dla nowych użytkowników: Richie czy Alec?
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
- M.J.
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 832
- Rejestracja: 2 listopada 2012, o 21:17
- Ulubiona płyta: These Days
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Widok ich wszystkich razem - owszem. Widok Sambory grającego przy Alecu - też. Ale! Uważam, że przez cały czerwony dywan, galę oraz występ Alec był bardzo spięty i wyglądał owszem, na szczęśliwego i dumnego, ale przy tym czuł się też bardzo niekomfortowo. No i nie ma się co dziwić. Podczas występu widać było, że był bardzo skupiony na grze, ale czy bas miał podpięty czy nie, tego już nie wiem. Prawda więc leży gdzieś pośrodku.kikusia28 pisze:Oj droga Miss masz jakieś dziwne podejście. Pomyślałabym, że to dlatego, że jesteś po prostu młoda, ale Monika i Mariola są w tym samym wieku, a jednak zrobiło to na nich wrażenie
PS Ja w ogóle chwilami mam wrażenie, że każdy z nas na tej transmisji widział co innego...
W niedzielę zadzwoniłam do Miss i moje pierwsze pytanie brzmiało: Alec czy Hugh?EVENo pisze:Widzę, że narodziło nam się nowe pytanie powitalne dla nowych użytkowników: Richie czy Alec?
His momma said he was crazy - he said 'Momma, I've got to try'.
- Agata BJ
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 4227
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Lublin / Edynburg
- Kontakt:
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Na oba te pytania odpowiedź jest banalnie prosta - zawsze AlecM.J. pisze:W niedzielę zadzwoniłam do Miss i moje pierwsze pytanie brzmiało: Alec czy Hugh?EVENo pisze:Widzę, że narodziło nam się nowe pytanie powitalne dla nowych użytkowników: Richie czy Alec?
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Obejrzałem filmiki z Hall of fame, When we were us, IML i Livin'.
Zbanujcie mnie, piszcie co chcecie, ale trzeba być głuchym żeby nie słyszeć że ten zespół z Samborą jest prawdziwym Bon Jovi.
Ten drugi wokal, luz na scenie, feeling z gitarą.
Nie mogę patrzeć na tego Shanska, nawet na tego Phila z kolorowymi gitarami (nic nie mam do gościa) ale nie ma nic takiego co ma Richie.
Sambora był i potwierdził że jest bardzo ważną postacią. Dwóch, trzech czy stu gitarzystów za niego tego nie zmieni.
Takie BJ jak na tej ceremonii kocham i zawsze kochać będę. Tęsknię i dałbym wiele żeby wrócili na trasę w takim składzie i do Polski.
Nie muszą nawet nagrywać nowych zapychaczy, byle znowu grali koncerty. Jon z Samborą na scenie jest Jonem którego uwielbiam.
A kto jest głuchy i tego nie słyszy/widzi to trudno.
BON JOVI
Zbanujcie mnie, piszcie co chcecie, ale trzeba być głuchym żeby nie słyszeć że ten zespół z Samborą jest prawdziwym Bon Jovi.
Ten drugi wokal, luz na scenie, feeling z gitarą.
Nie mogę patrzeć na tego Shanska, nawet na tego Phila z kolorowymi gitarami (nic nie mam do gościa) ale nie ma nic takiego co ma Richie.
Sambora był i potwierdził że jest bardzo ważną postacią. Dwóch, trzech czy stu gitarzystów za niego tego nie zmieni.
Takie BJ jak na tej ceremonii kocham i zawsze kochać będę. Tęsknię i dałbym wiele żeby wrócili na trasę w takim składzie i do Polski.
Nie muszą nawet nagrywać nowych zapychaczy, byle znowu grali koncerty. Jon z Samborą na scenie jest Jonem którego uwielbiam.
A kto jest głuchy i tego nie słyszy/widzi to trudno.
BON JOVI
- monjovi
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2553
- Rejestracja: 4 lutego 2006, o 11:48
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Turek/Poznań
- Kontakt:
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Wypraszam sobie, Mariola jest ode mnie starsza, a miss to już w ogóle xD Ja jestem tylko stara mentalnie i nie zaczęłam słuchać Bon Jovi w 2003 roku przez sukces It's My Life potem Bounce tylko przez utwory z ery SWW i NJ, także dla mnie zawsze to Alec był number 1 i to ogromny zaszczyt, że było mi dane zobaczyć go na scenie, ba nie wiem czy za pare lat nie będę mówić, że czuje się szczęściarą bo udało mi się zobaczyć zespół (tutaj już na własne oczy nie przez szklany ekran) jeszcze z Samborą.kikusia28 pisze: Oj droga Miss masz jakieś dziwne podejście. Pomyślałabym, że to dlatego, że jesteś po prostu młoda, ale Monika i Mariola są w tym samym wieku, a jednak zrobiło to na nich wrażenie
No, ale może dla niektórych BJ to zespół jeden z wielu i stąd brak ekscytacji podczas tak ważnych wydarzeń
Jak dla mnie Alec może wyglądać jak kloszard i nie potrafić złapać struny poprawnie, liczy się fakt, że był, nawet jako figura z odłączonym basem. Generalnie jestem zachwycona pod każdym względem, nawet When We Were Us mi się podobało (bo Rysiek śpiewał background? bardzo możliwe )
[align=center]http://www.lastfm.pl/user/monjovi[/align]
- tribe94
- Keep The Faith
- Posty: 338
- Rejestracja: 7 stycznia 2013, o 17:40
- Ulubiona płyta: Keep The Faith
- Lokalizacja: Milicz
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Mimo, że poznałem ten zespół na niewiele przed koncertem w Gdańsku to jestem do niego ogromnie przywiązany. Nie tylko dzięki muzyce, ale też dzięki Wam i temu forum. Miał wiele gorszych i lepszych momentów, więc może nazywanie go tym najlepszym jest zbyt śmiałe czy subiektywne, ale na pewno jest dla mnie tym najważniejszym. W latach 90-tych niemal doskonałym. Niestety nie mogłem śledzić tego co się działo w sobotę na żywo i dopiero później obejrzałem przemówienia oraz występ. Miałem łzy w oczach i na nic zdało się to, że od dawna wiedzieliśmy, że Rock & Roll Hall Of Fame czeka na chłopaków. Ale nie ma co ukrywać, najbardziej elektryzujący był występ Alec'a i Richie'go i cała otoczka z tym związana. Przecież oni nie widzieli się tyle lat!
Alec ogromnie się zmienił. Może i miał więcej charyzmy niż umiejętności, ale nie umniejsza to jego wkładu w tę nagrodę. Sam powiedział, że to oni są najlepsi. Wszyscy, razem z Hugh. Jego delikatne uśmiechy były tak szczere i serce od razu mi się radowało kiedy go oglądałem. To prawda - był spięty, ale czemu się dziwić? To już nie jego świat. Chciałbym przeczytać szeroki wywiad z nim, ale szczerze, myślę, że nawet on sam by tego nie chciał i woli być w cieniu respektując pracę swoich kolegów, bo zawiści między nimi z pewnością nie ma. A jeśli ktoś przebywający na gali nawet nie wiedział kim Alec John Such jest to szczerze nie wiem co tam taka osoba robiła - to zwykły brak szacunku. Tam wchodzi nie tylko zespół, ale ludzie, którzy go tworzą - każdy z nich miał swój udział, to nie jest tylko sukces Jona. Chociaż chciałbym inaczej to jednak był z pewnością jego ostatni występ. Oglądałem kilka razy wykonanie Livin' on a Prayer zawsze z większą uwagą na nim. Pozostało w nim to "czucie gry" i nie sądzę, że jego instrument był odłączony. To jak uściskał każdego na koniec z uśmiechem na twarzy, tak jak uścisk całego zespołu po odebraniu nagrody to jedne z najpiękniejszych obrazków tego wieczora. Cudowne chwile.
To czy Richie zagra jeszcze z zespołem nie jest dla mnie najważniejsze. Najbardziej cieszę się, że zwyczajnie zaczęli ze sobą rozmawiać, cieszyć się i być przy tym sobą i niczego nie udawać. Może i stwierdzenie "my right hand" po czasie się wypaliło i nie znaczyło już tyle co wcześniej to śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z najlepszych duetów kompozytorskich i scenicznych w historii muzyki rockowej. Zapowiadało się na zwykły rockband, ale to co rozpoczęło się na Slippery When Wet (dopiero w zalążku: Wanted Dead Or Alive, Livin' On a Prayer) i rosło przez New Jersey (Ride Cowboy Ride, I'll Be There For You), żeby rozkwitnąć w złotej dla mnie erze Keep The Faith i These Days (Dry County, My Guitar Lies Bleeding In My Arms, Bed Of Roses, Something To Believe In) było czymś niesamowitym. Muzyka, która trafia do mnie totalnie. Bogata tekstowo i instrumentalnie. I co najważniejsze to scena: chemia między nim, a Jonem. Richie, który kiedy jest w formie to gra w takim stanie między nawet lekkim chaosem, a doskonałością. To stan pełen pasji. Połączmy to z Jonem, u którego wszystko musi być na swoim miejscu, a który mimo to potrafi porwać, a nawet zaskoczyć. Mieszanka idealna i wielu z nas za to pokochało ten zespół i teraz znów mogliśmy to poczuć podczas tego krótkiego występu i nie zniósłbym, gdyby aż do śmierci nie zamienili ze sobą nawet słowa. A gdzie wracają dobre relacje, a znika zawiść wiele może się rozpocząć na nowo. Naprawdę wiele.
Sama setlista nie zachwyciła. Marzył mi się powrót na koniec gali i Wanted Dead Or Alive jak z Moskwy - kupili by tym wszystkich, ale nie to było tego wieczoru najważniejsze. I przy tej setliście mieliśmy sporo zapadających w pamięć scen. Nie mogę się doczekać emisji w HBO.
Jon ma swoją wizję i nie jest to ten poziom, który pokazywali w dawnych czasach, ale ja nadal to kupuję. To, że Jon tak prowadzi ten zespół ma wiele plusów. Ma też sporo minusów, ale każda droga je ma. This House Is Not For Sale to moim zdaniem płyta na poziomie najlepszych w XXI wieku (Crush, Lost Highway, The Circle). A gdyby wyrzucić z niej kilka piosenek w miejsce bonusów mogłaby być tuż za największymi z płyt w całej dyskografii. Alec ma swoje spokojne życie i to co przeżył na zawsze zostanie w jego sercu. Richie ma Orianthi i mimo, że nie jest to duet najwyższych lotów, a na scenie brakuje takiego Jona, kto wlałby trochę perfekcjonizmu tworząc show smakujący każdemu to potrafią tworzyć: Forever All The Way jest doskonałe, a Take Me niezwykle ciekawe i kibicuję im tak jak i Bon Jovi. Cieszę się również, że Hugh został dołączony, zawsze z tyłu, ale zawsze doskonały i nigdy nikogo nie zawiódł. David, który ma tyle charyzmy i zna Jona już od dawna, a bez jego głosu chórki w tym zespole straciłyby ogromnie dużo. Tico Torres - dla mnie najlepszy perkusista jakiego dane mi było słyszeć.
Wszyscy razem i oby razem już zostali. Nie tyle jako muzycy tworzący zespół teraz lub w przeszłości, ale jako dobrzy przyjaciele.
Alec ogromnie się zmienił. Może i miał więcej charyzmy niż umiejętności, ale nie umniejsza to jego wkładu w tę nagrodę. Sam powiedział, że to oni są najlepsi. Wszyscy, razem z Hugh. Jego delikatne uśmiechy były tak szczere i serce od razu mi się radowało kiedy go oglądałem. To prawda - był spięty, ale czemu się dziwić? To już nie jego świat. Chciałbym przeczytać szeroki wywiad z nim, ale szczerze, myślę, że nawet on sam by tego nie chciał i woli być w cieniu respektując pracę swoich kolegów, bo zawiści między nimi z pewnością nie ma. A jeśli ktoś przebywający na gali nawet nie wiedział kim Alec John Such jest to szczerze nie wiem co tam taka osoba robiła - to zwykły brak szacunku. Tam wchodzi nie tylko zespół, ale ludzie, którzy go tworzą - każdy z nich miał swój udział, to nie jest tylko sukces Jona. Chociaż chciałbym inaczej to jednak był z pewnością jego ostatni występ. Oglądałem kilka razy wykonanie Livin' on a Prayer zawsze z większą uwagą na nim. Pozostało w nim to "czucie gry" i nie sądzę, że jego instrument był odłączony. To jak uściskał każdego na koniec z uśmiechem na twarzy, tak jak uścisk całego zespołu po odebraniu nagrody to jedne z najpiękniejszych obrazków tego wieczora. Cudowne chwile.
To czy Richie zagra jeszcze z zespołem nie jest dla mnie najważniejsze. Najbardziej cieszę się, że zwyczajnie zaczęli ze sobą rozmawiać, cieszyć się i być przy tym sobą i niczego nie udawać. Może i stwierdzenie "my right hand" po czasie się wypaliło i nie znaczyło już tyle co wcześniej to śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z najlepszych duetów kompozytorskich i scenicznych w historii muzyki rockowej. Zapowiadało się na zwykły rockband, ale to co rozpoczęło się na Slippery When Wet (dopiero w zalążku: Wanted Dead Or Alive, Livin' On a Prayer) i rosło przez New Jersey (Ride Cowboy Ride, I'll Be There For You), żeby rozkwitnąć w złotej dla mnie erze Keep The Faith i These Days (Dry County, My Guitar Lies Bleeding In My Arms, Bed Of Roses, Something To Believe In) było czymś niesamowitym. Muzyka, która trafia do mnie totalnie. Bogata tekstowo i instrumentalnie. I co najważniejsze to scena: chemia między nim, a Jonem. Richie, który kiedy jest w formie to gra w takim stanie między nawet lekkim chaosem, a doskonałością. To stan pełen pasji. Połączmy to z Jonem, u którego wszystko musi być na swoim miejscu, a który mimo to potrafi porwać, a nawet zaskoczyć. Mieszanka idealna i wielu z nas za to pokochało ten zespół i teraz znów mogliśmy to poczuć podczas tego krótkiego występu i nie zniósłbym, gdyby aż do śmierci nie zamienili ze sobą nawet słowa. A gdzie wracają dobre relacje, a znika zawiść wiele może się rozpocząć na nowo. Naprawdę wiele.
Sama setlista nie zachwyciła. Marzył mi się powrót na koniec gali i Wanted Dead Or Alive jak z Moskwy - kupili by tym wszystkich, ale nie to było tego wieczoru najważniejsze. I przy tej setliście mieliśmy sporo zapadających w pamięć scen. Nie mogę się doczekać emisji w HBO.
Jon ma swoją wizję i nie jest to ten poziom, który pokazywali w dawnych czasach, ale ja nadal to kupuję. To, że Jon tak prowadzi ten zespół ma wiele plusów. Ma też sporo minusów, ale każda droga je ma. This House Is Not For Sale to moim zdaniem płyta na poziomie najlepszych w XXI wieku (Crush, Lost Highway, The Circle). A gdyby wyrzucić z niej kilka piosenek w miejsce bonusów mogłaby być tuż za największymi z płyt w całej dyskografii. Alec ma swoje spokojne życie i to co przeżył na zawsze zostanie w jego sercu. Richie ma Orianthi i mimo, że nie jest to duet najwyższych lotów, a na scenie brakuje takiego Jona, kto wlałby trochę perfekcjonizmu tworząc show smakujący każdemu to potrafią tworzyć: Forever All The Way jest doskonałe, a Take Me niezwykle ciekawe i kibicuję im tak jak i Bon Jovi. Cieszę się również, że Hugh został dołączony, zawsze z tyłu, ale zawsze doskonały i nigdy nikogo nie zawiódł. David, który ma tyle charyzmy i zna Jona już od dawna, a bez jego głosu chórki w tym zespole straciłyby ogromnie dużo. Tico Torres - dla mnie najlepszy perkusista jakiego dane mi było słyszeć.
Wszyscy razem i oby razem już zostali. Nie tyle jako muzycy tworzący zespół teraz lub w przeszłości, ale jako dobrzy przyjaciele.
"Everybody's got their cross to bear these days..."
- ROCKSTAR
- Have A Nice Day
- Posty: 998
- Rejestracja: 10 kwietnia 2005, o 14:19
- Ulubiona płyta: NJ KTF TD
- Lokalizacja: Wałbrzych / Kair
- Kontakt:
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Moze to bedzie maly offtop, ale wciaz mieszczacy sie w granicach tematu
Raz jeszcze musze cos dodac od siebie...
Zyje tym wszystkim od paru dni dosc intensywnie... Ogladam filmy na Youtube, analizuje wystep, slucham przemowien, szukam zdjec, artykulow, czekam doslownie z wypiekami na 5 maja, aby przezyc to raz jeszcze.
Im dluzej tym zyje, mam w sercu jedno uczucie.
Wdziecznosc.
Znacie moje zdanie, na temat ostatnich dokonan BJ... Te dokonania nie sa mi po drodze, od wielu lat, ALE ten wystep, sprawil, ze zrozumialem, ile ten zespol znaczyl i znaczyc bedzie w moim zyciu- czasami pomimo wszystko...
Ten moment, kiedy caly zespol rusza w kierunku sceny...
Richie i Alec ramie w ramie...
Richie spiewajacy z Jonem do When We Where Us...
Wdziecznosc...
Bez Bon Jovi nie byloby mojej pasji do muzyki, nie byloby 42 letniego faceta, ktory zachowal w sobie marzenia o graniu na gitarze.A moze i nie byloby mnie w pewnym okresie mojego zycia...
Jesli to end of era- przydarzyla nam sie najlepsza z mozliwych.
I sam nie wierze, w to co pisze, ale Jon powiedzial cos, co zabiore ze soba na lata i bede zyl ta mysla- dopoki mam zdrowie :
"(...)It worked because I've practicing like crap every single day. Al passed away in 1995, the initials AP have been carved in my guitar ever since and they serve as a reminder to PRACTICE EVERY DAY (...)"
To tyle ode mnie na razie w tym temacie
Raz jeszcze musze cos dodac od siebie...
Zyje tym wszystkim od paru dni dosc intensywnie... Ogladam filmy na Youtube, analizuje wystep, slucham przemowien, szukam zdjec, artykulow, czekam doslownie z wypiekami na 5 maja, aby przezyc to raz jeszcze.
Im dluzej tym zyje, mam w sercu jedno uczucie.
Wdziecznosc.
Znacie moje zdanie, na temat ostatnich dokonan BJ... Te dokonania nie sa mi po drodze, od wielu lat, ALE ten wystep, sprawil, ze zrozumialem, ile ten zespol znaczyl i znaczyc bedzie w moim zyciu- czasami pomimo wszystko...
Ten moment, kiedy caly zespol rusza w kierunku sceny...
Richie i Alec ramie w ramie...
Richie spiewajacy z Jonem do When We Where Us...
Wdziecznosc...
Bez Bon Jovi nie byloby mojej pasji do muzyki, nie byloby 42 letniego faceta, ktory zachowal w sobie marzenia o graniu na gitarze.A moze i nie byloby mnie w pewnym okresie mojego zycia...
Jesli to end of era- przydarzyla nam sie najlepsza z mozliwych.
I sam nie wierze, w to co pisze, ale Jon powiedzial cos, co zabiore ze soba na lata i bede zyl ta mysla- dopoki mam zdrowie :
"(...)It worked because I've practicing like crap every single day. Al passed away in 1995, the initials AP have been carved in my guitar ever since and they serve as a reminder to PRACTICE EVERY DAY (...)"
To tyle ode mnie na razie w tym temacie
- Agata BJ
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 4227
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Lublin / Edynburg
- Kontakt:
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
Zgadzam się ze wszystkim co napisał tribe94. Zawsze jakoś ciężko mi dobrać słowa, jeśli mam się wypowiedzieć na temat sprawy Sambory. Wydaje mi się, że nie ujęłabym tego lepiej niż Ty.
Wiem, że jest wiele osób, które są głównie fanami Richiego, mniej zespołu. Dlatego też ciężko podejmować ten temat i dobierać słowa by pisane brzmiały tak, jak bym tego faktycznie chciała.
ROCKSTAR - pięknie napisane
Wiem, że jest wiele osób, które są głównie fanami Richiego, mniej zespołu. Dlatego też ciężko podejmować ten temat i dobierać słowa by pisane brzmiały tak, jak bym tego faktycznie chciała.
Ten fragment bardzo mi się podoba i wydaje się doskonale oddawać to co czuję na ten temat. Chyba po prostu minęła mi faza złości na którąkolwiek ze stron i kłótni o to kto ma rację a kto nie (z resztą i tak nie wiemy jak było, więc na co nam gdybanie..). Najważniejsza jest braterska więź. Myślę, że podczas ostatnich wydarzeń panowie udowodnili, że ona wciąż tam jest. I ja trzymam kciuki by tam pozostała. To czy wrócą do siebie na scenie nie ma dla mnie już większego znaczenia. Oczywiście BJ z Richiem brzmi inaczej. Brzmi tak jak nas do tego przyzwyczajono przez lata. I do tego każdy będzie tęsknił, choćby przez chwilę. Richie wybrał inną drogę (sposób w jaki tego dokonał nie był odpowiedni, ale ta złość też już mi nieco minęła ), sam dobrze wiedział co jest dla niego najważniejsze. I myślę, że trzeba się cieszyć również z tego - robi to co uznaje za słuszne.tribe94 pisze:To czy Richie zagra jeszcze z zespołem nie jest dla mnie najważniejsze. Najbardziej cieszę się, że zwyczajnie zaczęli ze sobą rozmawiać, cieszyć się i być przy tym sobą i niczego nie udawać.
Mam bardzo podobnie. Dla mnie Bon Jovi zawsze będzie moim ukochanym zespołem. Z Richiem czy bez niego. Zawsze kupię ich kolejną płytę, zawsze będę kibicować i zawsze zakręci mi się w oku łezka, gdy zobaczę ich na scenie.tribe94 pisze:Jon ma swoją wizję i nie jest to ten poziom, który pokazywali w dawnych czasach, ale ja nadal to kupuję. To, że Jon tak prowadzi ten zespół ma wiele plusów. Ma też sporo minusów, ale każda droga je ma.
ROCKSTAR - pięknie napisane
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3518
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Re: 2018 Rock N Roll Hall Of Fame
No właśnie, chyba znów źle dobrałaś słowa...Agata BJ pisze:Wiem, że jest wiele osób, które są głównie fanami Richiego, mniej zespołu. Dlatego też ciężko podejmować ten temat i dobierać słowa by pisane brzmiały tak, jak bym tego faktycznie chciała.
Znam tylko jedną osobę na tym forum, która mówi wprost że Richie jest bliższy jego sercu niż Jon. Ale o zespole nie wspomina.
Dam inny przykład: mam kolegę, który przestał słuchać BJ gdy odszedł Richie, nie kupił płyty, nie był w Gdańsku. Ale nie ma też płyt Richiego i nie słucha go. Po prostu nie wyobraża sobie zespołu bez Richiego.
Ja nie wyobrażam sobie Aerosmith bez Perry'ego, Gunsów bez Slasha i Stonesów bez Keitha. Czy jestem fanem tych panów solo? Nie. Po prostu sobie nie wyobrażam.
Jestem fanem zespołu BJ, fanem Jona solo i fanem Richiego solo już prawie od 30 lat. Bez żadnych kategorii i dzielenia na mniej/więcej.
Tribe - piękny wpis!
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"