W tym samym tygodniu kupiona na tzw. "rynku", piracka kaseta "New Jersey"

A potem to juz nowy swiat... Dzien po dniu, godzina po godzine- "New Jersey"- od poczatku, do konca-bez przewijania, piosenka po piosence... I tak NON-STOP chyba przez rok... Az do zdarcia totalnego
W telegraficznym skrocie...
Pozamiatalo mna, jak nigdy wczesniej i nigdy juz pozniej... Wiem, ze zabrzmi to niezwykle banalnie i troche naiwnie, ale wtedy, majac prawie 13 wiosen na karku, widzialem, ze moje zycia sie zmienia... NA LEPSZE!! To bylo tak cholernie silne doznanie, iz nawet po tylu latach ciezko to ubrac wszystko w odpowiednie slowa. I jeszcze ciezej uwierzyc, ze po (prawie) 19 latach, wciaz jestem ich fanem ( nawet jezeli ich ostatnie dokonania nie sa spelnieniem moich muzycznych marzen o tej kapeli-delikatnie rzecz ujmujac
Kazdego dnia BJ gosci teraz na "antenie mojego zycia"(ufff
BJ przynioslo do mojego smetnego istnienia tutaj wiele marzen ( podziekowac Richiemu za to, ze dzieki niemu w ogole siegnalem po gitare), odkrywajac we mnie wrazliwosc muzyczna... Heh... Dzieki BJ "przyszla" potem fascynacja Def Leppard i cala scena pop/hair metalowa oraz hard rockowa ( ktora trwa do dzisiaj)

Dlugo by tak pisac...