Richie dla Free Press

Richie Sambora udzielił wywiadu dla Free Press tuż przed występem w Palace of Auburn Hills w Detroit będącym jednym z przystanków na trasie “The Circle Tour”.

FP: Zespół właśnie skończył próby, koncert rozpocznie się już niebawem. Po tylu latach na scenie, czy nadal odczuwasz stres przed wejściem na scenę?

RS: To raczej podniecenie, nie nerwy. Na tej trasie chcemy być pewni, że zadowoliliśmy wszystkie gusta. Nagraliśmy przecież 15 albumów i mamy z czego wybierać. Przed trasą Jon rozesłał do wszystkich listę z 70 piosenkami. Trzeba dbać o to by ludzie się nie znudzili. Ponadto staramy się wplatać do set listy piosenki z nowego albumu. Czasem kierujemy się tym, co nasi fani napiszą na naszej stronie internetowej. Staramy się spełniać ich muzyczne prośby.

FP: Nowy album sprawił, że twoja gitara stała się bardzo ważnym elementem każdego utworu na “The Circle”. Czy uważasz, że Twój sposób grania zmienił się na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat?

RS: Szczerze, jest wielu dobrych gitarzystów, ale nie zawsze ta umiejętność idzie w parze z darem pisania dobrych piosenek. To są bardziej “techniczni” ludzie. “The Circle” to płyta bardzo gitarowa. Dorastasz wraz z muzyką, którą tworzysz.

FP: Czy obecnie proces pisania piosenek dla Ciebie i Jona w jakiś sposób się zmienił?

RS: Raczej nie, kilka gitar, pianino i śpiew. Ten materiał odpowiada temu co obecnie dzieje się na świecie. Dotyczy tego jak ludzie reagują na zmiany. To nie jest płyta o zabarwieniu politycznym, ale na pewno wybór na Prezydenta USA Baracka Obamy natchnął nas do napisania “Work For The Working Man”, “When We Were Beautiful”, “We Werent Born To Follow”. Chcieliśmy opisać otaczający nas świat w tych trudnych ekonomicznie czasach. Mamy w swoim repertuaże piosenki, które z biegeim czasu nabrały troszkę innego znaczenia jak np. “Livin On A Prayer”. W dzisiejszych czasach oddźwięk społeczny tego utworu ma mocniejsze znaczenie.

FP: Czy tworząc “Livin On A Prayer” czuliście, że stworzyliście coś wyjątkowego, coś co przetrwa próbę czasu i nadal będzie chętnie słuchane przez odbiorców?

RS: Absolutnie nie, kiedy stworzyliśmy “Slippery When Wet” wiedzieliśmy, że nagraliśmy najlepsze piosenki w naszej karierze. Mówiliśmy sobie wtedy: “OK, spokojnie, może uda nam się zapełnić kilka obiektów, będziemy szczęśliwi jeśli płyta się przyjmie.
Jakieś 17 milionów sprzedanych płyt później, “Slippery” stało się fenomenem. Trasa trwała 16 miesięcy. To było istne szaleństwo.
To co myślę nas uratowało to pozostanie sobą. Nie możesz wyjść na scenę z założeniem podążania za popularnym trendem bo ludzie od razu wyczują sztuczność. Jeśli o Nas chodzi to muzyka, którą tworzymy ewoluuje i my razem z nią.

FP: Jak się przygotowujecie do tak długiej trasy koncertowej? Od strony psychicznej to musi być duży wysiłek…

RS: Jesteśmy w formie. Planujemy, że trasa potrwa ok 18 miesięcy. Powiedz mi, kto obecnie byłby w stanie temu podołać? Kto może planować tak długa trasę bez obaw, że bilety na koncerty będą się świetnie sprzedawać?

FR: Czy jesteś pewien, że po tak długim czasie w drodze nie popadniecie w rutynę?

RS: Rock’n’roll jest jak sport kontaktowy. Polega na kontakcie z widownią. Ta nić szczególnego stosunku do fanów i podniecenie związane z wyjściem na scenę wciąż istnieje. Można powiedzieć, że mamy to we krwi.
Jesteśmy szczęściarzami, że możemy tworzyć muzykę, która nadal kogoś poruszy, zmusi do refleksji. Wiele wspaniałych chwil przeżyliśmy w naszej karierze. I chcemy by trwało to nadal.

BRIAN McCOLLUM, Free Press, 17.03.2010 r.

Agata Matuszewska

bratnia dusza bonjovi.pl aktywna nieprzerwanie od 2003 roku, redaktorka serwisu od 2005 roku; fotograf z zawodu i zamiłowania; sztucznie ruda na głowie, w sercu ruda naturalnie; miłośniczka muzyki, astronautyki, psów i podróży. zagorzała fanka gier komputerowych i wszystkiego co geek kochać może!

Może Ci się również spodobać...