('Who's jumping in?')
By Your Polish chairman1 by trade:
Dobrze nie mieć żadnych oczekiwań. Po 'Limitless' nie miałem ale nagle zaczęły się pojawiać kolejne single, które mi się spodobały. 'Unbroken' i 'American Reckoning' zwiastowały bowiem coś zupełnie nowego a potem był cały proces powstawania 'Do What You Can'. Bardzo podobał mi się pomysł zaangażowania ludzi do pisania 2 zwrotki i przesyłania. I fajna była akustyczna wersja piosenki. Nie podobał mi się tytuł płyty ani okładka. Teraz uważam że to strzał w 10kę. Jon miał nosa lub farta. Okładka tylko z nim gdy album jest w 80% solowy, idea zdjęcia a la Kennedy, tytuł gdy widzimy co się dzieje w tym roku.
Będzie to kartka z pamiętnika, ten album zawsze będzie nam przypominał o tym nieszczęsnym roku 2020. I co więcej: nie tylko "Do What U Can' jest o pandemii. Większość piosenek może o tym być. 'Reckoning' przecież opowiada o tym co się wydarzyło w czasie 'lockdownu', a przy "Lower the flag' wystarczy sobie wyobrazić, że Jon śpiewa o ofiarach pandemii.
Nie będę tu pisał o gitarach, braku Rycha etc. 7 lat to szmat czasu(7 years gone!). Trzeba patrzeć w przyszłość a ta dla świata nie wygląda za dobrze.
O produkcji i brzmieniu też pisali inni i się zgadzam, że jest zadziwiająco dobrze(może Shanx zrobił tylko 2 piosenki).
Limitless - 4/10: najgorsza piosenka na płycie, słaby singiel, typowo shanxowy ale optymistyczny. Jon mówił w wywiadzie że to dobry opener bo każe nam się obudzić i wsłuchać w resztę płyty('Wake up, everybody, wake up).
Do What You Can - 7.5/10(7-Jon sam, 8-z Jennifer, która dodaje energii i świeżości): wersja country, trochę gorsza od oryginału ale świetny pomysł aby promować tą piosenką album w Ameryce. Trzymam kciuki. Song daje ludziom optymizm, energię i nadzieję. Pokazuje, że każdy siedzi w tym bagnie po uszy tak samo niezależnie skąd jest i kim jest. Od tego są artyści aby w ten sposób pomagać.
American Reckoning - 9/10: piękna piosenka, która po latach może być odczytywana w inny sposób(a nawet teraz w pandemii: 'am I next?', 'I can't breathe'). Wspaniałe solo na harmonijce. A że springsteenowska? Przecież Jon jest przesiąknięty Bossem, wychował się na nim, należą do tej samej 'mafii' New Jersey.
Beautiful Drug - 7/10: powinno być singlem a może i openerem. Szybki, rockowy kawałek ale przemielony przez zabawki wujka shanxa. Z początku mi się podobał, z czasem traci bo jest wtórny(chórki, zaśpiewy, gitara shanxa prawie jak w THINFS). Solo Phila dobre ale za krótkie.
Story of Love - 6/10: balladka o rodzinie Jona, stąd ważna dla niego. Trochę ckliwa ale z pięknym outro. Kołysanka-walczyk. Dla wrażliwców lubiących popłakać(patrz: Kuba
![Mruga 2 ;)](./images/smilies/icon_oczko.GIF)
).
Let It Rain - 7/10: fajne gitarki i basik tworzący ściankę. Zwrotki wiadomo co przypominają ale generalnie piosenka brzmi jakby wyjęta z box-setu. Pierwszy song z deszczem w refrenie(czyżby Jon miał problem z dachem?). Klimat springsteenowski. Ma swój urok.
Lower the Flag - 10/10: nie ma się czego czepić. Piosenka kompletna, przemyślana. Wspaniały tekst. Ciekawy pomysł z recytacją a nawet z 'rapowaniem'. Klimat i atmosfera wbijająca w fotel. Tutaj to blisko Dylana Jon się znajduje. Na akustyku gra sam Jon, Tico nie miał roboty bo zrezygnowali z perkusji(i dobrze). No i ten refren...Rewelacja!
Blood in the Water - 10/10: wspaniała, epicka kompozycja. Nie będę już pisał co przypomina etc. Na taką piosenkę każdy fan BJ czekał od lat. Wszystko jest na swoim miejscu, nawet solo(ktokolwiek je gra). Jak Jon ma temat (imigranci, polityka etc) to potrafi stworzyć coś ponadczasowego.
Brothers in Arms - 8/10: energiczny rocker, fajna linia basu, niezła gitarka, ciekawy refren. Brzmi jak wyjęty z box-setu. No i druga piosenka z deszczem(coś musi być z tym dachem Jona jednak:)). Piękna solówka niczym wyjęta z The Heartbreakers(mógłby ja grać Jeff Lynne lub Mike Campbell).
Unbroken - 9/10: hołd dla weteranów, świetny tekst, a nawet patos ale tu lekkostrawny. Jon solo w najwyższej formie. Teledysk z weteranami z UK i współpraca z Harrym pomogły w promocji na pewno. Można być dumnym z Jona, że zauważa i takie problemy(choć nie każdego to interesuje). Dobre zakończenie albumu.
Nota dla albumu po zaokrągleniu -
8/10.
Na taki album czekałem(wprawdzie na solowy ale okazuje się że to to samo). Jon, jeśli pójdzie tą drogą, zbliży się do swoich idoli i autorytetów. Problemem jest to, że Jon jest uzależniony od tras koncertowych, a żeby pojechać w trasę to trzeba jakoś promocję robić(mieć czym). A ambitnymi smutasami trasy się nie sprzeda. Coś za coś. Zobaczymy co Jon postanowi. Zresztą o czym tu gadać, nie wiemy kiedy i czy w ogóle wrócą normalne koncerty i wielkie trasy.
Ta płyta to wspaniały prezent dla fanów w tych ciężkich czasach.
Word came from upstate Peter: cheers and thank You Jon! ![Uśmiech... :)](./images/smilies/icon_usmiech2.GIF)