Chłopie, Jon stracił głos całkowicie, nie trafia w dźwieki, męczy się cholernie. Nadrabia uśmiechem i żywotnością na scenie, ale z faktami nie ma co dyskutować. Ubolewam nad tym bardzo, bo w latach 2008-2011 była petarda i marzylbym zobaczyć go jeszcze kiedyś w takiej formie wokalnej.Jersey73 pisze:kubas_782 pisze:Bawiłem się super. Zabrakło mi jedynie these days i blood on blood, na które czekałem i liczyłem. Było bed of roses i ill be there w magicznym wykonaniu także jest jakieś pocieszenie
Siedziałem na trybunach na wprost sceny i akustyka była średnia. Na żywo aż tak nie było źle z głosem Jona, ale nagrania pokazują niestety smutna prawdę, że jest naprawdę tragicznie z jego wokalem. Polacy dali radę, świetnie się bawili, nawet na nudnym amen było klimatyczne
Ehh gdyby było te these days...
Bez urazy kolego ale....jak sam piszesz siedziałeś na trybunie na wprost sceny...więc kilka metrów miałeś do niej. Poza tym...to jest koncert live nie odsłuch z CD a nagrania z komórek nie oddają do końca całej prawdy. Z drugiej strony....czego Ty wymagasz od Pana w wieku 57 lat, koncertującego co 2-3 dni, spędzającego na scenie 140-150 minut, szalejącego przez cały ten czas, porywającego publikę do zabawy??? Poskacz 20 min, pokrzycz w tym czasie troszkę i przekonaj sie jak to jest. A potem pomnóż to razy siedem np :-)
I jeszcze jedno...Amen to nie jest nudna piosenka. Spojrzałeś może w tamtej chwili na stadion, fanów...? :-)
Pozdrawiam
Nie zmienia to faktu,ze bawiłem się dobrze i chętnie pójdę jeszcze raz o ile za parę lat będzie w stanie wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk.
Dla przykładu: Springsteen, Tyler, Jagger. Osoby dużo starsze, niejednokrotnie grające dłuższe trasy (Boss), a dalej w dobrej formie wokalnej.
A ten przytyk o trybunę? Słabe. W Gdańsku byłem na płycie, tu wybrałem trybunę z różnych powodów. Chyba mam prawo wymagać przyzwoitych efektów dźwiękowych płacąc pełna cenę za bilet