Newsy, różności, ploteczki...
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
- ROCKSTAR
- Have A Nice Day
- Posty: 998
- Rejestracja: 10 kwietnia 2005, o 14:19
- Ulubiona płyta: NJ KTF TD
- Lokalizacja: Wałbrzych / Kair
- Kontakt:
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Przesluchalem z szacunku do "mojego" zespolu, ktory wchodzi do Hall of Fame... Jakies 20 razy?
Alez bede nudny, przewidywalny i denerwujacy pewnie spora czesc Was zebranych tutaj, ALE...
Zespol, ktory nagrywal klasyki muzyki rockowej/popowej... Nagrywa po raz kolejny cos, co nawet nie jest wypelniaczem. Jest niczym... Jest brakiem emocji, jest brakiem czynnika "x", jest brakiem tozsamosci.
Gdyby nie marka zespolu, nazwa, cokolwiek... Tysiace ludzie przeszlo by obojetnie obok tego numeru.
Ponoc jest jakis drugi w kolejce? Ballada? No... Czekam...
Uprzedzajac "fakty". Tak- lubie popowe oblicze RSO ( i jeszcze raz musze to napisac- RSO to NIE JEST solowy twor Sambory, ale duet z Ori, ktora od muzyki popowej nie uciekala w przeszlosci).
Moge wsadzic kij w mrowisko i moge napisac z perspektywy fana, ktory slucha BJ od 1988- pop w wydaniu RSO jest mi blizszy... Wiecie dlaczego? Bo nie mam tego poczucia zazenowania. Wiem, ze RSO nie jest czyms idealnym, odkrywczym, poteznym, ale trafia do mojego serca- napisalbym "pomimo wszystko", ale zle to zabrzmi.
Jakosc pliku jest jaka jest, na chwile obecna, ale to nic nie zmienia w moich oczach. Piosenka jest tragicznie denna, pusta i kiedy mysle, ze kiedys ten zespol mial na swoim koncie takie wydawnictwa jak KTF, NJ, TD czy NAWET Crush.... W sumie...
Czemu ja sie tutaj wysilam. Od czasow The Circle jest to samo. Dostalem WAN 2.0. tym razem po prostu.
"Brawo!"
Bede ogladal i celebrowal Hall of Fame z wypiekami na twarzy Bede zawsze pisal, ze BJ to "moj" zespol. Ten zespol to LEGENDA i soundtrack mojego zycia
Bede zawsze wdzieczny za to, co ten band zrobil dla mnie, jako mlodego, naiwnego chlopaka, na poczatku lat 90tych rowniez. Ale naprawde musze zrewidowac swoje pozycje/spojrzenie, jako fana... Moze po prostu bylem wielbicielem jakiegos okresu w muzyce BJ? A moze sie nie znam, czepiam sie i tak naprawde g***o wiem.
Sorry za chaotyczny post, ale... Raz jeszcze napisze: gdyby w tle nie widnial szyld BJ, nie wierze, ze ktokolwiek z WAS zwrocilby uwage na ten numer.
Wiem, ze nie ma sensu porownywac rowniez RSO i BJ... ale w temacie muzyki popowej.. RSO w moich oczach BRZMI, ma to cos... Tutaj dostalem napisana na kolanie piosenke, do ktorej zostanie dopisana ideologia i przy okazji Hall of Fame pewnie sie i sprzeda/ zostanie zauwazona O, zgrozo.
Mysle, ze po Hall of Fame powinienem zrewidowac swoje miejsce na Forum rowniez. Ot- taka "drama queen" we mnie, ktory wyznaczyla sobie granice.
Bo jaki jest sens bycia w miejscu, w ktorym celebruje tylko przeszlosc i na dodatek jestem fanem kogos, kto juz w zespole nie jest i tak naprawde nic mnie ( muzycznie ) z tym zespolem juz nie laczy?
I fakt, ze poswiecilem pare chwil swojego zycia na ten ( emocjonalny?) post, swiadczy, ile ten zespol znaczy w moim zyciu wlasnie. A moze czas napisac... Znaczyl?
Bardzo jest cenna dla mnie Wasza obecnosci tutaj. Z paroma osobami udalo mi sie zaprzyjaznic mniej, lub bardziej.
Ale coraz mniej mam sil udowadniac sobie samemu, ze wszystko jest ok w "moim" zespole... I nie dbam o to, ze plyta jest na pierwszym miejscu, ze koncety sie wysprzedaja, ze... show must go on.
Artystycznie- to nie jest juz moja bajka- tak naprawde... Od wielu juz lat. Moze i dekady?
Moze Rysiek i Ori tez ida w pop. Ale to cos innego. To cos organicznego. Cos, co mnie przekonuje. COS, co do mnie trafia. Tutaj dostaje TO SAMO brzmienie, ten sam pomysl, ta sama produkcje Shanksa. Brzmi to wszystko jak odrzut z WAN'a dla mnie... Koszmarny, napisany w toalecie, na "odwal sie".
Jesli kogos urazilem- przepraszam. Moze ballada bedzie inna? Lepsza?
Nie wiem... Chyba naprawde czas zweryfikowac pewne rzeczy- i pisze to z bolacym sercem
Alez bede nudny, przewidywalny i denerwujacy pewnie spora czesc Was zebranych tutaj, ALE...
Zespol, ktory nagrywal klasyki muzyki rockowej/popowej... Nagrywa po raz kolejny cos, co nawet nie jest wypelniaczem. Jest niczym... Jest brakiem emocji, jest brakiem czynnika "x", jest brakiem tozsamosci.
Gdyby nie marka zespolu, nazwa, cokolwiek... Tysiace ludzie przeszlo by obojetnie obok tego numeru.
Ponoc jest jakis drugi w kolejce? Ballada? No... Czekam...
Uprzedzajac "fakty". Tak- lubie popowe oblicze RSO ( i jeszcze raz musze to napisac- RSO to NIE JEST solowy twor Sambory, ale duet z Ori, ktora od muzyki popowej nie uciekala w przeszlosci).
Moge wsadzic kij w mrowisko i moge napisac z perspektywy fana, ktory slucha BJ od 1988- pop w wydaniu RSO jest mi blizszy... Wiecie dlaczego? Bo nie mam tego poczucia zazenowania. Wiem, ze RSO nie jest czyms idealnym, odkrywczym, poteznym, ale trafia do mojego serca- napisalbym "pomimo wszystko", ale zle to zabrzmi.
Jakosc pliku jest jaka jest, na chwile obecna, ale to nic nie zmienia w moich oczach. Piosenka jest tragicznie denna, pusta i kiedy mysle, ze kiedys ten zespol mial na swoim koncie takie wydawnictwa jak KTF, NJ, TD czy NAWET Crush.... W sumie...
Czemu ja sie tutaj wysilam. Od czasow The Circle jest to samo. Dostalem WAN 2.0. tym razem po prostu.
"Brawo!"
Bede ogladal i celebrowal Hall of Fame z wypiekami na twarzy Bede zawsze pisal, ze BJ to "moj" zespol. Ten zespol to LEGENDA i soundtrack mojego zycia
Bede zawsze wdzieczny za to, co ten band zrobil dla mnie, jako mlodego, naiwnego chlopaka, na poczatku lat 90tych rowniez. Ale naprawde musze zrewidowac swoje pozycje/spojrzenie, jako fana... Moze po prostu bylem wielbicielem jakiegos okresu w muzyce BJ? A moze sie nie znam, czepiam sie i tak naprawde g***o wiem.
Sorry za chaotyczny post, ale... Raz jeszcze napisze: gdyby w tle nie widnial szyld BJ, nie wierze, ze ktokolwiek z WAS zwrocilby uwage na ten numer.
Wiem, ze nie ma sensu porownywac rowniez RSO i BJ... ale w temacie muzyki popowej.. RSO w moich oczach BRZMI, ma to cos... Tutaj dostalem napisana na kolanie piosenke, do ktorej zostanie dopisana ideologia i przy okazji Hall of Fame pewnie sie i sprzeda/ zostanie zauwazona O, zgrozo.
Mysle, ze po Hall of Fame powinienem zrewidowac swoje miejsce na Forum rowniez. Ot- taka "drama queen" we mnie, ktory wyznaczyla sobie granice.
Bo jaki jest sens bycia w miejscu, w ktorym celebruje tylko przeszlosc i na dodatek jestem fanem kogos, kto juz w zespole nie jest i tak naprawde nic mnie ( muzycznie ) z tym zespolem juz nie laczy?
I fakt, ze poswiecilem pare chwil swojego zycia na ten ( emocjonalny?) post, swiadczy, ile ten zespol znaczy w moim zyciu wlasnie. A moze czas napisac... Znaczyl?
Bardzo jest cenna dla mnie Wasza obecnosci tutaj. Z paroma osobami udalo mi sie zaprzyjaznic mniej, lub bardziej.
Ale coraz mniej mam sil udowadniac sobie samemu, ze wszystko jest ok w "moim" zespole... I nie dbam o to, ze plyta jest na pierwszym miejscu, ze koncety sie wysprzedaja, ze... show must go on.
Artystycznie- to nie jest juz moja bajka- tak naprawde... Od wielu juz lat. Moze i dekady?
Moze Rysiek i Ori tez ida w pop. Ale to cos innego. To cos organicznego. Cos, co mnie przekonuje. COS, co do mnie trafia. Tutaj dostaje TO SAMO brzmienie, ten sam pomysl, ta sama produkcje Shanksa. Brzmi to wszystko jak odrzut z WAN'a dla mnie... Koszmarny, napisany w toalecie, na "odwal sie".
Jesli kogos urazilem- przepraszam. Moze ballada bedzie inna? Lepsza?
Nie wiem... Chyba naprawde czas zweryfikowac pewne rzeczy- i pisze to z bolacym sercem
Ostatnio zmieniony 19 stycznia 2018, o 18:13 przez ROCKSTAR, łącznie zmieniany 5 razy.
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Ktoś wrzucił piosenkę na YT. Wygląda mi to na lepszą jakość niż w tym linku od Ricky'ego. Piosenka wciąż bardzo mi się podoba po kilkudziesięciu przesłuchaniach.
[BBvideo 560,340]https://www.youtube.com/watch?v=PUpIvBStN0A[/BBvideo]
[BBvideo 560,340]https://www.youtube.com/watch?v=PUpIvBStN0A[/BBvideo]
- EVENo
- Have A Nice Day
- Posty: 1594
- Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Kontakt:
Re: Newsy, różności, ploteczki...
A mnie chyba raz wystarczy. Pisałem, że piosenki z reedycji powinny... a dobra, nie chce mi się nawet pisać. Istnienie tego utworu nie zmieni nic w historii czegokolwiek.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3527
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Dzięki za linki Ricky i Smolek!
Wokal dobry. Ale jakość jest za słaba abym oceniał. Poczekam.
Wokal dobry. Ale jakość jest za słaba abym oceniał. Poczekam.
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
- madm
- Have A Nice Day
- Posty: 947
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 14:20
- Ulubiona płyta: NJ
- Lokalizacja: Rzeszów/Kraków
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Kolejna piosenka z dziesiątek tych które gdyby były wykonywane przez kogokolwiek innego, odsluchalbym raptem kilka sekund i stwierdził że to nie moja bajka.
This House był powiewem lekkiej świeżości w brzmieniu, nadzieją na lepsze jutro a tymczasem dostajemy jakiś odrzut z WAN. Brak emocji, porywu, pomysłu. Czyli czegoś czego nie dostajemy od...8,10,13 lat?
Piosenka jest energiczna, ale odnosze wrazenie że o wiele większy pożytek byłby z tej energii gdyby Jon zachował ją na trase. Trasa kogokolwiek chociaż zainteresuje. A tu pewnie powykrzywiał się przy mikrofonie po to, żeby stworzyć coś co przepadnie szybciej niż powstało.
This House był powiewem lekkiej świeżości w brzmieniu, nadzieją na lepsze jutro a tymczasem dostajemy jakiś odrzut z WAN. Brak emocji, porywu, pomysłu. Czyli czegoś czego nie dostajemy od...8,10,13 lat?
Piosenka jest energiczna, ale odnosze wrazenie że o wiele większy pożytek byłby z tej energii gdyby Jon zachował ją na trase. Trasa kogokolwiek chociaż zainteresuje. A tu pewnie powykrzywiał się przy mikrofonie po to, żeby stworzyć coś co przepadnie szybciej niż powstało.
It's my life!
- EVENo
- Have A Nice Day
- Posty: 1594
- Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Kontakt:
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Chyba pierwszy raz tak obojętnie przeszedłem obok nowego tworu BJ. BWC pierwszego dnia wysłuchałem ze trzy razy, żeby mieć pewność, że słyszę to co słyszę. Tego nie dosłuchałem nawet do połowy. Nie moja bajka, choć do poczekalni swojej listy chyba wrzucę (bo rozumiem, że to ma być oficjalny singiel?). Wygląda na to, że gdy jeden Labor Of Love uzbierał u mnie kilkadziesiąt punktów, When We Were Us, Knockout, Born Again i Roller razem wzięte zdobędą 2 lub 3.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
- Ricky Skywalker
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 1648
- Rejestracja: 1 sierpnia 2005, o 21:17
- Ulubiona płyta: NJ+KTF+SITT+AOTL
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Kontakt:
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Tak swoją drogą, posłuchajcie tego kawałka Robbiego Williamsa, a potem zapuśćcie nowe BJ
https://www.youtube.com/watch?v=OhD7FyowrP8
https://www.youtube.com/watch?v=OhD7FyowrP8
***
"these days all we got is hope, we got redemption and we got forgiveness. And we got one more thing - we got us these days..."
- Richie Sambora, 29-10-2007
"these days all we got is hope, we got redemption and we got forgiveness. And we got one more thing - we got us these days..."
- Richie Sambora, 29-10-2007
- PePe
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 738
- Rejestracja: 7 czerwca 2006, o 20:05
- Lokalizacja: Poznań
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Czy ktoś może powiedzieć JBJ, że Shanks był dobry na RAZ?! Powtarzam - RAZ. HAND było ok, reszta to HAND 2, 3, 4 etc.
- EVENo
- Have A Nice Day
- Posty: 1594
- Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Kontakt:
Re: Newsy, różności, ploteczki...
No Robbie Williams, przynajmniej w tym zapodanym kawałku też poszedł w złym kierunku, ale on jest solistą, więc jemu jak gdyby bardziej wolno mieszać gatunki i interpretować pop w różny sposób.
A JBJ nikt nie powie, że Shanks był dobry na raz, bo jakakolwiek negatywna opinia w gronie fanów nie spotyka się z dżentelmeńskim "Mam inne zdanie na ten temat" tylko z mało gramatycznym "Spiera-j". Zazwyczaj po hiszpańsku z jakiegoś powodu.
A JBJ nikt nie powie, że Shanks był dobry na raz, bo jakakolwiek negatywna opinia w gronie fanów nie spotyka się z dżentelmeńskim "Mam inne zdanie na ten temat" tylko z mało gramatycznym "Spiera-j". Zazwyczaj po hiszpańsku z jakiegoś powodu.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Do napisania sklonil mnie post Rockstara. Dla naszego pokolenia to kultowy zespol, to naprawde taki soundtrack naszej mlodosci. Ale czy byl kiedykolwiek kultowy? Raczej bardzo popularny. Czy grali kiedys ambitniej? Hmm a moze Bon Jovi jest wciaz takie samo? To my doroslismy, troche moze dojrzelismy. Ja juz nic nie oczekuje od tego zespolu, lubie glos Jona(w studiu), znam ich styl na pamiec. Nowy singiel(!)mnie niczym nie zaskoczyl, juz od dawna kawalki ktore kiedys by nawet nie weszly na plyte, teraz sa wybierane na single. Ja slucham ich od 89 roku, mialem z 11 lat i do mnie ta muzyka trafiala jak zadna. Ale i wtedy nikt z troche starszych znajomych i kuzynow nie traktowal bon jovi powaznie, new jersey wcale nie byla uwazana za mega hard rockowy album, kazdy ten zespol traktowal jak boys band z gitarami. Dla mnie Blaze byl mega ambitna plyta, ktora kocham do dzis, ale dla tych nieco starszych byl tylko jakims nudnym tworem z samymi balladami dla dziewczynek. Hey god, undivided tez nigdy nie byly uznawane za czady. Bon jovi nigdy nie gralo ambitnej muzyki, byc moze dzisiejsza ich muzyka trafia do wspolczesnych 11latkow? Ci co dojrzewali przy it's my life, uwazaja Crush za kultowy, mnie juz nie porwali. I tak od 20lat nie dostalem zadnego w 100% albumu ktory by mnie poniosl. Ostatnie to solowe Destination i Undiscover. Slucham wielu innych zespolow, ale kupuje w dniu premiery nadal kazdy nowy krazek kowbojow z New Jersey. Poslucham, raz mniej, raz bardziej mi odpowiada, ale bez juz tej napinki jak kiedys. Ciezkie jest zycie starego fana bon jovi. Ale zawsze bede ich nazywac moim zespolem, to juz 30lat!
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Mario... Pod wieloma względami jestem w stanie się z Tobą zgodzić. Kultowość Bon Jovi to oczywiście (kiedyś) kwestia mocno sporna - dziś, z racji tego kto ze starych wyjadaczy wciąż się liczy plus z racji stażu - raczej oczywista. Chociaż w tym ostatnim pkt bierzemy pod uwagę czasy 1986-95, kiedy jeszcze w tym popowym szlifie coś im się chciało. Były mocne gitarowe solówki, były ciekawe rozwiązania brzmieniowe i produkcyjne. Był sokmario33x pisze:Do napisania sklonil mnie post Rockstara. Dla naszego pokolenia to kultowy zespol, to naprawde taki soundtrack naszej mlodosci. Ale czy byl kiedykolwiek kultowy? Raczej bardzo popularny. Czy grali kiedys ambitniej? Hmm a moze Bon Jovi jest wciaz takie samo? To my doroslismy, troche moze dojrzelismy. Ja juz nic nie oczekuje od tego zespolu, lubie glos Jona(w studiu), znam ich styl na pamiec. Nowy singiel(!)mnie niczym nie zaskoczyl, juz od dawna kawalki ktore kiedys by nawet nie weszly na plyte, teraz sa wybierane na single. Ja slucham ich od 89 roku, mialem z 11 lat i do mnie ta muzyka trafiala jak zadna. Ale i wtedy nikt z troche starszych znajomych i kuzynow nie traktowal bon jovi powaznie, new jersey wcale nie byla uwazana za mega hard rockowy album, kazdy ten zespol traktowal jak boys band z gitarami. Dla mnie Blaze byl mega ambitna plyta, ktora kocham do dzis, ale dla tych nieco starszych byl tylko jakims nudnym tworem z samymi balladami dla dziewczynek. Hey god, undivided tez nigdy nie byly uznawane za czady. Bon jovi nigdy nie gralo ambitnej muzyki, byc moze dzisiejsza ich muzyka trafia do wspolczesnych 11latkow? Ci co dojrzewali przy it's my life, uwazaja Crush za kultowy, mnie juz nie porwali. I tak od 20lat nie dostalem zadnego w 100% albumu ktory by mnie poniosl. Ostatnie to solowe Destination i Undiscover. Slucham wielu innych zespolow, ale kupuje w dniu premiery nadal kazdy nowy krazek kowbojow z New Jersey. Poslucham, raz mniej, raz bardziej mi odpowiada, ale bez juz tej napinki jak kiedys. Ciezkie jest zycie starego fana bon jovi. Ale zawsze bede ich nazywac moim zespolem, to juz 30lat!
Ale to było...
Ja "tamto" Bon Jovi postrzegam trochę inaczej niż Ty. Oczywiście, że na początku XXw. wielkich szans w Polsce w zestawieniu z Metą, Gunsami czy Nirvaną nie mieli... Dziś też raczej są chłopcami do bicia ALE...
Jak sobie przypomnisz - kiedyś nie było problemu w tym czy słuchasz "Dead Embryonic Sells" czy "Enjoy The Silence". Mogłeś zrelaksowac się przy dźwiękach "Joyride" Roxette, uprawiać headbanging przy "Enter Sandman" i poczuć drive "Keep The Faith". I to było fajne Gunsów w BRAVO też było na potęgę Zresztą nie tylko ich bo i Def Leppard w czasach "Adrenalize" tez zdobili kolorową prasę dla dzieciaków
Ja padlinę w twórczości Bon Jovi postrzegam raczej przez pryzmat powtarzanego przez Jona jak mantrę "Successful"... Bon Jovi to pod koniec dnia zespół stricte komercyjny będący - jak pisze Stephen Davies w "Patrząc jak krwawisz" - ucieleśnieniem antypunkowego korporacyjnego rocka. W pierwszej kolejności liczy się sprzedaż czy też sukces. Brzmi trochę tak jakby nie było w tym duszy... Ale NIKT nie odmówi im tego, że KIEDYŚ pisali po prostu DOBRE PIOSENKI. Prayer, Bad Name, Bad Medicine, Born To Be My Baby... W większosci naiwne ale proste, chwytliwe, monstrualnie dobre!
Na kombinowanie przyszedł czas w latach 90 i... Ameryka się odwróciła co na pewno musiało chłopaków zaboleć. Przecież z całym szacunkiem dla "Slippery..." albo "New Jersey" - płyty z lat 90 mają po prostu więcej dopracowanej muzyki. I może nie chodzi o "dopracowanie w kwestii samej produkcji" ale jakoś tak "czuć, że Faith I These Days mają jakby więcej serca, świadomości, kompozytorskiego blichtru". I porównując takie Bon Jovi - gdzieś w pół drogi między Roxette, a Queensryche - trudno jest staremu fanowi zaakceptować aktualny stan rzeczy.
Z Forumowym Mistrzem Gitary nie raz już pisaliśmy, że kiedyś mogłeś słuchać - nawet jeśli to tylko nasz osąd - Czarnego Albumu i Keep The Faith po sobie i nie czułeś zażenowania... Dziś to wygląda diametralnie inaczej bo gdzie House i gdzie Hardwired? Gdzie styl, gdzie tożsamość?
Bon Jovi straciło nie tylko ten polakierowany pazur, ale również estetykę. I nie chodzi już nawet o kwestie gitarowe Funkcja Phila X w obecnej formule jest przecież wybitnie zadaniowa, a nie kreatywna, czego dowodem jest najnowszy potworek. Zresztą - jak tutaj nagle po 30-kilku latach dopuścić kogoś nowego do koryta?
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3527
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Słucham tej słabej wersji ale słyszę już coś więcej po iluś tam razach.
Piosenka ma potencjał, mogłaby być naprawdę hitem! Tekst, owszem prosty, ale dobry, skierowany do chłopaków(pewnie Richiego zwłaszcza). Takie historyczne 'wspominki'.
Głos Jona w refrenie niewiele się różni od zwrotek co tylko pokazuje że Jon już go wyżej nie podciągnie. Ale przecież nie musi.
Problemem jest produkcja! Z tyłu jakaś zlepka słyszalna, ściana i nic ponadto. Gdzie solo? Co to za bridge?(Shanks i Phil tam śpiewają?) Gdzie jakieś fajne pomysły, rozwiązania?
Jak porówna się do produkcji np. Together on The Outside to szkoda gadać...
Rozumiem że to singiel do radia aby podciągnął sprzedaż najgorzej sprzedającego się albumu w historii grupy(Fahrenheit jest z przodu nawet). Ale to nic nie da.
To może lepiej było zrobić kolejne BWC?
A z drugiej strony mogło być gorzej bo właśnie czegoś jak BWC się spodziewałem.
O Shanksie to już szkoda gadać, męczący temat...
Natomiast bardzo żałuję, że Shanks zastąpił Jonowi nie tylko Rycha ale przede wszystkim Desmonda Childa. Bo o produkcji to już nie ma co gadać, temat skończony.
Liczę, że ta ballada będzie dobra(po fragmentach zapowiadała się dobrze)!
Piosenka ma potencjał, mogłaby być naprawdę hitem! Tekst, owszem prosty, ale dobry, skierowany do chłopaków(pewnie Richiego zwłaszcza). Takie historyczne 'wspominki'.
Głos Jona w refrenie niewiele się różni od zwrotek co tylko pokazuje że Jon już go wyżej nie podciągnie. Ale przecież nie musi.
Problemem jest produkcja! Z tyłu jakaś zlepka słyszalna, ściana i nic ponadto. Gdzie solo? Co to za bridge?(Shanks i Phil tam śpiewają?) Gdzie jakieś fajne pomysły, rozwiązania?
Jak porówna się do produkcji np. Together on The Outside to szkoda gadać...
Rozumiem że to singiel do radia aby podciągnął sprzedaż najgorzej sprzedającego się albumu w historii grupy(Fahrenheit jest z przodu nawet). Ale to nic nie da.
To może lepiej było zrobić kolejne BWC?
A z drugiej strony mogło być gorzej bo właśnie czegoś jak BWC się spodziewałem.
O Shanksie to już szkoda gadać, męczący temat...
Natomiast bardzo żałuję, że Shanks zastąpił Jonowi nie tylko Rycha ale przede wszystkim Desmonda Childa. Bo o produkcji to już nie ma co gadać, temat skończony.
Liczę, że ta ballada będzie dobra(po fragmentach zapowiadała się dobrze)!
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
-
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 389
- Rejestracja: 31 stycznia 2013, o 15:58
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Zasadniczo Andrzej i Prezes wyczerpali temat i to co chciałbym powiedzieć o nowym utworze. Refren nawet jakiś potencjał w sobie ma a słowa ideę mają ciekawą (chociaż dość prosto jak na możliwości Jona napisane). Ale wykonanie? Nad wokalem nie będę się pastwił, możliwości Jona są już bardzo ograniczone i rzeźbi z tego co mu zostało, szału już nie będzie. "Solo" nie powstydziłby się sam Bandiera! No i deser - produkcja - DRAMAT I KOSZMAR! Już przy mojej recenzji House'a napisałem "Shanks is in the temple and he ain't no friend of mine". Teraz napiszę krócej: "Shanks - wypier....aj!!!". Po cichu, od 15 lat zabijał BJ, które kochałem. Dziś już w zasadzie jest trup. Tego się nie da słuchać obok nie tylko numerów z lat 80-90, ale chociażby Bounce. Taką muzę robi teraz gość, który sam napisał Dry County, Something To Believe In, Bed Of Roses czy Santa Fe? Ta "nowa jakość" pojawiła się wraz z nadejściem Pana Johna. Niestety, Jon wybrał nie tego brata co trzeba. Ten pierwszy nie chciał trójkąta i odszedł, a dziś mamy efekty szeptów do ucha przez nowego brata. Nie wiem jak przekonał Jona do tej drogi, ale jest skuteczny, to mu muszę przyznać. Dobrze, że są zarąbiste wspomnienia i 14 kwietnia na kilka godzin pozwoli przeżyć jeszcze raz, powzruszać się i oficjalnie podsumować zespoł Bon Jovi - ten prawdziwy. Over.
- Dand
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2759
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Jeśli tekst jest skierowany głównie do Sambory, a pewnie jest, to jest to miła poprawka po Living with the Ghost. W gruncie rzeczy pozytywny wydźwięk, to co przeżyli jest wielkie i nic im tego nie zabierze, to zostanie na zawsze w ich sercach bla bla bla.
Oczywiście tak jak prezes piszesz, największym problemem jest produkcja. W innym wydaniu dźwiękowym, ten utwór byłby zupełnie inaczej przyjęty.
Mnie dziwi trzymanie się Szanksa o tyle, że piosenki przez niego wyprodukowane nie przyniosły żadnego hitu ! Wręcz przeciwnie. Od ery Have a nice day nie było nic co zawładneło by choć trochę listy przebojów, a o to przecież Jonowi chodzi. Zaraz ktoś wyskoczy z Who says ale nie porównujmy tego np. z It's my life wyprodukowane przez Ebbina. W europie mnóstwo fanów who says nienawidzi. Zresztą od tego countrowego gniota minęło ile ? 13 lat ? Dlatego rozumiałbym trzymanie sie Szanksa jeśli byłby przepisem na sukces ale nie jest więc jest to naprawdę dziwne.
Drugi problem tego utworu to podpierdzielenie motywów z innych piosenek, nie tak ordynarne jak Beautiful world, ale jednak. Troche wzięli z tego utworu Williamsa co Ricky zapodał, troche od Killersów z When you were young.
Trzeci problem to banały w tekscie, przytocze tylko jeden wers:
Every time you climb that mountain
There’s another one left to climb
No kurde...nawet w kwestii Bonjoviastych banałów to jest przegięcie. Moim zdaniem takie coś jest żenujące dla kogoś kto jest w Songwriters Hall of Fame. Może gdyby pisał z Richim to ten tekst by wyglądał lepiej, a może nie ;p
Oczywiście tak jak prezes piszesz, największym problemem jest produkcja. W innym wydaniu dźwiękowym, ten utwór byłby zupełnie inaczej przyjęty.
Mnie dziwi trzymanie się Szanksa o tyle, że piosenki przez niego wyprodukowane nie przyniosły żadnego hitu ! Wręcz przeciwnie. Od ery Have a nice day nie było nic co zawładneło by choć trochę listy przebojów, a o to przecież Jonowi chodzi. Zaraz ktoś wyskoczy z Who says ale nie porównujmy tego np. z It's my life wyprodukowane przez Ebbina. W europie mnóstwo fanów who says nienawidzi. Zresztą od tego countrowego gniota minęło ile ? 13 lat ? Dlatego rozumiałbym trzymanie sie Szanksa jeśli byłby przepisem na sukces ale nie jest więc jest to naprawdę dziwne.
Drugi problem tego utworu to podpierdzielenie motywów z innych piosenek, nie tak ordynarne jak Beautiful world, ale jednak. Troche wzięli z tego utworu Williamsa co Ricky zapodał, troche od Killersów z When you were young.
Trzeci problem to banały w tekscie, przytocze tylko jeden wers:
Every time you climb that mountain
There’s another one left to climb
No kurde...nawet w kwestii Bonjoviastych banałów to jest przegięcie. Moim zdaniem takie coś jest żenujące dla kogoś kto jest w Songwriters Hall of Fame. Może gdyby pisał z Richim to ten tekst by wyglądał lepiej, a może nie ;p
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4413
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Newsy, różności, ploteczki...
Jak dla mnie utwór ok. Nic specjalnego, ale nic odstraszajacego. Mógłbym wrzucić do na Housa za Come Up, Scars czy God Bless. W porównaniu do RSO, to z 2 utwory RSO stawiałbym wyżej niż ten numer.
Produkcja faktycznie zalatuje WANem i to na minus. Uważam, że produkcja House stała na innym i lepszym poziomie. Ten motyw killersowy pod koniec mi osobiście bardzo się podoba. No i refren ma potencjał. Z lepsza produkcją brzmiałby jeszcze lepiej (tqaką jak Devil albo Born Again).
No ale jak piosenka dobra to mnie takie pierdoły w tekstach jakoś nie ruszają.
Kurde jak dla mnie to utwór w którym czuć inspiracją Springsteenem, U2 i The Killers a to jednak sztuka zrobić taki numer i do tego by brzmiał jako klasyczny kawałek Bon Jovi. Na razie dla mnie takie 6,5/10
Dużo mam do zarzucenia, ale jakoś jak leci to jest spoko
Poczekam jeszcze na lepsza jakość.
Produkcja faktycznie zalatuje WANem i to na minus. Uważam, że produkcja House stała na innym i lepszym poziomie. Ten motyw killersowy pod koniec mi osobiście bardzo się podoba. No i refren ma potencjał. Z lepsza produkcją brzmiałby jeszcze lepiej (tqaką jak Devil albo Born Again).
No ale jak piosenka dobra to mnie takie pierdoły w tekstach jakoś nie ruszają.
Kurde jak dla mnie to utwór w którym czuć inspiracją Springsteenem, U2 i The Killers a to jednak sztuka zrobić taki numer i do tego by brzmiał jako klasyczny kawałek Bon Jovi. Na razie dla mnie takie 6,5/10
Dużo mam do zarzucenia, ale jakoś jak leci to jest spoko
Poczekam jeszcze na lepsza jakość.
Nie no pamiętajmy, że razem napisali w latach świetlności takie perełki jak "We both got jobs 'cause there's bills to pay" lub I'd die for you / I'd cry for you / I'd do anything / I'd lie for you / You know it's true / Baby I'd die for you..Dand pisze: Trzeci problem to banały w tekscie, przytocze tylko jeden wers:
Every time you climb that mountain
There’s another one left to climb
No kurde...nawet w kwestii Bonjoviastych banałów to jest przegięcie. Moim zdaniem takie coś jest żenujące dla kogoś kto jest w Songwriters Hall of Fame. Może gdyby pisał z Richim to ten tekst by wyglądał lepiej, a może nie ;p
01.Stuttgart 2006
02.Lipsk 2008
03.Drezno 2011
04.GDAŃSK 2013!!
05.WARSZAWA 2019!!
Please Wait.....Loading....
02.Lipsk 2008
03.Drezno 2011
04.GDAŃSK 2013!!
05.WARSZAWA 2019!!
Please Wait.....Loading....