Richie nagrywa
Moderator: Mod's Team
Panowie (niektóre Panie też zresztą), w niektórych odpowiedziach znów robi się "Ruch Sambory". Przerwa, wyczerpanie...etc.
Odpowiedzcie mi racjonalnie na pytanie: Co jest złego w nagrywaniu albumu za albumem? Co w tym złego, że artysta chce znów co nagrać? Wreszcie - czy to katorga DLA NAS? Ja nie widzę w tym problemu. Kilka miesięcy wcześniej nastroje tutaj były zupełnie inne... Sprecyzuję - 12 miesięcy wcześniej. Sambora nagrał płytę - średniawą ale udaną - i większość (poza Adrianem) piała z zachwytu. Nie brakowało nawet opinii, że to najlepszy album... od czasów "These Days". Kwestia gustu. Ja swój egzemplarz dałem dałem do posłuchania kumplowi dobre 7-8 miesięcy temu i nie ubolewam nad tym faktem.
Prezes, pisanie, że nie było promocji "Aftermath..." jest - delikatnie rzecz ujmując - sporym nadużyciem. Może nie była taka duża jak w przypadku płyt Bon Jovi ale nie pisz, że jej nie było. Gdyby Sambora wybrał większą wytwórnię. Nie wiem co chciał udowodnić... To, że w pojedynkę poradzi sobie lepiej? To, że może nagrać płytę lepszą od ostatnich albumów Bon Jovi? Niestety, kompletnie poległ.
Za jakośc gitar w muzyce Bon Jovi odpowiada nie kto inny jak właśnie Sambora. Wątpię by Jon Bon Jovi w jakiś sposób go hamował. Naprawdę wątpię. Ostatni album Sambory nie pozostawia - dla mnie - złudzeń, że wina za "tak bogate zagrywki" nie leży jedynie po stronie hegemona Jona. Akustyczne przygrywki, jednostajne tempa, ograne solówki... Przepraszam, odjechałem od głównego wątku...
Czas leci i wszystko zmienia. Brakuje mi Sambory. Nie chcę go oceniać w kategorii śmiesznego starszego Pana, który się lekko pogubił bo mimo wszystko lubię tego gościa. "Wanted" bez Ryśka zawsze będzie mnie boleć. Bon Jovi często są/byli porównywani do rodziny. Sambora opuścił tę rodzinę w potrzebie niestety. Przez 30 lat w 1/2 decydowal o jakości muzyki tego bandu. Nikt mu tego nie zabierze. Możemy tylko mieć nadzieję, że Panowie dojdą do porządku nim dopadnie ich demencja.
I na koniec... Może jestem egoistą ale... Nowa płyta Bon Jovi? Jak najbardziej!
Odpowiedzcie mi racjonalnie na pytanie: Co jest złego w nagrywaniu albumu za albumem? Co w tym złego, że artysta chce znów co nagrać? Wreszcie - czy to katorga DLA NAS? Ja nie widzę w tym problemu. Kilka miesięcy wcześniej nastroje tutaj były zupełnie inne... Sprecyzuję - 12 miesięcy wcześniej. Sambora nagrał płytę - średniawą ale udaną - i większość (poza Adrianem) piała z zachwytu. Nie brakowało nawet opinii, że to najlepszy album... od czasów "These Days". Kwestia gustu. Ja swój egzemplarz dałem dałem do posłuchania kumplowi dobre 7-8 miesięcy temu i nie ubolewam nad tym faktem.
Prezes, pisanie, że nie było promocji "Aftermath..." jest - delikatnie rzecz ujmując - sporym nadużyciem. Może nie była taka duża jak w przypadku płyt Bon Jovi ale nie pisz, że jej nie było. Gdyby Sambora wybrał większą wytwórnię. Nie wiem co chciał udowodnić... To, że w pojedynkę poradzi sobie lepiej? To, że może nagrać płytę lepszą od ostatnich albumów Bon Jovi? Niestety, kompletnie poległ.
Za jakośc gitar w muzyce Bon Jovi odpowiada nie kto inny jak właśnie Sambora. Wątpię by Jon Bon Jovi w jakiś sposób go hamował. Naprawdę wątpię. Ostatni album Sambory nie pozostawia - dla mnie - złudzeń, że wina za "tak bogate zagrywki" nie leży jedynie po stronie hegemona Jona. Akustyczne przygrywki, jednostajne tempa, ograne solówki... Przepraszam, odjechałem od głównego wątku...
Czas leci i wszystko zmienia. Brakuje mi Sambory. Nie chcę go oceniać w kategorii śmiesznego starszego Pana, który się lekko pogubił bo mimo wszystko lubię tego gościa. "Wanted" bez Ryśka zawsze będzie mnie boleć. Bon Jovi często są/byli porównywani do rodziny. Sambora opuścił tę rodzinę w potrzebie niestety. Przez 30 lat w 1/2 decydowal o jakości muzyki tego bandu. Nikt mu tego nie zabierze. Możemy tylko mieć nadzieję, że Panowie dojdą do porządku nim dopadnie ich demencja.
I na koniec... Może jestem egoistą ale... Nowa płyta Bon Jovi? Jak najbardziej!
- Ricky Skywalker
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 1648
- Rejestracja: 1 sierpnia 2005, o 21:17
- Ulubiona płyta: NJ+KTF+SITT+AOTL
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Kontakt:
Adrian ale on to też powiedział, jakoś z miesiąc temu. Powiedział to wprost: "I think it was too early".Adrian pisze: Spoko rozumiem, że chcę zagrać swoje i z drugiej strony może być wyczerpany tymi trasami z BJ.
Tylko wiesz nie mówi tego wprost. Ciągle mówi o tym, że chcę być z Avą. Że to przez Ave zrezygnował itp. Mi się to wymijanie po prostu nie podoba, bo jest irytujące.
***
"these days all we got is hope, we got redemption and we got forgiveness. And we got one more thing - we got us these days..."
- Richie Sambora, 29-10-2007
"these days all we got is hope, we got redemption and we got forgiveness. And we got one more thing - we got us these days..."
- Richie Sambora, 29-10-2007
- imp
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 1900
- Rejestracja: 7 stycznia 2011, o 13:50
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
...a po ostatnich koncertach powiedział (podobno - nagrania audio nie mam) również o pewnej gitarzystce:Ricky Skywalker pisze:Adrian ale on to też powiedział, jakoś z miesiąc temu. Powiedział to wprost: "I think it was too early".
“I gotta tell you something,” he whispers. “I don’t know a better guitar player – and that includes me! She’s got everything, man, and she’s such a sweet person, but fierce. There was some kind of chemistry there that was natural and unsaid in a way.”
http://themusic.com.au/news/all/2014/01 ... d-orianthi
- Ricky Skywalker
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 1648
- Rejestracja: 1 sierpnia 2005, o 21:17
- Ulubiona płyta: NJ+KTF+SITT+AOTL
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Kontakt:
Mniemam, że siebie też uwzględniasz...Yossarian pisze:Internet ojcem ekspertów.
Wydaje mi się, że gdyby nagrywanie dobrych albumów zależało od długości przerwy pomiędzy każdym kolejnym krążkiem to ostatnie dokonania Metalliki - w gruncie rzeczy od 1991 nagrywają średnio co 4-5 lat - U2 albo Red Hot Chili Peppers byłyby wybitne. O "Chinese Democracy" czy wszelkich "Bigger Bangach" nie wspomninając.Yossarian pisze: Odpowiedź zależy od jakości albumu. Parafrazując znane powiedzenie:
wydać dobry album nigdy nie jest za wcześnie, wydać zły album nigdy nie jest za późno.
Tak, racja.Dolkin pisze:Mniemam, że siebie też uwzględniasz...Yossarian pisze:Internet ojcem ekspertów.
Wydaje mi się, że gdyby nagrywanie dobrych albumów zależało od długości przerwy pomiędzy każdym kolejnym krążkiem to ostatnie dokonania Metalliki - w gruncie rzeczy od 1991 nagrywają średnio co 4-5 lat - U2 albo Red Hot Chili Peppers byłyby wybitne. O "Chinese Democracy" czy wszelkich "Bigger Bangach" nie wspomninając.Yossarian pisze: Odpowiedź zależy od jakości albumu. Parafrazując znane powiedzenie:
wydać dobry album nigdy nie jest za wcześnie, wydać zły album nigdy nie jest za późno.
Ale mówimy o BJ a nie innym zespole. Ich ostatnia płyta myślę że wygrałaby w głosowaniu na najgorszą w dyskografii panów z NJ.
Jakość gitar w BJ to ostatnio słabizna tu się zgodzę. Na TC też nie było super, co najwyżej przyzwoicie.
Nagrywanie album po albumie i życie w trasie przez większość dni w roku.
Hm... To nie są już młodzi panowie, nie zapominajmy.
Nie mów że WAN nie jest jak pisane na kolanie. Oklepane standardy, ładnie sklejone przez Shanksa w kompie.
Richie chciał udowodnić że może sam nagrywając solową płytę?
Ciekawe... A może chciał opowiedzieć ludziom co czuje? W BJ mamy wizje głównie Jona.
Aftermath genialne nie jest ale niestety (dla Was) lepsze niż WAN w każdym calu.
Dla Ciebie fajnie jest jak wychodzą płyty byle wychodziły i miały napis BON JOVI, a ja jednak czekam na muzykę którą kocham od lat a nie shit z kompa.
I oczywiście że znajdę na każdej płycie chociaż jeden dobry kawałek ale czy o to chodzi?
Dla mnie obaj panowie są wypaleni, dlatego od dawna piszę że potrzeba przerwy i niech każdy sobie coś skrobie na swoje konto.
No ale podobno wydawanie kolejnych płyt byle jechać w trasę jest ok.
ps. przepraszam za formę (skróty myślowe) ale mam mało czasu a chciałem odpowiedzieć
Uwzględniam, ale zbyt wielu moich eksperckich postów nie znajdziesz.Dolkin pisze:Mniemam, że siebie też uwzględniasz...Yossarian pisze:Internet ojcem ekspertów.
Wydaje mi się, że gdyby nagrywanie dobrych albumów zależało od długości przerwy pomiędzy każdym kolejnym krążkiem to ostatnie dokonania Metalliki - w gruncie rzeczy od 1991 nagrywają średnio co 4-5 lat - U2 albo Red Hot Chili Peppers byłyby wybitne. O "Chinese Democracy" czy wszelkich "Bigger Bangach" nie wspomninając.Yossarian pisze: Odpowiedź zależy od jakości albumu. Parafrazując znane powiedzenie:
wydać dobry album nigdy nie jest za wcześnie, wydać zły album nigdy nie jest za późno.
Ironii nie potrzebuję - spójrz na cytat w podpisie, avatar, a na koniec na forumowy nick.
Nigdzie nie napisałem, że po długim czasie wychodzą dobre albumy. Chodziło mi o to, że jak ma się dobry pomysł, można wydawać nowy co rok; jak się nie ma - nic na siłę.
Why so serious?
- Ricky Skywalker
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 1648
- Rejestracja: 1 sierpnia 2005, o 21:17
- Ulubiona płyta: NJ+KTF+SITT+AOTL
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Kontakt:
- Dand
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2759
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
- Lokalizacja: Szczecin
Nie zgodze się. Jon i Richie to artyści bardzo płodni. Z ich tworzeniem dla Bon Jovi jest jednak taki problem,ze za bardzo sie starają zrobić hit stadionowy lub hit radiowy. Kompozycje na Aftermath są świetne, ostatnie dwie solowe piosenki Jona też spoko, choć w zupełnie innym klimacie, nie ma więc mowy o wypaleniu muzycznym. Przerwa jest jednak potrzebna by nabrali dystansu do tego "tworzenia hitów", wrócili napaleni, z nowymi pomysłami na zespół, czerpiąc nowe inspiracje od innych muzyków , z którymi będą współpracować, niech zatęsknią za sobą, za wspólnym tworzeniem. Gdy obaj będą rządni nowego Bon Jovi, wtedy będzie nas czekać super krążek.KondZik pisze:Dla mnie obaj panowie są wypaleni

KondZik, każdy ma prawo do swojej opinii. Jakbyś posłuchał każdej z płyt Bon Jovi w odniesieniu do epoki w której każda powstała i porównał z cenionymi plytami tamtych czasów to (resztę sobie sam dośpiewaj)...KondZik pisze: Tak, racja.
Ale mówimy o BJ a nie innym zespole. Ich ostatnia płyta myślę że wygrałaby w głosowaniu na najgorszą w dyskografii panów z NJ.
Jakość gitar w BJ to ostatnio słabizna tu się zgodzę. Na TC też nie było super, co najwyżej przyzwoicie.
Nagrywanie album po albumie i życie w trasie przez większość dni w roku.
Hm... To nie są już młodzi panowie, nie zapominajmy.
Nie mów że WAN nie jest jak pisane na kolanie. Oklepane standardy, ładnie sklejone przez Shanksa w kompie.
Richie chciał udowodnić że może sam nagrywając solową płytę?
Ciekawe... A może chciał opowiedzieć ludziom co czuje? W BJ mamy wizje głównie Jona.
Aftermath genialne nie jest ale niestety (dla Was) lepsze niż WAN w każdym calu.
Dla Ciebie fajnie jest jak wychodzą płyty byle wychodziły i miały napis BON JOVI, a ja jednak czekam na muzykę którą kocham od lat a nie shit z kompa.
I oczywiście że znajdę na każdej płycie chociaż jeden dobry kawałek ale czy o to chodzi?
Dla mnie obaj panowie są wypaleni, dlatego od dawna piszę że potrzeba przerwy i niech każdy sobie coś skrobie na swoje konto.
No ale podobno wydawanie kolejnych płyt byle jechać w trasę jest ok.
ps. przepraszam za formę (skróty myślowe) ale mam mało czasu a chciałem odpowiedzieć
Żadna z płyt Bon Jovi nie rzuca mnie na kolana tak jak np. większość płyt Alice In Chains ale zawsze wyżej w swojej hierarchii postawie Bon Jovi. Bon Jovi nie gra i nie grało nigdy - tutaj niektórzy moga się sprzeczać - agresywnego hard rocka. Ja nie patrze na muzykę Bon Jovi jak na muzykę gorszą od innych zespołów, jak na muzykę słabszą. Zamiast narzekać na to, że Bon Jovi nie jest ostre i gitarowe jak niektóre równie znane zespoły wolę pomysleć, że NIKT nie gra jak Bon Jovi.
Niektórzy spodziewają się po tym zespole hard rocka. Bądźmy szczerzy - takie "The Circle" to bonjoviowy hard rock. Ostrzej grać nie będą bo wydaje mi się, że byłoby to wręcz groteskowe. Zdarzyło im się parę mocniejszych kawałków w młodszym okresie wiekowym ale... ogółem zawsze był to zabawowy lajt. Wolę doceniać muzykę Bon Jovi niż ją bezsensownie karcić. To mój zespół, z nim dorastałem, z nim się starzeję, z nim się zestarzeję... Jeśli ktoś widzi w "Aftermath..." hard rocka z najwyższej półki to OK. Płyta jest dobra ale to album... wokalisty. Ewentualnie barda.
Na "What About Now" zabrakło "jedynie" Sambory. Piosenki same w sobie nie są złe. Problemem jest gitarzysta. To co pogrubiłem mnie rozbawiło. Na jakiej zasadzie tak twierdzisz? Masz lepszy gust muzyczny? Słuchasz lepszego Bon Jovi? Zastanawiam się czasem czy to tylko dziennikarze są tak negatywnie nastawieneni do twórczości tej grupy.
Dla przykładu co by musieli o nowych płytach Megadeth mówić ich fani?
Nudne jest to naskakiwanie na Bon Jovi i narzekanie na tę muzykę. Wolę posłuchać jeszcze 2-3 nowych albumów tego zespołu niż żadnego. Bon Jovi to na całe szczęście nie Aerosmith, nie żadna Nirvana ani tym bardziej wspomniane przeze mnie Alice In Chains.
P.S. Yossarian, twój ostatni post to racja.
- Din_Winter
- Have A Nice Day
- Posty: 788
- Rejestracja: 26 listopada 2012, o 21:16
- Lokalizacja: Mława
Yossarian pisze: Chodziło mi o to, że jak ma się dobry pomysł, można wydawać nowy co rok; jak się nie ma - nic na siłę.
-Slippery When Wet
-New Jersey
-Bleze of Glory
-Stranger
wszystko prawie z roku na rok, pisane nawet nie na kolanie a w powietrzu bo czasu między trasami było tak mało, a mimo wszystko to jedne z najlepszych albumów jakie kiedykolwiek wyszły, zwłaszcza SWW i NJ, wtedy była chęć, granie takich rzeczy to była czysta zabawa i wizja świetlanej przyszłości młodych chłopaków, wtedy takie rzeczy miały sens bo byli młodzi i chcieli
a teraz? chcą, tylko w jakim znaczeniu? moim zdaniem, zarówno WAN jak i AOL to słabe płyty, z jedną, dosłownie jedną dobrą piosenką (Every Road i I'm With You), bez porównania do jakichkolwiek poprzednich płyt, zarówno Ryśka jak i BJ, gdyby nie byłoby obu tych płyt, to teraz mogłoby wyjść coś na prawde wspaniałego z pod ręki Jona i Ryśka, a tak musimy czekać, oby, co najmniej 2 lata...
Keep The Faith, because I Believe that Good Things Come To Those Who Wait