Już w najbliższy piątek, 29 kwietnia 2016, Richie i Orianthi wystąpią na Malibu Guitar Festival. Będzie to ich pierwszy wspólny oficjalny koncert od dłuższego czasu, teoretycznie pierwszy koncert ery "Rise".
Z tej okazji nasuwa się wiele pytań:
Po pierwsze - jacy muzycy będą towarzyszyli projektowi RSO na scenie? Czy Richie zaprosi do współpracy ponownie ekipę znaną z ery "Aftermath", czy będą to muzycy, z którymi współpracował przy nagrywaniu najnowszego krążka, a może ktoś zupełnie nowy? Dobrze byłoby zobaczyć za bębnami Abe Laboriera Jr, ale obawiam się, że ten znakomity muzyk gościć będzie tylko na albumie.
Po drugie - czy usłyszymy wreszcie coś nowego? Wydaje się, że szanse na to są spore, skoro album jest już na etapie mixu.
Po trzecie - czy projekt RSO odda hołd Prince'owi, co również wydaje się być wielce prawdopodobne. Zwłaszcza, że już 2 lata temu Richie i Orianthi wykonali w Australii dwukrotnie "Purple Rain", a Australijka miała nawet niegdyś zaszczyt być gościem w słynnej posiadłości Prince'a, gdzie ponoć jammowali wspólnie przez kilka godzin.
Koncert rozpocznie się o 8:30 rano czasu polskiego (u nas będzie to już 30 kwietnia). Niestety, według oficjalnej rozpiski, ma potrwać zaledwie godzinę. Przedziwna sytuacja, zwłaszcza z uwagi na fakt, że Richie i Orianthi nie występują tym razem w roli "przedskoczków", a jako główne gwiazdy drugiego dnia festiwalu. Cała impreza wygląda mi na coś w rodzaju przeglądu gitarzystów, gdzie każdy dostaje ograniczony czas na zaprezentowanie swojego talentu.
Pozostaje czekać oraz wypatrywać w necie czy festiwal nie będzie transmitowany przez internet. Ale to akurat wydaje mi się mało prawdopodobne z uwagi na bardzo krótki staż tej imprezy (to dopiero druga edycja), a przez to na pewno ograniczony budżet. Transmisja live to jednak spore logistyczne przedsięwzięcie.
Tak czy inaczej, ten koncert zapowiada się bardzo ciekawie...