JonetteBJ pisze:odtąd możecie słuchać tylko (bezwzględnie) dwóch wybranych utworów z każdego albumu
będzie ciezko, ale podejmuję wyzwanie!

hmm... dwóch - trzech plyt z calej dyskografii BJ mógłbym nawet nie miec (przynajmniej teoretycznie, z praktyką mogloby byc inaczej ;D), ale gdybym miał przymus ocalenia JEDYNIE dwóch utworów z niektórych albumow, to bez krwawej walki bym się nie poddał ;D
Zacznę od chronologicznie pierwszych skomponowanych przez Jona utworów, które ukazaly się na studyjnych plytach (potem dodam też piosenki z krążków Ryśka i Dawida), szykuje sie fajna - dłuższa w moim przypadku ;D - zabawa!
Let's go!
John Bongiovi "The Power station years":
1. Stringin' a line 8/10
(punktacja trochę zawyzona - z uwzglednieniem faktu, ze to nie byly oficjalne finalne szlify i, ze Jon nie byl jeszcze profesjonalnlnym muzykiem). Ósemka tutaj nie będzie rownala się z osemką na magnum opus jakim jest dla mnie These Days.
SaL to ciepła, spokojna kompozycja pokazująca, ze mlody, nieopierzony jeszcze (w otulone trwałą "pióra" na glowie

) JB mógł isc w stronę soulu

"Przeciaganie struny" to dla mnie najbardziej dojrzale zrobiona piosenka na ww. krążku. W opanowaniu i ukazaniu emocji zarowno wokalnie jak i instrumentalnie. Dla mnie nie ma tu "przeciagania struny", w moim odczuciu tu wszystko jest na swoim miejscu
2. Hollywood dreams 8/10
Bardzo fajnie zarysowanie napięcie w wokalu młodego Johnnego i dopasowanie do tego (bo raczej nie na odwrót

) kolaboracji instrumentów i wspolpracy z Jimem Pollesem. Lubię!
Największe szanse na ocalenie mialy:
Open your heart 6-7/10
Najlepsza trabka i wokal, reszta do dopracowania, energia i potencjał jest
Don't you believe him - swietny mlodzienczy rock n' roll, kompozycyjnie bardzo sprawnie zrobiony numer,starzy wyjadacze rn'r-olla z powodzeniem mogli by to miec w swoich poczatkowych repertuarach 7/10
Talkin' in your sleep. 8/10
Tu już miejscami bywa miło drapieżnie

Niezły duet autorski Jona z George'm Karaglou znanym nam bardzuej ze wspoltworzenia megahitu Runaway...
Wywalić słaby syntezator, dowalić magnetyzmem w solówce i byloby jeszcze lepiej!
"Charlene" 7-8/10
refren... refren zdecydowanie słabszy, od reszty, ale to budowanie tempa i napięcia do solowki i potem sama solówka dajaca nadzieję, że JBJ stworzy zespol gitarowy(!) Bezcenne. Bardzo lubię też mostek i sekcję rytmiczną w tej piosence
Don't do that 7/10
Znowu tytuł zwiazany z "don't"

To już czwarty na tym krążku... No i jak tu nie kochać tej plyty za jej młodzieńczy obraz...
This woman is dangerous 7/10
... lubię wracac do tej plyty... Nieskomplikowana młodzieńcza radość tworzenia; bawienia się budowaniem kompozycji, staraniem tworzenia i zmiany nastrojów i wreszcie to co najważniejsze u Jona: cwiczenie glosu i sprawdzanie sie w różnych wokalnych koncepcjach (np. w otwierającym Who said tak sporo brakuje gardłu Johnnego w niektorych partiach, ale tez jest wejscie w typową pozniej skalę Jona). Dobrze slucha się tego z perspektywy czasu, gdy przypominamy sobie jak to się zaczynalo i... co jest teraz

Do tego to pokazanie, ze Jon na poczatkach kariery stawial jasno na gitary!
I także obraz tego, ze pomimo dobrego pomyslu na zapis strun na ścieżkach i całkiem rzetelnego ich wykonania przez wioślarzy sesyjnych, W ZESPOLE rockendrollowym MUSI BYĆ GITARZYSTA (po prostu artysta, a nie zwykly poprawny rzemieslnik) Z CHARYZMĄ i talentem, ktory ze swojej iskry bozej daje niedocenianą czesto przez laików wartość dodaną do piosenki...
Priceless... Podsumowując całość materiału - cieszę się, że dpek ;D Tony B. to wydał

Aha - instrumentalne Runaway to kolejny mily rarytas. To chyba najmniej "profesjonalnie" wydana płyta do której często wracam
P.S. Sorry, jesli się rozpisałem, ale dzięki Twojej zabawie zamiast TD słuchałem rano ww. płytę i chyba ubyło mi mentalnie kilka lat

Ciekawa odmiana
