100 najlepszych gitarzystów na świecie wg. Rolling Stone.
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
- sobol_77
- Have A Nice Day
- Posty: 1987
- Rejestracja: 17 września 2005, o 10:45
- Ulubiona płyta: New Jersey +TD +SWW
- Lokalizacja: Michałowice / Wa-wa, od lat już Głogów
100 najlepszych gitarzystów na świecie wg. Rolling Stone.
Tak właśnie sobie przeczytałem artykuł nawiązujący do zestawienia 100 najlepszych gitarzystów na świecie wg. magazynu Rolling Stone, przejrzałem pierwszą dziesiątkę i postanowiłem zapoznać się z całą setką. W sumie to była dość niemiła czynność, bo brakuje Richie'go Sambory, co jest raczej smutnym faktem...
To byłoby na tyle, jeśli chodzi o "wielkość" Sambory - zestawienia zestawieniami, ale brak w setce gitarzystów??
http://www.rollingstone.com/music/lists ... s-20111123
To byłoby na tyle, jeśli chodzi o "wielkość" Sambory - zestawienia zestawieniami, ale brak w setce gitarzystów??
http://www.rollingstone.com/music/lists ... s-20111123
It's a bitch, but life's a roller coaster ride,
The ups and downs will make you scream sometimes...
The ups and downs will make you scream sometimes...
To całe zestawienie jest niezbyt udane. Nie rozumiem jak mogło tutaj Ryśka zabraknąć. Frusciante tylko na 73? Co jak co, ale on moim zdaniem powinien być przynajmniej w pierwszej 20. W sumie chciałbym też na pierwszym miejscu zobaczyć Page'a. Jak dla mnie to właśnie on powinien się tam znaleźć zamiast Hendrixa. Jedyny plus jest taki że z tego co tam przeglądałem to nie znalazłem nigdzie Hammeta, chwała im za to.
A pamiętasz poprzednie zestawienie z 2003 roku. Tam The Edge był #24, Frusciante #18, Hammett #11 a Page #9.Select pisze:To całe zestawienie jest niezbyt udane. Nie rozumiem jak mogło tutaj Ryśka zabraknąć. Frusciante tylko na 73? Co jak co, ale on moim zdaniem powinien być przynajmniej w pierwszej 20. W sumie chciałbym też na pierwszym miejscu zobaczyć Page'a. Jak dla mnie to właśnie on powinien się tam znaleźć zamiast Hendrixa. Jedyny plus jest taki że z tego co tam przeglądałem to nie znalazłem nigdzie Hammeta, chwała im za to.
I pewnie, w tym zestawieniu też nie było Sambory..Geminiman019 pisze:A pamiętasz poprzednie zestawienie z 2003 roku. Tam The Edge był #24, Frusciante #18, Hammett #11 a Page #9.Select pisze:To całe zestawienie jest niezbyt udane. Nie rozumiem jak mogło tutaj Ryśka zabraknąć. Frusciante tylko na 73? Co jak co, ale on moim zdaniem powinien być przynajmniej w pierwszej 20. W sumie chciałbym też na pierwszym miejscu zobaczyć Page'a. Jak dla mnie to właśnie on powinien się tam znaleźć zamiast Hendrixa. Jedyny plus jest taki że z tego co tam przeglądałem to nie znalazłem nigdzie Hammeta, chwała im za to.
- misiek_93
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 763
- Rejestracja: 24 września 2008, o 18:17
- Lokalizacja: Warszawa
Nie lubię takich rankingów i to nie tylko przez to, że brak na nich Sambory . Podam trzy przykłady na dowód, że te rankingi są brane z kosmosu:
1. David Gilmour w 2003 uplasował się na 82 miejscu listy Rolling Stones na 100 najlepszych gitarzystów wszech czasów, a już w tym roku na liście tej samej gazety znalazł się na miejscu 14. Bardzo dobrze jak dla mnie, bo uwielbiam to co stworzył z Pink Floyd, ale odpowiedzmy sobie na pytanie co on takiego dokonał w latach 2003-2011? Praktycznie nic - nagrał tylko solowy album na, którym, moim zdaniem, nie ma niczego spektakularnego żeby tak podskoczył w oczach Rolling Stones. Więc na jakiej podstawie tym razem dali go tak wysoko? (Pragnę podkreślić, że uwielbiam tego gościa i dałbym go co najmniej na miejsce 4 ale staram się myśleć jak redaktorzy Rolling Stones)
2. Jack White w 2003 uplasował się na 17 miejscu listy omawianej, a w tym roku jest na miejscu 70.... Odwrotna sytuacja, czy naprawdę aż tak spadły jego umiejętności, że trzeba go tak zdeklasować?
3. Kurt Cobain nie żyjący od 1994, więc nie miał szans żeby się stoczyć tudzież polepszyć, a w 2003 był na miejscu 12 a w tym roku jest na 73
Także według mnie rankingi takiego rodzaju to nic innego jak wyssane z palca "widzimisię"
1. David Gilmour w 2003 uplasował się na 82 miejscu listy Rolling Stones na 100 najlepszych gitarzystów wszech czasów, a już w tym roku na liście tej samej gazety znalazł się na miejscu 14. Bardzo dobrze jak dla mnie, bo uwielbiam to co stworzył z Pink Floyd, ale odpowiedzmy sobie na pytanie co on takiego dokonał w latach 2003-2011? Praktycznie nic - nagrał tylko solowy album na, którym, moim zdaniem, nie ma niczego spektakularnego żeby tak podskoczył w oczach Rolling Stones. Więc na jakiej podstawie tym razem dali go tak wysoko? (Pragnę podkreślić, że uwielbiam tego gościa i dałbym go co najmniej na miejsce 4 ale staram się myśleć jak redaktorzy Rolling Stones)
2. Jack White w 2003 uplasował się na 17 miejscu listy omawianej, a w tym roku jest na miejscu 70.... Odwrotna sytuacja, czy naprawdę aż tak spadły jego umiejętności, że trzeba go tak zdeklasować?
3. Kurt Cobain nie żyjący od 1994, więc nie miał szans żeby się stoczyć tudzież polepszyć, a w 2003 był na miejscu 12 a w tym roku jest na 73
Także według mnie rankingi takiego rodzaju to nic innego jak wyssane z palca "widzimisię"
A Kurt Cobain? W 2003 był #12 a teraz jest #73. Wysoki skok zanotował Angus Young (z #96 na #24). Podobnie Randy Rhoads (z #85 na #36), Neil Young (z #83 na #17) i Eddie van Halen (z #70 na #7). Boli mnie upadek Jerry'ego Garcii (z #13 na #46), Marka Knoplfera (z #27 na #44) i Joe Perry'ego (z #48 na #84).
- misiek_93
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 763
- Rejestracja: 24 września 2008, o 18:17
- Lokalizacja: Warszawa
Dodałem przykład Kurta ale mogłeś nie zauważyć, bo edytowałem post. Te wszystkie podane przez ciebie przykłady sprawiają, że cały ten ranking jeszcze bardziej traci na wartości. Szczerze powiedziawszy to szkoda mi słówGeminiman019 pisze:A Kurt Cobain? W 2003 był #12 a teraz jest #73. Wysoki skok zanotował Angus Young (z #96 na #24). Podobnie Randy Rhoads (z #85 na #36), Neil Young (z #83 na #17) i Eddie van Halen (z #70 na #7). Boli mnie upadek Jerry'ego Garcii (z #13 na #46), Marka Knoplfera (z #27 na #44) i Joe Perry'ego (z #48 na #84).
Jeśli chodzi o to zestawienie to bardzo mnie cieszy obecność Billy'ego Gibbonsa z ZZ Top i to na 32 pozycji. Zdecydowanie on na to zasłużył. Ten zespół bardzo lubię ponieważ, jest bardzo wierny swojej stylistyce i jest takim monolitem, który nie zmienił się od ponad 40 lat. Zresztą Gibbons jest uważany jako "ten namaszczony przez Hendrixa".
Nie słucham zespołu, ale Billy Gibbons kilkakrotnie pojawił się w serialu Bones, który oglądam.Geminiman019 pisze:Jeśli chodzi o to zestawienie to bardzo mnie cieszy obecność Billy'ego Gibbonsa z ZZ Top i to na 32 pozycji. Zdecydowanie on na to zasłużył. Ten zespół bardzo lubię ponieważ, jest bardzo wierny swojej stylistyce i jest takim monolitem, który nie zmienił się od ponad 40 lat. Zresztą Gibbons jest uważany jako "ten namaszczony przez Hendrixa".
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4411
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
RS od momentu kłótni Jona o okładkę i jakiś tam artykuł jest od dawna anty BJ. Z tego co mi wiadomo 2ch redaktorów z RD (czy kim oni tam są) zasiada w ekipie dokonującej wybór artystów do RNR HOFame i oni mają blokować wejście BJ do HOF. Jeden z nich powiedział, że dopóki on jest w tej ekipie to zespoły takie jak BJ czy Kiss do RNR HOF się nie dostaną.
I to tyle byłoby na temat profesjonalności tego magazynu.
Z całym szacunkiem, ale Bruce to chyba nie jest gitarzystą a nawet jeśli to w moim skromnym nieprofesjonalnym mniemaniu jest o wiele gorszy od niejakiego Sambory, S.Vai czy Satrianiego. Jak widać RS mija się z moim gustem dlatego nie jest to gazeta skierowana do mnie.
I to tyle byłoby na temat profesjonalności tego magazynu.
Z całym szacunkiem, ale Bruce to chyba nie jest gitarzystą a nawet jeśli to w moim skromnym nieprofesjonalnym mniemaniu jest o wiele gorszy od niejakiego Sambory, S.Vai czy Satrianiego. Jak widać RS mija się z moim gustem dlatego nie jest to gazeta skierowana do mnie.