hehehe trafne.kikusia28 pisze: prezes1 napisał/a:
Raczej jestem maniakiem zespołu jako nierozerwalnej całości. Koniec kropka! Pozdrowionka!
Całego zespołu powiadasz ? A kto powiedział , że bez Rycha nie ogląda streamu ....?
BJ znowu bez Sambory...
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
Tak to już jest, że z reguły wiekszość muzyków grających ostrzej "polewa" z "popowców".KondZik pisze: Zresztą Phil dla mnie jest z świata mocniejszych dźwięków i pewnie gra bo a) okazja na pokazanie się dla wielu ludzi, b) niezła zabawa, c) dobra kasa. Bo wątpie, że słucha BJ.
Ktoś z forum podawał, że Phil kiedyś wypowiadał się o BJ w tonie lekko prześmiewczym. Nawet jeśli to była prawda to a+b+c zmieniło jego zdanie
Ostatnio zmieniony 22 kwietnia 2013, o 10:34 przez usunięty użytkownik 4858, łącznie zmieniany 1 raz.
- Damned
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4971
- Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
To prawda, że Jon jest ostatnimi czasy, w niektórych przypadkach marginalizowany przez fanów. Zgadzam się, że to nieco niesprawiedliwe. Choć z drugiej strony, argumenty o zaniku gitar w twórczości BJ, nie są wymyślone. 3 dobre solówki na cały nowy album, to stanowczo za mało. A kto odpowiada za kształt utworów jak nie nasz boss?
Wracając do Sambory, sporo napisaliście o jego grze, co jest naturalne, ale ani słowa o wokalu. Kto wyobraża sobie Wanted bez jego głosu, albo Prayer bez użycia talk-boxu? O ile to drugie da się zastąpić, to jego wokal jest już niezastąpiony.
Nawiązując do rankingów gitarzystów, często widnieją w nich nazwiska muzyków, którzy nie potrafią śpiewać, lub udzielają się wokalnie tylko w chórkach. Przykłady: Jimmy Page, Slash, Jeff Beck, Kirk Hammett, Carlos Santana, The Edge, Brian May, można wymieniać. Wszyscy są bardzo wysoko cenieni przez krytyków, ale żaden z nich nie posiada talentu wokalnego Sambory. To jest cecha, która sprawia, że nasz gitarzysta dużo zyskuje jako artysta. Najbardziej skrajne poglądy z jakimi się spotkałem, mówią wręcz, że Sambora jako wokalista jest ciekawszy od Jona. Czasami jestem w stanie się z tym zgodzić, np. ostatnimi laty wykonania Homebound Train czy nawet I'll Be There for You z MSG, wypadają lepiej niżeli mógłby to zaśpiewać obecnie Jon. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie aby cokolwiek z płyty These Days czy Keep The Faith, Sambora wykonał lepiej od Jona. Reasumując, Sambora nigdy nie dorówna Jonowi wokalnie, jest jednak na tyle interesującym wokalistą, że każdy koncert BJ powinien być opatrzony jednym utworem wykonanym przez niego. Jest za dobry, by z niego nie korzystać...
Wracając do Sambory, sporo napisaliście o jego grze, co jest naturalne, ale ani słowa o wokalu. Kto wyobraża sobie Wanted bez jego głosu, albo Prayer bez użycia talk-boxu? O ile to drugie da się zastąpić, to jego wokal jest już niezastąpiony.
Nawiązując do rankingów gitarzystów, często widnieją w nich nazwiska muzyków, którzy nie potrafią śpiewać, lub udzielają się wokalnie tylko w chórkach. Przykłady: Jimmy Page, Slash, Jeff Beck, Kirk Hammett, Carlos Santana, The Edge, Brian May, można wymieniać. Wszyscy są bardzo wysoko cenieni przez krytyków, ale żaden z nich nie posiada talentu wokalnego Sambory. To jest cecha, która sprawia, że nasz gitarzysta dużo zyskuje jako artysta. Najbardziej skrajne poglądy z jakimi się spotkałem, mówią wręcz, że Sambora jako wokalista jest ciekawszy od Jona. Czasami jestem w stanie się z tym zgodzić, np. ostatnimi laty wykonania Homebound Train czy nawet I'll Be There for You z MSG, wypadają lepiej niżeli mógłby to zaśpiewać obecnie Jon. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie aby cokolwiek z płyty These Days czy Keep The Faith, Sambora wykonał lepiej od Jona. Reasumując, Sambora nigdy nie dorówna Jonowi wokalnie, jest jednak na tyle interesującym wokalistą, że każdy koncert BJ powinien być opatrzony jednym utworem wykonanym przez niego. Jest za dobry, by z niego nie korzystać...
I właśnie dlatego mocą naszego zespołu jest chórek i wokal Jon+Richie+David.Damned pisze:To prawda, że Jon jest ostatnimi czasy, w niektórych przypadkach nieco marginalizowany przez fanów. Zgadzam się, że to nieco niesprawiedliwe. Choć z drugiej strony, argumenty o zaniku gitar w twórczości BJ, nie są wymyślone. 3 dobre solówki na cały nowy album, to stanowczo za mało. A kto odpowiada za kształt utworów jak nie nasz boss?
Wracając do Sambory, sporo napisaliście o jego grze, co jest naturalne, ale ani słowa o wokalu. Kto wyobraża sobie Wanted bez jego głosu, albo Prayer bez użycia talk-boxu? O ile to drugie da się zastąpić, to jego wokal jest już niezastąpiony.
Nawiązując do rankingów gitarzystów, często widnieją w nich nazwiska muzyków, którzy nie potrafią śpiewać, lub udzielają się wokalnie tylko w chórkach. Przykłady: Jimmy Page, Slash, Jeff Beck, Kirk Hammett, Carlos Santana, The Edge, Brian May, można wymieniać. Wszyscy są bardzo wysoko cenieni przez krytyków, ale żaden z nich nie posiada talentu wokalnego Sambory. To jest cecha, która sprawia, że nasz gitarzysta dużo zyskuje jako artysta. Najbardziej skrajne poglądy z jakimi się spotkałem, mówią wręcz, że Sambora jako wokalista jest ciekawszy od Jona. Czasami jestem w stanie się z tym zgodzić, np. ostatnimi laty wykonania Homebound Train czy nawet I'll Be There for You z MSG, wypadają lepiej niżeli mógłby to zaśpiewać obecnie Jon. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie aby cokolwiek z płyty These Days czy Keep The Faith, Sambora wykonał lepiej od Jona. Reasumując, Sambora nigdy nie dorówna Jonowi wokalnie, jest jednak na tyle interesującym wokalistą, że każdy koncert BJ powinien być opatrzony jednym utworem wykonanym przez niego. Jest za dobry, by z niego nie korzystać...
Każdy indywidualnie jest świetnym muzykiem i ma inny ale dobry głos.
Chórki wzmacniają refren i aż chce się śpiewać.
Bardzo dobry przykład i faktycznie niesłusznie pominięty. To są właśnie smaczki BJ, gdy człowiek wsłuchuje się w tylni wokal i słyszy charakterystyczny głos Richiego. To też ważny i nie do zastąpienia składnik muzyki BJ. To lubięDamned pisze: Wracając do Sambory, sporo napisaliście o jego grze, co jest naturalne, ale ani słowa o wokalu. Kto wyobraża sobie Wanted bez jego głosu, albo Prayer bez użycia talk-boxu? O ile to drugie da się zastąpić, to jego wokal jest już niezastąpiony.
- Agata BJ
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 4227
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Lublin / Edynburg
- Kontakt:
Wielu z moich znajomych, którzy nie są fanami Bon Jovi i podchodzą do ich twórczości dosyć chłodno, twierdzi, że Richie ma o wiele lepszy wokal niż Jon. I trudno się z tym czasami nie zgodzić. Oczywiście wokal Jona jest bardzo charakterystyczny i nie wyobrażam sobie nikogo, kto miałby go zastąpić by dalej brzmiało to jak kochane BJ. Jednak nie można zaprzeczyć, że Richie to niesamowicie mocny głos, świetna barwa i nieodłączna część głosu zespołu Bon Jovi...Tomker pisze:Bardzo dobry przykład i faktycznie niesłusznie pominięty. To są właśnie smaczki BJ, gdy człowiek wsłuchuje się w tylni wokal i słyszy charakterystyczny głos Richiego. To też ważny i nie do zastąpienia składnik muzyki BJ. To lubięDamned pisze: Wracając do Sambory, sporo napisaliście o jego grze, co jest naturalne, ale ani słowa o wokalu. Kto wyobraża sobie Wanted bez jego głosu, albo Prayer bez użycia talk-boxu? O ile to drugie da się zastąpić, to jego wokal jest już niezastąpiony.
Dlatego czekam na jego powrót i nie wyobrażam sobie, że którakolwiek z tych licznych plotek na temat jego nieobecności miałaby być prawdziwa.
Szczególnie od paru lat Jon wokalnie jest dość słaby. Tzn. świetnie daje sobie radę przy nowych utworach, ale ze starymi hitami nieraz się męczy. Richie natomiast wzmocnił i rozszerzył swój wokal i jest to widoczne na Aftermath.Agata BJ pisze:Wielu z moich znajomych, którzy nie są fanami Bon Jovi i podchodzą do ich twórczości dosyć chłodno, twierdzi, że Richie ma o wiele lepszy wokal niż Jon. I trudno się z tym czasami nie zgodzić. Oczywiście wokal Jona jest bardzo charakterystyczny i nie wyobrażam sobie nikogo, kto miałby go zastąpić by dalej brzmiało to jak kochane BJ. Jednak nie można zaprzeczyć, że Richie to niesamowicie mocny głos, świetna barwa i nieodłączna część głosu zespołu Bon Jovi...Tomker pisze:Bardzo dobry przykład i faktycznie niesłusznie pominięty. To są właśnie smaczki BJ, gdy człowiek wsłuchuje się w tylni wokal i słyszy charakterystyczny głos Richiego. To też ważny i nie do zastąpienia składnik muzyki BJ. To lubięDamned pisze: Wracając do Sambory, sporo napisaliście o jego grze, co jest naturalne, ale ani słowa o wokalu. Kto wyobraża sobie Wanted bez jego głosu, albo Prayer bez użycia talk-boxu? O ile to drugie da się zastąpić, to jego wokal jest już niezastąpiony.
Dlatego czekam na jego powrót i nie wyobrażam sobie, że którakolwiek z tych licznych plotek na temat jego nieobecności miałaby być prawdziwa.
Nie zmienia to faktu, że bez głosu Jona Bon Jovi nie istniałoby zupełnie, a bez Richiego byłby to co prawda kulawy twór z protezą, ale by trwał...
- Mona Tozzi
- Keep The Faith
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 lutego 2013, o 17:58
- Lokalizacja: Tychy
Ale w żadnym przypadku nie byłoby to już Bon Jovi...Tomker pisze:Nie zmienia to faktu, że bez głosu Jona Bon Jovi nie istniałoby zupełnie, a bez Richiego byłby to co prawda kulawy twór z protezą, ale by trwał...
Wspominaliście o "smaczkach"... Fakt, nawet gotując nie można dowolnie zmieniać składników przy przyrządzaniu popisowego dania. W przeciwnym razie wyjdzie coś innego, może nie od razu gorszego, ale to juz nie będzie TO, a już na pewno nie będzie zasługiwało na poprzednią nazwę...
Ostatnio zmieniony 22 kwietnia 2013, o 12:01 przez Mona Tozzi, łącznie zmieniany 1 raz.
"Don't waste your time away thinkin' 'bout yesterday's blues"
Tomker pisze:Szczególnie od paru lat Jon wokalnie jest dość słaby. Tzn. świetnie daje sobie radę przy nowych utworach, ale ze starymi hitami nieraz się męczy. Richie natomiast wzmocnił i rozszerzył swój wokal i jest to widoczne na Aftermath.
Nie zmienia to faktu, że bez głosu Jona Bon Jovi nie istniałoby zupełnie, a bez Richiego byłby to co prawda kulawy twór z protezą, ale by trwał...
Fajnie fajnie, męczy nie męczy Always śpiewa świetnie, to samo I'll be there- Richie świetny wokalista jest, ale nie zaśpiewałby tak. Richiemu też wokal poszedł w dół w porwónaniu do przeszłości.
Poza tym, co to za schodzenie na Jona, kiedy zaczęliśmy od Richiego
