madm pisze:Ja cały czas uważam, że utrata Richiego to bardziej strata wizerunkowa niż jakościowa. W studio różnicy widać nie będzie bo przy obecnych nagraniach zespołu to Richiego zastąpiłby nawet gitarowy amator - zresztą nawet był taki temat w którym zastanawialiśmy się czy wogóle Richie na WAN'ie się pojawił
![Mruga 2 ;)](./images/smilies/icon_oczko.GIF)
Na Slippery, NJ czy KTF utrata Richiego to napewno byłby koniec zespołu ale teraz...teraz to już nie, o czym napisałem wyżej.
Na koncertach owszem, różnice widać ale czy nie rozumiem, dlaczego to co robi Rysiu jest święte a wszystko inne od Rysia jest złe. Solówki Bobbiego złe(owszem, idealne nie są, ale każdy swój żal z powodu braku Sambory, wylewa na solówkach Bobbiego), brzmienie zespołu złe, wokal zły(z tymi pretensjami to do lidera bo bardziej słychać jego jęki niż brak Richiego).
Też brakuje mi Richiego ale z tego powodu, że przyzwyczaiłem się do jego obecności na scenie. Phil jest jakiś taki obcy mimo że bardzo go lubię. Chcę powrotu Sambory do zespołu, ale nawet gdy to sie nie stanie, dla mnie Bon Jovi się nie skończy i jeśli pojawi się możliwość pojawienia się na następnym koncercie to pójde tam choćby na piechote.
Ja ja różnice w brzmieniu widze ogromną. Ponieważ:
a) BJ zawsze brzmiało bluesowo-rockową gitarą Richiego,
b) w zespole rockowym gitara jest tak samo ważna jak wokal.
W studiu przy WAN faktycznie można stwierdzić, że więcej Dave'a słychać a gitary nie są jakieś znaczące, bo to nie jest już rock w moim odczuciu.
Ale... wyobraź sobie I'm with you bez solo Sambory. Dla mnie ten najlepszy kawałek z nowej płyty (jedyny czysto rockowy, troche bardziej z jajem jak na The Circle gdzie mamy gitary) bez Sambory nie będzie brzmiał już tak dobrze.
WAN nie lubie i są pozycje, które słucham i nic do nich nie mam ale jako całość nie lubie tej płyty. Wole The Circle bo tam mamy gitary i chociaż troche rocka za którego uwielbiam stare BJ.
Jeśli Richie odejdzie a Jon będzie nadal nagrywał WAN'ły pod szyldem BJ to ja dziękuje.
Słucham 13 lat ten zespół i zacząłem jako dzieciak w 6 klasie (wiem, ciągle to podkreślam, ale chce zaznaczyć ile dla mnie znaczy ta kapela) i będzie dla mnie ciężko przeboleć jakąkolwiek zmiane, a Richie to mój idol i jego brak to dla mnie totalny dramat.
Dla mnie The Circle mimo iż nie odniósł sukcesu na rynku to najlepszy album od czasu Bounce'a a może i po 2000 roku.
Nie podoba mi się w jaką strone teraz idzie zespół, czego to wina nie wiem i ja nie kupiłem WAN (choć zapewne kupie dla tych 3 utworów które lubie słuchać) ale następnej takiej na pewno nie kupie bo dla mnie takie twory jak BWC to profanacja tego zespołu.
Były gorsze numery ale WAN dla mnie oddaje że Jon nie ma już pomysłów na muzyke rockową. I nie mam do niego żalu o to, ale żal mam o to jak kieruje teraz zespół, dla mnie w cukierkową popeline i są momenty których się wstydze 1 raz w życiu. Takie jak BWC, jak pierwszy wers Water, Beautiful World itd.
Dla mnie więc obecność Richiego jest prawie tak ważna jak samego Jona.
- Album bez Richiego lub z jego minimalnym wkładem lub też z jego obojętnością na nową twórczość czyli WAN to dla mnie najgorszy album zespołu.
- Trasa zespołu bez Sambory dla mnie najgorsza jaką znam,
- Brzmienie live mimo sympatii do Phila i tego, że robi swietną robote, (Bobbiego nie wspomne bo dla mnie to tylko koleś nadający się na 2 gitare w tle) najgorsze jakie pamiętam,
Ciekawe... może Richie wyleci, Jon będzie pisał swoje WAN'ły sam w studiu z rockowym jak cholera Shanksem w bejsbolówce, gitare dogra Shanks, Bobby, Phil, a koncertowo będzie Bobby lub Phil i spoko. Dla mnie nie.
Swoją drogą podziwiam Jona i ciekawi mnie dlaczego tak na prawde Richie nie pojawił się na koncercie wtedy. Jon wyszedł zagrał sam, podziwiam go i to uważam jedyny albo jeden z 3 liderów którzy tak by zrobili. Nie dziwie się, że Richie za to ma minusa jak stąd do USA.
I nie uważam za święte wszystko co robi Richie.
Jest moim idolem ale jako fan potrafie ocenić porządnie co on odpier***.
A to jak mówił że Picture of you jego ulubionym kawałkiem z WAN.
Mój Boże... w którym miejscu? Tekst? Gitara? Refren? Wstydziłbym się tak powiedzieć.
Jedyne fajne w tym kawałku to zejście slidem w pewnym momencie i robie "next" na następny kawałek.
Nagrywa jakieś niewiadomo co jak ten nowy kawałek Come back...
niby ma to potencjał ale ktoś mu jaja uciął czy co?!
I te chore tweety...
Jak nie wróci we wrześniu lub na nowy rok to mam w dupie jego ciuszki i inne pierdoły.
Szczerze nie wierze, że odejdzie bo bez BJ nie zagra już nigdy takich koncertó przed taką publiczością, straci mnóstwo fanów i nawet sam podkreślał, żeby sprawdzić kto pisał i tworzył kawałki BJ przez te 30 lat. Jest tam R. Sambora. No chyba, że to ktoś z Waszych "amatorów z gitarą w studiu".
Ogólnie radze napisać chociaż jeden kawałek, tekst, muzyke.
Bo zachowujecie się momentami jakby Sambora był totalnie niepotrzebny w tym zespole.
Nie mówie, że każdy ma uważać jak ja, ale na litość boską każdy z tych gości tworzy BJ od 30 lat
![Wykrzyknik !!](./images/smilies/icon_wykrzyknik.gif)
A Was zastępstwo w postaci niezłego Phila czy tandetnego na gitarze !prowadzącej! Bobbiego jest zbawieniem i fajnie bo nadal ma kto tyłkiem na scenie kręcić.
Umarł król niech żyje król ?
[ Dodano: 2013-08-27, 12:55 ]
Sam Bora pisze:prezes1 pisze:(...)Richie to nie byle grajek typu Phil czy Bobby, którego sobie można wymienić bo się pokłóciliśmy nagle. To nie służący Jona, jego niewolnik czy 'pracownik'(...)To współautor, współkompozytor i współproducent. To autor riffów i wszystkich solówek. To autor 3 solowych albumów. To dusza zespołu i drugi głos. A także komediant i zgrywus. Ale przede wszystkim to genialny gitarzysta.
Sorry że wymieniam takie jasne jak słońce fakty ale mam wrażenie że co niektórzy cierpią na amnezję, znieczulicę i cholera wie co jeszcze...I trzeba im przypominać cały czas kim jest Richie...
I powtórzę - DLA MNIE- nie ma zespołu bez Richiego. DLA MNIE NIE MA! Nie kupię płyty pod szyldem BJ bez Richiego, nie pójdę na koncert(bo już na takowym byłem). A reszta świata niech sobie robi co chce...(...)
Prezes, możemy tak cały dzień...
Fakt, Sambora nie jest niewolnikiem Jona ale... czy kiedykolwiek nim był? Wątpie. Przez "huge W" w dodatku.
Szanujmy sie. Richie z fachmana (gitary) stał sie dla mnie fochmanem. Słucham tego zespołu dość długo by móc cokolwiek powiedzieć, by mieć swoje zdanie. I to nie jest znieczulica tylko "naturalna kolej rzeczy".
Spójrz i posłuchaj co na koncertach robi Phil... Jon jakos "mu nie zabrania" poszaleć, troszkę "przyszpanować". Bylejakość ostatnich gitarowych poczynań Richarda jest/niech będzie znakomitym punktem odniesienia do aktualnego stanu rzeczy. Nie patrzę na koniec Sambory w Bon Jovi jak na koniec świata i koniec mojej przygody z tym bandem. Sambora sukcesywnie sam doprowadził do osłabienia(?) swojej pozycji w zespole, do swoistej destrukcji wizerunku.
Może wreszcie postąpi jak facet i pójdzie w lewo albo w prawo. Nie musi przecież grać w Bon Jovi. Jon (czego jesteśmy świadkami) go do tego nie zmusza. A nawet jeśli obecnie "blokuje jego powrót" to dobrze... Za błędy trzeba płacić. Oczywiści nie ma żadnej pewności, iż winny całego zamieszania jest właśnie Richie. Jednoczesnie nie ma żadnych dowodów na to, że tak nie jest.
Co do przyszłości zespołu.... Bon Jovi to kawał mojego życia, dobry przyjaciel. "Zostawić" ich ot tak, po prostu bym nie potrafił. W zespole wciąż jest Tico, Dave no i lider. Kolejną płytę na pewno kupię... Myślę, że tak samo postapia długoletni słuchacze tej kapeli.
Albo byliśmy na innych zespołach live, albo masz innego Phila na myśli.
Albo masz coś ze słucham, z całym szacunkiem.
Phil niestety (mimo że miałem na to nadzieje) nawet w połowie (no może 2/3) nie zastąpił gitary Richiego.
Brzmienie, jakość, umiejętności. Przykro mi ale nie.
Chociaż bez Phila koncert byłby porażką i doceniam jego wkład, ale albo trzeba nie mieć słuchu albo być bardzo upartym żeby stwierdzić, że BJ z Philem brzmi tak samo dobrze.
Bo nie wiem co miałeś na myśli pisząc o szaleństwach Phila skoro sam X mówił wiele razy, że przede wszystkim stara się wiernie grać to co Sambora.
Więc nie rozumiem Twojego rozumowania.