Mam jednak dziwną ochotę stanąć w obronie 7800FH i zobaczyć na własne oczy co i dlaczego jest Waszym zdaniem słabsze od tego krążka. Wszystko dlatego, że powszechnie uważa się go za płytę kiepską, rzadko się o niej mówi, jeszcze rzadziej głosuje w jakichś plebiscytach.
Chciałbym, aby każdy z Was napisał które płyty Bon Jovi uważa za słabsze i krótko wyjaśnił dlaczego.
Dla mnie to z całą pewnością:
- Bon Jovi (debiut)
- Bounce
- Lost Highway
- What About Now
Bounce i LH, bo pomimo kilku dobrych utworów są zapchane kiepskim materiałem, przez co od wielu już lat w ogóle do tych płyt nie wracam (!).
A w WAN to nawet okładka mi się mniej podoba. Serio.
W porywach mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że słabsze od 7800DF są nawet House, The CIrcle oraz Crush. Dość powiedzieć, że w Trójkowym Topie BJ zmieniłem swój głos w stosunku do tutejszego i na piątym miejscu za HANDa wylądował właśnie Fahrenheit. Coś sprawia, że mam ochotę stawać w obronie tej płyty, po prostu ją lubię. Trudno mi ją jednak oceniać na tle pozostałych. Jest trochę jak Cyrkiel: spójna, choć bez fajerwerków. Wracam do niej dosyć często i zawsze miło spędzam przy niej czas. I niemal zawsze jest to dla mnie małe zaskoczenie, bo gdybym miał z pamięci przypomnieć sobie te piosenki, to nie brzmią tak dobrze. Mimo to, gdy zaczynają się odtwarzać, mam ochotę śpiewać, tupać nóżką itp. itd. W przypadku Crusha na przykład mam odwrotnie - wspomnienia podpowiadają, że dany utwór jest spoko, a gdy go słucham to tak jakoś bez emocji.
Na którym miejscu Waszych rankingów znajduje się 7800° Fahrenheit i co z nim przegrywa? Jak często słuchacie tej płyty i co wtedy czujecie? Czu debiutancki album był od niego lepszy, gorszy, tak samo dobry, czy tak samo słaby? Czy Shanksowe potworki są lepsze od tej płyty?