A jednak - głównie z ciekawości - spróbuję
Skreślony przegrywa..
This House is Not for Sale -
Rise (tak, THINFS dało mi swego czasu dużo radości - RISE nie.)
Living with the Ghost -
Take Me (mimo, że nie przepadam za GHOSTS to jednak wolę Rycha z wiosłem niż Rycha bawiącego się w Toma Jonesa.)
Knockout - Masterpiece (NAKA
jest najtragiczniejszą komedią w dokonaniach tego "bandu")
Labor of Love -
Truth (lubię LABOR za skojarzenia z LIVING IN SIN i czasami przeboju Isaaka)
Born Again Tomorrow -
We Are Magic (Mallorca vs Coco Jumbo... MAGIK produkcyjnie zgniata BORN... ale jakoś stawiam na Jona)
Roller Coaster - Together On the Outside (ciężka decyzja... ROLLER SROLLER ma kilka fajnych momentów, OUTSIDE ma kilka słabszych fragmentów i ta Ori na wokalu... Niech będzie Ori)
The Devil's in the Temple -
Making History (produkcja gitar i panoramy potwornie na korzyść RSO... Ale dla TEGO Jona w outro... Zdecydowanie TEMPLE)
Scars On This Guitar -
Walk With Me (Czy tylko ja słysze w tym echa BITTER WINE?)
God Bless This Mess -
I Don't Want to Have to Need You (BLESS to mój ulubiony kawałek z HOUSE)
Reunion - Good Times (Smerfne hity... Rysiek górą)
Come On Up to Our House -
One Night of Peace (COME ON jakoś dziwnie kojarzy mi się z THIS AIN'T A LOVE SONG
)
Cóż... Nie chce mi się zliczać ale coś czuję, że jednak Jon, Dave, Tico, Huey
i pomocnicy