01. Teardrop To The Sea
Album zaczyna się bardzo klimatycznie, a nawet wręcz nostalgicznie. Utwór sprawia wrażenie, że płyniemy przez niego razem z Jonem. Niby kawałek spokojny, ale z dramaturgią. Na koniec mamy krzyczącego Jona. Całość dopełnia nieczysta i również bardzo klimatyczna gitara. Już od początku słychać, że wokal Jona na tym albumie brzmi kapitalnie.
6/6
02.We Don't Run
Przeciwnie do większości forumowej w kawałku nie widzę powiewu świeżości. Uważam, że jest to typowy komercyjny kawałek Bon Jovi z jednym zastrzeżeniem. Produkcja tutaj brzmi dobrze, ciekawie i nowocześnie. No i Jon śpiewa zadziornie. Można porównać We Do't Run z I'm With You aby usłyszeć jak można z kawałka wyciągnac jeszcze więcej przy odpowiedniej produkcji oraz jak można kawałek zabić.W We Don't Run produkcja jest taka jak n powinna być.
5/6
03. Saturday Night Gave Me Sunday Morning
Tak, jest to typowy Bon Joviasty kawałek. Ta, melodia refrenu jest podobna do Nickelbacków... Wszystko się zgadza. I co z tego? Kiedy słucham tego kawałka, to aż rwie mnie do wybijania rytmu. Jon brzmi tu bardzo energicznie. Jego krzyki w refrenach dodają kawałkowi powera i mam ochotę krzyczeć razem z Jonem. Szkoda, że mało gitar w całym kawałku.
6/6
04. We All Fall Down
Piosenka brzmi za słodko i to trzeba jasno jej wytknąć. Początek refrenu też jest do zmiany. A tak poza tym to numer jest przyjemny i czasami przypomina mi Box-setowe "Open All Night". Dałbym zdecydowanie inną oprawę muzyczna i popracowałbym nad refrenem. Szkoda zmarnowanego potencjału.
4.5/6
05. Blind Love
Ja tego typu utworów nie lubię. Jezu, jak one mnie meczą i nudzą. Siedzi sobie ktoś i smęci niemiłosiernie. Zazwyczaj takie utwory dostają ode mnie słabe noty i w ogóle ich nie słucham... Blind Love jest zdecydowanie w typie utworów które omijam szerokim łukiem, ale... Jon w tym kawałku brzmi niesamowicie, a dodatkowo uboga oprawa muzyczna sprawia, że jest tu coś magicznego do czego warto wracać pomimo iż to typowa nudna kompozycja ciągnąca się jak flaki z olejem. Dziwny to kawałek... Dziwny
5/6
06. Who Would You Die for
Uwielbiam słuchać go po ciemku z zamkniętymi oczami. Od razu wyobrażam sobie scenę przyjęcia z pozycji bohatera opisywanego przez Jona. Co można powiedzieć o kawałku. Gdy go słucham z zamkniętymi oczami to przechodzą mnie ciarki. Niebanalny, podniosły, klimatyczny. Z jednej strony słyszę w zwrotkach Placebo, a z drugiej w refrenie Nightwish
Kiedyś marzyłem żeby BJ nagrali tego typu kawałek. No to już mam. Jest niesamowity. Jon potrafi świetnie nagrywać utwory o takich historiach jak ta co udowodnił już np w Dirty Little Secret.
6/6
07. Fingerprints
Utwór który jest dla mnie szokiem z 2ch powodów. Pierwszy to jego kompozycja. To numer który brzmi jak połączenie sławnych kiedyś "Piosenek spod celi" (cygańskie melodie i zagrywki itp) wraz z hiszpańskimi rytmami. Coś co kiedyś zrobili My Chemical Romance w utworze "Mama". Drugi powód to fakt iż tego typu kawałek jest tak dobrze odbierany przez fanów tutaj i na jovitalku. Powiem szczerze miałem przeczucie, że będzie on jak Wildflower z HANDa czyli nie do końca lubiany
Dla mnie osobiście ten kawałek jest trochę podróżą sentymentalną ponieważ "Piosenki spod celi" to kasety z mojego wczesnego dzieciństwa. Brzmi to wszystko bardzo przyjemnie, a okraszone jest świetnymi gitarami. Zarówno akustyczna brzmi świetnie jak i elektryczna robi wrażenie. Outro Shanksa - WOW. Ponad minute świetnej i świeżej gitary!
6/6
08. Life is Beautiful
No i Jon brzmi tutaj jak brzmiał momentami na poprzednich 2 albumach. Spokojnie, bezpiecznie, tak aby nikt się nie doczepił. Sposób zaśpiewania tutaj, a np Saturday night czy Who Would Die to dwie inne bajki. Kawałek po zmianie oprawy muzycznej i wokalu Jona mógłby być bardzo dobry.
4.5/6
09. I'm Your Man
Niby typowy zapychacz. Jednak dzięki pracy gitar sprawiają one, że utwór ma charakter. Fajny rock n roll w stylu RStonesów w połączeniu z Sex Sells i Billy. Gitary Shanksa zasługują na duże pochwały.
5/6
10. Burning Bridges
Jajcarski luźny kawałek. Wolę go od Love For Sale. Jest to też jedyny utwór w którym naprawdę brakuję mi Richiego. Wiem, że on ma dryg do tego typu jajcarskich akcji i z pewnością dobrze byłoby go usłyszeć w tle oraz podczas gry na np banjo.
6/6
Podsumowanie
+1 Wokal - Powiem szczerze, że największym zaskoczeniem na tym albumie to (oprócz jego różnorodności) jest wokal Jona. Jest wyrazisty, czasami mocny, a czasami ciepły. W kilku utworach dał sobie na luz i pozwolił na krzyki bez myślenia o tym jak będzie to brzmiało na żywo. Ktoś na DC skomentował, że Jon w końcu odnalazł swoje "jaja"
no i trudno sie z tym nie zgodzić słuchając WDRun czy WWYDFor.
Gitary - Uważam, że Shanks wywiązał się ze swojej roboty kapitalnie. Za to co zrobił w WWYDFor, Fingerprints czy ATTTSea należą mu się duże pochwały. Bardzo podoba mi się również brzmienie gitar na tym albumie. Czy Richie zrobiłby to lepiej? Na pewno inaczej, ale nie ma co gdybać. Podobają mi się gitary na tym CD więc nie będę się czepiał braku Ryśka.
Produkcja - Oczywiście słychać, że utwory powstawały w różnych okresach i mają różną produkcje. Jednak nie mam tutaj zbyt dużego zarzutu, a wręcz przeciwnie uważam, że produkcja w WWYDFor robi tam kapitalną robotę. No i w końcu przy Shanksie Jon wokal Jona brzmi w utworach tak jak powinien.
Moje odczucia są jak najbardziej pozytywne. Nie jest to wielkie arcydzieło, ale nie jest to album wobec którego przejdę obojętnie. Jon dał sobie na luz i słychać to w produkcji, kompozycjach (hiszpańskie rytmy? kołysanka? piwna przyśpiewka?) no i w jego wokalu. No i dzięki temu dostajemy kawałki których w życiu bym się od zespołu nie spodziewał.
-0.5 Różnorodność. Drobny minus ponieważ jako całość album się kupy raczej nie trzyma. Słychać, że to zbiór różnorodnych bardzo dobrych utworów i dlatego podczas słuchania skaczemy po różnorodnych nastrojach. Chociaż pewnie dla wielu będzie to akurat plus tego albumu.
Ocena ogólna:
5.45/6
Obecnie po podliczeniu punktów
"Burning Bridges" znajduję się u mnie na 5tym miejscu spośród wszystkich albumów BJ i wyparł z tego miejsca swojego poprzednika (WAN), którego osobiście bardzo lubię. Zobaczymy jakie będę miał spostrzeżenia za miesiąc czy rok, bo nie każdy album przetrwał próbę czasu (np Circle, Bounce)