WAN vs Aftermath

[Father Time]

Witam,

może to nie dobre miejsce na powitanie, ale tak się złożyło że tu zawędrowałam i piszę.
Na forum jestem nowa, co nie znaczy, że dopiero co zapoznaję się z BJ.

U mnie całe zainteresowanie zespołem ewoluowało, by skończyć na tym, że obecnie bardziej jestem fanką muzyki Richiego niż zespołu - stąd głos na Aftermath.

Zaczynałam od oczywistych płyt i oczywistych hitów i wszystko to do dziś uwielbiam, tak jak zaczynałam od fascynacji Jonem. Dopiero potem zetknęłam się z Stranger in This Town, a tak naprawdę "zmieniłam front" na dobre w 98 r. kiedy podczas wyjazdu do Australii usłysząłam Hard Times Come Easy - potem już poleciało. Najbardziej lubię płyty do These Days, a resztę znam już mniej i najnowsza też mnie nie powala. To chyba też kwestia nieznacznej zmiany gustu muzycznego w ogóle na przestrzeni lat - teraz słucham nieco innych rzeczy niż kiedy byłam młodsza. Dla mnie kompozycje na solowych płytach Richiego są lepsze od obecnego Bon Jovi (i od dwóch pierwszych płyt BJ) no i uwielbiam jego głos.