A optykę zmienia też posiadanie żony. Nie wiem która normalna wytrzymałaby z chłopem którego nie ma od 13 lat w domu...
ps- Dolkin, pamiętamy Twoje wypowiedzi jako S....., tak więc też spoko, po co się powtarzać?
Moderator: Mod's Team
Dolkin, oczywiście, że nie o to poszło i oczywiście, że to koniec zespołu w dotychczasowym składzie, to wie chyba każdy kto potrafi samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski.Dolkin pisze:Monika... Wybacz jeśli się wtrącam ale tam nie o to poszło. To zbyt proste. Nie byłoby tego smrodu. Może sam Richie uwierzył z czasem w tę wersje wydarzeń ale... z tego co wiemy Panowie się nadal nie kontaktują. Czasem coś się słyszy "We've been talked a little bit..." i tyle. Co to znaczy? Absolutnie nic. Wydaje mi się, że sprawy Bon Jovi są już jasne. Because We Can Tour - również imponujący debiut w UK i USA - nie pozostawiają złudzeń, że Jon może i potrafi... Nawet bez Richiego. Osobiście nie wierzę w możliwość powrotu Sambory do zespołu. W gruncie rzeczy nawet nie wiem czy nie pogodziłem się z jego własnowolnym odejściem.Mona Tozzi pisze:Jedno pytanie: masz dzieci?Adrian pisze: Jak wspomniałem te jego tłumaczenia o opuszczeniu BJ mnie irytują. Im mniej o tym mówi tym bardziej zapominam o tej głupocie. Bo wychodzi, że na 5 min powrócił do córki (ocknął się) a teraz z powrotem ma ją w d*pie i czas na nagrywanie i koncertowanie no i ciuszki.
I czy naprawdę nie widzisz różnicy między koncertowaniem z machiną BJ, a tym co Richie robi obecnie?
Prezesie, ależ ja jestem uosobieniem spokojuprezes1 pisze:Mona, nie ma sensu się denerwować
Będzie , że się czepiam ale... nie zgadzam się z ta opinią. Mimo, że nie jestem rodzicem i... nie spieszy mi się ku temu. Każdy z nas jest autonomiczną jednostką, każdy ma swoje racje, każdy ma swoje przekonania i sposób wdrażania ich w codzienność.Mona Tozzi pisze: Chodziło mi jedynie o zwrócenie uwagi na fakt, że tylko odpowiedzialny rodzic, który wie z własnego doświadczenia, na czym polega uczestniczenie w życiu nastoletniego dziecka , jest uprawniony do wydawania opinii o zachowaniu innego rodzica
Dolkin, weź pod uwagę że nie jesteś (jak sądzę) gwiazdą rocka z niezliczonym majątkiem na koncie, więc gadanie, że ja bym nie wziął urlopu, żeby zrobić to czy tamto generalnie nie ma sensu. To co zrobił Richie jest niezrozumiałe i to głównie dlatego, że nie znamy wciąż przyczyn jego odejścia z trasy - czy też jak kto woli - z BJ. Mówienie o potrzebie bycia z córką w mojej ocenie jest tylko wymówką. Owszem, z pewnością poświęcenie się jej, możliwość bycia w domu z nią, była dla niego jednym z argumentów, ale z pewnością nie to przeważyło o scenariuszu jaki poznaliśmy 2 kwietnia 2013. Coś musiało zajść w obozie BJ, po czym kwestie ambicjonalne Richiego wzięły góry i zostawił zespół dla kariery solowej... a nie dla jakiegoś tam szycia czy innych pierdół.Dolkin pisze:Będzie , że się czepiam ale... nie zgadzam się z ta opinią. Mimo, że nie jestem rodzicem i... nie spieszy mi się ku temu. Każdy z nas jest autonomiczną jednostką, każdy ma swoje racje, każdy ma swoje przekonania i sposób wdrażania ich w codzienność.
Jak każdy "odpowiedzialny rodzic" - wybacz, nie czepiam się ale musiałem to podkreślić - zapewne pracujesz. Nie weźmiesz 2-3 czy pół roku wolnego tak od czapy "tylko po to" (nieprzypadkowo w cudzysłowie) by spędzić ten czas z dzieckiem. Przypisywanie sobie prawa do oceniania czegokolwiek nie jest oznaką odpowiedzialności, a jedynie ignorancji. Oceniać można jedynie poprzez doświadczenie/a, a odpowiedzialny rodzic to raczej nie taki - jak mniemam - który po 10-15 latach (niby) budzi się, że ma dziecko. Wątpię by "odpowiedzialny rodzic" był w stanie ocenić obiektywnie "nieodpowiedzialnego" i na odwrót. Czy mamy rozumieć, że Jon Boon Jovi mający tych dzieci czwórkę, jadąc w trasę, wykonując swój zawód i zarabiając jest nieopdowiedzialny?
Ja tam jestem w stanie go zrozumieć."Check this out. I am the guy who writes the songs and co-produces and plays guitar and sings. So I am writing for four or five months, then in the studio for four or five months and the last tour I did was 18 ½ months in 52 countries. Thirty years of that is a good run.
"I had 14 cycles of that. I realised I really, really missed a lot of my daughter's life.
"I admit it was a bit selfish (to quit the tour) and it wasn't a popular decision, I know, and I apologise to the fans. My daughter needed me and I needed her.
"The currency of love, happiness and fatherhood has to be worth more than everything else."
Być może brakowało mu tych gitar na WAN czy po prostu nie pasowała mu jego ograniczona rola jako gitarzysty na albumie.Also joining Sambora will be players from his latest record, Aftermath of the Lowdown. “When you listen to Aftermath, there’s extended solos all over the place and I like to let the wild horses run. If you’re playing with a bunch of amazing, talented musicians, you let them go and let their spirits free,” said Sambora. “To me, that’s entertainment… We’re gonna bring it.”
No właśnie, ale też nie zapominajmy, że trasa rozpoczęła się ponad miesiąc przed wydaniem WAN... prawdopodobnie wszelkie umowy zostały podpisane dużo dużo wcześniej, jeszcze zanim wiedział jak tak naprawdę brzmi ostateczna wersja albumu...Dand pisze:Oczywiście największym błędem było to,że dał się namówić by w ogóle tą trasę zacząć. Szkoda,że od razu nie powiedział "nie" bo nie było by tej całej afery.