Motoryzacja okiem kobiety

Wszystko co nie pasuje do pozostałych kategorii.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Australijska motoryzacja jest dla mieszkańców Europy prawdziwą egzotyką. Jednakże samochody z Antypodów są równie fascynujące jak amerykańskie pojazdy, jednocześnie będąc bardziej zaawansowane technologicznie niż jankeskie samochody. Australia jest bardzo daleko stąd, mało tego ma ruch lewostronny, przez co samochody z Antypodów mogą sprowadzać do siebie mieszkańcy Wielkiej Brytanii i Japonii. Jeden z australijskich samochodów z sinikiem V8 jest sprzedawany w Wielkiej Brytanii. Jest nim Vauxhall VXR8 jest brytyjską wersją australijskiego Holdena Commodore, która w zasadzie od oryginału z Antypodów różni się jedynie znaczkami firmowymi.
Obrazek
pattka
Little Bit Of Soul
Little Bit Of Soul
Posty: 1
Rejestracja: 18 października 2013, o 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: pattka »

Moje autko ma ze mną przechlapane, bo za bardzo o nie nie dbam. Ale w tym roku zrobię mu prezent i zabiorę je na konserwację podwozia, żeby ruda mi za szybko go nie zabrała.
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Tomker pisze:Takie porównania były już w mediach motoryzacyjnych... Niestety moje subiektywne oceny są nieraz bardzo sprzeczne z głosami "ekspertów". Po prostu do codziennej jazdy wybrałbym coś japońskiego, ale do przejażdżek z których czerpać miałbym radość i energię wolałbym coś z Ameryki lub Anglii. To jednak indywidualna sprawa nie sądzę żeby wszyscy podzielali mój pogląd. Miałem kiedyś do czynienia z corvettą, mg, sportową toyotą i mesiem i choć te dwa ostatnie były wygodniejsze to radość z jazdy dostarczały mi te 2 pierwsze.
A czy wiesz o tym że większość szanujących się Amerykanów wybiera europejskie czy azjatyckie samochody. Pewnie poznali się na tandecie rodzimych produktów. Ja na pewno nigdy nie kupię sobie amerykańskiego samochodu. W moim wypadku tylko dalekowschodnie auta wchodzą w rachubę. Co z tego że "skośnookie samochody" są nudne i pozbawione duszy, skoro są praktyczne, bezpieczne i ekonomiczne. Zresztą porównaj sobie ilość samochodów azjatyckich z samochodami amerykańskimi, jakie jeżdżą po naszych drogach. Japońskich czy koreańskich samochodów jest pełno, natomiast amerykańskich niezbyt dużo. W zakupie dalekowschodniego auta pomaga rozum, a nie serce.
Awatar użytkownika
Yossarian
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1005
Rejestracja: 5 listopada 2012, o 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Yossarian »

Geminiman019, rozum każe mi uważać na pedały gazu w priusach...
szanujący się Amerykanie lubią to:
http://www.youtube.com/watch?v=pA4ymmXa8rs
Why so serious?
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

A czy amerykańskie samochody są dostosowane do warunków panującej w Europie Wschodniej? Tutaj gdzie litr benzyny kosztuje niemal 5.50 zł a drogi są kręte, nierówne i dziurawe jak ser szwajcarski, utrzymanie takiego potwora z wielkim silnikiem V8 to istny koszmar. Pół biedy z paliwem, ponieważ te wielkie amerykańskie V-ósemki mają bardzo prostą konstrukcję i dobrze znoszą gaz LPG. Co innego drogi w Polsce. Te wielkie krążkowniki bardzo źle się prowadzą na naszych krętych i nierównych pseudo-drogach, a dziury w asfalcie mogą łatwo uszkodzić zawieszenie (oraz coś jeszcze) takiego auta zza oceanu. Czy mówiłem też o tym, że amerykańskie auta są tandetnie wykonane z miernej jakości materiałów, oraz są w czołówce najbardziej awaryjnych samochodów świata (zwłaszcza te wielkie SUV-u). Nie zaprzeczysz temu że samochody z USA są paliwożerne, tandetnie wykonane, bardzo usterkowe, a większość z nich prezentuje niski poziom bezpieczństwa.
Awatar użytkownika
Yossarian
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1005
Rejestracja: 5 listopada 2012, o 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Yossarian »

Domyślam się, że to miłość do Japonii każe Ci wielbić wszystko co japońskie, samochody również. Nie będę niczemu przeczył, bo zbyt wieloma samochodami nie jeździłem w życiu.
Why so serious?
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Yossarian pisze:Domyślam się, że to miłość do Japonii każe Ci wielbić wszystko co japońskie, samochody również. Nie będę niczemu przeczył, bo zbyt wieloma samochodami nie jeździłem w życiu.
Masz rację. Ja nigdy nie jechałem amerykańskim samochodem (albo europejskim albo azjatyckim). Co więcej, ja też mam japoński samochód, który wyprodukowany w Japonii. Jest to Nissan Almera N15 z 1999 roku. Mam go od roku 2005 i przez te osiem lat nic się w nim nie zepsuło. Jedyny problem to korozja nadwozia, ale ten model tak ma. Ale żadnych usterek mechanicznych w nim nie było (np: silnik, układ przeniesienia napędu, zawieszenie itp.). Żeby była pełna jasność, to jest auto mojej mamy, która przeczy klasycznemu stereotypowi "baby za kółkiem". Jeździ nim bardzo ostrożnie i na każdą dłuższą trasę chce mieć obok siebie "pilota" (czyli mnie, albo swojego męża), gdyż pogarsza się jej wzrok i np: podczas jazdy nocnej jest niemal kompletnie "ślepa".

Żeby poprawić wam humor, napiszę o pewnym samochodzie, którego nie kupuje się rozumem. Chodzi mi o Fiata Barchettę, będącego jednym z najbardziej niszowych modeli włoskiego koncernu. Jest to mały dwuosobowy roadster, o bardzo zgrabnej linii nadwozia (jego stylizacji podjął się Chris Bangle, który później zrewolucjonizował stylistykę BMW). Jednak gdy zajrzy się pod maskę, miny wielu ludzi rzedną. Fiat Barchetta nie jest czystokrwistym roadsterem, gdyż jest to auto przednionapędowe (ponieważ zostało zbudowane na płycie podłogowej Fiata Punto). A jak wiadomo, prawdziwy roadster musi mieć tylny napęd (jak np: Mazda MX-5 Miata). Gdyby Barchetta miałyby być autem RWD, to dla koncernu Fiata byłoby to nieopłacalne i obarczone dużymi stratami (konstruowanie zupełnie nowej płyty podłogowej, przystosowanej do tylnego napędu, dla niszowego małoseryjnego modelu). Dlatego pytam was, czy chcielibyście żeby Fiat zaprojektował następcę tego modelu (gdyż jego produkcja została zakończona w 2005 roku)? Jeżeli miałoby do tego dojść, to dopiero po premierze następcy obecnej generacji Fiata Punto.

Obrazek
Geminiman

Post autor: Geminiman »

Tomker pisze:
Geminiman019 pisze:Przykro to mówić, ale prawdziwa brytyjska motoryzacja już nie istnienie. MG-Rover zbankrutował w 2005 roku, Rolls-Royce i Mini są w rękach BMW, właścicielem Bentleya jest Volkswagen, Jaguar i Land Rover należą do indyjskiego koncernu Tata a właścicielem Lotusa jest malezyjski Proton.

A co myślisz samochodach z Australii, bo to są prawdziwe egzotyki. Największym rodzimym producentem z Antypodów jest Holden, który należy do koncernu GM. Jednym z najbardziej znanych aut Holdena jest Ute, będący australijską wersją amerykańskiego El Caminho. Czyli taki niski dwuosobowy pick-up.
Obrazek
Fakt, że na autach produkowanych w Anglii zarabiają właściciele firm z Niemiec czy Azji, ale proces wytwórczy i kontrola techniczna jest nadal w rękach angoli, przez co nie jest jeszcze tak źle. Zresztą podobnie było z Holdenem, który był "ze stajni" GM i Australijskim Fordem
Muszę Ci przekazać niezbyt dobrą wiadomość odnośnie motoryzacji z Antypodów. Za kilka lat definitywnie zniknie australijski Ford, a Holden zostanie zdegradowany do roli brytyjskiego Vauxhalla (to znaczy że pod tą marką będą sprzedawane wyłącznie popularne Ople i Chevrolety, tyle że z innym znaczkiem na atrapie chłodnicy).
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hyde Park”