Świąteczne wspomnienia

Wszystko co nie pasuje do pozostałych kategorii.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

ODPOWIEDZ
Miracle-BJ
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2014
Rejestracja: 7 sierpnia 2011, o 16:59
Lokalizacja: Nowy Sącz

Świąteczne wspomnienia

Post autor: Miracle-BJ »

Nie wiem czy Wam się spodoba ten temat, ale czasami warto podzielić się z kimś swoimi wspomnieniami. Tymi wspaniałymi, dobrymi, śmiesznymi jak i tymi smutnymi. Konkretnie chodzi mi o wspomnienia związane z Bożym Narodzenie i Sylwestrem. Myślę, że każdy coś przeżył niezapomnianego w tym właśnie czasie.
Ja mam jedno śmieszne wspomnienie z Bożego Narodzenia. Miałam już 21 lat ale mieszkałam jeszcze z rodzicami. Tatuś kupił świeże, żywe karpie i pływały sobie we wannie. A ja oczywiście na ostatnią chwilę zostawiłam sprzątanie łazienki. Chciałam umyć płytki ścienne tuż nad wanną. A że nie chciało mi się przynosić stołka, stanęłam na obrzeżu wanny i jadę ze ścierką z góry na dół. W pewnym momencie oczywiście poślizgnęłam się i wpadłam bokiem do wanny. Jak szybko wpadłam tak jeszcze szybciej wyszłam z tej wody, bo te ryby były okropne i obrzydliwe. Narobiłam wielki krzyk, wszyscy się zlecieli zobaczyć co się stało. A ja stałam na środku cała mokra i dalej się darłam. Ryby we wannie chyba też dostały palpitacji serca. Tata oczywiście musiał zabić te ryby od razu i wyciągnąć z wanny bo oczywiście o dalszym myciu nie było mowy. Na szczęście nic mi się nie stało po tym upadku. Pamiętam do dziś tą kąpiel z karpiami. Fuj !!! Ale i tak je jadłam na Wigilii, były pyszne !!! :))

Drugie wspomnienie mam z przed dwóch lat z Sylwestra. Byłam u mojej siostry, byli też inni znajomi. Oczywiście o północy wszyscy wyszliśmy przed dom, piliśmy szampana, składali życzenia, no i szwagier puszczał dzieciom fajerwerki. W jednym takim większym opakowaniu było ich 25 sztuk. Po zapaleniu, po kolei te fajerwerki leciały do góry i tam wybuchały w różnych kolorach. Wyobraźcie sobie, że po zapaleniu przewróciło się jedno opakowanie i te petardy z wielką siłą zaczęły lecieć w nas zgromadzonych niedaleko zamiast do góry. Pamiętam do dziś ten świst, ten ogień i ten strach. Dzieci zaczęły krzyczeć, uciekać, my dorośli nie mogliśmy zapanować nad paniką wśród wszystkich. Każdy uciekał gdzie mógł. A to przecież nie dało się poprawić, musiały wszystkie te ognie wybuchnąć. Pamiętam, że trwało to wieki. Gdy się skończyły wystrzały zapanowała cisza. Po chwili każdy zaczął wołać wszystkich, czy nic nikomu się nie stało. Dzieci płakały, dorośli pogubili swoje dzieci, które się pochowały z drugiej strony domu, w domu, za bramką itd. Kiedy wszyscy się już odnaleźli okazało się, że nic nikomu się nie stało. Tylko moja koleżanka miała wypaloną dziurę w kurtce. Jak sobie pomyślę jak to się mogło skończyć to aż mnie ciarki przechodzą. Od tego czasu temat fajerwerków w mojej rodzinie jest zamknięty i nie puszczamy ich już. ;/

Smutnych wspomnień z tego okresu nie przypominam sobie.
BJ - It's my life - Always !
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hyde Park”