Siała baba mak, czyli rozmyślania EVENa nad życiem doczesnym

Wszystko co nie pasuje do pozostałych kategorii.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

EVENo

Siała baba mak, czyli rozmyślania EVENa nad życiem doczesnym

Post autor: EVENo »

UWAGA. Temat ten może wydać się być dowcipem, ale nim nie jest. Choć wy go pewnie i tak potraktujecie jako joke...

Tak siedzę i myślę: mam 16 lat. Znam się na sporcie. Znam się na filmie. Znam się na telewizji. W pewnym stopniu nawet na muzyce. Ale... po co mi to? Skoro w szkole potrzebuje wiedzieć gdzie znajduje się tkanka nabłonkowa sprężysta.

Temat ten i pytania w nim zawarte kieruję przede wszystkim do osób "starszych", w sensie w pełni dorosłych.

Jak Wam się układały lata młodzieńcze? Jakie przechodziliście przeszkody dążąc do celu? Czy coś zupełnie niezwiązanego z Wami, czy też zawodem do jakiego dążyliście Wam przeszkodziło?

Kieruje te pytania, bo czuję sie niepewnie. Oczywiście: każdy by chciał na stracie wiedzieć, czy jego przyszłość będzie "pewna". Czy nie musi się przejmować drobnostkami typu "oceny z biologii" i dalej brnąć do przodu. Sam nie wiem jak to opisać. Czemu ja w ogóle pisze tego posta?

Dobra, po kolei:
1. Kompletnie sie nie znam na życiu.
2. Chcę znać się na życiu.
3. Chcę tą wiedzę zaczerpnąć od Was.
4. Chcę wiedzieć, czy mam się czym przejmować w chwili obecnej.
5. Czy w życiu liczą się umiejętności, czy po prostu trzeba mieć farta?

Czy to, że pisze takiego posta akurat tutaj oznacza, że mam doła? Albo z optymisty stałem sie realistą, albo z realisty stałem się pesymistą...
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

To co napiszę, nie jest zbyt wychowawcze, ale takie są moje przemyślenia. Otóż podstawowe założenie na jakim opiera się polski system edukacji (jeżeli chodzi o LO) jest takie, że uczeń ma się dobrze uczyć ze wszystkich przedmiotów, najlepiej mieć średnią 5.0.

I to jest chore. Oczywiście to co zaraz napiszę odnosi się jedynie do osób, które są jako tako ukierunkowane, ale chyba większość 16 latków jest w stanie stwierdzić, że na 100% nie mają zamiaru być biologami, chemikami czy fizykami... Generalnie uważam, że na poziomie LO każdy powinien się już skupiać na pewnej specjalizacji, tak jak to jest na zachodzie. Co z tego, że są podziały na klasy humanistyczne, biolchemy itp. skoro w rzeczywistości to fikcja. Po co osoba, która wie, że chce zostać w przyszłości np. informatykiem ma się uczyć chemii, biologii. Oczywiście każdy powinien mieć jakieś podstawy, ale od tego jest podstawówka. Jest grupa przedmiotów, które powinny być obowiązkowe dla wszystkich tj. historia polski, język polski, język obcy... ale reszta powinna być dobierana przez ucznia tak jak to jest na studiach... to tak w skrócie ujmując. Gdybym dziś poszedł do 1 klasy LO, to bym przykładał się do kilku wybranych przedmiotów, a resztę dosłownie olewał... żeby w LO zaliczyć przedmiot na 2 wystarczy być na lekcji ;), może i średnią miałbym mizerną, ale co z tego skoro średnia się nie liczy... liczy się jedynie wynik matury, która przecież piszemy z 3-4 wybranych przedmiotów. Dlatego jeżeli wiesz na jakie chcesz iść studia - z czego pisać maturę, to skup się mocno na tych 3-4 przedmiotach, a resztę olej, bo co z tego, że wykujesz np. chemię na 5 jak za rok i tak wszystko zapomnisz, a w życiu do niczego Ci się to nie przyda.
Awatar użytkownika
Agata BJ
Administrator
Administrator
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4227
Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Lublin / Edynburg
Kontakt:

Post autor: Agata BJ »

Lubię, gdy ktoś jest w stanie napisać taki temat jak Eveno tutaj. Rzadko kiedy zdarza się na forum ktoś, kto chce się podzielić z resztą swoimi odczuciami z życia prywatnego. Strasznie to doceniam, choć sama nie wiem dlaczego.

Co do tematu. Masz 16 lat. W tym wieku trudno o jakąkolwiek pewność na temat tego, co będziesz robił w przyszłości. Gdy ja byłam w tym wieku, w ogóle nie miałam pojęcia, że będę zajmować się tym, czym się zajmuję. Nie sądziłam, że będę na takich, a nie innych studiach. Miałam kompletnie inne marzenia i inaczej patrzyłam na świat. To są lata, kiedy człowiek niesamowicie się zmienia! Dziś kochasz biologię, jutro pokochasz matematykę.
Istnieją wyjątki. To znaczy ludzie, którzy już od wczesnych lat młodości mają określone preferencje, z którymi wiążą swój zawód, a potem faktycznie go wykonują. Jednak to jest raczej rzadkie zjawisko. Najczęściej nie jest się pewnym niczego.
Dlatego myślę, że jeśli wciąż nie wiesz na czym stoisz - to nic takiego. Wszystko przyjdzie z czasem. Często najprostsze decyzje wydają się górą nie do przeskoczenia. Ale za jakiś czas zobaczysz, że były dla Ciebie błahostką :)
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa

Kontakt: agata@bonjovi.pl
Awatar użytkownika
misiek_93
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 763
Rejestracja: 24 września 2008, o 18:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: misiek_93 »

Scrooge pisze:Dlatego jeżeli wiesz na jakie chcesz iść studia - z czego pisać maturę, to skup się mocno na tych 3-4 przedmiotach, a resztę olej, bo co z tego, że wykujesz np. chemię na 5 jak za rok i tak wszystko zapomnisz, a w życiu do niczego Ci się to nie przyda.
To samo powiedział nam wychowawca(matematyk) na początku LO, a chodzę do bodaj najlepszego LO w moim mieście i 24-ego LO w Polsce według rankingu Rzeczpospolitej (trochę auto reklamy nie zaszkodzi :D ) No a to, że powiedział to tak zacny człowiek jak mój prof. od matematyki, uczący w tak zacnym Liceum, świadczy o tym, że chyba nie jest to takie złe podejście. Zresztą sam się tego trzymam i daję radę, póki co mnie nie usadzili.
BadMedicine
I Believe
I Believe
Posty: 51
Rejestracja: 11 listopada 2009, o 18:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: BadMedicine »

Szczerze powiedziawszy to mam to samo zdanie co Scrooge. Jestem w 1 klasie LO na profilu bio-chem, już właściwie od gimnazjum mam sprecyzowane, że będę psychiatrą więc całą resztę kompletnie olewam, byle tylko zdać. Z związku z tym uczę się tylko biologii, chemii, fizyki i języków obcych.
Mam brata, który jest teraz w klasie maturalnej i mówi mi, że uczenie się wszystkiego nie ma żadnego sensu i tak się to wszystko za chwilę zapomni a oceny i średnia i tak się nie liczą przy dostawaniu się na studia, więc po prostu nie warto. Osobiście uważam, że lepiej przeczytać jakąś książkę czy nawet obejrzeć ciekawy film :D

I naprawdę nie warto się tym wszystkim aż tak przejmować! Ucz się 3-4 przedmiotów, które zdajesz na maturze i tyle.
EVENo

Post autor: EVENo »

Scrooge pisze:żeby w LO zaliczyć przedmiot na 2 wystarczy być na lekcji ;)
No nie wiem czy to takie proste. Do sprawdzianu z tkanek uczyłem się trzy dni po dwie godziny, więc 6 godzin. Dostałem "1". Na poprawę uczyłem się trzy dni po trzy godziny, czyli 9 godzin. Poprawiłem na "1".

Dzięki za porady. Trudno będzie zrealizować "olewanie" innych przedmiotów, bo moja stara (przepraszam za takie określenie, ale ona po prostu nie zasługuje na lepsze miano) chciałaby żebym miał z wszystkiego piątki. Ojciec rozumie mnie znacznie lepiej i nie wymaga ode mnie dużo, bo jak on to mówi "i tak już masz wyższe wykształcenie ode mnie".

Osobiście dążę do bycia reporterem sportowym. Więc teoretycznie jestem humanistą. Ale mimo to jak na razie na lekcjach języka polskiego nauczyłem się tylko co oznaczają poszczególne liczby-symbole w Apokalipsie wg św. Jana. Przydatne jak cholera...
ania32
I Believe
I Believe
Posty: 74
Rejestracja: 2 stycznia 2010, o 18:39
Lokalizacja: woj. opolskie

Post autor: ania32 »

Ja też jestem uczennicą 1 klasy LO. Jestem na profilu biznesowym (rozszerzona matma, gegra i angielski) i podzielam Wasze zdanie.
Najlepiej jest się skupić na tych przedmiotach, które będzie się zdawać na maturze.
Ale ostatnio zauważyłam, że pani z biologi daje nam materiały na rozszerzenie. Ale po co?
Cyba wybrany profil coś sugeruje. Tłumaczę sobie to tym, że może nie wszyscy są zdecydowani i nie mają planów na przyszłość, ale mimo to, nie rozumiem tego ;/

Niedawno moja koleżanka stwierdziła, że po co się uczyć skoro później i tak nie będzie pracy. Oczywiście nie chcę tutaj nikogo zniechęcać do nauki, bo nigdy nie wiadomo :PPPP
Trudno będzie zrealizować "olewanie" innych przedmiotów(...)chciałaby żebym miał z wszystkiego piątki.
Jestem w tej samej sytuacji. Staram się jak mogę, ale nic z tego bo 1 poprawiam na 1.
Muszę się wziąć w garść :PPP

Ale mimo to jak na razie na lekcjach języka polskiego nauczyłem się tylko co oznaczają poszczególne liczby-symbole w Apokalipsie wg św. Jana. Przydatne jak cholera...
Też niedawno omawiałam to na polskim :D
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

EVENo pisze:
Scrooge pisze:żeby w LO zaliczyć przedmiot na 2 wystarczy być na lekcji ;)
No nie wiem czy to takie proste. Do sprawdzianu z tkanek uczyłem się trzy dni po dwie godziny, więc 6 godzin. Dostałem "1". Na poprawę uczyłem się trzy dni po trzy godziny, czyli 9 godzin. Poprawiłem na "1".
No to też racja, dlatego po raz kolejny napiszę, że to chore, bo zamiast móc poświęcić czas na naukę tego co Ci potrzebne, albo rozwój swoich zainteresowań siedzisz nad chemią czy biologią tylko po to, żeby "napisać i zapomnieć" bo do czego w życiu Ci się to przyda? (zakładając, że nie chcesz zostać lekarzem, czy farmaceutą ;p). A co do rodziców to chyba, każdy tak ma, dlatego ciężko wcielić w życie to o czym pisałem wcześniej, sami nauczyciele też w 99% nie są w stanie pojąć tego, że ich przedmiot jest Ci zbędny. Ja akurat miałem to szczęście, że nasza nauczycielka od biologii albo była, albo chciała być ślepa w każdym bądź razie sprawdziany pisaliśmy grupowo :D
EVENo

Post autor: EVENo »

A najgorsze jest to, że każdy nauczyciel myśli, że "jego" przedmiot jest jedynym w szkole. "Zróbcie to, to, tamto i jeszcze to. Jutro czwartek, nie ma j. polskiego, więc macie aż dwa dni na to".

U mnie w gimnazjum prawie na każdym przedmiocie się dało ściągać, ale tylko u pani Faszyńskiej z historii (pozdrawiam serdecznie :D) było widać, że pozwala nam ściągać. A to zapomniała czegoś z zaplecza wziąć, a to musiała coś załatwić i zawsze się to podczas sprawdzianu odbywało :D Jednak teraz w liceum to tylko na niemieckim i na fizyce da się zeszyt otworzyć.
Awatar użytkownika
alniac
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1260
Rejestracja: 14 kwietnia 2010, o 10:50

Post autor: alniac »

A przede mną stoi masakryczna decyzja do podjęcia, czyli profil klasy w liceum. Ostatnio do głowy przyszło mi, że chcę być dziennikarzem radiowym. Tyle, że od najmłodszych lat rodzice (dwóch nauczycieli matematyki) wpajało mi do głowy, że jestem umysłem ścisłym. Zawsze najważniejsza matematyka (później, w gimnazjum również fizyka). Tylko, że wychodzi na to, że lepsze oceny mam z polskiego, z angielskiego i (olaboga nawet nie wierzę) z historii. Z fizyki może uda mi się poprawić zagrożenie na półrocze, a na matmie lecę na trójkach i dwójkach. Mam totalny mętlik w głowie, bo boję się tej klasy humanistycznej.
Z drugiej strony marzy mi się na studiach coś takiego, jak zarządzanie (konkretnie specjalista ds. PR). I co ja mam wybrać...

A żeby napisać bardziej w temacie, to zdecydowanie zgadzam się ze Scroogem:
Scrooge pisze:Generalnie uważam, że na poziomie LO każdy powinien się już skupiać na pewnej specjalizacji, tak jak to jest na zachodzie.
Tyle, że zauważyłam pewną sprawę u mnie w szkole. Chcą jak najlepiej i najszybciej "przybliżyć" polskie szkolnictwo do szkolnictwa na zachodzie, tylko że polskie szkoły najzwyczajniej w świecie nie mają takich warunków. Jakiś ten projekt unijny jest wprowadzony - miliard zajęć dodatkowych, kółek etc. Dochodzi do tego, że nauczyciele nie mają sal do prowadzenia zajęć, bo ich po prostu brakuje. Elektroniczne dzienniki? Już widzę reakcje moich rodziców - w każdej sali powinien być komputer czy laptop, bo inaczej nie ma to sensu, żeby nauczyciele wszystko uzupełniali w domu. Jeszcze dużo dużo trzeba zmienić w naszym kraju, żeby dojść do stanu rzeczy z zachodu.
19.06.2013 – Gdańsk, Polska
12.07.2019 – Warszawa, Polska
Awatar użytkownika
Mrówka
It's My Life
It's My Life
Posty: 124
Rejestracja: 20 września 2010, o 08:54
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Mrówka »

EVENo pisze: Ale mimo to jak na razie na lekcjach języka polskiego nauczyłem się tylko co oznaczają poszczególne liczby-symbole w Apokalipsie wg św. Jana. Przydatne jak cholera...
ania32 pisze:Też niedawno omawiałam to na polskim
No nie, wy też?
Mylić się jest rzeczą ludzką, ale żeby naprawdę coś spaprać- na to potrzeba komputera.
karola2210
Save a Prayer
Save a Prayer
Posty: 38
Rejestracja: 18 lutego 2010, o 19:28
Lokalizacja: Zabrze

Post autor: karola2210 »

Ja jestem w 2 klasie LO. Profil biol-geo-ang, dość ciekawie, prawda? :-)
Na biologię nie narzekam. Poziom wysoki, sprawdziany składają się głównie z zadań maturalnych z zakresu rozszerzonego. No ale jest też dobra nauczycielka, więc wszystko gra.
Natomiast geografia... Szkoda gadać. W gimnazjum miałam WSPANIA?? nauczycielkę. Zaraziła mnie pasją do tego przedmiotu do tego stopnia, że w przyszłości chciałabym "siedzieć na jej miejscu" tj. również uczyć geografii. W LO mam jakąś tępą krowę, która nie dość że całkowicie minęła się z powołaniem (w szkole uczyć zdecydowanie nie powinna) to jeszcze jest cholernie złośliwa i pracuje tylko dla kasy. Robi nam łaskę, że w ogóle przychodzi na lekcję, która głównie polega na analizie tekstu zamieszczonego w podręczniku. Z tego miejsca pozdrawiam moją maturę na poziomie rozszerzonym.

Co do olewania przedmiotów mam ten sam problem, co Wy- rodzice :-)
Jak wyglądałyby dopuszczające z fizyki i chemii na świadectwie, skoro są przyzwyczajeni do świadectw z paskiem? Chyba z samego strachu przed ich reakcją udaje mi się wy(ś)ciągać na 3 z tych przedmiotów :P
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Ja mogę się wypowiedzieć na ten temat, ponieważ mam 25 lat, a Liceum skończyłem w 2004 roku. Szczerze, to dość miło wspominam ten okres. Mimo że nie byłem prymusem, to i tak miałem dość wysoką obecność na zajęciach lekcyjnych. Większość nauczycieli była w porządku (byłem darzony dość wysokim szacunkiem) z wyjątkiem pewnej starej wrednej nauczycielki z matematyki w I klasie, ale w następnych latach zastąpili ją lepszą. Ponadto jako jeden z nielicznych uczniów, całkowicie wstrzymałem się od spożywania alkoholu i palenia papierosów (zresztą do dzisiaj jestem niepalącym abstynentem). Większość rzeczy ze "średniaka" jest mało przydatnych, ale ważne dla mnie były Historia i Język Polski. Na Maturze wybrałem historię i powiem że był to wybór udany, ponieważ studia na których byłem, dotyczyły w znacznym stopniu historii świata. Język Polski to oczywiście zasady poprawnej pisowni, gramatyki i ortografii. Chyba zauważyliście że moje posty nie zawierają żadnych emotionikonek, błędów ortograficznych czy stylistycznych a pokemoniaste pismo budzi we mnie zażenowanie. Ja nawet często edytuję posty, jeżeli coś mi się w nich nie spodoba. A więc EVENo, z budy w najgorszym wypadku wyniesiesz zasady poprawnej pisowni.
Awatar użytkownika
Rattie
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1391
Rejestracja: 20 grudnia 2005, o 21:43
Lokalizacja: Zakopane
Kontakt:

Post autor: Rattie »

A ja standardowo nie poklepię Was ze zrouzmieniem po główce. Chciałem napisać długiego posta (i kto wie, może to jeszcze zrobię), ale poprzestane jeno na stwierdzeniu, że jesli teraz jest Wam strasznie ciężko bo trzeba się nauczyć dwóch wzorów na chemię, to strach pomyśleć jak sobie poradzicie na studiach...
To nie jest warszawa coby butelkę wódki zakręcać!
kejt93bub
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 678
Rejestracja: 12 sierpnia 2010, o 14:11
Lokalizacja: Wwa

Post autor: kejt93bub »

szczerze mówiąc cieszę się, że taki temat powstał:) sama mam podobne problemy. jestem w 2 klasie LO na profilu hiszp-wos-hist czyli stricte humanistyczna i w praktyce mamy tez rozszerzony polski... Bardzo bym chciała móc olewać przedmioty, które mnie kompletnie nie interesują, czy. fizyka, chemia, biologia, ale niestety ubzdurało mi się, że będę próbować dostac sie na zagraniczne studia, a tam liczą się oceny ze wszystkich swiadectw :C mam ochotę zamordować moje ambicje, bo jestem przy tym niesamowitym leniem:) i mój najgorszy problem to pogodzic pragnienie zostania muzykiem z chęcią studiow za granicą i pracowaniu jako menedżer, prawnik lub coś w tym stylu (ale i do tego nie jestem calkiem przekonana). Także Eveno, nie doradzę Ci, ale wierz mi większość ludzi ma teraz takie problemy. Ja nie wiem co robic, pjona :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hyde Park”