Od kiedy BJ??

Ogólne tematy.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

ODPOWIEDZ
Martuś
It's My Life
It's My Life
Posty: 128
Rejestracja: 5 maja 2007, o 12:08
Lokalizacja: Jędrzejów

Post autor: Martuś »

Powiem tak... W 2000r w radiu usłyszałam It's My Life. Oczywiście podobała mi się, ale nie interesowałam się kto ją śpiewa i jakie jeszcze ma piosenki. Potem w 2002r w zimę tata przyniósł od kolegi jakieś teledyski. Kilka dni później podczas choroby z nudów wrzuciłam na kompa i wtedy zobaczyłam Always, Blaze of Glory, Bed of Roses, Never Say Goodbye... I wtedy się zaczęło. Zakochałam się w tych piosenkach, zespole i wokaliście! Niedługo potem (na początku 2003r) pożyczyłam od kuzynki płytę Cross Road. Od tamtej pory BJ towarzyszy mi w drodze przez życie. Zaczęłam wyszukiwać najróżniejszych informacji o BJ i o samym Jonie. Coś mi podskakiwało w żołądku za każdym razem, gdy widziałam w tv jakiś teledysk BJ. Swoją pasją zaraziłam przyjaciółkę i tak trwamy do dziś :D
Every time I look at you, baby, I see something new
That takes me higher than before and makes me want you more
I don't wanna sleep tonight, dreamin's just a waste of time
When I look at what my life's been comin' to
I'm all about lovin' you
Awatar użytkownika
Anka29
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 281
Rejestracja: 16 czerwca 2007, o 08:22
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Anka29 »

wszystko przez mojego braciszka, który jako starszy i mądrzejszy :D zarażał mnie słuchaniem kolejnych kapel. Słuchałam, bo nie miałam wyjścia - muzyka leciała na full! Ale jestem mu wdzięczna, bo dzięki niemu odkryłam rocka i tak a nie inaczej ukształtował się mój gust muzyczny.
W 1992 roku przyniósł do domu kasetę (stare czasy) Keep The Faith, którą wałkowałam do zdarcia (do tej pory chyba moja ulubiona). Następna w kolejności, jaką zdobyłam, była Jaśkowa Blaze of Glory i tu juz byłam poważnie uzależniona. Potem wyszła Cross Road i utonęłam na dobre !! Wyszperałam wszystkie poprzednie albumy i stwierdziłam: to jest to!
W ciągu 5 lat ciszy jaką chlopaki nam zgotowali wyuczyłam się na pamięc chyba każdego dźwięku z tych płyt. No i jak się me serce radowało że powrócili w 2000 roku, bo poważnie sie obawiałam, że skończyli juz razem grac!
Generalnie BJ kojarzy mi się z pięknymi czasami liceum, kiedy czlowiek nie miał problemów, a każda piosenka przywoluje jakieś wspomnienia i to jest piękne!
ania32
I Believe
I Believe
Posty: 74
Rejestracja: 2 stycznia 2010, o 18:39
Lokalizacja: woj. opolskie

Post autor: ania32 »

A racja jest już taki temat. Przepraszam.Teraz już będę wiedzieć. Dziękuję za informację :)
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Mój pierwszy świadomy kontakt z Bon Jovi miał miejsce w 1997 roku, gdy ukazał się solowy album Jona Destination Anywhere. Na Listę 30 Ton wtedy trafiły takie utwory Midnight in Cheslea oraz The Queen of New Orleans. Co ciekawe kojarzę je tylko z tej śmiesznej Listy 30 Ton, bo programy satelitarne takie jak MTV czy VIVA były wtedy dla mnie całkowicie niedostępne. Potem w 2000 był Crush z wiadomymi przebojami i przerwa. Potem po drodze Have a Nice Day w 2005 i znowu przerwa na parę lat. Tak naprawdę w twórczość tego zespołu zacząłem się zagłębiać dopiero jesienią 2008, oglądając teledyski na YouTube. Przyczyniło się do tego także zainteresowanie reżyserem MC, które wzbudził we mnie klip Breakaway tych dwóch brodatych kolesi. Tak właśnie poznałem teledyski Always oraz Lie to Me. Następne było Dry County, ponieważ mam słabość do bardzo długich piosenek.
EVENo

Post autor: EVENo »

Fajnie Gem, że odświeżyłeś ten topic ;)

W sumie zaczęło się od szału na It's My Life. Ale mnie to nie dotyczyło, bo byłem na etapie Smerfowych Hitów. Dotyczyło to natomiast mojej mamy, która kupiła sobie CRUSHa i słuchała dosyć często. Bon Jovi zaraziłem się od HANDa. Trudno uwierzyć. Wysłuchałem całego albumu i doszedłem do wniosku, że zespół może kryć kilka nieznanych mi, a dobrych utworów, skoro takie cudo jak Dirty Little Secret jest jedynie bonusem. Przypomniałem sobie, że wydali wcześniej jeszcze jeden krążek, ale jedyne co byłem w stanie sobie przypomnieć to teledysk z ogromnymi antenami :lol: Postanowiłem sobie, że znajdę w Internecie ten utwór, jak i całą płytę.

No i wysłuchałem Bounce'a. Doszedłem do tego samego wniosku, co przy HANDzie - kilka perełek, w których łatwo się zakochać, ale cały album nie jest zbyt fascynujący.

Nie wiem co wpłynęło na kolejność słuchania kolejnych krążków. Kolejny był Destination Anywhere, który spodobał mi się najbardziej ze wszystkich poprzednich. Dalej KTF, który przejął pozycje lidera, BJ, 7800DF, aż w końcu SWW. I wtedy powiedziałem sobie: TAK! BON JOVI TO GENIALNY ZESPÓ?! Z całego albumu znałem wcześniej jedynie LOAP i WDOA. Po wysłuchaniu całej płyty powtórzyłem ten proces kolejne dwa razy :D Aż doszedłem do wniosku, że chcę mieć tą płytę w domu. To był pierwszy zakupiony przeze mnie album, natomiast drugi krążek BJ jaki posiadałem w domu.

Pierwsze wysłuchanie płyty New Jersey. Niewiele pamiętam, bo to było wstrząsające przeżycie, czegoś takiego już chyba nigdy w życiu nie doznam. Jak w innym świecie, płyta się kończy, a ja otwieram oczy, które zamknąłem podczas Living In Sin i nie wiem co się stało. Pełen odjazd. Nie bez powodu dwa dni później miałem ten album w domu.

Potem był Blaze of Glory. These Days było ostatnie. Nieco ponad rok temu zebrałem całą kolekcję płyt, zakupując The Circle i LH jednocześnie. W sumie nie wiem po co mi to LH, ale dobra :P
Miracle-BJ
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2014
Rejestracja: 7 sierpnia 2011, o 16:59
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post autor: Miracle-BJ »

Ostatnio prześladuje mnie jedna myśl. Pewnie wy też czasem przeżywanie coś takiego. Nie pomyślcie sobie, że zwariowałam, ale muszę to z siebie wyrzucić. Jak już pisałam wcześniej na tym forum, w moim otoczeniu nie ma żadnego takiego zapalonego fana Bon Jovi jak ja. Dlatego postanowiłam tu i teraz podzielić się moimi myślami.

Czekając niecierpliwie na nową płytę BJ oraz solowe wydawnictwa Jona i Richiego, przyszła mi taka myśl, że nic nie trwa wiecznie i kiedyś mój ukochany zespół BON JOVI przestanie nagrywać piosenki, wydawać płyty, nie będą jeździć w trasy. Cudowni chłopcy z New Jersey staną się staruszkami i pozostanie po nich tylko piękne wspomnienie. Wspomnienie szalonych lat, wspaniałe płyty (wszystkie bez wyjątku) i niezapomniane koncerty live.
Nie wyobrażam sobie tego. Wydaje mi się, że to nigdy nie nastąpi, że oni zawsze będą, że upływający czas ich nie dotyczy. Dlatego dziękuję Bogu, że przyszło mi żyć w tym czasie, kiedy Bon Jovi istnieje na muzycznej scenie świata. Jako nastoletnia dziewczynka usłyszałam o nich po raz pierwszy i od razu się w nich zakochałam, w każdym z osobna a przede wszystkim w ich muzyce i tekstach, które z czasem coraz bardziej do mnie przemawiały. Jestem z nimi od samego początku i pozostanę na zawsze ich wierną fanką. Żaden zespół nie podbił tak mojego serca jak ci wspaniali chłopcy i ich twórczość.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile razy ich piosenki podnosiły mnie na duchu w ciężkich sytuacjach, ile wiary i nadziei wnosiły do mojego serca i oczywiście nadal to trwa. Kiedy czasami jest mi źle (i było), życie mnie wykańcza i jest mi smutno, jedyne lekarstwo na moją zranioną duszę to Bon Jovi. Zaszywam się w kąt, zakładam słuchawki i jestem razem z nimi. Odpływam i mnie nie ma. Nic nie istnieje tylko kochany mój zespół i ich piosenki. A kiedy jest mi wesoło to cieszę się razem z nimi. Są ze mną zawsze – w domu, w pracy, u dentysty, w kościele, na ulicy, w komórce, w portfelu, przy kluczach - dosłownie wszędzie, a przede wszystkim w moim sercu. Tysiące zdjęć, wszystkie ich piosenki, teksty oryginalne i przetłumaczone na j. polski, koncerty live itd. mają szczególne miejsce w moim codziennym życiu. Nie wyobrażam sobie życia bez Bon Jovi. Te lata, które przeżyłam i przeżyję dalej z nimi to jedna z najcudowniejszych rzeczy jakie mi się przytrafiły w moim życiu. Każda wzmianka o nich w środkach masowego przekazu przyprawia mnie o szybsze bicie serca.

Jon, Richie, David, Tico - kocham tych zwariowanych i szalonych kiedyś chłopaków a teraz dojrzałych mężczyzn, którzy swoją grą, twórczością, osobowością potrafią we mnie wzbudzić niesamowite, radosne, szczęśliwe emocje.

Bon Jovi (niech każdy zinterpretuje po swojemu):

- to lek na wszystko,
- to radość życia,
- to ukojenie duszy i ciała,
- to nadzieja i wiara w lepsze jutro,
- to schron przed złem tego świata,
- to pocałunek anioła,
- to niezapomniane chwile wzruszeń,
- to cudowne chwile uniesienia,
- to łzy radości,
- to morze namiętności,
- to ocean wspomnień,
- to góry mądrości,
- to miłość wszechczasów,
- to wolność bez granic,
- to przepustka do gwiazd,
- to słońce na ziemi,
- to tlen by żyć,
- to niesamowita przygoda życia,
- to bajka, w której biorę udział
BON JOVI - IT’S MY LIFE - ALWAYS !!!

Ps: Aż się popłakałam.
BJ - It's my life - Always !
Awatar użytkownika
sobol_77
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1987
Rejestracja: 17 września 2005, o 10:45
Ulubiona płyta: New Jersey +TD +SWW
Lokalizacja: Michałowice / Wa-wa, od lat już Głogów

Post autor: sobol_77 »

Aż się chce czytać takie posty. Bon Jovi słucham od 1989 i sam wiele z ich muzyką przeżyłem, ale Twój tekst jest naprawdę budujący i aż serce rośnie, gdy pomyśle, że Bon Jovi ma takich fanów. Ja nigdy nie byłem aż tak bezkrytyczny, za cholerę nie podpisałabym się pod zdaniem o wspaniałości ich wszystkich płyt - ale tak, to "mój" zespół i nigdy to się z zmieni. Zaczynałem słuchać New Jersey rok po wydaniu jako nastolatek, teraz wydaje mi się to tak odległe, że sam w to nie wierzę. A Bon Jovi wciąż są - niestety to wiecznie trwać nie będzie. Oby najbliższe lata wykorzystali jak najlepiej i dali nam jeszcze wiele radości.
It's a bitch, but life's a roller coaster ride,
The ups and downs will make you scream sometimes...
rosie1996
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 291
Rejestracja: 3 kwietnia 2011, o 13:52
Lokalizacja: Płock

Post autor: rosie1996 »

Moje uczucie do Bon Jovi zaczęło się dokładnie 27 lipca 2010 roku. Wiem to krótko ;). Nigdy wcześniej się nimi nie interesowałam aczkolwiek Always, Livin, It's my life i This ain't a love song znam od kajtka. Moja miłość wybuchła gdy wpisałam w YOUTUBE unplugged i wyskoczył mi livin w tej wersji. Jejciu to była strzała amora, moje serce zmiękło potem mój tato do mnie Majka ale ten gitarzysta robi świetne chórki a ja już palpitacji serca dostawałam heh. Potem wpisałam w yt znane mi I'll be there for you i natrafiłam na wersję Rysia i to sprawiło, że obdarzyłam tego faceta szacunkiem i wielkim uwielbieniem. Co by nie było Bon Jovi jest ze mną zawsze gdy płaczę i gdy mam ochotę krzyczeć ze szczęścia, gdy nie wytrzymuje psychicznie i gdy mam za dużo energii. "Oni" zawsze podniosą mnie na duchu. Moi przyjaciele się ze mnie śmieją bo jak normalnie mówi się że ma kota w głowie to ja żyje z takimi dwoma kotami zwanymi Jasiek i Rysiek. Jestem krytyczna względem BJ ale bezkrytyczna względem Richie'ego można gadać na niego i gadać a ja jak lwica obronię. Mam do niego słabość, nienawidzę ordynarnych żartów w stylu uwielbiam pijaka. Mam to w poważaniu bo ważne jest to co zostawi po sobie na ziemi. Niektórzy będą się śmiać ale to nie po nich a po Rysiu coś zostanie... Miracle-BJ, bardzo pięknie to wszystko ujęła ja nie potrafię znaleźć lepszych słów :) Szacunek dla Ciebie i to wielki!! Pozazdrościć im takiej fanki choć mam nadzieję, że nie jestem gorsza. Pamiętam że wiele razy kiedy miałam ochotę zamknąć się w pokoju włączałam These Days czy The Answer i wszystko powolutku wracało do normy może bardziej popłakałam sobie może mniej ale czułam się lepiej. Niektóre piosenki były dla mnie i są jak narkotyk po 10 razy podrząd :x :x
Dobra kończę bo się już i tak nieźle rozpisałam... :cfaniak:
Where are u now? Only in my dreams...
Rosie
kejt93bub
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 678
Rejestracja: 12 sierpnia 2010, o 14:11
Lokalizacja: Wwa

Post autor: kejt93bub »

Natomiast moje zafascynowanie rozpoczęło się 16 sierpnia 2010. Też króciutko, a zdążyłam już pojechać na koncert! Normalnie spełnienie marzeń... :D W czerwcu 2010 byłam na dwóch koncertach Europe i zakochałam się w nich, potem na youtubie zobaczyłam powiązane filmy i kliknęłam "Bon Jovi - bed of roses, coś tam, 2010". No i normalnie zgłupiałam :D Potem odkryłam, że to ich hitem jest "It's My life" - strzał w serce ;) Potem odkryłam You Give Love A Bad Name - wersję koncertową z Londynu '95. Nie chce tutaj używać dosadnych słów, ale mój skok serca na ich widok i te dźwięki mówił sam za siebie - wpadłam po uszy... Także zakochana w Jonie;p Potem zakochałam się w My Guitar Lies Bleeding In My Arms, a moją miłość utwierdziło These Days ;) Pamiętam jak jeszcze tego lata oglądałam non stop koncertówkę z Wembley '95 oraz bez żadnej zgrabnej kolejności poznawałam kolejne utwory - te, przez które Bon Jovi mnie wciągnęło bez reszty, to wyżej wymienione i Blaze Of Glory, Dirty Little Secret, Have a Nice Day, Brokenpromiseland, Bad Medicine, Living In Sin. Każdy kolejny przyprawiał mnie o drżenie serca i uśmiech na twarzy jakiego nigdy nie miałam. Nie wiem, od czego to zależy, ale wpadłam po uszy. Zrobiłam wszystko, by być na koncercie w Dreźnie, bilet kupiłam już w październiku, razem z tym całym Backstage - jak coś budzi moją pasję, to bez reszty. Tak samo jak Miracle - BJ, zawsze, gdy mam doła, coś mnie cieszy, smuci, ZAWSZE towarzyszy mi ich muzyka. Dla mnie to magia. Ludzie się ze mnie śmieją, ale nie mogę nic poradzić, że zwariowałam na ich oraz poszczególnie Richiego i Jona punkcie. Za każdym razem, gdy tylko słyszę o nich w jakichś mediach, dostaję fioła - tak np. było dzisiaj, gdy na Vh1 leciało TOP 10 BON JOVI. Nic na to nie poradzę, że, jak to kiedyś ktoś ładnie określił, mam permanentny bonjovigasm :cfaniak:
witektok

Post autor: witektok »

..
Ostatnio zmieniony 3 lipca 2013, o 07:18 przez witektok, łącznie zmieniany 1 raz.
piopio
It's My Life
It's My Life
Posty: 147
Rejestracja: 18 maja 2011, o 20:46
Lokalizacja: Sopot

Post autor: piopio »

Czytając Wasze historie aż się uśmiecham do monitora :)) Różne drogi ale ostateczny cel podróży ten sam -> poznaliśmy i pokochaliśmy BJ ;]
Moje początki kontaktu z BJ są tak odległe, że ich nie pamiętam, jedyne co sobie przypominam, to to, że kiedyś słuchając radia usłyszałem Always i LOAP nie wiedzieć czemu bardzo mi się to wtedy spodobało. Były to czasy chyba podstawówki, więc nie zaprzątałem sobie głowy takimi rzeczami jak muzyka. Pierwszy tak na prawdę świadomy kontakt z BJ przypadł na rok 2000 - IML oraz TYFLMe. To było coś niesamowitego, wtedy to uświadomiłem sobie że to ci sami ludzie od Always i Prayera. Za każdym razem gdy tylko słyszałem któryś z tych kawałków poprawiał mi się humor. Poszukałem wtedy w necie czegoś więcej ale najwidoczniej musiałem trafić na jakieś kawałki, które nie za bardzo do mnie trafiały, więc pozostałem przy tym repertuarze.
Będąc w liceum bawiłem się emulem i zasysałem wszystko jak leciało. Jakimś trafem zassałem płytkę One Wild Night Live. Na początku nie skojarzyłem co to jest, ale jak odpaliłem to usłyszałem na dzień dobry IML - wow, kurczę jak rzadko to leci w radio, a przecież to ten zaje*isty utwór, który zawsze tak mi się podobał. Tak się wtedy jakoś wkręciłem, że zassałem ich całą dotychczasowa dyskografię. Był to chyba rok 2005. Posłuchałem kilka razy i nie wiedzieć czemu zostawiłem to sobie na jakimś dysku podczas zmiany kompa. Gdzieś mi się ten dysk zawieruszył i mój kontakt z zespołem przygasł. Odnalazłem go po maturze. W 2007 przyszedł czas na studia i jak to często bywa zamiast uczyć się do sesji zacząłem przeglądać pliki na tym dysku. Do dnia dzisiejszego nie wiem jakim cudem przerzucając na niego pliki skopiowałem plik o nazwie "BON JOVI - CONCERT 09-18-2002 SHEPHERDS BUSH EMPIRE LONDON". Z ciekawości go otworzyłem i kopara mi opadła. Co za żywiołowość, energia, a ta gitara... po prostu odlot (mimo słabej jakości video). Zaczęło się wtedy na dobre. Nie ma dnia żebym ich nie słuchał. Jak mam doła, jest mi smutno, rozpiera mnie energia to w zależności od nastroju wybieram sobie jakiś kawałek. Nie wiem co w tym jest, ale ich piosenki są na tyle uniwersalne, że mogę pod każdą w jakiś sposób się podpisać. Przez ostatni rok to prawie non stop (jak mam włączony komputer) raczę moich sąsiadów ich muzyką, z przerwami na inne zespoły dla urozmaicenia. Można powiedzieć, że mam lekkiego fioła na ich punkcie. Najwidoczniej muszę sobie odbić te lata wczesnej młodości, kiedy to muzyka nie miała dla mnie tak wielkiego znaczenia. Od końca maja chodziłem tak nakręcony koncertem w Dreźnie, że mało brakowało, oblałbym całą sesję. Emocje trochę opadły wraz z końcem trasy, ale miłość nadal pozostanie bez względu na to co nam zaserwują.
Miracle-BJ
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2014
Rejestracja: 7 sierpnia 2011, o 16:59
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post autor: Miracle-BJ »

witektok pisze: dziś wstydzę się tego jak mogłem być tak muzycznie zacofany przez lata.
Nie masz się czego wstydzić są gusta i guściki. Ale jak już napotkałeś na swojej drodze muzycznej BON JOVI to jej nie zmienisz. Życzę ci tego! :jupi:
BJ - It's my life - Always !
witektok

Post autor: witektok »

..
Ostatnio zmieniony 3 lipca 2013, o 07:19 przez witektok, łącznie zmieniany 1 raz.
Miracle-BJ
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2014
Rejestracja: 7 sierpnia 2011, o 16:59
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post autor: Miracle-BJ »

Ja tak samo mam BON JOVI w głowie cały czas. Chyba jestem nienormalna. Niby myślę o czym innym a ONI wracają. A najgorsze jest to, że jak mam ochotę pogadać na ich temat to nie mam z kim. Dlatego w końcu zarejestrowałam się na tym forum i puszczam wodze mojej fantazji i fascynacji do BJ. Idę spać. Dobranoc.
BJ - It's my life - Always !
witektok

Post autor: witektok »

..
Ostatnio zmieniony 3 lipca 2013, o 07:19 przez witektok, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusja ogólna”